Karl R. Popper •
,
WSZECHSWIAT OTWARTY ARGUMENT ·NA RZECZ INDETERMINIZMU ,
, Przekład Adam Chmielewski ,
WYDAWNICTWO...
29 downloads
543 Views
45MB Size
Report
This content was uploaded by our users and we assume good faith they have the permission to share this book. If you own the copyright to this book and it is wrongfully on our website, we offer a simple DMCA procedure to remove your content from our site. Start by pressing the button below!
Report copyright / DMCA form
Karl R. Popper •
,
WSZECHSWIAT OTWARTY ARGUMENT ·NA RZECZ INDETERMINIZMU ,
, Przekład Adam Chmielewski ,
WYDAWNICTWO ZNAK KRAKÓW 1996 •
NOTA OD
TŁUMACZA
•
Książka Wszechświat
otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu jest już drugim dziełem Poppera, które ukazuje się w języku polskim po śmierci Sir Karla we . wrz.eśniu 1994 roku. Jest to część druga znanego trzytomowego Postscriptum do "Logiki odkrycia naukowego", którego długo oczekiwana publikacja w języku angielskim była wielokrotnie odkładana ze względu na różnorodne problemy edytorskie. Pewne wyobrażenie o tych problemach i ich skali dają przedmowy Autora i Redaktora wydania angielskiego oraz dołączone przez nich • przypisy. Praca translatorska nad tym tomem zmuszała niekiedy tłumacza do dołączania własnych przypisów. Starałem się, aby było ich najmniej. Jeżeli jednak występują, są oznaczone gwiazdką *, natomiast sam tekst przypisów pochodzących ode mnie, oraz sporadyczne wtrącenia, zarówno w przypisach, jak i w tekście głównym, zostały ujęte w nawiasy klamrowe {}; zastosowanie tego rodzaju nawiasów okazało się konieczne, ponieważ zwyczajowo stosowane w takich wypadkach nawiasy kwadratowe zostały już użyte w oryginale angielskim dla oznaczenia dopisków samego Poppera oraz uwag edytorskich dodawanych przez Williama Bartleya, redaktora wydania angielskiego. W przypisach wyjaśniam również wszystkie poważniejsze problemy i decyzje translatorskie. Wrocław-Łaszczów,
,
29 lutego 1996
Adam Chmielewski
•
PRZEDMOWA REDAKTORA WYDANIA ANGIELSKIEGO
Książka Wszechświat
otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu stanowi drugi tom długo oczekiwanego Postscriptum do" Logiki odkrycia naukowego" Sir Karla Poppera i zawiera najważniejszą część rozumowania przedstawionego w tych trzech tomach. Chociaż książka ta została napisana w połowie . lat pięćdziesiątych. nigdy dotąd nie była publikowana; zawiera jednakże najbardziej spójne i najważniejsze ze znanych mi omówienie problemów determinizmu i indeterminizmu . Postscriptum do "Logiki odkrycia naukowego" zostało napisane w głównej mierze w latach 1951-1956, to znaczy w okresie, gdy Logik der Forschung, pierwsza opublikowana przez Poppera książka (1934), była dopiero tłumaczona na j ęzyk angielski jako The Logic oj Sciemific Discovery {l959} ' . Różne tomy Postscriptum stanowiły pierwotnie część całe go szeregu uzupełnień do {angielskiego wydania} Logiki odkrycia naukowego, w których Popper zamierzał poprawić, poszerzyć i rozwinąć idee swej pierwszej książki . Niektóre z tych uzupełnień zostały faktycznie włączone do Logic oj Scientific Discovery, gdy ukazała się w 1959 roku . Jednak że pewna ich grupa zaczęła żyć własnym życiem i stopniowo . rozrastała się w jedno, ściśle zwarte dzieło, daleko wykraczające poza objętość oryginalnej Logik der Forschung. Postanowiono to nowe dzieło opublikować - pod tytułem Postscript: After Twenty Years " - jako ciąg dałszy lub tom • Wydanie polskie: Logika odkrycia lUluJwwego, przek ł. Urszula Nikl as, PWN, Warszawa 1977 . •• Tj. Postscriptum: Z perspektyw)' mill ionych dwudziestu lal.
10
Wszechświat
otwarty
uzupełniający
do The Logic ofthe Scientific Discovery. Dzieło to zostało posłane do składu i przygotowane do druku w latach 1956-57. Jednakże na kilka miesięcy przed spodziewaną publikacją prace nad tym przedsięwzięciem zostały zahamowane. W swojej intelektualnej autobiografii, Unended Quest, Sir Karl tak oto pisał o otrzymanej do wprowadzenia poprawek odbitce korektorskiej: "Czytanie korekty przeobraziło się w koszmar ... Potem musiałem udać się na operację obu oczu. Po tym zaś nie mogłem przez jakiś czas powrócić do czytania korekty i w rezultacie Postscriptum nie ukazało się do tej pory" . Okres ten pamiętam bardzo wyraźnie: udałem się do Wiednia, aby odwiedzić Poppera w tamtejszym szpitalu niebawem po operacji spowodowanej odklejeniem się w kilku miejscach spojówek w obu jego oczach. W miarę jak wracał do zdrowia, pracowaliśmy nad Postscriptum. Przed długi czas niewiele widział i bardzo się lękaliśmy , że grozi mu ślepota. , Gdy odzyskał wzrok, prace nad Postcriptum posunęły się znacznie: doszło kilka podrozdziałów i tysiące poprawek w korekcie. Jednakże napór innych prac stał się w między czasie tak wielki, że po 1962 roku nie dokonano niemal żadnych uzupełnień. Podczas kolejnej, bardzo owocnej dekady, po opublikowaniu Conjectures and Refuta/ions (1963), Popper dokończył i opublikował trzy kolejne książki: Objective Knowledge. Ali Evolu/ionary Approach (1972)", Un ended Quest (1974 i 1976) i (wraz z Sir Johnem Ecc\esem) The Self and lIS Brain (1977), jak również wiele artykułów. Były to lata i dzieła, w których rozwinął swoją słynną obecnie teorię obiektywnego umysłu (i Światów l, 2 i 3), a także przeniósł swą teorię na dziedzinę nauk biologicznych. W międzyczasie jednak Postscriptum, dzieło stanowiące kulminację wyników pracy Sir Karla w filozofii fizyki, nadal było nie opublikowane. Nie znaczy to jednak, że nie było czytane: większość najbliższych uczniów i kolegów Poppera studiowała je i kilku z nich przez parę lat dysponowało kopiami odbitek korektorskich. Jest źródłem wielkiej satys. Wydanie polskie: Wiedza obiektywna. Ewolucyjna teoria Adam Chmielewski. PWN, Warszawa 1992.
eJli.rt~m(Jl(JRicvUl , prukł.
