Ks. Lucjan Bielas
APOSTAZJA CESARZA JULIANA W ŚWIADECTWACH ANTYCZNYCH PISARZY I W NOWOŻYTNEJ HISTORIOGRAFII
Wydawnictwo WAM Kraków 2 0 0 1
© Wydawnictwo WAM, 2001
Praca doktorska zatwierdzona przez Radę Wydziału Historii Kościoła Papieskiej Akademii Teologicznej Kraków, dnia 21 czerwca 2000 r. Promotor P R O F . DR H A B . J Ó Z E F W O L S K I
Recenzenci P R O F . DR H A B . T A D E U S Z K O T U L A P R O F . DR H A B . S T A N I S Ł A W S T A B R Y Ł A
Projekt okładki ANDRZEJ SOCHACKI
SBN 83-7097-852-5
Wydawnictwo WAM ul. Kopernika 26, 31-501 Kraków tel. (012) 429 18 88, fax (012) 429 50 03 e-mail:
[email protected] Dział handlowy: tel. wew. 348, 366, fax (012) 430 32 10 e-mail:
[email protected] Zapraszamy do naszej KSIĘGARNI INTERNETOWEJ http://Wydawntctw0W3m.pl Druk i oprawa: Drukarnia Wydawnictwa WAM
SPIS TREŚCI
WSTĘP
9
Rozdział I ŹRÓDŁA
13
Rozdział II „APOSTAZJA"
31
Rozdział III ROK 337 I JEGO POLITYCZNE NASTĘPSTWA
38
Rozdział IV li:ir\N DZIECIŃSTWO I W CVI-SNA MŁODOŚĆ Rodzina Pierwsze lata Euzebiusz i Mardoniusz Macellum Spotkanie z chrześcijaństwem Koniec wygnania
44 44 46 48 51 53 55
Rozdział V GALLUS
Cezar Niepokój augusta i śmierć cezara W opinii Ammiana Julian o swoim bracie Świadectwo Grzegorza Jesień roku 355 Wnioski
57
57 64 67 68 70 72 74
Spis treści
6 Rozdział VI JULIAN - PORTRET W Ł A S N Y
75
Julian o swoim dzieciństwie Julian o Macellum Georgios z Kapadocji
76 80 82
Rozdział VII JULIAN O C H R Z E Ś C I J A Ń S K I E J D O K T R Y N I E
89
„Pomysłowy wynalazek ludzkiej złośliwości" Akt stworzenia i koncepcja Boga Opatrzność Chrzest Bóstwo i człowieczeństwo Chrystusa Groby Kain i Abel Chrześcijaństwo i judaizm Niekonsekwencje Wnioski
90 91 93 95 95 97 98 98 99 100
Rozdział VIII JULIAN O C H R Z E Ś C I J A N A C H
102
C o i m p o n o w a ł o J u l i a n o w i w kościele C h r y s t u s o w y m . '
1U3
Co Juliana szczególnie zrażało w chrześcijaństwie? Wnioski
108 110
Rozdział IX P O B O Ż N O Ś Ć C E S A R Z A JULIANA W OCZACH RETORA L1BANIUSZA
Libaniusz Stosunek Libaniusza do cesarza Juliana Libaniusz o chrześcijaństwie Juliana Pogaństwo Juliana Wnioski
. . . .
112
112 116 120 126 135
Rozdział X ŚWIADECTWO GRZEGORZA
Grzegorz a problem apostazji cesarza Juliana Studia
136
149 160
7 Spis treści Cezar Cesarz Prześladowca Pogańska pobożność
161 162 164 165
Rozdział XI OKIEM ŻOŁNIERZA
Świadectwo o Julianie Wnioski
167
168 175
Rozdział XII W OCENIE ŚW. AUGUSTYNA I HISTORYKÓW V WIEKU
Św. Augustyn (f 430) Sokrates Scholastyk ( | ok. 450) Sozomen (f ok. 450)
176
176 180 185
Rozdział Xlii PROBLEM APOSTAZJI CESARZA JULIANA W BADANIACH NOWSZYCH HISTORYKÓW
Wnioski
193
233
ZAKOŃCZENIE
23I
WYKAZ ŹRÓDEŁ
239
BIBLIOGRAFIA
242
WYKAZ SKRÓTÓW
247
SUMMARY
249
WSTĘP
Flavius Claudius Iulianus to niewątpliwie jedna z najbardziej intrygujących i kontrowersyjnych postaci na tronie cesarskim w IV wieku. Tak bowiem za życia, jak i po śmierci miał Julian swoich gorących wielbicieli i zagorzałych przeciwników. Trudno było i trudno jest przejść obok niego obojętnie. Poświęcono mu setki opracowań naukowych. Stał się też bohaterem wielu utworów literackich. Jednych fascynuje jako filozof i władca, ostatni wielki mecenas kultury helleńskiej i obrońca religii pogańskiej, innych zaś interesuje jako ostatni, niezwykle skuteczny, prześladowca chrześcijan w Cesarstwie Rzymskim. W nf!'T!I 'YiHcÓw r!r~7v'1t:itr» Tnliqn^ nryyrlnrnkiem „Apostata". Wydaje się, że jest on powtarzany przez zdecydowaną większość autorów w sposób raczej bezkrytyczny. Przez wiele lat swoistego