Tytul ory~inalu:
Ge.rcflichte und K/assmbeumssJseiu Sludien ilhtr mnrxissische Diolfl.-lik
©
.Tnno~w Ferenc in Vc.rŁ...
42 downloads
901 Views
33MB Size
Report
This content was uploaded by our users and we assume good faith they have the permission to share this book. If you own the copyright to this book and it is wrongfully on our website, we offer a simple DMCA procedure to remove your content from our site. Start by pressing the button below!
Report copyright / DMCA form
Tytul ory~inalu:
Ge.rcflichte und K/assmbeumssJseiu Sludien ilhtr mnrxissische Diolfl.-lik
©
.Tnno~w Ferenc in Vc.rŁrehlng der
T..uk/J.c:;wErbcn,
192 3 Orig~n;1. h· f- r! ug l\1a lik V ł~l' l a~ t lkr ljn
Komitet Redakcriny
Marek ]. Simu:k - ...
Przewodniczący
Jacek Hol6wtia, Edmund M1)krzycki, Jan Wolniski
Redaktor
Redaktor techni c 7.ny
Andr.uj Rowicki Korektorki
Ewa Wyrobiec, Re11ala Wlodel.
~) Copyright for tbc Polish eclitiol!
by
P:l\.1Sf\'!..-OW("
\Vydawnictwo
\VaT-~awa
J98fl
Na,łkowc
lV!ARKSIZM JAKO FILOZOFIA
Wyjątkowe
znaczenie Historii z
lwiadomości
klasowej
Luk{l.csa w dziejach marksizmu opiera się na pc,vnym paradoksie. Otóż ta wydana w roku 1923 książka ucicld:nia sobą radykalne zenvanic ze v.'szystkim, co dotąd występuwało ja'J.w "filozofia marksistow:>ka", a nawet więcej: w pewnym scn~>ie naprav•dę realizuje dawny, dlO(~ przez marksi:Jtów zapomniany postulat rvbrksa ikiego, Świadomo..'i i fJroces spoleczn.)'. Studium ji/ozojii prnk~rki Lukdesa ' liorscha, Warszawa l985, a także zbiór materiałów z kon!Crcneji ":1\.Jarbizrn jako filozofia. \V 100-lecie urodzin G. Luk{tcsa i E. lllocha" "Studia hlozolin~ne'' li/ 19!16). Z literatury z~1gmniczncj na szczcg6łne wyróżnienie >'asługt~je gruntowne studium h!storyc.~no-biogmficznc l\1. Liiwy, l'o11r wu:
SOC1~iilgic d"s inle/h•ctuels revvlutionnaires. L'tvolulivn poiiliq«e de Lukdes l91J9-I9:.19, Pan~ 197(;, jak równic± mono~rafia M. Grauera, Die entzaubate Wdt. 'fra· !,?-iC
und Dialtktik cler Afoderne il;l friihen H~c;·l;
10011
Gt·org Lukdcs, Konig.>!zę smncgo przedmiotu. I'ośród wcześniejszych tekstów Marksow!;kich Xe(h.a jilozojii ma więc dla nas - podobnie jak dla Lukac:;a~ ··znaczenie szczególne z tej racji, że można w niej jeszcze poniek
,Vfwksizm jako filozofia
XV
ficzncj - ukryta jest raczej w kategoriach ekonomicznych nowoczesnego społcczcristwa kapitalistycznego; że w·ięc to one dopiero są tymi naczelnymi pojęciami, które jednocze~nic ,;wyrażają. formy bytu, określenia egzystcn(ji", a kt6rych bezskutecznie poszukhvała tradycyjna filozofia .. 'fowar i pieniądz} kapitał i sila robocza, wartość i wartość dodatkowa, ale także sposób produkcji, klasy społeczne, walka klas, \'/YZYf>k i panov..-anic klasowe - oto przykłady tych nowego typu "kategorii", które vvymaczają rzeczywistą strukturę społecznej przedmiotowofci, ponieważ z jedn(;j strony stanov.rią wyraz działań, interakcji j sto-· sunków ludzkich o charakterze najpierwotniej pr,-~edmio foU})'m, gdyż związanym ze sferą materialnt'j produkcji i n~produkcji samych podstaw ludzkiego życia, z drugiej z«Ś v.-ytwarzają swoist
XVI XIV
to
~
He g ono len u fak niz1 WS7.
my poz zol
jak gic ju1 fZ(
kr tu w
ra g~
cc z~
CI
t~
p
J. 'l
l
Marksizm jako filozofia
i świadomie pozosta.,via ją za sobą jako własną przeszłość, jako etap przebytej drogi. Oto więc główne powody, dla których nic było, i nie mogło być, ,,filozofii Marksa". Teraz jednak widać zapewne wyrainit;j, że powody te zachovnuą -- przynajmniej w porządku teoretycznym - całą swą ważność róvmicż w odniesieniu do ,,filozofii marksizmu''. Nato· miast nasze wyjściowe stwierdzenie, iż dopiero Lukacs potraktował słowa Marksa o "zniesieniu filozofii" poważ nie, znaczy po prostu tyle, że to on pierwszy w pełni uświadomił sobie i należycie zrozumiał ten wlaśnic stan rzeczy. Wyciągnął też z tego zrozumienia całkiem trafne wnioski, z których najvvażniejszy głosi, jż teorii społecznej Marksa nie można sensownie "dopełnić" żadną odrcbną od niej "marksistowską filozofią", nie naruszając przy tym w zasadniczy sposób istotnych treści sam
Marksizm 'jako filozofia
XIX
-----------------
polega raczej prżede wszystkim na rozpraszaniu zasadniczego pozoru, jaki niosą ze sobą w ogóle kategorie ekonomiczne w S\vej bezpośrcdni0ści, i na odsłanianiu tego, co stanmvi nicja\vną istotę tych kategorii: a co one same v\'łaśnie już przesłaniają: czysto społec;:.uej treści \vszelkich zjawisk i faktów "ekonomicznych". Krytyka chce więc dotrzeć do tego, co leży zawsze pod powierzchnią tych zjawisk czy faktów i co się za nimi ukrywa; dlatego więc siłą rzeczy od razu konstytuuje pewien nowy i dla samej III Bo także w tym przejawia się zdaniem Lukacsa na wskroś ~;połcc:ma istota wszelkich kategorii i stosunków ekonomicznych, że ich integralnym składnikiem ·- a nic wtórnym rd1cksem, skutkiem, cpif(~nomenem j(~'it
Marksizm Jako filozofia
XXIII
ludzka .{wiadomość. Te stosunki i kategorie są ·- by jeszcze raz powtórzyć słowa lvlarksa - "formami bytu, określe niami egzystencji" ·właśnie w t('j mierze, w jaki a ·więc także są Ś\viadomie przeży>vanc i przyswajane przez uwikłanych w nie ludzi. Nic znaczy to oczyv•;iście, że Ś\viadomosć ludzka je wytwarza, lub choćby tylko kontroluje; przcciv.:nie, jak wielokrotnie za :Marksem powtarza Lukacs, ludzie wchodzą w te stosunki "niezależnie od swej świadomości i woli" i \vcale nad nimi nie panują, lecz na odwrót, to one panują nad ludźmi. Ale jest to jednak pawJwanie - więc moc i ważność społecznie uznana, zapośredniczona przez świadomą akceptację ludzi i ich dobro1.volne podporządkowanie się. Ekonomiczna forma uspołecznienia, właśnie dlatego, że usuwa ze stosunków międzyludzkich bezpośrednią przemoc i redukuje do niczbędnego minimum wszystkie prz~jmvy pozaekonomicznego pr.tymusu, wytwarza ową swoiście społeczną przestrzeń racjonalności, której podstaw
XXIV
Afarksi.cm joko jilo:;~fill
Społeczny byt ludzi ukryty za stosunkami ekonomiczny· mi ma więc charakter z istoty swej ,,założeniowy", tzn. zawsze zapośredniczony przez świadome i celowe akty ludzkich podmiotów, przez ich rozumienie, wolę i zgodę. Oczywiście -·- i Lukacs podkreśla to z z całą mocą - ta społeczna świadomość, wyłaniająca się tu jako integralna część samej rzc(~zywistości społecznej, tylko potencjalnie jest pdną i adekwatną samowiedzą, czyli rzeczywistą fJodmiotowolcią uspołecznionego człowieka. \V warunkach kapitalistycznej "totalności" zostaje ona bowiem od razu dotkliwie skrępowana w swym zasięgu, a nawet zasadniczo zniekształcona w swrj treści i w swych podstawowych funkcjach: staje się "świadomością fałszywą" w sensie Marksa, opaczną i zmistyfikowaną świadomością ))urze czowioną". Cale zjawisko "urzeczowienia" ( Verdinglic/umg), które lak silnic przycirawd;:iwr:j {;wiadomości spok~ czn~j, które to szanse i warunki Lukics jednak wiąże d')piero ze stanowiskiem klasowym jJroldariatu. Prnblenuttyka ta należy, obok teorii "urzeczowienia", do naj~ bardziej znanych i najczęścitj dyskuto\vanych fragm.cntr'm· myśli Luk
Jltarksizm jal•o filozofia
łcc.zeństwa klasowego. Dla świadomości klas każdorazowo pamtiących ten wymóg "pnnvdziwości" byłby bowiem równoznaczny z wymogiern dczideologizacji ich myślenia i działania .:__ czyli z wyrzeczeniem się tej niezbęcln
na gruncie tr;\dyc:ii marksistowskiej jego bodaj najwierniejszy uczd1, Lucien, Goldmann - i 10 zarówno w swych pracach z historii i so<jologii kultury, jak też w studiach epistviadamianego i dla świadomości dotąd nieprzcjrzystego, slcnvem: jako proces rozbudzania się rzeczy\vistcj j>odmiotowolt:i Judzi i jej \vyzwalania si~ spod "''hlth:y przedmiotowych potęg "lll7.cczuwienia"10. Oczywiście, takie realne, nic zaś tylko pozorne upodmiot~)wicnie społccz11(:i ~hviadomości, a ·wr.:\7. z nią samego bytu społecznego, jest tylko pe>VIH! ba,·dzit::i lub mniej otwartą możliwością; różne klasy i różne epoki historyczne rozporządzają szerszym lub węższym pokm swych potencjalnych "uswiadomict1", a w faktycznych 10 ~.faurice Me.rlcau.·Ponty jest -- nw'l.e poza Goldmannem -·jedynym, który tę wla.~nic p:Jdmint:otwórczrt hi.rlorJ·czność W)';uwa zdecydow;ortie na pierwszy plan w całej divia domość klasowa proletariatu jest potencjalnie "prawdziwsza" od zidcologizowanych form my~lenia klasy panują cej: w "przypisanym" jego klaso·wemu stanowisku idealnym typie świadomości zawarta jest mrwe:t, jako j(;i granieme "maksimum", możliwość rzeczywistego przeniknięcia całej kapitalistycznej "totalności", a więc pełnego poznania tego porządku społecznego, które umożliwiłoby też jego całościmve przeobrażenie w świadomym, właśnie podmiotowym działaniu. I na tym polega historyczna szansa proletariatu: jego "przypisana" świadomość klasowa góruje nad świado mością
klasową
burżuazji
"obiekty"vną
możliwością"
swego przcksztake11ia się w rzeczywiście podmiotową siłę J-dstorycznt>go procesu uspołecznienia. Ale jest to też tyiko szansa, tyiko możliwość właśnie; jej urzeczywistnienie nie jest wcale "dane", lecz zadane. Potencjalna podmiotmvość proletariatu jako wspólna podmiotovvość całego społeczetl.stwa musi być dopiero tworzona., a nawet zdobywana, i to \\•Jaśnie w wysiłku "uświadamiania": w krytycznym obnażaniu jm·vnych i ukrytych fiwm znie~ wolenia; w politycznej walce o swobody obywatelskie, o równoupnnvnienie i społeczną sprawieclliwoŚ(:; w samokształceniu i samoorganizacji do skutecznej (>brony wlasnych intercsó>v oraz interesów innych zniewolonych klas, grup, narodó'v; w samowychowaniu do solidarnoki i wspólnoty. ·wysiłek ten jest nadnv·yczaj trudny i co do swego wyniku niepewny, gdyż żadne automatyzmy "km"liccznych praw rozwqju" nic gwarantują jego powod·~.enia, a za to nieustannie zagrażają mu nie tylko coraz bardziej wszechobecne naciski. lub perswazje ze strony ideologii panując)'("h, lecz także nowe mechanizmy ideologizacji, wyobcm\·'ych, lecz prowadzi do antykultural~~cr:;o i 8.n.ty~poleczncgo barbarzyństwa. Natomiastrzcczywi;;cw socjahstyczna rewolwja ma te \vartości tylko uspołec:wić ······ tzn. faktycznie wcielić je w życic, zapewnić im rzeczywiste i powszechne obowiązywanie, tak jak w porządk11 ekonomicznym ma tylko mpolecznić potężne siły wytwórcze rozwinięte przez kapitalistyczną
ll-farksi.;:m jako filozofia
XXXIII
industrializację
w już uspołecznionym procesic produkqdnej pracy, lecz coraz bardziej krępowane przez prywatną formę zawłaszczania, a w porządku politycznym uspołecznić patl.stwo, tj. róvvnież międzyludzkie struktury władzy i podległości uwolnić od \vszdkich form represyvvncgo panowania i rzeczywiście oprzeć na powszech~ nych, gdyż jedynie racjonalnych podsta'ivach jawności życia publicznego, demokracji, praworządności, bezwzględnego poszanowania praw ludzkich i obywatelskich, społeczn<j samorządności, otwartego dostępu do decyzji i ich społcczn<j kontroli. Nietrudno też dostrzec, że właściwa treść "uspołecznienia" w obu tych ostatnich porządkach jest ostatecznie określana przez "uspołecz nienie" w porządku pierwszym: to \vłaśnie ów cmancyv pacyjny, a zarazem wspólnototwórczy ruch "uświada miania", w którym spolcczcilstwo stopniowo zdobywa własną podmiotowość, nadaje dopiero cały sens jakimkolwiek zabiegom ~,socjalizacyjnym" w sferach ekonomii i polityki. I tylko stąd, ze swej potencjalnic najv..·ięksr.cj szansy na pełnir:jszc niż kiedykohdek dotąd urzeczyw·ist· nienie tej społecznej podmiotowości, a więc na jeszcze peł niejsze "uspołecznienie spoleczeristwa", czerpie klasa robotnicza jedyną legitymizację swych roszczeń i swej historycznej misji. IV Przypomnieliśmy \V tych naj,.,·ażniejszych punktach istotną treść Lukacsowskiej koncepcji społeczn