Przedmowa redaktora wydania angiel skiego
11
fakcji dla ludzi takich jak ja, że wreszcie książka ta została dokończona i udostępniona szerokiej publiczności. Jej tekst przygotowany do publikacji jest zasadniczo taki sam jak ten, który istniał w 1962 roku. Z wyjątkiem kilku :aznaczonych miejsc, nie wprowadzono żadnych większych poprawek. Panowało przekonanie, że jest to właściwe podejście do dzieła, które nabrało już, dzięki swemu wpływowi na uczniów i kolegów Poppera, znaczenia historycznego, bowiem od czasu jego napisania minęło dwadzieścia pięć lat i czterdzieści pięć od napisania Logik der Forschung. Jest rzeczą naturalną, że wiele spraw teraz można byłoby wyrazić inaczej. Ale całkowite przerobienie tej książki przez Autora odsunęłoby publikację na nieokreślenie długi czas. Praca redaktorska polegała między innymi na łączeniu różnych wersji pewnych części tekstu, które przez lata się nagromadziły, poprawianiu tekstu ostatecznego i uzupełnieniu go o bibliograficzne i inne przypisy zawierające objaśnienia dla czytelnika. Kilka nowych uzupełnień wprowadzonych przez samego Poppera zaznaczono wyraźnie w nawiasach i oznaczono gwiazdką: '. Moje przypisy redaktorskie i bibliograficzne są wzięte w nawiasy kwadratowe. Pod tym wzglę dem naśladowałem praktykę wprowadzoną przez Troelsa Eggersa Hansena, redaktora Popperowskiej książki Die beiden Grundprobleme der Erkenntnistheorie (napisanej w latach 1930-32 i opublikowanej w 1979 roku). Popper sprawdził pracę redakcyjną podczas serii spotkań, które w czasie minionych dwóch lat odbywaliśmy w różnych miejscach - w Heidelbergu, Guelph, Toronto, Waszyngtonie, Schloss Kronberg oraz w jego domu w Buckinghamshire. Popper napisał także nowe przedmowy do wszystkich trzech tomów i nowe posłowie do drugiego tomu. Za moją sugestią dokonano w publikacji tej książki jednej znaczącej zmiany. Opublikowanie tego dużego dzieła w jednym tomie dałoby w rezultacie wielką, ciężką i nieporęczną książkę, finansowo niedostępną dla wielu studentów filozofii. Części Postscriptum - w tym Wszechświat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu - mogą jednak zainteresować więk sze grono, zwracając uwagę nie tylko filozofów i studentów filozofii, ale i szerszej publiczności.
Wszechświat
12
otwarty
Części
te są także zasadniczo niezależne od siebie. Skłoniło mnie to, aby zasugerować publikację tego dzieła w trzech oddzielnych tomach o zbliżonych rozmiarach, stanowiących łącznie Postscriptum. Po pewnych wahaniach Sir Karl zgodził się z tą sugestią, a także zaaprobował tytuły , które zaproponowałem dla każdego z tych tomów. A zatem Postscriptum zostało opublikowane w następujący sposób: Realism and the Aim of Science (tom I)' The Open Universe: An Argument for /ndeterminism (tom
m·'
·
.
Quantum Theory and the Schism in Physics (tom III)'" Aczkowiek każdy z tych tomów Postscriptum można czytać oddzielnie, czytelnik winien pamiętać, że łącznie stanowią one powiązaną argumentację. Każdy tom atakuje ten czy inny aspekt subiektywistycznych lub idealistycznych teorii wiedzy; w każdym konstruowany jest jeden, lub więcej niż jeden, . składnik obiektywistycznej, realistycznej teorii wiedzy . A zatem w tomie noszącym teraz nazwę Realism and the Aim of Science Popper poddaje badaniu "indukcjonizm", który uważa za główne źródło subiektywizmu i ideałizmu; badanie odbywa się w czterech etapach i na każdym z nich Popper rozważa - odpowiednio - logiczną, metodologiczną, epistemologiczną i metafizyczną fazę problemu indukcji. Rozwija tam teorię falsyfikowalności i rejestruje jej skuteczność w oddzielaniu od siebie poglądów naukowych, nienaukowych i pseudonaukowych. Przedstawia swą teorię korroboracji jako sposób wyrażania racjonalnej preferencji danej teorii zamiast jakiejś innej, bez odwoływania się czy to do subiektywnych "pewności", czy do obiektywnych "uzasadnień" ·· .. rodem z konwencjonalnych koncepcji filozoficznych. W tym pierw• {Realizm j cel nt/uH} •• {Tj. tom niniejszy, Wszech.fwiat otwarty. Argument na rzecz indeterminizmu} {Teoria kwantów i schilf/Ul w fi'l.)'Ce} _•••• {Ang. juJtijication; od tego słowa został utwonony termin justyftkacj' of Historicism, 1957 , po raz pierwszy opublikowanej w Ecollomim, 1944-1945 {wyd. pol. Nędza hi.rtory'cY1.tnU , Krqg, Warszawa 1984}, oraz w moim artykule Prf!diction mul Prophec)' lInd flItir , SignijiC!lnce for Social Theory, przedrukowanym w C(mjecture,f lInd Refutation.l', rozdz. 16. W Nędz.)' histof)'cyzmu chciałem tylko wykazać, że historycyzm jest kiepską metooq; nie standem się go obalić. Obalenie historycyzmu, podane tutuj w tekście, zawiera si ę implicite w (cytowanych powyżej) moich anykulach na temut indeterminizmu; obalenie 10 zostało sformułowan e w przedmowie do frd ncuskiego wydania Nędzy hil'WI)'c)t'Zmu (Paryi:. 1956) oraz do angie lskiego wydania w formi e ks i ążkowej (1957). 18
Prz.ewidYWflnie rozwoju wiedzy teoretycznej
93