rodzaju obcowania z cesarzem Julianem, stał mi się on kimś bliskim i stąd też ta ogarniająca niepewność, ta iskierka nadziei i to pytanie: Czy rzeczywiście istnieją dostatecznie przekonywające dowody, które pozwalają nazwać Juliana - „Apostatą" w ścisłym tego słowa znaczeniu, to znaczy, że wiarę chrześcijańską poznał, świadomie j ą przyjął wstępując do Kościoła, a następnie świadomie od niej odszedł, stając się gorliwym wyznawcą bóstw pogańskich? Próba znalezienia odpowiedzi na to pytanie będzie stanowiła treść niniejszej pracy. W pierwszej fazie badań wypada zająć się materiałem źródłowym z położeniem szczególnego nacisku na wyodrębnienie źródeł współczesnych cesarzowi, jako bardziej wiarygodnych od źródeł później-
10
Wstęp
szych. W tych ostatnich prawdopodobieństwo manipulowania postacią Juliana jest zdecydowanie większe, a odległość czasowa w pewien sposób utrudnia obiektywny sąd. Następnym krokiem będzie próba sprecyzowania pojęcia „apostata", j e g o ewolucji w starożytności oraz pierwszego określenia nim cesarza Juliana. P o krótkim zapoznaniu się z przemianami w Imperium po roku 337, przyglądniemy się układom rodzinnym, dzieciństwie i młodości Juliana. W Macellum Julian wraz ze swym bratem Gallusem poznawali chrześcijaństwo. Postawimy sobie pytanie - jaki wpływ to wychowanie miało na cezara Gallusa? Wreszcie oddamy głos Julianowi. Posłuchamy tego, co mówi o sobie samym, o chrześcijańskiej doktrynie i samych wyznawcach nauki Chrystusowej. Istotnym dla nas będzie świadectwo retora Libaniusza, nauczyciela, współwyznawcy i przyjaciela cesarza, j e d n e j z najwybitniejszych postaci tamtej epoki. Dalej zajmiemy się opinią, która zapewne najbardziej zaciążyła na wizerunku Juliana w historii. Chodzi oczywiście o pisma św Grzegorza z Nazjanzu. Postawimy sobie pytanie - czy rzeczywiste intencje tego autora zostały poprawnie odczytane? Naocznym świadkiem śmierci cesarza, jego nie bezkrytycznym wielbicielem, współwyznawcą, oddanym żołnierzem i kronikarzem był Ammian Marcellin. Jego spojrzenie na pobożność Juliana jest istotnym elementem dopełniającym j e j obraz. W drugiej niejako części źródłowego materiału oddamy głos historykom V wieku. Wtedy to, po raz pierwszy św. Augustyn nazywa cesarza Juliana „Apostatą". Czy słusznie? Analizę najbardziej istotnych dla naszego tematu źródeł zakończym y uwagami Sokratesa i Sozomena. Każdy z nich musiał, z konieczności, w swej Historii Kościoła wiele miejsca poświęcić cesarzowi Julianowi. Jaka jest ich opinia na temat jego apostazji?
Wstęp W spotkaniach z Julianem i świadkami j e g o życia pozwolimy im mówić. Lepiej posłużyć się nieco dłuższym cytatem, niż coś sfałszować komentarzem. Wreszcie na zakończenie dokonamy przeglądu dzieł nowszych historyków. oczywiście, pod kątem problematyki związanej z apostazją cesarza Juliana. W moim spotkaniu z Julianem nie byłem sam. Pragnę serdecznie podziękować promotorowi Panu Prof. dr. hab. Józefowi Wolskiemu nie tylko za przekaz wiedzy, ale przede wszystkim za wspaniałą osobowość profesora historii. Wyrażam również swoją wdzięczność recenzentom. Tego trudu podjęli się: Pan prof. dr hab. Tadeusz Kotula oraz Pan prof. dr hab. Stanisław Stabryła. Nie byłoby tej pracy, gdyby nie pomoc wielu przyjaciół, którzy na przeróżne sposoby wspierali mnie w długotrwałych wysiłkach. Spośród nich szczególną wdzięczność pragnę wyrazić Panu mgr. lic. Tytusowi Górskiemu, Pani mgr Annie Kozłowskiej, Pani mgr Halinie Malarze, Panu mgr. Mirosławowi Chrapkowi, Panu Jarosławowi Łydce oraz Pani Ervce Eder.