a'Qmoici klmort!ij. już ten jeden W?,tck pokazuje, że cala l'rzedmowa do drugiego wydania zasłu~iwah\by na o,;obnc studium armlityczno-krytycwe, mi;mowicic jako rzadkt dnkument mylnej samooceny autora \'; pre?.t'nlacji własnego rozwoju. Daloby się bowiem wykazać, że pcd względem teoret.ycznym i filozoficznym ro7-wój Luk{tvskicj koncepcji społecznego bytu jako historycznego procesu podrniototwórczego, w kt6rym społeczna świadomość -- pojęta nie jako stan posiadania wiedzy w sensic logicznym prawdzhvej, lecz przede wszystkim jako refleksyjny i emancypacyjny ruch "uświadamiania" staje się podstawową kategorią ontologiczną, a \Vięc glówną charakterystyką przedmiotową samej rzeczywistości spoleczmj . . Tego właśnie nic mogą pojąć atti wyobrazić sobie niedialektyczni krytycy Lukacsa, ponievvaż ich \vspólna płaszczyzna myślowa- bez względu na to, czy odwołują się do "spolcczexistwa otwartego" i "krytycznego racjonalizmu'', czy do stalinowskiej i ncostalinowskicj schodopuszcza tylko epistemiczne, lastyki "diamatu" tradycyjnic "teoriopoznawcze" pojmowanic świadomości, w myśl którego jest ona z definicji zawsze czymś nie-przedmiotmvym i nic-rzeczywistym, gdyż tylko "odbijającym", "odzwierciedlającym" coś innego. Na gruncie takiego "subiektywnego", kontemplacyjno-noetycznego, w ostatecznym rachunku zawsze indywidualnopsychologicznego pojmowania świadomości (którego ścisłym korelatern jest "rzeczowe", czysto ontyczne ujęcie przedmiotowego Bytu jako tego, co z istoty swej nic-świadome i ,,niezależne od świadomości") koncepcja Lukacsa jest w ogóle niezrozumiała. Z drugiej zaś strony właśnie dla takiego pojmowania musi ona być nicustającą prowokacją i wiecznym kamicniem obrazy. Potwierdza to zgod_ny chór krytyki rozlegającej się, jak widać, z obu przeciwnych stron polityczno-ideologicznej barykady. Trzeba zresztą przyzn<J/, że w chórze tym glos "ortodoksyjnych" marksistów jest bardziej dono~ny i rów·nież tutaj odznacza się t:rafi1icjszym wyczuciem sytuaC'ji, zapewne dlatego, że to przede wszystkim oni instynkto-
Marksizm jako .filo;:.ofia
XXXIX
wnie obawiają się - i jak najsłuszniej - płynącego stąd wielkiego zagrożenia ich własnych ideologicznych pozycji. To właśnie oni bowiem wskazują - nieomylnie, choć w opacznej, zidcologizowanej formie - sedno całej sprawy, od początku ogniskując swą krytykę Lukicsa i jego "rewizjonizmu" wokół koronnego zarzutu o "przecenianiu" przezeń świadomości w ogóle, jej miejsca i roli w życiu społecznym, jej funk
XLII
.Marksizm jako filozofia
Idzie w nim wszak o to, by filozoficznemu myśleniu, które w naszych czasach coraz dotkliwiej odczuwa rosnącą nieprzystawalność swej tradycyjmj aparatury p~jęciowej do samt:j rzeczywistości myślanego świata i przez to cora.z bardziej zawodzi w swe:j podstawowej funkcji ro::;umimia tej rzeczywistości, uświadomić konieczność krytycznego namysłu także nad samym sobą --·- namysłu, który odsło niłby przed tym myśleniem zwłaszcza jego \vłasną ograniczonośt~ poznawczą i teoretyczną niedorosłość do zadań stojących dziś przed nim Jako myśleniem właśnie. Jest to więc wyzwanie rzucone "filozofii" po to, by stała się rzcczy\~iście filo;::ofią ,..., pierwotnym i najwłaściwszym sensie rozumiejącego zgłębiania p1·zez myśl tego, co rzeczywiste, żywe i prawdziwe; by \vięc bc;r,względnic dostosowywała kształt swych pojęciowych narzędzi i sposób ich użycia do wyłaniających się nowych konfiguracji samej rzeczywistości, i to nawet wtedy - lub raczej: właśnie wtedy przede wszystkim -··- gdy wymaga to utworzenia narzędzi radykalnie nowych; gdy \dęc godność myślenia pra·wdziw·ie Jllozoficzncgo można osiągnąć tylko przez zerwanic ze swojską strukturą utartych podziałów i nawyków myślowych tradycyjnej} szkolno-systemowej "filozoficzności". \Varszawa, marzec !985
.Harek }. Siernrk
HISTORIA I ŚWIADOMOŚĆ KLASOWA
PRZEDMO\VA DO DRUGIEGO IVYDANL\ (1967)
W
starym szkicu autobiograficznym z roku 1933 swój wczesny okres rozwoju moją drogą do :Marksa*. Pisma zebrane '" ninir:jszym tomie** znaczą na tej drodze właściwe lata nauki marksizmu. Jeśli publikuję zebrane tu naj·ważnitjsze dokumenty tego okresu ( 1918-1 930), to chcę przez to właśnie podkreślić ich charakter prób; nie zaś przypisywać im jakieś znaczenie w obecnych zmaganiach o prawdziwy marksizm. Albowiem nazwałem
• G. Luk;ks, lvfein Weg .pdność tej tezy Engelsa ma swą teoretyczną podstawę w tym, iż teren praktyki w trakcie .it:i rozwoju stał się (bez zmian w j(:.i zasadniczej strukturze) rozlegl{:jszy, bardzitj skomplikowany i zapośredniczopy niż obszar samej tylko pracy, wskutek czego sam tylko akt wytwarzania przedmiotu może wprawdzie sta(5 się podstawą dla bezpośrednio trafi1cgo urzeczywistnienia jakichś teoretycznych twierdzei1 i o tyle może uchodzić za kryterium ich trafiwści lub błęCiności. Jednakże wcale jeszcze nic rozwiązuje to zadania, jakie Engels stawia tu bezpośredniej praktyce, mianowicie tego, iżby miała ona połoźyć kres Kantowskit:i nauce o "nieuchwytnej rzeczy samej w sobie". Sama praca może bowiem całkiem dobrze poprzestawat{ na gołej manipulacji, omijając spontanicznie lub świadomie - odpowiedź na pytanie o to, co jest samo w sobie, ignon~jąc je w całości lub częś ciowo. Historia ukazuje nam przypadki praktycznie trafnego działania na podstawie całkowicie błędnych teorii, które odznaczają się tym, że właśnie nie ujmują bytu samego w sobie w rozumieniu Engelsa. Co więcej, nawet teoria Kantowska bynajmniej nie odmawia tego rodzaju eksperymentom poznawczej wartości czy obiektywności, lecz jedynie odsyła je do królestwa samych tylko zjawisk, zachowując niepoznawalność rzcczy\·vistości samej w sobie. A współczesny neopozytywizm chce usuną(: z nauki wszelkie pytania o rzeczywistość (o to, co istnieje samo w sobie), gdyż odrzuca każde takie pytanie jako "nicnaukowc", i to przy uznawaniu wszystkich zdobyczy
Przedmowa do dmgiego wydania "_"" _______________ - - - -
technologii i przyrodoznawstwa. Ażeby więc praktyka mogla spełnić tę swą funkcję, której Engels slusznic od niej wymaga, musi - pozostając praktyką, każdorazowo stając się praktyką coraz rozleglejszą- wznieść się ponad tę bezpośrednioŚ(!.
Moje ó"vczesnc obiekcje wobec rozwiązania Engelsawskiego nie były więc bezzasadne. Tym bardziej jednak błędna była moja argumentacja. Było rzeczą całkiem niesłuszną utrzymywa(, że "eksperyment jest najczyściej kontemplacyjnym sposobem postępowania". Mój własny opis obala tę argumentację. Albowiem wytworzenie stanu, '"' którym badane siły przyrody mogą funkcjonować w sposób "czysty", niezakłócony hamującymi momentami świata przedmiotowego ani błędnymi obserwacjami podmiotu, jest - podobnie jak sama praca -- założeniem teleologicznym (choć oczywiście szczególnego rodzaju), a zatem z istoty swej jednak czystą praktyką. Tak samo niesłuszne było ncgovl-'aĆ praktykę w przemyśle i twierdzić, że przemysł jest "w dialektyczno-historycznym sensie tylko przedmiotem, nic podmiotem społecznych praw przyrodniczych". To, co w tym zdaniu jest słuszne w części, w nicwielki<j części -- odnosi się jedynie do ekonomiczne-j totalności produkcji kapitalistycznej. J ednakże wcale nie jest to sprzeczne z tym, że każdy pojedynczy akt przemysłow<j produkcji jest nie tylko syntezą teleologicznych aktów pracy, lecz zarazem właśnie w tej syntezie - j
······--·-·-
-·----·-·"~"'
.......... .
zawsze zajmowałem postawę sprzeciwu. Oczywiście, gdy powiedzmy w Niemczech, których polityką najwięcej się zajmowałem - występowałem przeciwko Ruth Fischer i Masłowowi, nie oznaczało to byaajmniej jakiejś sympatii np. dla Brandlera i Thalheimera. Poszukiwałem wtedy dla jasności na własny użytek, dla polityczno-teoretycznego samozrozumienia - jakiegoś "prawdziwie'' lewicowego programu, który tym skrajnościom, choćby w Niemczech, miał przeciwstawić coś trzeciego. Marzenic o takim tcoret yczno-politycznym rozwiązani u sprzeczności okresu przejściowego pozostało jednak tylko marzeniem właśnie. Nigdy nic udało mi się tu znaleźć rozwiązania, które zadowalaloby nawet tylko mnie samego, toteż w tym okresie nigdy nie występowałem publicznic na arenie mit;;dzynarodowej w jakichś sprawach praktyczno-teo-
.
.
retvczn vcl1.
sytuacja w ruchu węgierskim. LandJer roku 1928, a w roku 1929 partia przygotowy·wała swój II zjazd. Mnie przypadło zadanie napisania projektu politycznych tez zjazdu. \Vskutek tego znów stanąłem w obliczu mojego starego problemu w kwestii węgierskiej: czy partia może równocześnic wyznaczać sobie dwa różne cele strategiczne (legalny: republika) nielegalny: repu b lika rad)? L u b też, patrząc na to od innej strony: czy stanowisko zajmowane \-v·obec formy państwa może być treścią. jakiejś celowości li tylko taktycznej (a więc: perspektywa nielegalnego ruchu komunistycznego jako naprawdę przyjmowany cel, zaś perspektywa legalmj partii jako środek o charakterze czysto taktycznym)? Wnikliwa analiza ckonomic:~.no-społecznej sytuacji 'Węgier coraz bardziej przekony\·vała mnie o tym, że w swoim czasie Landlcr ze swym strategicznym hasłem republiki instynktownie dotknął kwestii centraln~j, jeśli Imm
zmarł w
była
Przedmowa do drugiego W.}'dania
·----------~·
37
.~----------------------
idzie o właściwą perspektywę rewoluc~jną dla Węgier, i że na·wct w razie gdyby nastąpił tak głęboki kryzys reżimu Horthycgo, iż wytworzyłyby się obiektywne warunki jakiegoś fundamentalnego przełomu, bezpośrednie przejście do republiki rad nic jest dla Węgier możliwe. Trzeba więc hasło republiki skonkretyzować w sensie wskazanym przez Lenina, a więc przekształcić je w hasło tego, co w 1905 roku Lenin nazwał demokratyczną dyktaturą robotników i chłopów. Dziś jest to dla wielu trudno zrozumiałe, jak paradoksalnie brzmiało wtedy takie hasło. Choć bowiem VI Kongres III Między narodówki wspominał o takiej możliwości jako możli wości, to jednak powszechnie uważano, że-- skoro Węgry w 1919 roku już były Republiką Rad -- taki krok wstecz jest historycznie niemożłiwy. Nic miejsce tu, by wnikać w te rozbieżności zdań. Jest to zbędne tym bardziej, że tekst owych tez, jakkolwiek przełomo·we znaczenie miałyby one dla całej mojej dalszej ewolucji, nie mo:i;c chyba dziś być uważany za coś więcej niż teoretycznie ważny dokument. Ponadto moja prezentacja nie była ani dość pryncypialna, ani dość konkretna, co brało się -- po części - również stąd, że chcąc sprawić, by zasadnicza treść stała się bardzi'iypowicdzieć kilka uwag o mojej osła~ wianej już samokrytyce w sprawie Historii i świadomości klasowej. 1\..Iuszę zacząć od \Vyznania, iż przez całe swe życic miałem do tych swoich prac, które w sensic intele~ ktualnym już przekroczyłem, stosunek w najw-yższym stopniu obojętny. Tak \vięc już w rok po ukazaniu się tomu Die Seele und die Formen pisałem w liście do MargaM rethe Susmann, dziękując jej za recenzję tej książki, że "całość i jej forma stały mi się obce". Tak było i z Teorią powieści, tak też i tym razem z Histortą i świadomością klasową. Otóż gdy w roku 1933 ponO"wnic przybyłem do Związku Radzieckiego, gdy otworzyły mi się tam per~ spektywy jaki(jś owocnej działalności (opozycyjna rola, jaką w teorii literatury spełniało \V latach 1934-1939 czasopismo "Literaturnyj Kritik", jest powszechnie zna~ na), moje publiczne zdystansowanie się vmbec Historii i świadomości klasowej było ze względów taktycznych konieczne, aby rzeczywista walka partyzancka z oficjalnymi i półoficjalnymi teoriami literatury nic była zakłó~ cana przez kontrataki, w których przechvnik, bez wzglęM du na to jakkołv,.,·ick ograniczona byłaby jego argumenta-
---
Przedmowa do clrugi•11o wyd<mia
51
cja, pod względem rzeczowym ·wedle mego własnego przekonania miałby jednak ra~ję. Oczywiście musiałem wtedy, żeby samokrytykę móc \\' ogóle opublikować, podelać się właśnie panującym zwyczajom językowym. Ale też '"'yłącznie na tym polega moment przystosowania się, zawarty w tym moim wystąpieniu. Było ono znów kartą wstępu, która umożliwiała dalszą walkę partyzancką; różnica w stosunku do wczcśni• ~~by go "mitnii". )l
To właściwie całkiem proste pytanie stało się \V kręgach zarówno micszczm'lskich, jak i proletariackich przedmiotem wiclorakich dyskusji. Stopnimvo jednak do dobrego tonu \V nauce zaczęła należeć zasada, by na wszelkie przyznawanie się do ortodoksyjnego marksizmu odpo·wiadać jedynie drwiną. Przy całej niejednomyślności, jaka również w ,,socjalistycznym" obozie zdawała się panować co do tego, które tezy stano•Nią hvintcsencję marksizmu, a więc które "wolno" krytykować lub zgoła odrzucić nie tracąc prawa do występowania jako "ortodoksyjny" marksista, coraz bardziej jęla uchodzić za "nienaukow
.....