znanych lub zaakceptowanych pófniej, w koniunkcji z warunkami poc zątkowymi (których teraz możemy jeszcze nie znać), pewne, obecnie nie znane wyjaśnienia lub przewidywania. W tym podrozdziale omówimy problem przewidywań rozwoju wiedzy teoretycznej, tj . problemu (a). Najważniejsze w tym kontekście zagadnienie polega na tym, czy na podstawie nowych sprawdzianów potrafimy przewidywać akceptację teorii uprzednio nie akceptowanej. Mniej ważne jest pytanie wstępne, czy potrafimy przewidywać treść jeszcze nie znanej teorii - nowej idei, która może przyj ść komuś do głowy lub którą ktoś być może przedstawi w przyszłości. Pytanie to uważam za mniej ważne dlatego, iż często, gdy teoria jest nowa w tym sensie, że została właśnie zaakceptowana, okazuje się później, iż wcale nie była taka nowa, na jaką wygłądała. Być może zaproponowano ją dawno temu, po czym uległa zapomnieniu dlatego, że nie było danych na jej poparcie, łub dłatego, że nie było jeszcze problemu, którego rozwiązaniu mogłaby służyć albo który pozwoliłaby rozwią zać. Dowodzi to, że jeżeli interesuje nas przede wszystkim rozwój "akceptowanej" wiedzy, w przeciwieństwie do rozwoju nowych idei, to duże znaczenie będzie miała dla nas próbna akceptacja teorii w świetle nowych problemów lub nowych danych. Rozważmy najpierw wstępne zagadnienie rozwoju naszych nowych idei teoretycznych. Psycholog lub fizjolog potrafi dobrze przewidywać teorie lub oczekiwania formujące się u dziecka (lub zwierzęcia) pod wpływem pewnych bodźców środowiskowych i które ono po określonych testach akceptuje: oparzone dziecko (lub kot) boi s ię ognia. Jeżeli nasza psychologiczna (lub fizjologiczna, fizyczna czy ekonomiczna) wiedza jest bardzo dobra, potrafimy być może zastosować podobną metodę do nas samych i przewidzieć dzisiaj teorie, które po raz pierwszy przyjdą nam do głowy - powiedzmy - za miesiąc, pod wpływem pewnych czynników środowiskowych, które zaczną na nas oddziaływać (według naszej wiedzy w ś rodowisku fizycznym lub ekonomicznym) na przykład za trzy tygodnie. W tym sposobie sformułowania tego zagadnienia jest coś absurdalnego. Po pierwsze - można argumentować - gdybyś my wiedzieli dzisiaj, jakie teorie przyjdą nam do głowy po raz
94
,
,
.••
Argument na rlecz indeterminizmu
pierwszy za miesiąc, wówczas teoria ta przyszłaby nam do głowy w jakimś sensie już teraz, a nie za miesiąc; w konsekwencji nie przewidujemy nic, co dałoby się uznać za przyszły rozwój wiedzy. Przeciwko temu argumentowi, który jest według mnie' poprawny, można podnieść następujące zastrzeżenie. Dzisiaj . możemy przewidzieć, że komuś przyjdzie do głowy pewien pomysł i że dopiero wówczas idea ta stanie się znana i wpły wowa; dzisiejsza predykcja zaś zostanie utrzymana w tajemnicy. Zastrzeżenie to. jednak implikuje, że przewidzieliśmy przyszłość systemu raczej z zewnątrz aniżeli od wewnątrz, podjęliśmy bowiem kroki' (zachowanie tajemnicy), aby nań nie wpłynąć. A zatem nie było to przewidywanie dotyczące "nas". Ponadto, nawet zakładając, że sami . należymy do systemu, na którego temat dokonujemy przewidywań, może my tylko postanowić, że zachowamy w taiemnicy nasze wyniki, i nie wolno nam naiwnie przyjmować, że pofrafimy naukowo przewidywać, iż zdołamy zrealizować nasze postanowienie - zwłaszcza jeżeli okoliczności ulegają zmianie wskutek nieoczekiwanego rozwoju naszej wiedzy. Założenie, że potrafimy przewidywać takie rzeczy osobie samych, zakwestionowałoby sensowność problemu wyjściowego - a mianowicie: czy samoprzewidywanie jest możliwe. Inne zastrzeżenie ma odmienną postać, ale ostatecznie polega na tym samym. Zgodnie z nim możemy przewidywać rozwój wiedzy nie rozumiejąc, co przewidujemy. Możemy przewidzieć czarne plamki, które pisarz napisze na białym papierze, oraz ich wpływ na historię, zupełnie ich nie rozumiejąc ani nie rozumiejąc, o co mu właściwie chodzi. W takim przypadku można nawet powiedzieć, że antycypowalibyśmy teorie za pomocą ich przewidywania. Odpowiedź na te zastrzeżenia polega ponownie na tym, że jeżeli potrafimy przewidywać, tj . opisać te plamki - my sami lub też ktoś inny, świadom treści naszych przewidywań ' - możemy je zapisać teraz, a jeżeli ich powstanie ma wpłynąć na historię w przyszłości, nie ma powodu, dla którego nie miałyby one wywrzeć tego wpływu już teraz. Plamki te mogą mieć oczywiście różne skutki w różnych okolicznościach, ale nie musimy się tym teraz zajmować. Na razie interesuje nas
Przewidywanie rozwoju wiedzy teoretycznej
95
to, że wydaje się zupełnie pozbawione sensu twierdzenie, iż potrafimy przewidywać powstawanie nowych idei od wewnątrz systemu ". Przechodzę teraz do bardziej istotnego zagadnienia, tj. do problemu przewidywania przyszłej akceptacji teorii pod wpły wem nowych danych. Aby uniknąć tych samych problemów co poprzednio. powinniśmy założyć, że nowe dane doświadczenia nie są nam teraz dostępne. Inaczej bowiem nasze przewidywanie sprowadzałoby się do wskazania, że obecnie istnieją dane na rzecz jeszcze nie w pełni zaakceptowanej teorii i że teoria ta powinna być zgodnie z prawidłami zaakceptowana już teraz. Innymi słowy, przewidywania po raz kolejny nie dotyczyłyby przyszłego rozwoju wiedzy ludzkiej, ale raczej byłyby stwierdzeniem tego, co wiemy już teraz. Nałeżałoby więc przyjąć założenie, że potrafimy przewidywać - na podstawie naszej obecnej wiedzy, tj. obecnie zaakceptowanych teorii - zdarzenia jeszcze nie zaobserwowane, które, jeżeli