Rozdział I ŹRÓDŁA
Cesarz Julian, zwany w literaturze Apostatą, należy do jednej z najbardziej udokumentowanych postaci w starożytności. Zachowało się bardzo dużo jego pism własnych, a także pism autorów jemu współczesnych, z których jedni, jak np. Libaniusz byli urzeczeni osobą Juliana, inni j a k Grzegorz z Nazjanzu zdecydowanie go potępiali, jeszcze zaś inni jak Ammian Marcellin starali się o zachowanie obiektywizmu. To spojrzenie na cesarza tak jego własnymi oczyma, jak i oczyma jemu współczesnych, z tak różnych punktów widzenia, daje duże możliwości poznania j e g o osoby oraz czynników, które wpływały na jej kształtowanie. Źródła współczesne Julianowi mają dla badacza szczególnie duże znaczenie i stanowią podstawowy materiał badań. Można i trzeba uzupełnić go tym, co zostało napisane o Julianie przez potomnych. I tu przede wszystkim należy uwzględnić św. Augustyna oraz historyków Kościoła: Sokratesa zwanego Scholastykiem i Sozomena. Mając na uwadze podstawowy problem pracy, wybierzemy z tego bogactwa źródeł tylko te, które w znaczący sposób rzucają światło na kształtowanie się przekonań religijnych Juliana. Największe znaczenie mają dla nas informacje mówiące o miejscach, gdzie przebywał Julian w okresie swego dzieciństwa i młodości, dalej informacje o osobach, które miały swój udział w jego wychowywaniu. Za najbardziej istotne musimy uznać te wzmianki, które mówią o poznaniu przez Juliana
14
Rozdział III
wiary chrześcijańskiej i o stopniu jego osobistego zaangażowania się w naukę Chrystusa. Przegląd materiału źródłowego zaczniemy od dzieł samego J ul i a n a . Zostawił on po sobie ogromną, jak na starożytność, spuściznę literacką. Pisał w języku greckim, który ponad inne umiłował. Uważał zresztą, że tak język grecki, jak i cała kultura helleńska jest dziełem pogan i tylko poganie m a j ą do niej wyłączne prawo. Sam Julian, jako gorliwy w y z n a w c a religii pogańskiej i cesarz, uważa się za pierwszego w państwie obrońcę tego prawa. O swoim dzieciństwie i młodości Julian nie zostawił nam dokładnej relacji. Przy różnych okazjach wspomina te okresy swojego życia, lecz są to zasadniczo tylko krótkie wzmianki, które nie pozwalają na dokładne odtworzenie wydarzeń, jakie miały wtedy miejsce. Teksty źródłowe, których autorem jest sam Julian, tylko w sposób pośredni pozwalają n a m na określenie osobowości cesarza. Można j e d n a k w sposób pośredni próbować określić osobowość cesarza i te j e j cechy, które mogły ukształtować się w niej w okresie j e g o dojrzewania. Choć w niniejszym opracowaniu zostaną poddane głębszej analizie tylko te teksty, które w istotny sposób są związane z podjętym tematem, to wydaje sie słuszne ogólne spojrzenie na cała spuściznę literacką Juliana. W j e j charakterystyce pozostaniemy zasadniczo wierni polskiemu badaczowi Tadeuszowi Since 1 . Do pierwszych utworów Juliana należy zaliczyć tzw. dworskie panegiryki. Zalicza się do nich trzy m o w y wygłoszone w r. 356, a mianowicie: Pochwała cesarza Konstancjusza (Or. I), Pochwała cesarzowej Euzebii {Or. 111) i Mowa o królestwie {Or. II). Charakter tych utworów był podyktowany życiową sytuacją autora. Julian nie mogąc ujawnić swoich prawdziwych pogańskich przekonań religijnych, a z drugiej strony nie chcąc się im sprzeniewierzyć, w tak
1 T. Sinko. Literatura grecka, t. III. cz. 2. Wrocław 1954. s. 12 nn; Tenże. Zarys historii literatury greckiej. Warszawa 1959. s. 695-714. Por. wprowadzenia zamieszczone w wydaniach dzieł Juliana: J. Bidcz. L'empereur Juiien oeuvres completes. t. 1/1 Paris 1932. t. 1/2 Paris 1924; W. C. Wright. The Works of the Emperor Julian. t. I-III, L.oeb Classieal Library. London-Cambridge. Massachusetts 1962-1969.