qrtodoks;jąy?
""'-~-"
jakie wytworzył rozv.-ój kapitalizmu. Z jednej bowiem strony prezentacja wyostrza tu do najbardziej skrajnej postaci właśnie kapitalistyczny charakter wszystkich form ekonomicznych i stwarza przcstrze1'1 myślową, w której formy te artykułują si~: w sposób całkowicie czysty; społcczell.stwo zostaje wszak ukazane jako "odpowiadające teorii", a wit;:c jako w calości skapitaliz(Y\Vanc, składające się z ~amych tylko kapitalistów i proletariuszy. Z drugiej strony, gdy tylko ten sposób rozpatrywania przynosi jakiś rezult::lt, gdy Ó\Y 7jawiskowy świat zdaje się krzepnąć w teori~, rezultat tą drogą osiągnięty ulega natychmiast rozproszeniu jako goły pozór, jako opaczne odzwierciedlenie opacznych stosunków, które jest "tylko świadomym wyrazem ruchu pozornego". Dopiero w tym zvviązku, który pojedyncze fakty życia społecznego jako momenty historycznego rozwt~ju włącza w pnvną totalność, możlhve siaje się poznanie faktów jako poznanic r:::.ecr:,Ywisto:Ici. Poznanie to wychodzi od prostych, czystych (w· świecie kapitalistycznym) bezpośrednich i naturalnych określeń, które v,rłaśnie scharakteryzowaliśmy, aby następni(~ przt~jść od nich do poznania konkretn~j totalności jako myślmvego oclt\vorzcnia rzeczywistości. Ta konkretna totalność bynajmniej nic jest myśleniu dana bezpo.5rcdnio. I\Jarks powiada: "Konkretne jest konkretnym, poniew·aż jest połączeniem widu określeń, a więc jednością różnorodności"*. Idealizm ulega tu złudzeniu, które bierze się stąd, że ten myślowy proces odtwarzania rzeczywistości mylony jest z procesem kształ towania się rzcCZ)''IVistości smnej. Albowiem: "w my~lcniu występuje wic;:c ono [scil. to, co konkretne .".J. J. S.] jako proces łączenia, jako wynik, a nic jako punkt wyjścia,
* K.
1·hrks, JVprowad;:cnie •.• , w: Dz:irla, t. 13, s. 722.
Czym jest marksizm ortodoh)jny?
SI
mimo że jest ono rzeczywistym punktem wyjścia, a zatem też punktem WYJSCia dla oglądu i wyobrażenia"*. Natomiast materializm wulgarny --· choćby ·występował w nie wiedzieć jak nO'Woczesnym przebraniu u Bcrnsteina i innych - poprzestaje na odtwarzaniu bezpośrednich, prostych określcó życia społccznt·go. Sądzi on, że jest szczególnie "ścisły" wtedy, gdy po prostu przyjmuje te okrdleni:l be z jakiejkolwiek dalszt>j analizy i bez syntezy w konkretu;! totalnośt:, pozostawiając je w ich abstrakcyj~ nym wyizolowaniu i wyjaśniając tylko poprzez prav:idło wości abstrakcyjne, nie zaś takie, które odnoszą się do konhetnej c,
myślowo
Nędza
odtworzyć
filozofii, w:
Dzieła,
t. 4, Warszawa 1962, s. 142.
Czym
jest ma,.ksizm ortodok.ryj1ry?
83
rzeczywistości*.
Ale trafność tej koncepcji ttiawnia się dopiero wtedy, gdy w centrum uwagi umieścimy realny, materialny substrat naszej metody: społccze1lstwo kapitalistyczne z drążącym je od wewnątrz antagonizmem sił wytwórczych i stosunków produkcji. l\.{ctoda nauk przyrodniczych, ów metodyczny ideał \vszclkiej nauki refleksyjnej i w::zdkicgo rewizjonizmu, nie zna żadnych sprzeczności ar;i :mtag·onizmów w s··wym materiale. Jeśli mimo w~zystko '"'ystępujcjakaś sprzeczność mi·····-60.
K. 1\Iarks, Ntd"" filo.:;;fii, w: D::;ida, t. 4, s. 142.
Historia i
Ś\viadomość
ktasowa
Czym jr.ft m11rksizm orlodGk~)jlly?
88
---------------
------------~~~-
w kapitalistycznym systemie produkcji, odsłania su; jako goły pozór tylko o tyle, że wchodzą one w pewną dialektyczno-dynamiczną
relację wzajemną,
że
Z(JStają
p~jętc jako
dialektyczno-dynamiczne momenty pewnej calośd, która również ma charakter dialektyczno-dynamiczny . .,Wynik, do którego dochodzimy powiada Marks nie na tym polega, że produkcja, podział, wymiana, konsumpcja są tożsame, lecz na tym, że wszystko to są człony jednej całości (Totalitiit), różne strony tej samej jedności. ( ... ) Określona produkcja warunkuje więc określoną konsumpcję, podział, wymianę,
stosunki wzajemne
pomi~lh:,y
tymi
rób~ymi
okres'lone momentami f ... )
Porniędzy różnymi
momentami zachodzi wzajemne odDzieje się tak w każdt;j calości organiczne:(*. Ale mt\vct na kategorii wzajemnego oddziaływania nie można poprzestać. Gdyby \ltZajemnc oddział·ywanie pojmować jedynie jako obustronne przyczynowe oddziały wanie dwóch poza tym niczmiennych przedmiotów, to nie posunęlibyśmy się ku poznaniu rzeczywistości spolecznrowrul:;;e;;ir ... , w:
Dzieła, t.
13, s. 72!.
Czym Jest marksizm ortctloksyjny?
-----·---ści
-----
89
staje się tym określeniem, które wyznacza formę przed~
miolowo.rci każdego obiektu poznania; v,rszelka istotna i dla poznania znacząca zmiana 'vyraża się jako zmiana odniesienia do całości, i przez to jako zmiana samej formy przedmiotowości*. l\.-lyśl tę Marks jasno wypo~ wiedział IV
niczliczonych ustępach swoich dzieł. Przy~ taczam tylko jedno z n
4 .Ale to
samo~zakladanie, samo~produkowanie
i samosiebie jest \vłaśnie r;:_ec.zywiJlośc-ią. Już Hegeljasno to dostrzegł i ·wyraził w iórmic blisko spokrewnioll(j z .l\-Iarkscm, jakkolwiek była to jeszcze forma nazbyt ;:: b.> trakc)j na, która sa mą si eb i c rozumiała n i l'\vlaści wi c i dlatego umożli ..viła nieporozumienia. "To, co rzeczywiste, jest w sobie konieczne"** - powiada on \V swej Filo::::.ojii jJrawa. ,)~.onicczność polega na tym, by całość roz;;zczcpiła si~ na S\Voje różnice pojęciowe i by to, na co ona się rozszczt~piła, stanowiło trwałą i wytrzymałą określoność, ale nie tn'l·alą okrdlonosć martwą, lecz taką, która w s\vym rozpływaniu się stale na nowo się wytwarza"***_ Jednakże wlaśnie tu, gdzie wyraźnie dochodzi do głosu głębokie pokrewieństwo, jakie łączy materializm historyczny z filozofią Hegla w odniesieniu do probkmu rzeczywistości i do funkcji teorii jako smn.oj}O,:;nrmia rzec;:;ywisto.fci, trzeba od razu wskazać---choćby tylko w paru słowach- na niemniej za~adniczy punkt, w którym obydwie koncepcje się różnią. Tym punktem rozdziału jest równi cż problem rzeczywistości, pro b l ern j cd n ości procesu dziejowego . .l\farks zat"/.uca Heglowi (a w jeszcze większym ~rcproclukowanic
Kapilał, t- !, w: D;;Jela, c. 23, s. ml'l. G. W. 1;·. Hegel, ,('l!Sad)• jil'l.!;".fii Jmzwa. U zupdnienie do § 270, BKF,
+ K. Marb, *~
\\";;r~J.awa 1969, s. •1J8. *!Ił* l'arn~e.
stopniu jego następcom, coraz bardziej cofiljącym się do Fichtego i Kanta), że nic przezwyciężył on naprawdę dualizmu myślenia i bytu, teorii i praktyki, podmiotu i przedmiotu; że jego dialektyka- jako we\vnętrzna, realna dialektyka. procesu dzi(jowego-jest gołym pozorem, że właś nie w decydującym punkcie nie wyszedł on poza Kanta; ze poznanie jest u niego jedynie wied,zą-o (Erkenntnis fiber) jakiejś materii, która sama '"' sobie stanowi coś z istoty sw(:i obcego, nie zaś samopoznaniem tej materii, ludzkiego spokczcóstv.·a. Oto zasadnicze tezy krytyki: "V Hegla już absolutny duch historii znajduje S\voje tworzywo w masie, a ~W(\j odpowiedni wyraz dopiero w filozofii. Filozof zaś pojawia się wyłącznic jako org
przy tyrn, 7.e
,~blc.;dy~~
tego pailslwa,
pod !"órymi należy rzumju' jego lhnk\'je jako nMzędzia klasowego ucisku, winny w:hodt.iposóh nie mogą się uchronić, pozostaje czymś nieuchwytnym. Niczdolność do wniknięcia w sam przedmiot zysh~ic swój myślowy wyraz w koncepcjach transcendentnych sił ponJSZil.jąc~Th, 1\(Órc na jakiś mitologiczny sposób konstruują i ktorii''*, dopiero dzięki temu zapewnili sobie meżliwość zerwania z wszelką mitologią, a także wypracowali konieczne do tego stanowisko. Duch absc,lutny I-legia był ostatnią z tych wielkich form mitologicznych; w f(mnie t(:i calość i .ki ruch znalazły już swój wyraz, jakkolwiek bez uświadomienia sobie ich rzeczywistej istoty. I jeśli w matcria!izmte hisloryczuym. rozum, który "istniał zawsze, choć nie zawsze w rozumnej fermie"**, osiąga swą "rozumną" f{;rmv dzir;ki znalezieniu jego prawdziwego substratu, ow!:j podstavvy, z głębi której życie ludzkie naprawdę może stać się świadomym samego siebie, to urzeczywistnił się tu - chociaż poprzez destruhję nauki Hegla -- właśnie program Heglowskiej filozofii dzif:jów. \V przeciwieństwie do przyrody - podkreśla I:Tegd w którc;j "zmiany s~~ biegiem kołowym, powtarzaniem czegoś jednakowego", zmiany w historii "dokonu.h s1ę 1~ic na samej tylko powierzchni, lecz w pr~jęciu. To poj!_?cic samo jest tu raj poprawime"***.
instancJi
decydującym w
:;
Dopiero w tym kontekście punkt wyjścia dialektycznego materializmu ·-·- teza, iż "nic świadomoŚl: Iuc!zi określa ich byt, lecz przeciwnie, ich byl społeczny określa ich świadomość" ...... może wyprowadzi
112
Afarksislka R6:ta Luksemb11rg
--------·--------
jakkolwiek przez jego na3tępców znacznic rzadzi(j rozu~ mian ej -- niż ,." sprawie ,,idealizmu" czy "materializmu". Klasyczna ekonomia, a jeszcze bardziej jtj zwulgaryzowana kontym1a
..