zostaną zaobserwowane, będą stanowiły świadec two na rzecz pewnej, jeszcze nie zaakceptowanej teorii, a tym samym będą skłaniać do jej akceptacji. Jest to jednak niemożliwe. Dane doświadczenia, których wystąpienie można przewidzieć na podstawie naszej obecnej wiedzy, nie mogą być danymi stanowiącymi uzasadnienie dla akceptacji nowej teorii. Dane doświadczenia bowiem, które można przewidzieć za pomocą obecnej wiedzy. nie byłyby nowatorskie, albo - gdyby miały charakter nowych informacji - stanowiłyby co najwyżej sprawdzian potwierdzający nasze obecne teorie (a nie skłaniałyby nas do akceptacji nowej teorii). Tego rodzaju dane do świadczenia, które uzasadniałyby 19 Mój argument opiem lIi ę na fakcie, że kuide przewidywanie dotyczące danego systemu dokonane od wewnątrz mote oddziaływać na ten system; na przy kład przewi~ dywanie nowej idei zmienia charukter jej n ow ości. Aby określić oddziaływanie teorii (oczekiwania, przewidywania czy nawet infonnacji służącej do uzyskania przewidywania) na przewidywane wydarzenie, posłużyłem się nazwą "efekt Edypa" : pumietąjmy, że w pewnej mierze wpływ przewidywnniu wygłoszonego przez wyrocznie spowodował przewidywane wydurzenie. Por. mój artykuł Indeterminivn. op. cit., ss. 188 i n..... t. ; Nędzel
hi,\·tor)"C)'1flIU, op. ci!. , § S; oraz Phiu),wphy oj Science: A PersOlUll Report w: British Philo.wphy ilt the Mid·Cemury'. 1957, przypis 2. (Ten o!>tatni esej został przedrukowany j ako Science: CQnjectures and RejuJatinn.~, w: Conjecrures and RejwtJJinlls, ss. 33--65.1
96
Argument na rzecz inderenninizmu
akceptację nowej teorii, byłyby danymi dającymi się dzieć za pomocą nowej teorii, ale nie za pomocą naszej
przewiobecnej
wiedzy; innymi słowy, muszą to być dane rotstrzygające. Argument ten jest według mnie dosyć interesujący. Mimo pewnej trywialności - stwierdza on bowiem niewiele ponad' to, że każda teoria implikuje swoją prawdziwość'o i że z tego. powodu nie może ona przewidywać sytuacji implikującej jej odrzucenie - stanowi wy starczające obalenie wpływowej doktryny historycyzmu; dowodzi on bowiem, że nie potrafimy za pomocą procedur naukowych przewidywać rozwoju naszej wiedzy teoretycznej. (Możemy w najlepszym wypadku w dowolnej chwili przewidywać, że nasza wiedza nie rozwija się już i że wszystkie nasze obecne teorie są całkowicie prawdziwe i zupełne. ) Wszystko to jednak pozostawia bez odpowiedzi jedno ważne pytanie. Co się stanie, jeżełi przyjmiemy założenie" ,że rozwój wiedzy teoretycznej dobiegł końca oraz że nasze"teorie są prawdziwe i zupełne? Mimo wszystko stwierdzenie to dopuszczałoby pewien rodzaj rozwoju wiedzy, pozostałoby bowiem jeszcze nie wykonane zadanie zastosowania naszych teorii do coraz to nowych i odmiennych warunków począt kowych. Powstaje zatem pytanie: gdyby śmy byli demonami Laplace'a w tym sensie, że znalibyśmy wszystkie prawa uniwersalne oraz islotne w danym kontekście warunki począt kowe odnoszące się do nas, czy wówczas potrafilibyśmy przewidywać nasze przyszłe przewidywania? 22.
Niemożliwość
autopredykcji
Dochodzimy wreszcie do ostatniego, najważniejszego i najtrudniej uchwytnego z zagadnień związanych z przewidywalnością rozwoju naszej wiedzy. Oto ono: Przyjąwszy, że dysponujemy nieomylną wiedzą teoretyczną na temat obecnych lub minionych warunków początkowych , czy moglibyśmy wówczas przewidywać metodami dedukcyjnymi nasze własne przyszłe stany w dowolnym momencie );(I
Mam tu na myś li proce Tarskiego dotyczllCe pojecia prawdy, według których
każde
zdanie (albo, mówiqc śc i ~le. jego pruklad na metajezyk ~emantyczny) jest rownowatne metajęzykowemu stwierdzeniu, te jest ono pr", The Rajst: and Fali oj the Doctrine oj Peiformatives, w: R. E. Olsen. A. M. Paul (eds.), Contemporary PhUosophy in Scmwinavia , 1972, ss. 197-212.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
187
sprecyzowałem już
mój sposób posługiwania się tym terminem - jak też i terminami Świat l i Świat 2. Mówiąc krótko, świat materii fizycznej, pól sił i tak dalej nazywam . Światem l ; świat świadomości, a by~ może rówpież podświadomego doświadczenia nazywam Swiatem 2, Swiatem 3 zaś oznaczam przede wszystkim świat mówionego (i pisanego lub drukowanego) języka, który służy do opowiadania historii, tworzenia mitów, teorii, problemów teoretycznych, wykrywania błędów i argumentów. (Świat wytworów artystycznych i instytucji społecznych można podciągnąć pod Świat 3 albo nadać im nazwy Świata 4 i Świata 5: jest to kwestia' smaku i wygody.) Wprowadziłem te terminy, aby podkreślić (ograniczoną) autonomię tych dziedzin. Większość materialistów - lub fizykalistów czy redukcjonistów - głosi, że spośród tych trzech światów naprawdę istnieje tylko Świat l i że z tego powodu ma on charakter autonomiczny. Świat 2 zastępują oni zachowaniem zewnętrznym, Świat 3 zaś zachowaniem werbalnym. (Jak wykazałem powyżej , jest to jeden z owych zbyt łatwych sposobów rozwiązywania problemu ciała i umysłu : polega on na odrzuceniu istnienia ludzkiego umysłu i ludzkiej świadomości jaźni - to znaczy tych rzeczy, które uważam za najbardziej niezwykłe i zdumiewające we Wszechświecie; innym, równie łatwym sposobem wyjścia jest immaterializm Berkeleya i Macha: to znaczy teza, że istnieją tylko doznania i że materia jest "konstruktem" zbudowanym z tych doznań.) XIV Gdy idzie o stosunek między ciałem lub mózgiem i umysłem, mamy cztery zasadnicze stanowiska: (l) Twierdzenie, że nie istnieje Świat l stanów fizycznych, to znaczy immaterializm wyznawany przez Berkeleya i Macha. (2) Twierdzenie, że nie istnieje Swiat 2 stanów lub zdarzeń umysłowych; pogląd powszechny wśród niektórych materialistów, r.zykalistów i filozoficznych behawiorystów lub filozofów uznających tożsamość mózgu i umysłu . (3) Akceptacja pełnego paralelizmu między stanami zmysłowymi i stanami mózgu; stanowisko to nazywa się "parale-