Źródła
15
sprytny sposób j e układa, iż nie sposób domyśleć się, w co rzeczywiście wierzy. S w ą niechęć do cesarza Konstancjusza sprytnie ukrył korzystając z możliwości maskowania, j a k ą dawał panegiryk. Kiedy Julian, przez zbuntowane legiony w Galii, został obwołany augustem, cieszył się z tego, że wiarę, którą do tej pory wyznawał skrycie, mógł w y z n a w a ć jawnie. W liście do Maksymosa, filozofa, który odegrał pierwszorzędną rolę w wewnętrznej formacji Juliana, dzieli się on ze swym nauczycielem radością, j a k ą sprawia mu fakt, że razem z wojskiem idącym za nim oddaje publiczną cześć b o g o m (Ep. 13)2. Po śmierci Konstancjusza, gdy pełnia władzy cesarskiej spoczęła w ręku Juliana, ogłosił w czasic Saturnaliów, w grudniu 361 r., satyrę polityczną, która miała zastąpić jego m o w ę tronową. W literaturze jest ona znana najczęściej pod tytułem Caesares, zaś j e j oryginalny tytuł brzmi: Biesiada, czyli święto Kronosa. W dowcipny sposób, j a k przystało na satyrę, stara się Julian przedstawić sylwetki swoich poprzedników na tronie cesarskim. Cesarz Julian z n a j w y ż s z ą p o w a g ą przyjął i sprawował urząd Najwyższego Kapłana (Pontifex Maximus). Jednym z najpoważniejszych zadań, jakie podjął, była reorganizacja i odnowienie pogańskiej hierarchii kapłańskiej. Wzorce ku temu zaczcipiuy t aanicgo chrześcijaństwa. W związku z tą reformą Julian wystosował do niektórych kapłanów pogańskich listy, które można było nazwać Encyklikami Najwyższego Kapłana. Dzieli się w nich ze swymi braćmi kapłanami poglądem na sprawowanie tego zaszczytnego urzędu, a także uwagami o cnotach, jakimi powinni odznaczać się kapłani, oraz jaki powinni prowadzić styl życia. Julian był w pełni świadomy tego, że powrót do dawnych wierzeń w niezmienionym ich kształcie byłby naiwnością. Mity po prostu przeżyły się, a celne ataki chrześcijan dopełniły reszty. Sama reorganizacja zewnętrznych struktur religii pogańskiej nie mogła
2
Numerację listów podajemy za: Julian Apostata, Listy, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962.
tłum. W. Klinger,
16
Rozdział III
zmienić tego stanu rzeczy. Wynikła paląca potrzeba reformy pogańskiej dogmatyki. Wychodząc j e j naprzeciw Julian pisze dwie m o w y teologiczne, w których przy pomocy filozofii neoplatońskiej podejm u j e próbę spojrzenia na świat mitów nieco inaczej. Pierwsza z nich, napisana najprawdopodobniej na święto Solis Invicti (25 X l i ) w roku 362 nosi tytuł Na króla Heliosa {Or. IV). Autor stara się w niej wykazać, że dla człowieka najwyższym b ó s t w e m jest Helios intelektualny, który w świecie doświadczanym zmysłami staje się słońcem widzialnym. Zagadnieniem powstania i istoty kultu Matki B o g ó w i Attysa zajął się Julian w nieco wcześniejszej m o w i e (marzec 362) pt. Na Matką Bogów {Or. V). Julian określa terminem „Matki B o g ó w " personifikację opatrzności, j a k ą roztacza nad światem Helios intelektualny. Attis zaś to bóg, który pod w p ł y w e m słońca z materii tworzy kosmos. Jest on przyczyną form. Warto w tym miejscu dodać, że Julian mówiąc o Matce Bogów czyni parokrotnie aluzje do kultu Matki Boskiej 1 . Filozoficzne poglądy Juliana stały się przedmiotem krytyki jednego z cyników egipskich. W napisanej w czerwcu 362 r. mowie Przeciw niewykształconym cynikom {Or. VI) Julian broni nie tyle siebie ile Diogenesa. za którego naśladowcę się uważał. W obecności Juliana inny cynik egipski, o imieniu Herakliusz, wygłosił mowę, w której zawarł satyryczny mit o sztuce rządzenia, nie pozbawiony aluzji do samego cesarza. W swej odpowiedzi Przeciw cynikowi Herakliuszowi {Or. VII) Julian uważający się za neoplatońskiego teologa, j a w i się j a k o wróg wszelkiego nowinkarstwa religijnego, politycznego i społecznego. Warto zaznaczyć, że w j e g o wykładzie mitów o Heraklesie i Dionizosie m o ż n a dopatrzyć się podobieństw do cudów Chrystusa. Autor nie powstrzymał się od u w a g krytycznych pod adresem Galilejczyków.
3 G. Mau, Dic Religionsphiiosophie Kaiser Julians in seinen Reden auf Kórtig Helios und die Gottermutter. Mit einer Obersetzung der beiden Reden, Leipzig-Bcrlin 1907.