...
ł
2 \Vłaśnie w tym dziesięcioleciadJ
punkcie podejmuje problem po c::tłych >u!lgaryzat:ji marksizmu główne dzido
114
,Harksistka Róia Luksemburg
za>vsze jako izolowane. Trzeba było podjąć nie tylko polityczną decyzję: za kapitalizmem czy przeciw niemu. Musiał zostać dokonany także wybór teoretyczny. Ten zaś był następujący: albo po marksistowsku traktuje się g]obalny roz·wój społecze{l.stwa jako totalność- a wtedy również można teoretycznie i praktycznie poradzić sobie ze zjawiskiem imperializmu; albo też umyka się przed tą konfrontacją, ograniczając się do szczegółowo naukowego badania wyosobnionych momcntÓ\v. }\fonograficzny punkt widzenia jest najpewniejszą drogą do tego, by całkowicie przesłonić sobie horyzont tej problematyki, której możliwe dostrzeżenie zgrozą przejmowało całą w oportunizmie pogrążoną so
strnv~kicgo.
Akumufa,ja kajJitalu na nowo podejmuje metodę i per.Marksa z Xfdzy filozofii. '1''ażność, tak i u taj ta sn ma metoda zostaje z;clstosov.rana do fi·agmentarycznych bada1'1 z II i III tomu Ka.pitalu. 1..fieszczańscy ekonomiści, jako ideologiczni reprezentanci kapitalizmu prężnie rozwij
Luks~mlmrg
!23
przcsJania prawdziwy sens rzeczywistych problemów i sprzyja rozplenianiu się bezmyślnego "spet'jalistowstwa" (Spe;:,ialisten!um). Dzięki temu nawiązaniu w metodzie i w sposobie orzcelstawiania- do tradycji Marksa i Hegla, Leninow~ka historia problemu staje się wewnętrzną ,historią euror)(:iskich rewolmji XIX •vieku, zaś historycznoliteracka prezt:ntacja Róży Luksemburg przerasta w historigo; że również . l eoI og1czne . ' . zaczyna $lę . K przywo'd ztwo w spo ł eczcnstwH'' burżuazji coraz bardziej wymyka{. O ile jednak w teoretycznym stanowisku narodników otwarcie \\')'Chodzi
124
J1arksistka
Róża
---,-----------·
Luksemburg
tu na ja·w JCJ drobnomieszczai1sko-reakcyjna natura, to rzeczą ciekawą jest śledzit:, jak rosyjscy "marksiści" coraz bardziej przemieniają się w ideologicznych szer.. mierzy kapitalistycznego rozwoju. Stają się oni ideolo· gicznymi spadkobiercami tego socjalnego optymizmu, jaki '\\'odniesieniu do możliwości rozwojowych kapitalizmu żywili Say, Mac Culloch itd. "«Legalni» ros}jscy marksi· ści- powiada Róża Luksemburg- odnieśli niewątpliwe :.;mrycięstwo nad swymi przeciwnikami «narodni· karni» - można nawet powiedzieć, że zwycięstwo to bylo zbyt duże (... ) Chodzilo o to: czy kapitalizm w ogólności, a w szczególności w Rosji, zdolny jest do rozwijania się; wymienieni marksiści wykazali zdolność t(: tak grun· townie, że zgoła uzasadnili t
129
"
caniern. Ale rz.eczywistość ·ująć i przeniknąć' można tvlko jako totalność, i do takiego przeniknięci" zdolny je-st ~~·iko podmiot, który sam jest totalnością. Nic darmo już 1 ~dody Hegd jako pienvszy postulat swej filozofii fm'mu .. łuje wymóg, "by prawdę t~jąć i ·wyrazić nic tylko jako substancje, lecz ·w tym samym stopniu równieżjako pod~ miot''*. Odkrył on tu najg-łębszy błąd, ostatnią granicę klasyczne;j filozofii niemieckiej; tyle tylko, że !'zeczywiste ~pełnienie tego postulatu nie stało się udziałem również jego ,dasnej filozofii. Pod wieloma względami nie zdołała si(: ona bowiem uwolnić od tych samych ogranicl'.el'l., jakie krępO\valy poprzedników Hegla. Dopiero na l\hr1-:sa --·· który spdnienie pozna n że tylko w tym kontekście> w jedności teorii i praktyki, konieczność rewolucji spoleczll(:i, a więc totalnego przekształcenia totalności społeczeństwa, występl~je jako uzasadniona. Tylko wtedy, gdy nawet poznawalność i poznanie tego związku mogą zostać p~jęte jako wyt\vÓr proct·su, zamknąć może się kr jaka zachodzi między całościmvym i cz między dialektycznym i mechanicznym ujmowaniem historii (bez względu na to, czy to ostatnie wiąże się z oportunizmem, czy z puczyzmcm). "Tu tkwiczytamy ··- główna różnica między blankistowskimi za· machami stanu ((zdn:ydowanej mniejszości», które wybuchają jak wystrzał z rewolweru i w]aśnic dlatego zawsze w niewlaściwym czasie, a zdobyciem v.-ladzy państwowej przez wielkie i klasowo uświadomione masy ludowe, które same mogą być tylko wytworem rozpoczynającego si~ krachu społeczeństwa burżuazyjnego i dlatego noszą w sobie ekonomiczno-polityczną legitymację lvystąpienia we właściwym czasie''*. I podobnie w jej ostatnim tekście: ,,Sama zmierzająca w tym kierunku tendencja rozv,roju kapitalistycznego wystarcza, hy już znacznie v\:czcśniej spowodować w społcczet1stwic takie zaostrzenie antagonizmów społecznych i politycznych i uczynić tak dalece
* R. I.uksembnrg, R,jiml'" .j świadomości, na ~zryw nym przeciwstawieniu prawdy i fałszu. Domaga sif;, ona raczej konkretnego przeciwstawienia rmnvdy i E1.łszu. Domaga się ona racz
* ::\ieste
--- lli!.'l.Orlli l
ś;~.. indonH){>ć: ldaso1..\'u
Świadomość klasowa
152
:=s;
ono samą Jl.'J sytuacją klasową. Ograniczenie to jes~' obiekty>vnym następstwem ekonomicznej struktury spo,~i łeczellst\\'a> a więc nic jest niczym dowolnym) subiektyw~( nym czy psychologicznym. Albowiem świadomość klasową)' burżuazji, jakkolwiek nader przc:jrz.yście potrafi odzwiercie~,, dlać wszelkie problemy związane z organizacją panowa~: nia tej klasy, z kapitalistycznym przekształceniem i prze~ niknięciem globalnego procesu produkcji) musi natknąć się; na nieprzeniknione mroki z chv~·ilą,, gdy wyłaniają się, problemy, których rozwjązanic już w obrębie tej sfery panov.·;mia burżua7Ji odsyla poza J.:apitalizm. Odkryte przez: nią "przyrodnicze prawidłowości" ekonomii, które w porównai}iu z feudalnym średniowieczem, Jub inlwct z mer.. kantyłizmem epoki prztjści(>wtj, były niegdyś wyrazemjasnej świadomości, mocą immanentnie-dialektycznego rozwoju przechodzą potem w "prawo przyrody, poicg:~ące na nicś,viadomym działaniu uczestników"*. Nie możemy: tutaj stawi że świado mość klasowa nmsi ukształtować się w sposób jakościowo
*
F. Engels,
.(lll.J'J
kt)•/.yki ekorwmii polif):c;;;nrj, w: D-~;ida, t. l, s. 769.
Świadamoo'ć klasowa
......
--·-- -·- .... ---· ····----·------- . · - - - - - ....._..
_",",
__
i strukturalnie odmienny, gdy np. póprzcstajc tylko ua interesach spożycia oddzielonego od produkcji (rzymski ]llnlj)Cllproletariat), lub gdy przedstawia sobą katcgm:ialnv wyraz intt~re!\ÓW związanych ze sferą cyrkulacji (kapitał kupiecki) itd. Nie \Vchodząc tu więc bliżej w systematyczną typologię tych możliwych stanowisk, można jednak już na podst· ·11 G. Cały tok wrwodu w Poclwd;;euiu rod:in_)' ... Eugclsa zblidowan): jest na ,,._: mr.
~
l
H'IId-!ellie ... , w: D;;ieła, t. 13,. s. 728.
**
choćby przytoczone już wyzej przykłady renty gruntowę:,i
i podatku, niewolnictwa itd.) Ekonomia ~ mówiąc PdR heg!o."'Sku - nav./et obiektywnie nic osiągnęła tu jeszcz~i!! szczebla bytu dla siebie, i dlatego w obrębie takiego sp0,;,4[ łcczcństwa niemożliwe jest stanowisko, z którego eko~~~ nomiezna podstawa wszystkich stosunków społccznycq~ mogłaby zoste:H: uśv.1adomiona. , To oczy·wiście wcale nie przekreśla obiektywnie eko 7 nomicznego ugruntowania wszelkich ionn społeczer'i.stwa:., \V ręcz przeciwnie: historia rozwarstwierl. stanowych> całkiem jasno pokazuje, jak rozwarstwienia te, którę, pierwotnie tylko przelewały jak4ś czysto "przyrodnicząn egzystencję ekonomiczną w trwałe f(mny, w toku podziemnie i ,,nieświadom:ic" przebiegającego rozwoju ekonomicznego stopniowo rozpadają się w sobie, tzn. przestają być jakąś rzeczywistą jednością. Ich ekonomiczna treść rozsadza ich prawną jedność formalną. (Wystarczająco dovv·odzi tego analiza stosunków klasowych w okresie Reformacji, jakiej dokonał Engels, lub w okresie Rewo~ Iucji Francuskiej, przeprowadzona przez Cunowa.) Jednakże, pomimo tego konfliktu między prawną iormą a ekonomiczm! treścią, forma prawna (stwarzająca przywiltje) zachowuje swe nader istotne, a często wręcz decydujące znaczenie dla świadomości takich rozpadających się stanów. Albowiem forma struktury stano·wej przeslania związki, jakie zachodzą między rzeczywistym, ale "nieuświadamianym" bytem ekonomicznym danego stanu a ekonomiczną całością spoleczdtstwa. Sprawia ona, że świadomość stanu skupia się albo na czystej bc>zpo• średniości jego przywiltjów (rycerstwo z okresu Refimnacji), albo też na-· tak samo tylko bezp(>Średniej ··--partykularności tego odłamu społeczei1stwa, do którego przy· wiłcjc się odnoszą (cechy). Stan może już by( pod względem
------- ____
".,
_____________ .~wiadom!Jii
klasows
!59
ekonomicznym calkowicie rozbity, jego członkowie mogą pod w.c:,t;lę~em ekonomic~n)'m należeć j~,t do ró!'1J'C!l klas, ale jednak wc1ąż zachowuJe on tę- ob1ektywme merealną spui:>tos
-----
·--------~----'"""--··--···-
...
___
161
ztstarzało, a szarością o zmroku nie można niczt•go odmło dzić; można tylko coś pozna{. Sowa Minexwy wylatl~c
dopiero z zapadającym zmierzchem".
Burżua..-Ja
· ·
i proletariat są jedyny-mi czystymi klasami tzn.· tylko ich egzystencja i dalszy roz\-vój opiera się \Vyłącznie na rozwoju nowoczesnego procesu produkq:jncgo i tylko z perspektywy ich warunków bytowania jest w ogóle W_)'obrażab[Y jakiś plan organizacji całego .społeczeństwa. Chwicjn;i · lub z rozwojowego punktu widzenia bezpłodna post * K. ~hrks, ('Jsimmaąl' bmmain'a Ludwika Bonapm}t, s. 1:•9. ** . f.-Hn:i:e ~ -~. l .~J.J.
w;
D;,;irla, (, S,
.urżuazji z jednej strony nadaje ludzki(:j indywidualności l.naczcnie, jakiego nigdy dotąd nic miała, z drugiej '11\my -··· wskutek tkonomicznych ·warunków tego indywidualizmu, \vskutek urzeczowienia, jakie stwarza produkcja tO\\'arowa - przekreśla i znosi wszelką indy·widualność. \·Vszystkie te sprzeczności, których ciąg bynajw n-miej nie wyczerpuje się w powyższych przykładach, lecz raczej nu)głby być kontynuowany w nieskończoność~ ·'a tylko refleksami najgłębszych ~przcczności samego
166 .~wiadomość klasswa - - - · - · - - - - ···-···········-····-····----------
kapitalizmu, tak jak odzwierciedlają się one w świadomo~. ści klasy mieszczai'lskiej odpowiednio do zajmowanego. przez nią miejsca w globalnym procesie produkcji. Dla.. tego też sprzeczności te '"''ystępują w świadomości klasowej hurżua7ji jako sprzeczności dialektyczne, a nie po prostu jako goła niezdolność do zrozumienia sprzecznych ten~ dencji własnego porządku społecznego. Albowiem kapitalizm jest z jednej strony pierwszym systemem produkcji, który co do swej tendencji w pełni przenika cale społe czeństwo pod względem ekonomicznym*; toteż burżuazja powinna być \vskutek tego zdolna do osiągnięcia - wychodząc z tego ośrodkowego punktu - jakiejś (przypisanej) świadomości na temat całości produkC)jnego procesu. Jednakże z drugiej strony mi~jsce, jakie klasa kapitalistów :uumuje ·w procesie produkcji, oraz interesy, które określają jej działanie~ sprawiają, że pomimo tego nie może ona zapanować -- nawet teoretycznie nad Rwym ·własnym systemem produkcji. Powody tego są nader rozliczne. Po pierwsze, 'v kapitalizmie produkcja tylko z pozoru jest centralnym punktem ~h.viadomości klasowej i przeto tylko z pozoru wyznacza teoretyczną perspektywę rozumienia. Shrks podkreśla to już 'N odnic~ sieni u do Ricarda: "ekonomiści, jak Ricardo, któryrn się najczęścirj zarzuca, ź~ mają na uwadze tylko produkcję,
* Ale też tylko co ;lo swej tendencji. Jest wielką zaslugą Róży Luksemburg, iż wykażala ona, że nic mamy tu do czynienia. z jakims ewentu!.'Łlnie przejściowym f>\ktem, lecz źc kapitalizm moż~ - pod względem ekonomicznym -istnieć tylko dopóty, dopóki jedynie przenika on spolecl;er'Jstwo w kapitalistycznym kierunku, ale jes;.czc go całkiem nic przcniktt.1L Ta wewnętrzna sprzeczno:it'. (Sdbstwiderspruclz) ekonomic~na spoleczeń,l.wa czysto b.pitalistyo.nego jest na pewno jednym ?.t' źródd >przeczno;ci występujących w .~wiadorno.ici klasowej mieszczallstwa.