•
188
Uzupelnienie 2
lizmem psychofizycznym". Wprowadzili je Geulincx, Spinoza, Malebranche i Leibniz, głównie po to, aby uniknąć pewnych trudności wynikających z poglądu Kartezjusza. (Tak jak epifenomenalizm, pogląd ten pozbawia świadomość wszelkiej funkcji biologicznej.) (4) Stanowisko, według którego stany umysłowe wchodzą w interakcję ze stanami fizycznymi. Pogląd ten głosił Kartezjusz; później został on zastąpiony poglądem (3). Moje własne stanowisko głosi, że paralelizm między umysłem i mózgiem musi zachodzić do pewnego momentu. Pewne odruchy, takie jak mruganie na widok gwałtownie zbliżające go się przedmiotu, mają wszelkie pozory zjawisk mniej lub bardziej paralelnych: reakcja mięśniowa (w którą bez wąt pienia zaangażowany jest centralny układ nerwowy) jlQwtarza się z pewną regularnością, gdy powtarza się wrażenie wizualne. Jeżeli zwrócimy na to uwagę, uświadomimy sobie, że tąk się dzieje; podobnie jest w przypadku innych (choć naturalnie nie wszystkich) odruchów. Niemniej jednak sądzę, że teza o pełnym paralelizmie psychofizycznym - stanowisko 3 - jest błędna, prawdopodo1:r nie nawet w wyp'adkach, w których zaangażowane są tylko odruchy. Proponuję więc pewną postać interakcjonizmu psychojizycmego. Pogląd ten implikuje (co dostrzegał już Kartezjusz) tezę, że jizycmy Świat l nie jest przyczynowo zamknięty, lecz otwarty na stany umysłowe i zdarzenia. Jest to być może teza mało atrakcyjna dla fizyka, uważam jednak, że pogląd ten znajduje wsparcie w tym, że Świat 3 (w tym jego obszary autonomiczne) oddziałuje na Świat l za pośrednictwem Świa ta 2. (Większość tych zagadnień omówiłem już w Posłowiu do tej książki, powyżej . ) Jestem skJonny zaakceptować pogląd, że ilekroć cokolwiek dzieje , się w Świecie 2, coś, co się z tym łączy, zachodzi także w Swiecie I (tj. w mózgu), jednakże, aby mówić o pełnym i całkowitym paralelizmie, musielibyśmy orzec, że .. ternu samemu" stanowi umysłowemu łub zdarzeniu zawsze towarzyszy dokładnie mu odpowiadający stan fizjologiczny, i odwrotnie. Jak stwierdziłem, jestem gotów przyznać, że jest coś w tym poglądzie, co odpowiada prawdzie, i że na przykład elektrycz-
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupelności ...
189
na stymulacja pewnych obszarów mózgowych może w regułarny sposób powodować pewne typowe ruchy lub sensacje. Pytam jednak, czy stwierdzenie to - jako powszechna zasada dotycząca wszystkich stanów umysłowych - ma jakąkolwiek treść, czy nie jest przypadkiem zupełnie pozbawione tr,eści? Musi bowiem zachodzić paralelizm między ełementami Swiata 2 i procesami mózgowymi, lub między Gesrolten Świata 2 a procesami mózgowymi, nie możemy jednak mówić o paralelizmie pomiędzy bardzo złożonym, unikatowym i nie poddającym się analizie procesem Świata 2 a, pewnym procesem mózgowym. Jest przecież wiele zdarzeń Swiata 2 w naszym życiu, które mają unikatowy charakter. Nawet jeżeli zlekceważymy twórcze nowatorstwo, dwukrotne usłyszenie jakiejś melodii i stwierdzenie, że jest to ta sarna melodia, nie jest powtórzeniem tego samego zdarzenia ze Świata 2 właśnie dlatego, że usłyszenie danej melodii po raz drugi łączy się z aktem rozpomawania melodii, który nie występował za pierwszym razem. Przedmiot Świata I (w tym przypadku również przedmiot Świata 3) został powtórzony, ' ale nie , przedmiot Swiata 2. Tylko gdybyśmy mogli zaakceptować pewną teorię Świata 2, która - podobnie jak psychologia asocjanistyczna - uznaje zdarzenia Świata 2 za złożone z powtarzających się elementów, potrafilibyśmy przeprowadzić wyrażne rozróżnienie na powtarzalną część doświadczenia Świata 2 - słuchanie tej samej mełodii - i niepowtarzalną jego część, tj. rozpoznawanie, że jest to ta sarna melodia (doświad czenie rozpoznawania zaś może z kolei powtarzać się w innych kontekstach). ' Wydaje się, że taka atomistyczna lub analityczna psychologia daleko nas nie zaprowadzi. , Swiat 2 jest bardzo złożony. Jeżeli zwracamy uwagę tylko na takie dziedziny jak postrzeganie zmysłowe (tj . postrzeganie przedmiotów Świata I), możemy dojść do przekonania, że potrafirny analizować Świat 2 za pomocą atomizujących czy moleku- , lamych metod, na przykJad metod Ges/alt (które - jak sądzę - w porównaniu z metodami biologicznymi lub funkcjonalnymi Egona Brunswicka nie przynoszą wiele korzyści). Stosowanie takich metod okazuje się jednak zupełnie nieprzydatne, jeżeli weźmiemy pod uwagę nasze unikatowe próby wymyślania i nr , zumienia przedmiotów Swiata 3, takich jak problemy i teorie.