Źródła
17
Wiele cennych informacji o swoim dzieciństwie i młodości zawarł Julian w mowie pt. Nieprzyjaciel brody (Misopogon). Miejscem j e j powstania była Antiochia, gdzie Julian przebywał w styczniu 363 r. przygotowując się do kampanii perskiej. Powodem napisania tej m o w y , zwanej też „ M o w ą antiocheńską", był konflikt, jaki powstał między cesarzem a mieszkańcami miasta. Wynikł on na tle rozporządzenia o cenach zboża oraz ograniczeniu uczt i widowisk. Do tego dołączyło się niezadowolenie chrześcijan, którzy stanowili większość mieszkańców' miasta, z postawy samego Juliana. Nawiedzał on bowiem gorliwie świątynie pogańskie, a także kazał usunąć relikwie św. Babylasa znajdujące się przy świątyni Apollona Dafnejskiego. Swoje niezadowolenie mieszkańcy miasta okazywali między innymi układając szydercze piosenki także o brodzie cesarza. Julian czuł się dotknięty, ale powstrzymał się od represji politycznych w o b e c antiocheńczyków, ograniczając się do odpowiedzi w satyrze. Już na j e j wstępie zaznacza, że pisze tę satyrę dla siebie. Nie była więc przeznaczona do szerszej publikacji. W swej treści stanowi ona refleksję cesarza nad przyczynami odrzucenia go przez mieszkańców Antiochii. Autor rozważa, dlaczego nie mógł się im spodobać? Mówi o sobie, o swoim charakterze i o tych czynnikach, które go kształtowały. Szczególnie podkreśla rolę osób, które wycisnęły zasadnicze piętno na j e g o osobowości. Jest świadomy tego, że j e g o wygląd może śmieszyć, ale jest to ciało, które hartowało się w wielu trudach. Odpowiedni do tego ciała jest styl j e g o życia, daleki od zabaw, rozpusty, obżarstwa, a pełen umiarkowania i pobożnej uczoności. Antiocheńczycy oburzają się na niego, ponieważ hołdują zupełnie innym wartościom. Jest u nich więcej aktorów niż obywateli. Z wolności, której tak pragną, nie potrafią korzystać. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że porzucili wiarę w bogów, a za patrona miasta obrali sobie Chrystusa. Choćby z tych przyczyn trudno się spodziewać po nich, aby kochali takiego cesarza, j a k i m jest on - Julian. Kończąc swoją m o w ę przypomina dobrodziejstwa, które za j e g o przyczyną spłynęły na mieszkańców Antiochii i skarży się na brak wdzięczności z ich strony 4 . 4
Por. R. Asmus, Kaiser
Juiians
Misopogon
und seine
Queiie,
Philologus,
18
Rozdział III
Będąc jeszcze w Lutecji (w roku 358 lub 359), Julian napisał m o w ę pt. Samopocieszenie przy odejściu Salustiosa (Or. VIII). Cezar żegna w niej swego najlepszego przyjaciela, który odwołany przez Konstancjusza musi go opuścić. Salustios był powiernikiem Juliana i gorliwym w y z n a w c ą religii pogańskiej. W swej bogatej twórczości literackiej Julian przy różnych okazjach dawał wyraz swej głębokiej niechęci do chrześcijan, których zwykł określać m i a n e m „Galilejczyków". W środowisku żydowskim w czasach Chrystusa, mieszkańcy Galilei nie cieszyli się dobrą sławą z racji swoich kontaktów z poganami 3 . Chrystus w y c h o w y w a ł się w Nazarecie w Galilei i był uważany za Galilejczyka (J 1, 46). W tym nazwaniu chrześcijan - „Galilejczykami" chodziło Julianowi 0 ich upokorzenie przez traktowanie wierzących w Chrystusa jako członków sekty pogardzanej nawet przez Żydów. Dziełem w całości poświęconym zwalczaniu chrześcijan były trzy księgi Przeciw Galilejczykom. Zostało ono zredagowane w czasie pobytu Juliana w Antiochii, z i m ą 362/363, lub też w czasie samej kampanii przeciw Persom. Niestety, nie zachowało się ono do naszych czasów. Treść pierwszej księgi możemy odtworzyć z dzieła Cyryla z Aleksandrii, które powstało w latach 429-444 jako odpowiedź na zarzuty stawiane pizćz juheuict. Dziesięć piciwszych ksiąg początku w yeli uzieła C^iyia zachowało się do dnia dzisiejszego 6 . Zachowana część Julianowego dzieła zawiera próbę określenia wzajemnego stosunku chrześcijaństwa do religii żydowskiej. Autor starał się wykazać, że Jahwe jest Bogiem tylko jednego narodu - żydowskiego. Jego zdaniem, tak Jezus jak 1 Paweł w swoim nauczaniu nie odbiegali w tym względzie od przekonań narodu, z którego pochodzili. Żydzi w niczym nie byli lepsi od innych narodów. Rozwoju kultury nie zawdzięcza świat Żydom, lecz
Zeitschrift fur das klassische Altertum und sein Nachleben, t. 76, Leipzie 1920, s. 276-292. 3 A. van den Bom i W. Bcier, Gaiilaa, w: Bibei-Lexikon, opracowanie H. Haag, Zurich-Einsiedeln-Kóln 1982, kol. 509-510. 0 SanctiPatris Cyriiii Aiexandriae Archiepiscopipro Christiana religione advesus Jułianum Imperatorem librii decem, ed. Spanheim, Lipsiae 1696.