.~wiadomo.\i klasowa .............
····-·----·--·---
_
...,,
______lGi
clr·::śJali wyłącznie podziaJ jako przedmiot ekonomii"*.
;\ c•bszerna analiza konkretnego procesu realizat:ji kapitaodniesieniu do każdej poszczególnej kwestii \vykaZ!\JC) że interes kapitalisty, który przecież wyt\varza to-
łu \''
,1-;u·y, nie z
"'
**
Tamże,
s. 480. \\'tej spmwie por.
rozdział:
,.1Iarksistka
Róża
Luksemburg".
169 ............. --··-··---····-·--~~--·····----------·----···----~--
ni cprzcniknioną tajemnicą swych w1asnych stosunkó,v"*. I ten J(:k nie jest l:.czzasadny, tj. oznacza on coś znacznie wi\:cej niż s;~mą tylko bezradność pojedynczego kapitalisty , 1·c•llcC wlasnycl1 jednostkowych losów. Fakty i sytuacje, które ten l('k wy\\-'Ołuj~Ć burżuazji coś, czego wprawdzie jako factum brutum Jiie może ona calkcwidc zanegować, ale czego jednak ·w i.;tclen spo~ób nie jest zdolna \V)Taźnic sobie samej uświadomić. Albovviem za takimi faktami i sytllacjami tkwj -···· jako ich dająca się poznać podsta\va -- to, iż "fJr(!Wil:iuią ,granicą produkcji kapitalistycznej jest sam kapitał"**. A je!it to poznanie, które, doprowadzone do świadomości, z koniecznością oznaczaloby samounicestwienie (Sdbslal{flubung) klasy kapitalistów. Tak "-ięc obiektywne granice kapitali~tyczncj produkcji ~(
"
--
171
...........................
Jccznhtwa, jakie były wynikiem punktu widzenia właści \\T>?:O kapitalistom, zmier:zala w takim kierunku~ który ..z,;·;:·icnmia zupdnie i falszuje rzeczywiste pochodzenie \~·ar t ości dodatkowej"*. O ile jednak w "normalnej", czvsto tcorctyczlH~ postawie to zaciemnianic dotyczy tylko or.~;miczncgo składu kapitału, miejsca przedsiębiorcy 'l\'. proce~ie pnldllk(ji, ekonomicznych funkcji procentu i Hl,, a więc je d ynic wskazuje na niezdolność do tego, by· pod powicrzclmią zjawisk dostrzec ich pnrwdziwc ~iły nap~dowc, to tam~ gdzie przechodzi w sferę praktyki, wi
.'Świadomo,i~'
klasowa
.-----·..-----------
173
·yrni, lu b "bczstronnośC' wymiaru spra·wiedliwości itp.) ~\te to przesłanianic istoty bmżuaz}jncgo społcczd1stwa ;,.,, również dla sam(~ burżuazji żvciowa koniecznością. J"' • • • :\i LH:;wicm wraz z rosnącą jasnością co do tej kwestii cnr;:z bardziej obnażają si-; wewnętrzne, nierozwiązalne ~pn.cczności tego systemu społcczncgu, stawiając jego Z\\ uknników przed taką oto alternatywą: albo świadomie :r:;mkną toniką jir;z,eciw ro;:,umiejącemu wejrzeniu walec);
b~.)l....
S\V
~V.._,~
sil~ pr:;;ywódc::;,ą utraciła ju~ be:_j)(Jwrotnie.
-·--·-··---"' K, Marks, Kapiteli, t. I, w; Dzieła, t. 23, s. U2.
176
Swi admwić klasowa
·-------
4 ~~-,;::
\V Hj walce o Śv\-~iadomość decydująca rola przypadiJ'l ma terializmmvi historycznemu. \V sferze ideologicznej~!j tak samo jak i w gospodarczej, proletariat i burżua2!i~ są klasami z koniecznością nawz
t(,
~~
rozrywll; uad którym myślowej kontroli JUŻ się metodycznie ·w:Tzekli. Świadommk klasowa, która rodzi si~ z takiego stanowiska, musi się odznaczać tą samą strukturą 'vvtwnętrzną co :hviadomośt; klasowa burżuazji. O ile jednak także n1taj te same sprzeczności dialektyczne zostają pod przyrnmcm roz·woju następnie wypchnięte na pov.·icrzchnię świadomości, o tyle ich konsekwencje są dla proletariatu jeszcze bardzit1 złowrogie niż dla burżuazji. Albowiem autoiłuzje świadomo~ci "fałszywej'', jakie wytwarza burżuW{~ obiektywnej fałszywości pozostają przynajmni<j w zgodzie z jej sytua
180
ŚwiadonwN
kleu-owa
----------------
i praktyki. Dla proletariatu jego "ideologia" nie jest jakimś sztandarem, pod którym on walczy, ani jakąś . l ' . l lcez JCSt . , . szatą> przy krywającą w asnwc ce e, w ł asn1e określeniem cdu i on;;żem samym. Każda niezgodna z pryncypiami czy też pryncypiów zgoła pozbawiona taktyka proletariatu degraduje materializm histoxyczny do statusu gołf.:j "ideologii" i :-;ilą narzuca prolctariato'INi jakąś mieszczarlską (lu b drolmomieszczailską) metodę walki; tym samym zaś ogTabia go z najlepszych jego sił, jako że przydziela jego klasowtj świadomości jedynie !O\\"vo~ lncji nie jest \l·ięc, jak w wyp;~dku dawnych klas, bt-.:::_po-
/ralnim ur,:Pr,;;_w:islnienion sj;ołec.~nie danego ~rtu tt;j klasy, lecz jest --jak to dostrzegal i sih1ie podkreśiał już młody I\lark:: ---- _jrj samo,:m.ts!miem (Selbslaufhebung ::. Jlmz!fest lłimnnt iJCi't,:i!J' Co r m u] uj c t~~ róż 11ic
K. 1\Iarks,J;•.TI)'C.:•IC lli-C'Ilgidoarl_)•kulu Pm.mka, \•': D.:iela,
t.
l, s. 4i5 .
. !B~-~.
:!s:* f . .En g ds. l'rzedrno\-;ra. d() K. ·,_ (i25 -ti26.
1\Iarksa~ )\t€dzy jilu.:ojii~ w:
D:;ida, t. 4)
Świadomo.(ć klast>wts
-----·-------··---
--··-·•···-·--"'_,.__ •v•.,-•··-··--·--..
zem przemienia się w świadomy czynnik historii ..Albowiem obiekt)'\vna inten~ja kierująca się ku prawdzie, która jcs( immanentnie zawarta nawet w "falszywej" świadomości proletariatu, nic oznacza bynajmniej, że może ona oto sama z siebie··--·- bez aktywnego przyczynienia się prole~ tariatu - wyjść na Ś\viatlo dzienne. Wręcz przeciwnie. Tylko dzięki narastaniu świadomej postawy, dzięki świadonwmu działaDiu i świadom(~j samokrytyce mo .. że sama tylko intencja kierująca si
w;
D.::ida, t. lG, s. !66-167.
186
-·-··--------·---------::I
Źródlo wszelkiego oportunizmu tkwi właśnie w
ty
że
wychodzi on od następsiw, a nie od przyczyn, od ści, a nie od całości, od symptomów, a nie od rzecz:~4i! samej: że \V pojedvnczvm interc~ie czastkowym i w jegiji·j fo.-sO\\:aniu upatruj-e 01~ nie środek w;chowawczy, przy:~~ gotowujący proletariat do ostatecznego boju, któregdzić cl
.i/
...
•
.Świndomrdć kla.s11wa
- - - - · · · · · - - " ' " " _.... __ .........
______
189
sam
mr.ści
nie rna, kryzys utrzymuje si~ w stanic permanentnym, powraca do swego punktu wyj_kiowego, odtwarza zfti.-:tniak sytuacje, aż wre~zcie, po bezmiarze cierpiei1 i po stra:diwych zbłądzeniach, poglądowa lck(ja historii doprowadzi w proletariacie do ko1l.ca ów proces kształto wania się jego świadomości i tym samym złoży \·V jego ręce Lierownictwo dziejów. Ale proletariat nic ma tu żadnego wyboru. :Musi on, jak pmviada Marks, stać sir;; klasą nic tylko "w oblic.zu kapitału", lecz także "dla samej siebie"*, 1zn. rnusi podnieść ekonflmiczną konieczność swtj 'valki kl
(zarówno "idealistyczną"~ m zwijaną przez s;;. kol~: Hegla, jak i "ma tcri alistyczną" FcHerbacha) -- O$iągn
swiadomości
.t;/viadomość
t92
klasowa
pojmuj
.Listy;, "Dcutsch-Franziisischc Jahrbiichcr", w: fU Lukacsrt brak oryginalnych podkreśld1]. $
* Por.
rozdział:
D~ida, t.
, , c~.ym .k' t marksizm ortodoksyjny?"
l, s. 41 H-419.
,(witu!omolć kla.roum
!93
mym sformułowane zostały filozoficzne podsta·wy dla obrachunku z utopistami. 'Y ich myśli bowiem ujawnia się ta sama dvloistość społcęznego ruchu oraz tO\·varzyszącej mu :h.viadomości. Świadomość mianowicie z jakiejś poza:hviatowej "tamtc:j strony'' przystępuje do społeczcil shva i kieruje je z dotydlczasov,·cj, błędnej d rogi na drogę właściWvej, nvistnila sic;; owa opisy,,-,\ na prz\"z lVIarksa realna jedność teorii i praktyki, owa realnie pndnyczna ingerencja świadomości klasmwj \'\.' bieg historii, oznac7.ająca zarazcrn praktyczne przeniknięcie urzeczo·wienia. Nie nastąpiło to jednak byrwjmniej w jakiś jednolity sposób i za jednym zamachem. Co więn:i, tti
·-····""""'"
____
"
______________ Świad011111Jć
klasowa
razem m~jważnit:jszym przypadkiem tej sytuatji. Okazuje si~:, że są warstwy proletariatu, które w walec o swe gospo~ darcze interesy wykazują całkiem trafi1y instynkt klasowy, a nawtt wit;c{:i, potrafi
z bezpośrednimi interesami życiowymi klasy, jak i z całością społcczet1stwa bynajmniej nie zostało jeszcze uświa domione. Dlatego wszystko, czego dotąd w t~j dziedzinie dokon::mo, bardzo rzadko wykracza poza pewną - prowadzoną przez proletariat -· samokrytykę kapitalizmu. Dlatego to, co w tej dziedzinie teoretycznie i praktycznie pozytywne, praw·ie w calości ma charaktn czysto utopijny. . Te gradacje są więc z jednej strony spowodowane przez ohiektpvnc krJJJieczności historyczne, przez różnice w obiektywnej możlhwści uś·wiadomienia {des Bewusstwerdens) ........ jak np. z\viązek mi~dzy polityką a gospodarką w poró,vnaniu z zagadnieniami kultury; z drugiej jednak strony tam, gdzie obiektyv·ma mo7.liwoś(: swiadomości już istnieje, określają one zróżnicowanie stopnia, w jakim psychologiczna świadomoU klasy pozosi;:~je w tyle za adekwatnym rozpoznaniem sytua~ji globalnej. Ale to zróżnicowanie nie daje się już sprowadzic do przyczyn ekonomiczw> -społecznych. teorią
Obiekl)wna teoria lwiadomo.{d klasoweJ jest si jest to niestety spra\vą niemal zupelt1ic niezbadaną, a zbadanie jfj mo· globy z pewno.ścią doprowadzil: do nade:· wa'1kich n?ul· ratów. Ale nawet w obrębie nie wiedzie(~ jak g!ęhuko sic:-gająccj typologii takich rozwarstwic1'1 samego prnlct
d1;
k1:rl;-l;~· }~l!g,'a:ł:S.b'tj
fi{b:{{.l{ii pYatra.