190
Uzupełnienie
2
Sposób interakcji naszego myślenia lub naszego rozumienia z próbami językowego sformułowania oraz jego zależności od tych prób; sposób zdobywania pierwszego niejasnego poczucia, na czym polega dany problem, oraz rozjaśnianie się tego poczucia w miarę formułowania problemu na piśmie i krytykowania naszych prób mających na celu jego rozwiązanie, sposób transformacji tego problemu może się zmieniać, a mimo to nadal jest to ten sam problem; charakter wzajemnego związku elementów rozumowania z jednej strony i jego artykulacja z drugiej; wszystko to wydaje się wymykać metodom analitycznym i atomistycznym, co dotyczy także metod molekulamych psychologii Gestal/. (Na marginesie chciałbym dodać, te psychologowie Ges/alt nauczają, że hipotezy są Gestalten, ja zaś głoszę, że Gestalten są hipotezami, interpretacjami odebranych sygnałów.) Mamy ponadto powody, aby sądzić, że często, gdy uszkodze,niu ulega pewien obszar mózgu, inny jego obszar może ,~prze jąć" jego funkcje ~ Jlowodując bardzo nieznaczną lub zgoła żadną interferencję ze Swiatem 2 - co stanowi kolejny argument przeciwko paralelizmowi, który raczej opiera się na eksperymentach w Świecie 1 .aniżeli n~ nieuniknienie ni~precyzyjnych rozwazamach bardZIej skomplikowanych doznan ze SWlata 2. Wszystkie te sformułowania mają oczywiście bardzo ant yredukcjonistyczny wydźwięk. Jako filozof spoglądający na nasz świat, którego jesteśmy elementami, rzeczywiście lękam się jakiejkolwiek ostatecznej redukcji. Jednakże z metodologicznego punktu widzenia nie prowadzi mnie to do ant yredukcjonistycznego programu badawczego .. Wiedzie mnie to tylko . do ptzewidywania, że z wzrastającą liczbą naszych redukcji nasza wiedza ulegnie poszerzeniu, a wraz z nią rozszerzy się zakres nierozwiązywalnych problemów . .
xv PowrÓĆmy teraz do problemu typowo ludzkiej świadomości jaźni; chciałbym zasugerować, że powstaje ona dzięki interak-
cji (lub sprzężeniu zwrotnemu) między Światem 2, Światem l i Światem 3. Oto moje argumenty na rzecz roli odgrywanej , przez Swiat 3.
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności ...
191
Ludzka świadomość opiera się między innymi na pewnej ilości abstrakcyjnych teorii. Zwierzęta, a nawet rośliny mają bez wątpienia poczucie czasu, pewne temporalne oczekiwania. Jest jednak rzeczą konieczną posiadanie sformułowanej niemal explicite teorii czasu (por. Benjamin Lee Whorff), aby móc ujrzeć siebie jako istotę posiadającą przeszłość, teraźniej szoŚĆ i przyszłość, jako istotę o osobistej historii, świadomą własnej tożsamości (złączonej z tożsamością własnego ciała) poprzez całą tę historię. A zatem jest to teoria, według której podczas snu, gdy zatracamy ciągłość naszej świadomości, my - nasze ciała - pozostajemy zasadniczo tacy sami; na podstawie tej właśnie teorii możemy sobie świadomie przypomnieć minione wydarzenia (zamiast tylko podlegać ich wpły wowi w naszych oczekiwaniach i reakcjach, które, jak sądzę, stanowią prymitywną postać pamięci u zwierząt). Z całą pewnością niektóre zwierzęta mają osobowość; zdradzają cechy ściśłe analogiczne do dumy i ambicji, uczą się reagować na własne imię. Ludzka samoświadomość jest zakorzeniona w języku i (w sposób jawny i ukryty) w wyrażonych językowo teoriach. Dziecko uczy się posługiwać włas nym imieniem, później zaś słów takich jak "ego" czy ,ja"; uczy się posługiwać nimi ze świadomością ciągłości swego ciała i siebie samego; łączy się również z tym wiedza, że świadomość nie zawsze jest czymś ciągłym. Wielka złożoność i niesubstancjalność charakteru duszy ludzkiej lub ludzkiej jaźni stają się szczególnie jasno· widoczne, gdy zwrócimy uwagę na fakt, że zdarzają się przypadki, gdy ludzie zapominają, kim są; zapominają częściowo lub całą swoją minioną historię, choć zachowują, a może odzyskują, przynajmniej część swojej jaźni . W pewnym sensie ich pamięć nie została zatracona, ponieważ pamiętają, jak się chodzi, je, a nawet mówi. Nie pamiętają jednak, że na przykład pochodzą z Bristolu, lub jakie są ich imiona czi adresy. Nie potrafią znaleźć drogi do domu (co zwierzęta zazwyczaj potrafią), ich samoświadomość została najwidoczniej uszkodzona w stopniu się gającym dalej niż normalny poziom pamięci zwierzęcej . Ałe jeżeli nie utracili mowy, świadczy to, że przynajmniej pewne elementy ich świadomości ludzkiej, przekraczającej poziom pamięci zwierzęcej , zostały zachowane.
192
Uzupełnienie
2
Nie zaliczam się do gorących zwolenników psychoanalizy, ale jej odkrycia zdają się wspierać pogląd o złożoności ludzkiej jaźni, w przeciwieństwie do wszystkich kartezjań skich wyjaśnień posługujących się ideą substancji myślącej. Moja główna teza polega na tym, że świadomość ludzkiej jaźni implikuje co najmniej świadomość (wysoce teoretycznej) czasowej lub historycznej ciągłości własnego ciała, to znaczy świadomość związku pomiędzy własną świadomą pamięcią i jednym unikatowym własnym ciałem oraz świado moŚĆ normalnych okresowych przerw we własnej świadomo ści wskutek snu (co ponownie implikuje teorię czasu i temporalnej periodyczności). Implikuje to ponadto świadomość należenia do pewnej lokalności i społeczności, do pewnego miejsca i kręgu ludzi. Bez wątpienia wszystko to ma swoje źródło w instynkcie i jest wspólne ludziom i zwierzętom. Jestem przekonany, że język ludzki i interakcja pomięd.1'Y Światem 2 i Światem 3 odgrywają ważką rolę w podnóśzeniu tego instynktu do poziomu nie wyrażonej ludzkiej świado mości.