Źródła
19
Grekom. Galilejczycy m o g ą być uważani jedynie za sektę religijną i nie m a j ą prawa do współudziału w kulturze helleńskiej. Mówiąc 0 chrześcijanach Julian nie może oprzeć się pokusie uzewnętrznienia niechęci, j a k ą w swym sercu żywił do nich. Z oburzeniem atakuje ich za to, że odeszli od wiary w bogów, że niszczą ich ołtarze i świątynie. Kpi z kultu, j a k i m otaczają relikwie męczenników. O m ó w i e n i e m tej inwektywy wypada zakończyć przegląd tych dzieł Juliana, które przetrwały burze historii. Od czasów Platona nazwa sofisty miała nieco pogardliwy wydźwięk. Od II w. wraz z rozkwitem retoryki sytuacja uległa radykalnej zmianie. Zostać nazwanym s o f i s t ą uchodziło wśród parających się retoryką za nie lada wyróżnienie. Sofista to mistrz w sztuce w y m o w y , który na każdy temat potrafi przemówić wprowadzając słuchaczy w najwyższy podziw. O tytuł i sławę sofisty trzeba było walczyć. Ich występy, organizowane przy różnych okazjach, ściągały tłumy słuchaczy, którzy pasjonowali się popisami w y m o w y j a k w a l k ą na arenie cyrkowej, nagradzając wybitnych m ó w c ó w gromkimi oklaskami. W ten sposób nawet wierni w kościołach nagradzali wybitnych kaznodziejów, z czym niektórzy, iak np. Jan Chryzostom, bezskutecznie walczyli 7 . Do grona najwybitniejszych sofistów IV w. należy zaliczyć antiocheńskiego retora L i b a n i u s z a (314-393) 8 . Odznaczał się on fanatycznym umiłowaniem książek, zachwytem nad kulturą helleńską, umiarkowaniem w wyznawaniu religii pogańskiej, słabym zdrowiem 1 tłumami wielbicieli. Do ich grona należał sam Julian. Spotkali się w Nikomedii. Libaniusz znalazł się tutaj opuściwszy z niewiadomych przyczyn Konstantynopol w roku 343. Wprawdzie przyjęła go po drodze Nicea, lecz zatrzymał się w niej tylko na krótki czas. Julian,
Por. Ii. 1. Marrou. Historia wychowania w starożytności. nn; 280 nn: L. Małunowiczówna. Libanios. Mowy wybrane, 11/85. Wrocław 1953. s. XXII nn. * L. Małunowiczówna, dz. cyt., s. XXXVIII nn.
Warszawa 1969. s. 86 Biblioteka Narodowa.
20
Rozdział III
podobnie j a k Libaniusz, przybył do Nicei z Konstantynopola i tak jak on był zmuszony do opuszczenia stolicy nad Bosforem. W tym wypadku jednak znane są tego przyczyny. Julian swoją postawą w Konstantynopolu przysporzył sobie popularności zaś to z kolei zaniepokoiło cesarza Konstancjusza. Nie chcąc dopuścić w stolicy do wzrostu sławy niewygodnego krewniaka, zdecydował się na wysłanie go do bardziej ustronnego miasta. Julian wprawdzie nie m ó g ł uczęszczać na wykłady uwielbianego sofisty, to j e d n a k m o ż e b y ć z powodzeniem uznany za jego ucznia 9 . Codziennie bowiem dostarczano m u odpisy wygłoszonych przez Libaniusza m ó w , które on pilnie studiował (Lib., Or. XVIII). Trudno ustalić dokładny czasokres ich wspólnego pobytu w Nikomedii 1 0 . Istotne jest to, że przyjaźń, j a k a się wtedy nawiązała między mistrzem a uczniem, przetrwała aż do śmierci tego ostatniego. Ten przyjacielski związek znalazł swoje odbicie w niemałej twórczości wielkiego retora. Osiem z sześćdziesięciu czterech zachowanych m ó w Libaniusza ma związek z Julianem. M o w a Na cześć konsulatu cesarza Juliana została napisana przez autora na specjalne zamówienie samego cesarza (Or. XII). Libaniusz wygłosił j ą 1 stycznia 363 r. Słuchacze mieli znakomitą okazję, by dowiedzieć się wtedy czegoś więcej o szczegółach z życia cesarza. Charakter biograficzny ma również m o w a Na powitanie Juliana (Or. XII I). O k a z j ą do j e j wygłoszenia był przyjazd władcy do rodzinnego miasta Libaniusza Antiochii w roku 362. Również i ta m o w a została napisana na życzenie cesarza. Śmierć Juliana była osobistym ciosem dla Libaniusza. Jego serce napełniło się bólem, a było to cierpienie mistrza, który stracił umiłowanego ucznia, cierpienie człowieka, którego opuścił najwierniejszy przyjaciel, cierpienie poddanego, któremu zmarł umiłowany pan, cierpienie filozofa, którego gwiazda zaczyna powoli gasnąć, cierpienie wyznawcy, który traci nadzieję. Trzeba było kilku
9 Konstanejusz nie chciał, aby poganin miał w p ł y w na wykształcenie Juliana. Można przypuszczać, że gdyby był pewny j e g o religijnych przekonań, nie miałby takich obiekcji. Wielu ówczesnych świętych nie stroniło w czasie studiów od pogańskich retorów - np. św. Jan Chryzostom. Brak zgodności dat.