,\.:'trr:..)
l\ie jest zgoła .sprawą przypadku, źe obydwa \dclkie dzida Marksa, których zadaniem jest przedsta\vić całokształt społeczCl'tstwa kapitalistycznego i ukazać jego zasadniczy charakter, zaczvnają się od analizy towaru. Jakoź na calym tnn szczeblu roz\VOJ·owvm ludzkości nie ma takiego problemu, który w ostatecznej analizie nie odsylalby do tej właśnie kwestii i którego rozwiązania zatem nic należałoby ~zukat~ ·w roz,viązaniu zagadki, jaką stanmvi struktura tc:Maro,va. Rzecz jasna, taką ogól· noŚ(: może problem ten osiągm!Ć tylko wtedy, gdy jego sformuło\vanie dojdzie do takiej ro:deglości i głęL1i, jai:vimit
200
i świadvmd!. fno!r taria!u
--·----·--------
rugo kapitalir.mu. \Vymiana tc,warowa i, co za tym idzie~ podmiotowe i przcdmiotO\\cc stosunki towarovve istn!.aly, jak wiadomo, już na bardzo prymitpvnych szczeblach rozwoju ~.pokczC'Iist>va. .Jednakże tutaj chodzi u coś inne gc;: o w, jnk dalece 'vymi a na tuwarowa może wplynrmą panującą, w dccydująry sposób wpływająC
w imię bezpo~redniego zaspokojenia wla:mych po1rzeb; po wtóre tam, gdzie, jak w starożytności i w wiekach średnich, niewolnictwo lub poddai1stwo stnnowi szeroką podstawę produkcji spolecznej: panowanie warunków· produkcji nad producentem maskują tu stosunki panowania i niewoli, które występują i są v..·idocz:ne jako bezpośrednie sprężyny procesu produkcji"*. :\!bowiem towar daje się w s"vej niezafi1łszowant:j istocie zrozumieć tylko jako uniwersalna kategoria calego bytu społecznego. Dopiero w tym kontekście lll'Zeczowienie, jakie powstaje na !ikutek stosunku to\varowego, nabiera clecydtuącego znaczenia zarówno dla obiektywnego roz· \\'(du społccze!l~twa, jak i dla postawy ludzi wobec niego; dla stopniowego zninvalania ich Śvviadomości przez formy, w których to un•.eczmvicnie się ,\·yraża; dla prób zrozumirnia tego procesu lub sprzeciwienia się jego pustoszącym ~kutkom, oswobc,dzcni[Iał,
podług
ich
wartośd
oraz wymian
t. l I l, cz, l, wyd. cyt., s. Hl7- I BB.
podług
cen pF>du-
Uu:eczowienif i
świndomo.dcka niezależny, jak ·wszelkie inne dobra służące 7aspobjar:iu potrzeb, które otrzyrn;dy urzeczowioną fi)rml~ towaru. Tvlarks pcn,iada: "Epokę kapitalistyczną ce· chuje więc to, że sila robocza przybiera dla samego rohotnib. f(mlH; należącego dOli to·waru ( ... ) Z drugiej strony, dopiero od trj chwili rozpowszechnia się towarowa f(Jrma produktó\v prY abstrakqjnej (a zatem formalnie równej) pracy łudzki(:j. \Varunkuje ją takie pod względem subiekty\l'nym, gdyż ta fórmalna rÓ\vność abstrakcyjne:_i pracy ludzkiej jest !1ie tylko wspólnym mianownikiem, do którego różne przedmioty są sprowadzane w stosunku to\varowym, lecz st~ije ~ię równic% realną l'.~tsadą f:tktyczncgo procesu wytwarzania tovntrÓ\V. Jest samo przez się zrozumiałe, że w naszych tutaj zamiarach
* K ..Marks,
KafJitd, t. I, w: D:;iela, t. 23, s. 19 7, przyp. 41.
{/r.::ec.::;owin:it i :iwiadcmo.\t' pmldariatu
206
------
nie może mieścić się nawet najbardziej szkicowy opis tego procesu, w którym powstawał nowoczesny kształt pracy, wyodrębniony> "\volny" robotnik> podzial pracy itd. Idzie nam raczej jedynie o to, by stwierdzić, że abstrakc~j~ na, równa i porÓ\vnywalna praca, która z coraz większą dokladno:kią daje się mierzyvarun~ tów kapitalistycznego podziału pracy ......... powstaje, jako wytwór i zarazem przesłanka kapitalistycznej produkcji, dopiero w trakcie jc:j roz\voju; dopiero zatem w trakcie tego rozwqju staje się społeczną kategorią, która \V dccy~ dujący
sposób wpływa na formę przedmiotowości wlaści zarÓ\\'nO przcmiotom, jak i podmiotom tak tworz~!cego się spolccze list w a, stosunkowi tego spoleczn1stwa d o przyrody, wreszcie możliwym w jego ramach '\•zajcnmym stosunkom mi~dzy ludźmi*. Gdy prześledzi się drogr,, jaką przeszedł rozwój proce:->u pracy od rzemiosła poprzez koopcracj
tamże,
s. 379 i nast., itd.
[lr.zec:;au)iHni~~
i .i-wiadomo.{l proletariatu
207
li tylko empirycznic przeciętny czas pracy, a pózniej, na skutek coraz bardzi(~ pogłębiaj
............
... _"
209
szym stopr:iu wyst'2pująjako b: tylko źródła możliw_yrh błędów, pr7eciwstmviającc się racjonalnemu, z góry \vyliczonemu .1-ilnkcjono-wilniu tych ab,tn\kcyjn-ych pra1v cząstkmvych. _-\ni obiekt~·,vnie, ani w swym odniesieniu do proccm pracy człowiek nie -...vy;;tępuje ju7. jako vd~~ściwy nosiciel rcgo procesu, lecz jest włączony jako zmcclwnizowa:1a część w pt\-vicn mechanic-zny system; w system, który człowiek zastaje .Jako il.mkcjnm.łjący w gotowej, udkowicie ode11 niezależmj formie i ktorego prawom musi się bezwolnie podpo;-y:ądkować*. Ta bezwolność jeszcze bardzirj siQ potęguje wskutek tego, że wraz ze wzra~I-'U'-iP!: racjonalizacją i mcd!aniz;Hją proce:o.u pracy działalnoś
'"*
Urzec.:owimie i
świarlmność
fimletarialt:
211
zostaje przekształcona '\V tnvalą, nieprzezwycięialm! rzcczpdstość dnia powszedniego tak: iż sama osobowość ró;miC'ż tu staje sic: tylko bezsilnym ob~envatorem tego, co przyd arzn się jej '\Yb snemu istnie ni u jako oclo~o bnioncj i \V pewien obcy sobie system '\vłączoncj cząsteczki. Z drugiej zaś strony owo mechanizujące rozczłonkowanie procesu produkcji zrywa rÓ\vnież te \vięzi, które w wanmkach produkcji ,,organicznej'' łączyły pojedyncze podm.ioty pracy w jakąś \v-spólnotę. Także pod tym względem mechanizacja pmduktji uczyniła z jej podmiotów abstrakkcyjne i odosobnione atomy, kiórych wz
bardzilj rozwiniętych stadiach; jednakże proces urzeczo\Vienia samtj pracy, a więc ta];_ze świadomości robotnika, jest tu znacznic mnit~j zaa\'I':UJSO\Vany. Do tego bo,-\·inn jest bcz\vzględnic konieczne, by zaspokajanie poirzeb społccznistwa w całości odby\vału sic;; \V !(mnie \vymiany towarowej, Oddzielenie \Vytwórcy od środków produhji, rozenvanic i ro;:bicic \Vszdkich w procesic produkc;jnym pierwotnie naro.~łych (urwiitlis~g) jedności itd. - w'>zy~tkic te ckonomiczno-spokcznc przeslanki narodzin no~ woczc·sn Ur.:eąowicnie
-----------------
i
iwiadomoić
proletariatu
213
odniesieniami racjonalnie urzeczowionymi. "Społeczne ~tosuHki ludzi powiada J\.-larks o spolecze1istwach przedkapital]stycznych -- ,,,. ·wykonpvanych przez nich priebic na\vzajcm.) Ale pozór ten jest jako pozór czymś koniecznym; tzn. bezpośrednia, zarówno praktyczn;J., jak i myślowa konh·ontacja jednostki ze społcczel\. stwem, bezpośrednia produkcja i reproclukl;ja życia -w sytna(ji, w hónj tcm·an)\-.·a struktura w,szclkich "rzeczy'' i "przyrodnicza pr
2 Ta racjonalna obiektywiz'i. fimltlariatu
215 -----
---------..·------.. ------ ..
jakiej w czasach jedynie sporadycznej wymiany me mi
Urzuznwimie i
--··--··---·-·---
świadomość
pmletariatu
217
··--···----------·-
raz bardziej konstytutywny sposób '\V świadomość ludzi. :\.1arks często i nader wnikliwie ukazuje ten proces po- · t~·gowania się reifikacji. Przytoczmy tu jeden przykład: ,,Dlatego też w kapitale przynoszącym procent ów automatyczny fetysz uzyskuje czystą postać, jest samopomnażtHy, zysk zaś, przt:kształcony obcenie ,\- fórmę zysku przedsiębiorcy, ·występuj t" jedynie jako uboczne akcesorium, jako dodatek pO\vstający w procesie rcproduk<ji. Fetyszystyczna postać kapitału i wyobraże nie o l; a pitaJe-fetyszu są tu już zupełnie 11kształtowane. W P-P' mamy irraL~jonalną i'ornw kapitału, najwyższy stopicli zniekształcenia i uprzC'dmiotowit~nia stosunków produk
*
**
~Jax \V t: ber, J-f"i1 l,~dwji T::mot.e, s. 129.
u.-~{i c·r:>·dlJck.-:~_ff:: :S.
4DI.
Ur::;tc::.owimie i ;'wiadomo.{( proletariatu
223·
ich nastt;pstwem są tylko nmvc kodyfikacje itd.: nowy system musi jednak z
~
u..z.czowienie i świm/omo.rć proletariatu ------···--·-·------·-------......... ______ ",
ilościowe zróż.nicowanie
żadrv'mi
Jako.{cim.LJ'mi
"",
.......... _,_" __ _
225
stopni, nie są zaś bezpośrednio
TÓ_źnicami
w
slruktuT;:,e świadomości.
Dopiero \V tym kontekście calkowicie zrozumiały staje się problem nowoczesnt:1 biurokracji. Biurokracja oznacza podobne dostosO\vanie się sposobu życia i pracy - a tym samym także świadomości --- do ogólnych przesłanek społeczno-ekonomicznych gospodarki kapitalistycznej, jakie stwierdziliśmy już \V przypadku robotnika w pcóedynczym przedsiębiorstwie. Formalna nH·;jonalizacja pnnva, p~aistwa, administracji itd. oznacza pod obiekty\vno-rzeczowym względem podobny rozbiór wszelkich fimkcji społecznych na ich elementy, podobne doszukiwanie się racjonalnych i formalnych prawidlow(:-!\d rz~!dzących ściśle od siebie pooddzielanymi systemami cząstkmvymi i odpowiednio do tego pod wzglr;ckm subiektywnym podobne następstwa świadomościowe rozdziału między pracą a indy-..",idualnymi llzdolnicniami i potrzebami wykonujących jtawowy o·a/,•go społcc-tcr1>tw~; mkszczail;;kiego. Gdyby nic to, klasowy punkt widzenia trzeba by przecież było zająć już przy rozpatrywaniu rn;t~zyny. Por. w td sprawie c?.r.\ć trzecią niniejszego I"OZdzia!u. ~t\nl
Ur::rc:::owienh i .iwiadomoN prolelariaftl
226
oderwanie od jakościo-wo-materialnej istoty tych "rzeczy", które podleg3ją bimakratycznemu rozpatrywaniu. Z drugiej zaś strony chodzi o jeszcze bardzi{j monstrualne spotęgowanie się
jcdnostrom;ej, ludzką jstot~ człowieka sptcjalizacji w ramach podziału pracy. To, co l\Jnrks st\vierdzal \V odnie~icniu do pracy fabrycznej --··· że mianowicie w ui(~ "samą jednostkę dzieli się i przeksr.:tałca w automatyczne narzędzie jakiejs pracy cząstkowej", co ),czyni robotnika kaleką"- ukazuje się IV fonnie tym jaskrawszej, im wyższych, bardziej rozwiniętych, baniziej "dt·1.
227 źc podział
pracy, przez tayloryzm spychany w "psychiczność", tutaj ulega interioryza
artykuł
.\. Fogara
1.
ITJ, c>.. l, s. 262.
231
7:jaw·iskach szczegółowych oraz względnej irrmjonalności całego procesu w skali globalm~. "Rękodzielniczy podział pracy ma za przesłankę bezv,rzględną ·władz\; kapitalisty nad ludźmi, którzy stanowią już tylko cz!ony należącego d mi mechanizmu h1cznego; społeczny podział pracy przeciwstawia sobie niezaldnych wytwórców towar.ów, którzy nie uznają nad sobą żadnej innej wladzy prócz władzy konkurcmji, prócz przymusu wywieranego na 11ich przez ich krzyżujące się z sobą inte•ręsy"*. Kapitalistyczna, na prywatnogospodarczym rachunku oparta racjonałizmja domaga się bowiem w każdej sferze życia tego dwustronnego stosunku między prai.vidlmvym szczegółem a przypadkową całością; zakłada ona tak
dokładny,
ksztalt
całego
ra~jonalny,
prtów", którzy 'vystnn.tją jako nosieide takich tendencji. cjalności. I jest rzeczą zrozumiałą, że
Ten odśrodkowy ruch wcale się też nic ogranicza tylko do częsc1 pc\vncgo określonego obszaru. Przeciwnie, jr·SL un jeszcze wyraźniej dostrzegalny, gdy rozpatrywać właśnie te \\·iclki c o b~zary, jakie wytwarza spolcczny p
L
\3, s. 7!0.
Ur::m:.owimie i --------
iv:iIfk do k~)'lyki eko•wm{i po/it_yc ~lll'j,
s. 16.
w;
D ;:id a, t. 13,
236
Cr.::ec.:(lwit>;ir i .<wimf",,w.{f prr;ldari({{U
kraticow
'" R. Hilferding, ;;-opitsl }illaiiSOu'J',
\-\'ar~zawa
1958, s. 57H-579.