•
Jasne jest, że jedność ludzkiej jaźni jest w znacznej mierze oparta na pamięci, a pamięć z kolei można przypisać nie tylko zwierzętom, ale i roślinom (a być może nawet w pewnym sensie nieorganicznym strukturom, takim jak magnesy). Należy więc uświadomić sobie, że odwołanie się do pamięci jako takiej nie stanowi pełnego wyjaśnienia jedności ludzkiej jaźni. Potrzebna jest nie tyle "zwyczajna" pamięć (o minionych zdarzeniach), lecz pamięć o teoriach, które łączy świadomość posiadania ciała z teoriami ze Świata 3, dotyczącymi ciał (to znaczy z fizyką); , chodzi o pamięć, która umożliwia "zro· zumienie" teorii Swiata 3. Obejmuje ona dyspozycje umoż liwiające nam oparcie się na pewnych sformułowanych teoriach Swiata 3, jeżeli zachodzi taka potrzeba, z poczuciem, że posiadamy takie dyspozycje i że możemy się nimi posługi wać, aby wyartykułować te teorie, jeżeli jest to konieczne. (Wyj aśniałoby to oczywiście do pewnego stopnia różnicę pomiędzy samo świadomością ludzką, zależną od języka ludzkiego, a świadomością zwierząt.)
Redukcja naukowa wobec zasadniczej
niezupełności .. .
193
XVI · Fakty te wydają się dowodzić niemożliwości jakiejkolwiek redukcji ludzkiego Świata 2, świata ludzkiej świadomości, do , ~upzkiego Swiata l, to znaczy zasadniczo do fizjologii mózgu. Swiat 3 jest bowiem, przynajmniej w części, światem autonomicznym i niezależnym od pozostałych dwóch. Jeżeli auto, . nomiczna część Swiata 3 może wchodzić w interakcję ze Światem 2, nie może być redukowalna do Świata I - tak .mi się przynajmniej wydaje. , Standardowe przykłady świadczące o częściowej autonomii Swiata 3 czerpię z dziedziny arytmetyki. Jak już wyjaśniłem w Posłowiu do tego tomu, źródłem takich przykładów jest nieskończony ciąg liczb naturalnych. Ciąg ten jest ludzkim wynalazkiem, ludzkim wytworem, wytworem ludzkiego umysłu oraz częścią rozwiniętego języka ludzkiego. Wydaje się, że istnieją języki prymitywne, w których można liczyć tylko w następujący sposób: ,jeden, dwa, wiele", oraz inne, w których można liczyć tylko do pięciu. Gdy już jednak zostanie wynaleziona metoda liczenia bez końca, w autonomiczny sposób powstają problemy i rozróż nienia: liczby parzyste i nieparzyste nie zostały wynalezione, lecz zostaly odkryte w ciągu liczb naturalnych, podobnie liczby pierwsze, a także wiele rozwiązywalnych i nierozwią zywanych problemów, które się z nimi łączą. Te problemy oraz twierdzenia, które zawierają ich rozwiązania (takie jak twierdzenie Euklidesa, że nie istnieje największa liczba pierwsza), powstają autonomicznie; powstają jako część wewnęt rznej struktury stworzonego przez człowieka ciągu liczb naturalnych, i niezależnie od tego, co my myślimy lub czego nie udaje się nam pomyśleć . Możemy jednak rozumieć lub uchwycić albo odkryć te problemy oraz rozwiązać niektóre z nich. A zatem nasze myślenie, które należy do Świata 2, zależy w pewnej mierze od autonomicznych problemów i obiektywnej , , prawdziwości twierdzeń, które należą do Swiata 3: Swiat 2 nie tylko t,worzy Świat 3, sam jest bowiem częściowo tworzony przez Swiat 3 w procesie swoistego sprzężenia zwrotnego. Mój argument jest więc następujący: Świat 3, a zwłaszcza jego autonomiczna część, w oczywisty sposób nie daje się
_. 194
Uzupełnienie
zredukować do Świata l. Ale ponieważ Świat 2 zależy częściowo od Świata 3, jest także nieredukowalny do Świata l. Fizykali ści, albo filozoficzni redukcjoniści, jak ich nazwałem, muszą więc zaprzeczać istnieniu Świata 2 i Świata 3. Wskutek tego jednak niezrozumiała staje się cała ludzka technologia (zwłaszcza istnienie komputerów), która posługu je się w tak wielkim stopniu twierdzeniami Świata 3, i musimy , wówczas przyjąć, że takie bardzo gwałtowne przemiany w Swiecie l są wprowadzane przez budowniczych portów lotniczych i drapaczy chmur bez wynalazku teorii Świata 2, lub opartych na nich planów Świata 2, przez sam Świat l: są one skutkiem predestynacji, stanowią one część harmonii przedllstawnej wbudowanej ostatecznie w jądra wodoru. Wynik ten uważam za absurdalny; filozoficzny behawioryzm lub fizykalizm (lub filozofia tożsamości umysłu i ciała), jak mi się wydaje, sprowadza się do właśnie takiego absurdu.
XVII
Redukcja mlUkowa wobec zasadniczej
2
XVIII , Swiaty l, 2 i 3, chociaż są częściowo autonomiczne, należą do tego samego Wszec hświata; wchodzą we wzajemną interakcję . Można łatwo wykazać, że wiedza o Wszechświecie, jeżeli sama stanowi część Wszechświata - a przecież tak jest - musi być wiedzą, której nie da się uzupelnić.
195
Posłowiu przytoczyłem przykład człowieka rysującego mapę pokoju, w którym się znajduje, oraz problemy, jakie wynikają, gdy na swojej mapie chce przedstawić mapę, którą rysuje. Jest rzeczą oczywistą, że swego zadania nie jest on w stanie doprowadzić do końca
W
1>rzykład ten oraz inne pomagają nam wykazać, dlaczego
,
'.