Źródła
21
lat, by Libaniusz m ó g ł spokojnie przystąpić do napisania Mowy pogrzebowej na cześć Juliana (Or. XVIII). Jest ona szczegółową relacją 0 życiu i działalności cesarza. Nie została nigdy wygłoszona, z czym j e j autor w trakcie pisania musiał się liczyć. Trudno wyobrazić sobie publiczne wychwalanie cesarza poganina i wroga chrześcijaństwa w czasach, gdy władcy właśnie ku tej religii się skłaniali. Celem m o w y było wzniesienie literackiego pomnika przyjacielowi, który sercu autora był szczególnie bliski. Wprawdzie Mowa nie została pomyślana j a k o kronika wydarzeń, to j e d n a k m a ona d u ż ą wartość historyczną. Libaniusz był bowiem naocznym świadkiem wielu opisywanych przez siebie faktów, a do wielu informacji miał stosukowo łatwy dostęp. Z n a m i e n n ą cechą tej Mowy jest opuszczanie przez j e j autora imion tak osób jak i nazw geograficznych. Aby j e zidentyfikować, konieczne jest posłużenie się innymi źródłami jak np. dziełem Ammiana Marcellina. Zresztą w y d a j e się, że obydwaj autorzy byli z sobą, przynajmniej przez pewien czas, w osobistym kontakcie. Zawarty w Mowie opis dzieciństwa i młodości Juliana od razu nasuwa wniosek, że skreśliła go ręka pogańskiego pedagoga. Widzi Juliana tak, jak nauczyciel widzi swojego ucznia. Poza wymienionymi, inne dzieła Libaniusza nie wnoszą nic istotnego w omawiany przez nas temat. Jednym z najbardziej liczących się miast Imperium Rzymskiego była Antiochia Syryjska, leżąca w starożytności na lewym brzegu Orontesu i na wyspie, którą rzeka ta utworzyła. Rozkwit miasta był uwarunkowany jego niezmiernie dogodnym położeniem. Krzyżowały się w nim handlowe trakty wiodące ze Wschodu na Zachód i z Południa na Północ. Bliskość nadzwyczaj niespokojnej granicy perskiej niejednokrotnie sprawiała, że to kwitnące handlowe centrum, stawało się istotnym bastionem militarnym i główną kwaterą cesarza. Bogactwo i znaczenie Antiochii miało niebagatelny wpływ na rozwój nauki 1 sztuki. Zaś w y b u d o w a n a na przedmieściu, zwanym Dafńe, świątynia Apolla z ponadnaturalnej wielkości figurą bóstwa, sporządzoną ze złota i kości słoniowej, znana była szeroko wśród wyznawców religii
22
Rozdział III
pogańskiej. Samo położenie miasta sprzyjało napływowi różnych prądów tak intelektualnych j a k i religijnych. Wśród tych ostatnich zaczęło z biegiem czasu dominować chrześcijaństwo". Z grona wybitnych postaci, które wywodziły się z Antiochii, omówiliśmy j u ż sylwetkę retora Libaniusza, który w rozmaitych okolicznościach dawał wyraz miłości do swego rodzinnego miasta. W Antiochii również urodził się i spędził wiele lat swojego życia, największy, obok ..Tacyta,, historyk świata rzymskiego - A m m i a n M a rc e 1 1 i n 12 (330-400). Z Libaniuszem, oprócz umiłowania rodzinnego miasta i wyznawania tej samej religii, łączyła go postać cesarza Juliana. O b y d w a j znali go osobiście, byli dla niego pełni podziwu i szczerze m u oddani, a w swych dziełach literackich nie poskąpili m u miejsca. Jednak w spojrzeniu na Juliana była między nimi zasadnicza różnica. Wynikała ona zarówno z różnego stopnia emocjonalnego zaangażowania obu autorów, j a k i m i m o wszystko z różnych punktów widzenia i oceniania jego działalności. Ammian pochodził ze znaczącej greckiej rodziny. W głębi swego serca czuł się j e d n a k obywatelem Rzymu. Mając niespełna dwadzieścia lat podjął służbę w armii rzymskiej. Oddział ochrony osobistej redami do którego został włączony, stał się dla niego znakomitym punktem obserwacyjnym. Mógł z niego spokojnie śledzić najbliższe otoczenie cesarza i to zarówno wysoko postawione osobistości, jak i członków cesarskiej rodziny. Z Julianem spotkał się A m m i a n w Galii, gdzie młody cezar z d u m i e w a j ą c o dobrze radził sobie z barbarzyńskimi najeźdźcami. Od tego czasu datuje się głęboka sympatia, j a k ą darzył następcę Konstancjusza. W kilka lat później, w roku 363, towarzyszył Julianowi w czasie j e g o wyprawy perskiej. Choć nie należał do grona najbliższych cesarzowi współpracowników, to jednak wchodził w skład j e g o sztabu. Po zakończeniu wyprawy powrócił do rodzinnej Antiochii. Około roku 380 przenosi się na stałe do
11 W. Seyfarth, Ammiunus Marcellimis. s. 10-15. l: W. Seyfarth. dz. cyt., s. 15 nn.
Rómische
Geschichte,
t. I. Berlin 1988.