Ur;;;ec::owicuit i
świadvmośd
/Holetarialu
dukcyjm:j. Konsumpcja to\\'arów nie jest zawarta \V ruchu ohężnym kapitału, z którego one pochodzą. Skoro np. puędzę już sprzedano, ruch okrężny wartoki kapitalo~~·ej, którą n:prezenn~je przędza, może rozpocz
" K. !1-fark.s,
Kapitał,
r. II, w: D;o.iela, i. 24, s. 95.
:240 wająco
pokazała Róża Luksemburg* --- owo pełne rozmachu, jakkolwiek często prymity"\vne, nic wolne od błędów i nicścisłe w(jrzcnie globalne w totalność życia ekonomicznego, jakie było obecne jeszcze w Tableau economiquc Qucsnaya, coraz bardziej zanika wraz z rosnącą ścisło.kią nowej formalnej ·-..- struktury p(~j(ciowr;j, rozwUającej się od Smitha do Ricarda. Dla Ricarda proces globalnc:j reprodukcji kapitału - jakkohviek jest problemem, którego nie da się pominąć - nic stanowi już jednak kwestii centralnt~. Jeszcze przejrzykiej i prościej - a to z powodu ich ś·wiadomie urzeczowionego nastawienia występuje ten stan rzeczy w naukm:il prawnych. Dzieje się tak już dlatego, że tutaj cały problem niemożiiwości poznania jakościowej treści na podstawie ra<jonalistyczno-rachunkowych form nie przybrał kształtu rywaliza(ji d\vóch zasad organizaqjnych odnos:;.ących ~ię do tej samej sfery (jak wartość użytkowa i wartość wymienna w ekonomii politycznej), lecz od początku występO\>\'ał jako problem formy i treści. \Valka o prawo naturalne (,A'aturrecht), jak
* R.
Luksemburg, Akumulacja knf!itrdlJ, wyd. cyt., s. 78. \Viclcc atrakzadaniem byłoby dokbelniej przebadać metodyczny związek, jaki zachodzi między tym procesem a rozwojem widkich systemów raCJO· nalistyanyc:h. c~jnyrn
s:ę
na to, by w fak{yc;~wśd jakiegoś stosunku prawnego upatrywać podstawę jego obowią
**
Utzet:!DWi~rrie
i iwiarlomoH f>ro/;•tariatu
----
243
Ta teoriopoznawcza precyzacja mogłaby oznaczać jakąś precyzację rzeczywistą, a tym samym pewien postęp w poznaniu} gdyby z jednej strony ów do innych dyscyplin przesunięty problem genezy prawa znajdowal tam rzt'czywiście jakieś rozwiązanie, a z drugi(j strony ta kształtuj;g:a się tu swoista natura praw:t jako czegoś .'Jużącego jedynie do kalkulacji nast~pst\V działania oraz do klasowo ra<jonalnego przef()rsowania pewnych rodzajów działm1 mogła za razem zostać rzeczywiście dostrzeżona. \Vtcdy hO\o~;·iem rzeczywisty, materialny substrat pra\va od razu ukazalby się jako widoczny i możli>vy do pojęcia . .Jednakżf: ani jedno, ani drugie nie jest możliwe. Pr~nn.1 nadal pozostaje w ścisłym odniesieniu do ,,wiecznych \Yartoki ", w;;kutek cz.ego pod postaci~t filo;~ofii p1'awa tworzy si(: JlO\\'y, acz Cormalistycznie rozciC!'tGony odwar prawa naturalnego t'Stammkr'. Rzeczywista zaś podstawa genezy pra,va, j3.ką stancnvią przentiany w stosunbch sily pomiędzy klasami, rozmywa się i ginie w zajmt~_iących się nią naukach, które ········· zgodnie z logiką rnyślo>vych
form spolcczer'l.stwa mieszczar\.skiego - trtki:e obliczu tych samych problemów, 7.1viązanych z transcendentnym cliarakterem ich materiai n ego su hstra tu, co jury>prudcncja i ekonomia polityczna. Sposób, w jak i pojmo...vana jest ta tra mcenclentnoś(, '"'Ykaznje zarazem, jak bardzo plonnc bylyby wszelkie nadzieje na to, iż o1va wewnętrzna więź całości, z poznaniil której nauki szczcgólcnve świadomie zrezygnowały \dasnic przez to oddalenie się od materialnego substratu s'nj aparatury pojęciow(:i, mogłaby zost8Ć uchwycona przez jakąś naukę stają
w
uogólniającą, przC'Z filozofię. To bowiem byłoby możti,ve jedynie wted-y, gdyby filozofia -- dzięki radykalnie odmiennemu sposobowi zadawania pytat'l, dzięki na~tawie niu na konkretn
244
Urzt'c. .~óolec:::.oistwa
zadanie film~ofii upatrują w jakimś scaleniu --- encyklopedycznym - wszelkiej \Vicdzy (tego typu, co próba \\'undta ::. 1\fożc też zostać w ogóle zakwestionmvana jakakoiwid:: wartośt: formalnego poznania w obliczu "żywego życia" (jak \V filozofiach irracjonalistycznych od Bamanna do Bergsona). Ale poza tymi epizodycznymi pn!clami głó\vna t)'(rka c.~l'XI':gii m.;umu, t.. l, BKI:. \1-ar-e, a zwlaszcza Erm\ Cas$irer, D"s Erkomtliisproblem in d,·r PhiloSO/Ihie und H1issensdwft ,r,.,. ne~ren ,(,.it. Ustaknii! zawarte w tej osramiej ksiąi.ce, do k~órydt jeszcze będziemy puwra-
"*
248
Uu.w:ou:imie i
śu:iadtmwJ'ć
proletariatu
metrii, jak metoda konstrukcji, czyli stwarzania przedmiotu na podstawie formalnych warunków przedmiotowości w ogóle, a następnic metody matematycznej fizyki stają się drogowskazem i wzorcem dla filozofii, dla poznania świata jako całości ( Totalit.iit). Nic pojawia się przy tym pytanie, dlaczego i jakim prawem ludzki intelekt ( Verstand) właśnie takie systemy form uznaje za swą własną istotę (w przeciwieństwie do "danej", obcej, niepoznawalnej natury treści, które w tych formach mają być ujmowane). Przyjmuje się to jako coś samo przez się zrozumiałego. I czy ta akceptacja przybiera (jak u Berkeleya i Hume'a) postać sceptycyzmu, a więc zwątpienia w to, by nasze poznanic zdolne było dotrzeć do jakichś rezultatów powszechnie ważnych, czy też (jak u Spinozy i Leibniza) przejawia się jako nieograniczona ufność we ·właściwą tym formom zdolność do ujmowania "prawdziwej" istoty wszelkich rzeczy, jest już sprawą o drugorzędnym znaczeniu. Chodzi nam przecież nie o to, by szkicować--- nawet w nąjbardziej pobieżnym i najgrubszym zarysie ·-- historię nowożytnej filozofii, lecz jedynie o to, by wykryć i wstępnie zaznaczyć powiązanie naczelnych problemów tc;j filozof1i z btową podsta·wą, z któr\'skazane rozpatrywać obydwa te momenty w ich wzajcnmym do siebie odniesieniu. Jeśli zaś podejmiemy kwestię w ten sposób, to naiwne i dogmatyczne stawianie znaku równości między formalno-matematycznym, racjonalnym poznaniem a poznaniem '"" ogóle z jednej strony oraz - z drugiej strony - "naszym'' poznaniem ukaźe się jako najbardziej charakterystyczna cecha rozpoznawcza cakj tej epoki. O tym, że w obu tych wypadkach ów znak równości wcale nic jest czymś samo przez się zrozumiałym bez wzglt;:du 11a okoliczności, poucza już najbardziej powicrzchnwny rzut oka na dzieje ludzkiC:i myśli; zwłaszcza zaś na narodziny myśli nowożytnej, kiedy to trzeba było staczać najcięższe boje intelektualne z zupdnie inaczej nasta·wionym myśleniem .~redniowiccznym, zanim nowa metoda i nmva koncepcja istoty myślenia rzeczywiście zdołała utorować sobie drogę. Rzecz jasna, równieź tej walki nie możemy tutaj przed:-;tawiać. W każdym razie można założyć jako wiadome, że do jej wątków należale ujednolicenie . . vszeJkieh zjtOstateczne" problemy ludzkiego istnienia pogrążone są tu w irracjonalnościt nieuchwytJl(:j dla ludzkiego intelektu. I w im bliższym związku pozosU0e taki racjonalny system cząstkowy z tymi "ostatecznymi" zagadnieniami istnienia, tym dobitnic:j odsłania się jego jedynie fragmen-
• K. ·Marks, K"pital, t. I, w: D się to pojęcie txłn••si, a przede wszystkim te przedmioty, do których ono się nir odnosi. zwłaszcza
·Ura,·.::owienie i !wiudomol'i j;rolctariatu
251
taryczny, jedynie służebny, do ujęcia "istoty" niezdolny charakter. Widać to np. >v bardzo ściśle zracjonalizov.ranej, ,,-~zystkie skutki dokladnie z góry wyliczającej metodzie indyjskiej ascezy*, której cala "racjonalność" pozostaje \Y prostym i bezpośrednim związku-- mianowicie w tym, jaki łączy środek i cei - z ostatecznym przeżyciem istoty świata, które jest udkowicie pozaintelektualnc. ·rak wit;;c ró,vnicż Lu widać, że "racjonalizmu" nic wolno p•Jmuwać \V abstrakcyjno-formalnym sensie, czyniąc l.t·6 rym sposobem jaką.ś ponadhistoryczną zasadę, która , ·k t·cślalaby ictotę ludzkiego myślenia. Raczej widać także t u (: v.·y~t-rp
tamże,
C.:J•,·tą;o
m.:""·'li, t. l L
W)'d.
cyt., s. 237. Por. H'?.
·Urżeczowimie i
świ1ulmnoH
proletariatu
-----·
255-
danym*. Jeśli jednak problem irracjonalności znajduje ~\v-C UJSCH.' w problemie zasadnicztj nieprzenikalności tego, co każdorazm;"·o dane (jcder Gegebenheit), przez poj~ci.a intelektu i jego nicwywoclłiwości z tych pojęc, to ten aspekt zagadnienia rzeczy samej w sobie, który na pienvszy rzut oka wydaje si~ zbliżać do metafizycz1Hj kwestii stosunku między "duchem" a "materią", nabiera wymiaru zupełnie innego, miano,vicie kluczowego pod \·1·zględcm logiczno-metodologicznym i teoretyczno-systemowym**. \V tedy bowiem pytanie brzmi następuj
* l. Kant, .Krytyka c:;}'Slego rozumu, t. II, wyd. cyt., s. 4i8. ** Nie możemy tu bliżej rozważać powodów, dla których ani grecka
(brć m:atrzymała. Do km1ca raczej wyostrzając logic;."ne przcciwict'lstwo formy i treści, w kt/Jrym spotykają się i krzyżuj
*
Znów n:tjostrzej i najprz~jrzy.kicj 11idami'J!ol1•gicz"~i .tilo;;ojii. I, BKF, \V:usoawa 1967, § i5, s. 233 i na~t.
260
Urzeczowiwie i
świadomosl
proletariatu
stworzyć
racjonalny system na przekór irracjonalnej naturze pojęciowych treści (tego, co dane), którą jasno dostrzegała i w tym charakterze stale uznawała, pod względem metodycznym musiała oddziałyv.rać w kierunku dynamicznej relatywizacji tych przeciwieństw. Co prawda, również tutaj metodycznych wzorców dostarczyła no·woczesna matematyka. Inspirowane przez nią systemy (w szczególności system Leibniza) ujmują irracjonalność tego, co dane, jako zadanie. I w istocie, dla metody matematyki wszelka irracjonalność każdorazowo zastanej treści jest tylko bodźcem do tego, by ów system form, dzięki któremu wytworzono wszystkie dotychczasowe powiązania, przeksztalcić i przeinterpretować w taki sposób, ażeby treść, która na pierwszy rzut oka zdawała się być "dana", wystąpiła już także jako "stworzona", ażeby faktyczność rozp1ynęła się w konieczności. Jakkolwiek takie pojmowanic rzeczywistości oznacza wielki postęp względem okresu dogmatycznego (okresu "ś,v.iętcj matematyki"), to jednak także tu nie wolno przeoczyć faktu, że i metoda matematyczna ma do czynienia z pojęciem irracjonahw~ci (oraz, za jego pośrednictwem, z podobnym pc~jęciem i~~ktyczności, bytu), które pod wzglę dem metodycznym jest już dostosowane do jej metodycznych wymogów, zhomogenizowanc z nimi. Oczywiście) zaJo);eniowa (positionell) irracjonalność treści pojęciowych występuje również tutaj; ale jest ona -- na mocy samej metody, samego ustanmvienia (Set;::,ung) - już z góry ujęta w możli\vic najczystszej założcniowości (Positionalitiit), a więc jako dająca się nieograniczenie relatywizować*.