Redukcjonizm filozoficzny uważam za pomyłkę . Wynika on z dążenia do zredukowania wszystkiego do ostatecznego wyjaśnienia w kategoriach istot i substancji, to znaczy do sformułowania takiego wyjaśnienia, którego nie trzeba będzie już dalej wyjaśniać, jak też takiego, że jego dalsze wyjaś nienie nie będzie już możliwe. Gdy porzucimy teorię ostatecznego wyjaśnienia, uświado mimy sobie, że zawsze możemy zapytać "Dlaczego?" Pytania typu "dlaczego" nigdy nie prowadzą do ostatecznej odpowiedzi. Wydaje się, że inteligentne dzieci zdają sobie z tego sprawę, ale ustępują doros łym, którzy nie mają czasu odpowiadać na pytania układające się zazwyczaj w ciąg nieskoń czony.
ni ezupelności ...
,
żadnego wyjaśnienia naukowego nie da się uzupełnić; aby je dopełnić, musiałyby zawierać wyjaśnienie siebie samych. Silniejsza konkluzja wynika ze słynnego twierdzenia GOdla o niezupełności arytmetyki sformalizowanej (chociaż posługi
wanie się twierdzeniem GOdla i innymi twierdzeniami metamatematycznymi w tym kontekście oznacza posługiwanie się bronią O ciężkim kalibrze przeciwko względnie słabej pozycji). Ze względu na to, że cała wiedza fizyczna posługuje się arytmetyką (i ponieważ dla redukcjonisty tylko nauka sformułowana w symbolach fizycznych ma jakąkolwiek realność), twierdzenie GMla o niezupełności powoduje, że cała wiedza fizyczna jest niekompletna, co powinno przekonać redukcjonistę, że cała nauka jest niekompletna. Bowiem dla antyredukcjonisty, który nie wierzy w redukowalność · calej nauki do nauki sformułowanej w sposób fizyczny, nauka tak czy inaczej jest niekompletna. Filozoficzny redukcjonizm jest błędem, ale błędem wydaje się również przekonanie, że metoda redukcji jest w stanie uzyskiwać pełne redukcje. Żyjemy w świecie ewolucji emergencyjnej, w świecie problemów, których rozwiązania - jeżeli w ogóle je znajdujemy - dają początek nowym i głębszym problemom. Żyjemy więc w świecie wyłaniającej się nowości, której nie można zazwyczaj całkowicie zredukować do żad nego z poprzednich stanów. Niemniej jednak metoda dążenia do redukcji jest najbardziej owocna nie tylko dlatego, że możemy się wiele nauczyć z jej częściowych sukcesów, ale także dlatego, że uczymy się z naszych częściowych niepowodzeń, uczymy się na podstawie nowych problemów ujawniających się dzięki naszym niepowodzeniom. Problemy otwarte są niemal równie interesujące jak ich rozwiązania; w istocie byłyby one tak samo interesujące, gdyby nie to, że niemal każde rozwiązanie otwiera cały nowy świat otwartych problemów . •
'
197
Dalsze uwagi o redukcji
Uzupełnienie
II
3
Nadal wyraźnie pamiętam podniecenie związane z odkryciem pierwiastka 72 (hafnu) w 1922 roku, które było rezuł tatem cudownej kwantowej teorii okresowego systemu pierwIastków, sformułowanej przez Nielsa Bohra .. Moment ten uznaliśmy za wielką chwilę, w której redukcja chemii do teorii atomów dokonała się. Nadał jestem skłonny twierdzić, że była to największa chwila we wszystkich redukcjonistycznych próbach XX wieku, której znaczenie przewyższył być może tylko przełom , jakim było odkrycie struktury DNA przez Cricka i Watsona. Do tej pory mam podręcznik z 1929 roku, w którym ten postęp zobrazowano dramatycznie za pomocą diagramów, które tu zamieszczam (z wdzięczną pamięcią o ich autorze, Arturze Haasie, oraz o moim przyjacielu Franzu Urbachu, który pomagał mu je wykonać) '.
DALSZE UWAGI O REDUKCn (1981)
I
•
Gdy w początkach 1972 roku pisałem powyższe Uzupeł nienie, miałem na uwadze dwie rzeczy. Pierwsza z nich to wartość, jaką mają próby przeprowadzenia redukcji, to znaczy czasami niewiary godne sukcesy takich prób, a także nowe rozumienie rzeczy, jakie one przynoszą. Rzecz druga pOlegała na tym, że mimo wszystko w istocie nie dysponujemy żad nymi całkowicie udanymi redukcjami, gdzie prLez "udane" redukcje rozumiem coś więcej niż tylko uzupełnianie naszych intuicji, naszego rozumienia: mam na myśli takie redukcje, według których można wykazać, że pewna dziedzina wiedzy, na · przykład chemia, jest w zupełności wywodliwa Z innej dziedziny, takiej jak teoria atomistyczna. Formułując stanowczą wątpliwość co do tego, czy takie zupełne redukcje w ogóle istnieją, chciałem obalić tzw. "redukcjonizm filozoficzny", który jest swoistą dogmatyczną antycypacją teoretyczną tezy, że z jakiegoś filozoficznego powodu redukcje prędzej czy później całkowicie się powiodą. Innymi słowy, redukcje te powiodą się dlatego, że wiemy dostatecznie dużo o świecie lub o nas samych, o języku, o nauce, o filozofii czy też sam już nie wiem o czym, aby móc twierdzić , że redukcjonizm jest prawdziwy. Tym, którzy tak twierdzą, odpowiadam, że nie dysponujemy żadną taką wiedzą i że świat jest O wiełe bardziej interesujący i ekscytujący, niż się śniło filozofii redukcjonistycznej.
,
•
o
, OH , '" ,
... •
"e.
m.
,
o
'" •
"""
M" 7łA~
...
,. r..
.... .. ~
łUI>
-
n _ ,1
......l'tl
•
o
"•
:s
•n
I~P
II!!'
.".
tUlo
41 Sb
MT.
Ol Sb
14W ,,~
~" liP.
, '11 o
•
.. . ""..
......
o
..."
K"~
f7Co
M" "RII "~
7elllo 71 ,.
701...
"
•
... ". "
"'o
~
~~
,,~
"To
'UU
... . "
ue.
IIV .tt , :.
.. z,
"y
o
. I2Ti
,,& lUZ.
•
,.
ł