* Ta nac~-elna
lendeiKja mysli fi!ozoJicznej Leibnita otrzymuje dojrxały filo:wlii ,\Iaimona, jako ro:twiązanie problemu "rzeczy samej w sobie" i "intelligibilnej przypadkowości". Stąd też płyną decydujące
kształt w
Ufzm:owienie i
świadom~śc
______
proletariatu ,
261
Tym samym jednak znaleziono tu tylko metodyczny wzorzec, lecz jeszcze nie metodę samą. Jest bowiem jasne, ze irracjonalność bytu (rozumianego zaró\vno jako totalność, jak też jako "ostateczny'' substrat materialny J(;rm), irracjonalność materii, różni się przecież jakościowo od irracjonalnego charakteru tej - jak można by rzec :ta Maimonem - materii "intelligibilneY. Co zresztą wcale nic przeszkadzało filozofii w usiłowaniach, by również tamtą materię opanuwać za pomocą swoich form podług wzorca matematycznej metody (konstrukcji, wytwarzania). Nie wolno jednak nigdy zapominać, że w odniesieniu do materii bytu owo nieprzerwane ,, \vytwarzanie" treści oznacza coś zupełnie innego niż w śvv:iccie matematyki, który w całości opiera się na konstrukcji; "wytwarzanie" znaczy tu tylko tyle, że fakty są zasadniczo pojmowalne dla intelektu, podczas gdy w matematyce wyt>varzanic i pojmowalność calkowicic pokrywają się ze sobą. Spośród wszystkich przedstawicieli klasycznej filowfii problem ten najwyraźniej dostrzegł i najprzejrzyściej sformulował Fichte w środkowym okresie .swego rozwoju. Idzie tu, jak powiadał, o "absolutną projekcję przedmiotu (eines Objekts), z którego powstawania żadnq m1:arą zdać sprau,y nie można; o taką zatem, w której jMniędzy jn-o_jek(ją a proiectum parwje ciemność i pustka; jest to -jak wyraziłem się w sposób nieco scholastyczny, lecz, jak S
.262
Ul'.::;ec.:owicnie i §;:óadomoN pro/elarialu
ściwe linie podziału w nowoczesnęj filozofii, a wraz z mm1 także najważni<jsze
etapy jej rozwoju. Przed tą teorią
irracjonalności rozciąga si~ epoka filozoficznego "dogma-
tyzmu", czyli- mówiąc w kategoriach społeczno-history cznych- epoka, w którrj myśl klasy mieszczańskiej swoje własne lormy myślenia (tzn. fórmy, w jakich kla.;;a ta musiała myśleć świat odpowiednio do s.,.vcgo ~połccznego bytu) naiwnie utożsamiała z rzeczywistością, z bytem samym. Natomiast bezwzględne uznanie tego problemu i rezygn· regres do poziomu (w sensie -mctod;•cuiym przedkq:tycznego) doktryn pmwno-naturalnyrh, jaki można zaobserwować oczywi,;cie log-ii ----- u Cohena.. i n blisko· ze szklą marburską związanego Stammlcra. 2(1 -- Historlit i
świadornrm-
,:,"iale l~ogik ( 1812), XXIII Votrag, w: Ficlzits H1erk
To, że nic ma depozytów, będzie raczej sprzt~cznc z innymi km1iccznymi określonościami, podobnie jak to, że depozyt jest możliwy, będzie zależeć od innych koniecznych okrdloności i dzięki temu samo będzie konieczne, Tutaj jednak ma się nie przywoływać żadnych innych celów ani pmvodów materialnych, lecz sama tylko bezpośrednia lorma pojęcia ma rozstrzygać o słuszności pierwszego lu b drugiego z tych stanowisk. Dla formy jednak każda z obu tych przeciwstawnych określoności jest równie obojętna jak pozostała; każda z nich może zostać pojęta jako jakość, a to pojmowanie może zostać wypowiedziane jako prawo"*. Tym samym etyczna perspekty\va Kanta wiedzie na powrót do metodycznego problemu rzeczy samrj w sobie, który również tutaj nie jest przezwyciężony. Filozoficznie .znaczącą stronę metodyczną tego problemu okrdliliśmy już ·wcześniej jako problematykę stosunku między formą a treścią, nicrozkładalności tego, co faktyczne, irracjonał· ności materii. 'Formalna, na miarę jednostkowej świado mości skrojona etyka Kanta jest wprawdzie zdolna otwo· rzyć jakąś metafizyczną perspektywę dla roZ\viązania problemu rzeczy samej w sobie, mianO\·vicie w tej mierze, w jakiej spra'wia, że wszystkie pojęcia odnoszące się do świata rozumianego jako całosć, które zostały rozbite przez transcendentalną dialektykę, pojawiają się znów na horyzoncie w po~taci postulatów praktycznego rozumu;
*
G. W. F. Hegel, Vber die wissenschaftliclre•l Behandfw,gsarten
d,,, }/aturrerht.;,
w: Hegel.< !.Verke, hrsg. von Las_~on, Bd. I, s. 352-353. Por. też tamże, s . .3Sl: "Jest ona bowiem (stil. etyka Kanta} absolutną ahstrak'ć
ftl'oletariatu
273
pod względem metodycznym ta subiektywno~ v-praktyczna próba rozwiązania hi-'CStii napotyka te same bariery, które tak dotkliwie ograniczały obiektywno~ -kontemplaqjne stanowisko liiyt)'ki c::;rsłego rozumu. Odsłania się tu bo\·l.'iem przed nami pewien nowy, znaczący, strukturalny aspekt tego kompleksu problemo~ we go: aby przezwyciężyć irracjonalność w zagadnieniu rzeczy samej w sobie, nic wystarczy, że podejmie się próbę \v)'jścia poza nastawienic kontemplacyjne; okazuje ~ię raczej w perspektywie bardziej konkretnej - że istota praktyki (des Praktischen) polega właśnie na tym, iż ma w niej być zniesiona obojctność form)' wobec treści (która jest metodologicznym odzwkrciędleniem problemu rzeczy samej w sobie). Praktyka (das Praktische) może więc rzeczywiście stać się zasadą filozofii tylko wtedy, gdy zarazem ukazane zostanie takie pojęcie formy, które nie odznacza się już- jako podstawą i metodyczną przesłanką swego obowiązywania tym brakiem w~zdkiej określoności trdcio\vej, tą czystą racjonalnością. Zasada praktyki, jako zasada zmieniania rzeczywistości, musi by{ przeto skrojona na miarę konkretnego, makrialuego substratu d:dałania, ażeby tam, gdzie nabiera mocy, mogła oddziai}"NaĆ na ten substrat w taki właśnie sposób. Dopiero taka perspektywa z jednej strony umożliwia jasne odgraniczenie postawy teoretyczno~kontemplacY,Jilcj, oglądowej, od praktyki; z drugiej zaś strony również dopiero ona poz,vala zrozumieć, dlaczego obie te postawy mogły zostać do siebie odniesione i jak moiliwe było to, 7.c z pomocą zasady praktycznej próbowano rc,z,viązywać antynomie kontemplacji. Teoria. i praktyka odnoszą się fnktycznic do tych samych przedmiotów, gdyż kazdy przedmiot jest dany jako kompleks -- IJezpośrcdnio nic· rozdzielny -- - formy i treści. Odmiennok zachowa(}.
274·
Ur:ct·c::ozdmit i iwiadomo>s't' proldt~tiatu ······-·····----.........- . -.............. ---"""_.. ......... ·----'--'----·-·--
________
podmiotu spraw·ia jednak, że praktyka zwraca się ku temu, co jakościowo jedyne w swoim rodzaju, ku ti·cści, ku materialnemu substratowi w każdorazowo danym przcdmio~ cic. Natomiast teoretyczna kontt'mplacja - jak to próbowaliśmy dot).ytoej, jak prz1~de w.~zy:;tkim Spinozr.
się
Urzu;;m.vimit: i ·''wiad(lmtJJi pro.lrtariatu
275
pojęciem czegoś)
co może dołącza(~ się do pojęcia pewnej rzeczy", to tym samym w najbardzitwami, i to do tego stopnia, że jako jedyną alternatywę dla przyjmowanej przez siebie struktury pojęcia zmuszony je>t wymienić dialektykę prz(~kształcąjących się p~ję{. "Inacz(;i bovviem nic istniałoby to samo, co pomyślałem ,1· pojęciu, lecz coś więcej, i nie mógłbym powiedzieć, że istnieje właśnie przedmiot mojego pojęcia"*. Zarówno ~am Kant, jak i krytycy trj jego krytyki ontologicznego dowodu nie spostrzegli, że opisuję on lu ····- co prawda w negatywny, zniekształcający sposób, który wynika z prz)jętego przczCJ1 czysto kontcmplaqjnego punktu 'sidzenia - \dasnie strukturę prawdziwej praktyki jakcJ przezwyciężenia antynomii zawartych w p(~jęciu bytu. Jak bardzo etyka Kanta, pomimo ch)żerl. w kicrunku przeciwnym, wciąz na powrót prowadzi wlaśnie tu, do granic abstrahującej kontemplacji; pokaz;·waliśrny już uprzednio. Metodyczne podstmvy t
J'\a tej pod~iawie bytowej zn•zmniak stają się owe dla nowoczesnej lak z;:~dziwiajwj. Od G
V.-;.:; :•.
l·\j.T.i. ... ''ł ,tJJt}r),_, ... ~.t· l ..,
:un.kl :·?.racju~u-tlizo,va.ncgo i:;tnienia. {l)asein), a vłięc z,• pomGC:! którego w:>;~dkic z_jawi:-;1-:.u -- niczależnie od
.m.ujo: \-V:;zelk:e f(;rmalnc
~·V=-'· ·go
.-,r;H;
zróżn icr;\van'h~.
opartą na knJ ..
O dziejach
•t:H), 5G3; l I:
~I!::Uen·.atyu~~ią
ku 1uv..·aniu \vynikó\znacza przynajmniej zerwanie tych wię.1.ów, którymi "dusza" przykuta je~t do ~nicwalającki. Taką czystą konlcmplacyjnrJ;Ć wykazuje już raczej stoicki ickał awraksji, cho(' oc-zywiście bez paradoksalneg(•ląc.zcnia jej z jaką~ gorączkową i nieu-
zlm zarównn z
stającą "aktywnością,",
(}r :_~·c.~·~.;:·:·:~ li".='!"
-········-·---
i .i:.v ~(f .lo mo N
prold~u-iatrł
:!Ul
przewidywania są tym wi.,;ksze, im pełni
,., nbn;;bic spoluzei'islwa. ł.ąCi::-; :~ir,' r.>1lC ze sobą w systemie i~:k jak towary n;> rynku. I\ac;;;ch•.e pojęcie naukowe, J~;órc nic zV)'kicm przystosowarrym do przyjmo,vania wszelkich wrazen, jakie chce si~,; \vywobć" (Holbach u Plechanowa, \vyd. cyt.), z drugi(:j jednak za aktywność może uchodzić tylko świadome dziabnie- przy dokładniejszym wejrzeniu "' Dziejów problemu "robinsonady" również nic. mo~emy tu omawiać. w związku z tym jedynie do uwag :Marks. 703 i nast.) oraz do wnikliw(d wzmi.śl
proletarialu
----
ze sobą splecione, o tym poucza rzut uka na dzitje prawa naturalnego. Tutaj bowiem hasło natury w nader istotnej mierze zawiera akcenty związane z rewolucyjną walką micszczail.stwa: prawidłowy, obliczalny, formalno-abstrakCY.jny charakter nadchodzącego i kształtującego si\' społcczt~Ilslwa micszcza!lskiego wy.stępttjc jako natura przec.iw sztuczności, samowoli, bezprawiu f{:udaJjzmu i absolutyzmu. Ak prócz tego pobrzmiewa tu równH~Z weźmy choćby tylko Rousseau- jeszcze i zupełnie inne, caE:owicie przeciwstawne znaczenie pojęcia natury. Chodzi mianov;·icic o coraz bardziqj narast
charakter jako wartości i zawarta "" nim dążność do przenvycięźcnia problematyczności nt.lego urzeczm·vionego istnienia. Natura oznacza tu autentyczne czlowieczeó~two, c.m·ą prawdziwą istotę człmvieka, 'vyzv..·oloną od falszy-
wydJ,
mechanizujących
form
życia społecznego:
oznacza
wi\:c człowieka jako w sobie samej spdniom1 totalno~vpra\\'dzic jako konieczną, ;de tlrtaj pozoBt
l
tc•j'·,. ·z'. e
l _':l.....,
r; •"l ~ ~\ r'. r l(' L.o .... ,·.~v
.•
. ..i
.
.
•
t
l..
:
(..
•
>",;:t\l'l;;ka s:ltuki. Było to nicmożlhvc już dlatego, '2:e owa
ten sposób odkryta zasada była -·-jak to pokazano z rozmaitymi pc0ęciami natury~ przez co od razu wyd;nvała się by(: wprost powolana do (
co należy, czlowiek bawi si~ tylko f
gcli-:ie w całym Z!H\czcniu tego słowa jest człowiekiem, i lam t;·lko jrst pdnyn ąlou·iekiem, g d~ ie się bawi"*. I gdy '']J.er rozcl~)ga . . ' ' za~ l
'--'
~
•
~
[_.'rzeczmviellie i
ścvindon?().iĆ
firnfetarialu
-----
idei(' natomiast o to, by jedno~k' (która nie jest dana) uj Jonny wytwarzania, rozszczepiom:i w różnorodności, mimo \Vszystko wywieśćjako produktjakiegoś wytwarzwianiu, a totalność \\' m~pdnil:j sz(J żywotndci możli'.va jt:st tylko dzięki jej odtworzeniu z n'icie nowa co prawda u samego Hegla jeszcze 11ader problematyczna, a po nim już dalej na serio nie rozbudowywana _ . logika konkretnego pojęcia, logika totalności. A jeszcze bardziej zasadBicza nnwe jest to, ;i.e podmiot nie jest tutaj ani nic
* Lask, rmj\tnikliw~zy i najbard:dfj konsckwcai·ny z nowocze>nych neokantystów, call:icm jasno rozpon-t;:~jc równie': ten no\')' kierunek w Logice Hegla: "X" wet krytyk musi tu J-Icgl.:•wi przyznać rację: prl.czwydężcnie irracjonalnf'sci n