Źródła
23
Rzymu. Cały j e g o wysiłek koncentruje się na pisaniu Res gestae dzieła historycznego, które w założeniu autora miało stanowić kontynuację tego, co zaczął Tacyt. W 31 księgach zamieścił historię cesarstwa począwszy od Nerwy (96), a kończąc na śmierci Walensa (378). Niestety, do naszych czasów zachowały się jedynie księgi od 14 do 31. Wydarzenia w nich opisane rozgrywały się w latach 353378, a autor był ich naocznym świadkiem. Centralną postacią ksiąg od 15 do 25 jest cesarz Julian. A m m i a n daje wyraz swej ogromnej sympatii, j a k ą do niego żywił. M i m o to, opisując jego działalność, stara się zdobyć na m a k s i m u m obiektywizmu. Niektóre posunięcia cesarza, szczególnie te, które były wymierzone przeciwko chrześcijanom, zyskały u historyka wyraźnie n e g a t y w n ą ocenę. Zachowana część A m m i a n o w e g o dzieła nie zawiera opisu dzieciństwa Juliana i j e g o młodości. O pewnych wydarzeniach, jakie miały wtedy miejsce, m o ż e m y wnioskować jedynie z bardziej lub mniej wyraźnych u w a g czynionych przy różnych okazjach. Warto jeszcze zwrócić uwagę na stosunek A m m i a n a do samej religii chrześcijańskiej, która wtedy przeżywała czas swego bujnego rozwoju, przede wszystkim w swej zewnętrznej postaci. Mimo silnych powiązań A m m i a n a z arystokracją rzymską, która była jeszcze wtedy silnym bastionem pugdiiskicli wicizeii, j e g o osobisty stosunek do tej religii jest życzliwy. Mimo, że chrześcijaństwa nie rozumiał, to j e g o w y z n a w c ó w na swój sposób cenił, szczególnie podkreślając wartość ubóstwa i męczeństwa. Pisząc o chrześcijanach stara się o zajęcie obiektywnego stanowiska, co jeszcze bardziej podnosi wartość jego dzieła j a k o źródła poznania historii Kościoła drugiej poł. IV wieku. Stolicą i prawdziwym rajem dla sofistów były niewątpliwie Ateny. Każdy, kto poważnie myślał o tym, aby w świecie retoryki coś znaczyć, musiał otrzeć się o ateńskie szkoły. Młodzi ludzie ściągali tu z różnych stron Imperium marząc o zaszczycie włączenia w „dwór" znanego mistrza. Nauczyciele zaś przybywali do Aten, by próbować szczęścia w retorycznych pojedynkach, mając cichą nadzieję zyskania sławy i możliwości założenia swojej własnej szkoły. Nic więc dziwnego, że miasto to stało się miejscem spotkania Juliana z d w o m a
24
Rozdział III
Kapadocczykami - G r z e g o r z e m z N a z j a n z u i Bazylim 13 . A był to rok prawdopodobnie 355. M o ż n a przypuszczać, że byli słuchaczami tego samego mistrza, a mianowicie Himeriosa. Był on dobrym retorem o pogańskiej orientacji, co niewątpliwie ułatwiło m u zdobycie sobie przyjaźni Juliana. O sile j e j więzów może świadczyć najlepiej fakt powołania Himeriosa, przez cesarza Juliana, na dwór do Konstantynopola. Nie ulega wątpliwości, że Julian z racji swego pochodzenia był postacią, która skupiała na sobie uwagę zarówno kolegów, jak i samych mistrzów. Z całą pewnością możemy przyjąć, że dla Grzegorza i Bazylego Julian nie był postacią nieznaną, ale też i oni, j a k o niezwykle utalentowani studenci, nie stanowili dla niego anonimowych postaci. Najlepiej ilustruje to wypowiedź Grzegorza w Mowie wygłoszonej na cześć j e g o brata Cezarego, gdzie autor, m ó w i ą c o Julianie, stwierdza - „...znał mnie ze studiów w Atenach i wiedział o m o j e j wierze" (Or. VII). Trudno jednak przypuszczać, aby między nimi mogło dojść do głębszej znajomości, skoro Grzegorz tak opisuje swoje wrażenie z wzajemnych kontaktów: „Wtedy to dość trafnie oceniłem tego człowieka, chociaż nie jestem z tych, którzy z takimi rzeczami (jak sztuka wieszczenia) dobrze są obeznani. Ale jeśli najlepszym wieszczem jest ten, kto umie trafnie wnioskować, to do wieszczenia skłoniła mnie nienormalność j e g o zachowania się i osobliwy wygląd zewnętrzny. Zdawało mi się, że nic dobrego nie wróży kark słaby, barki poruszane jak szale wagi, oczy niespokojne i wokoło biegające, spojrzenie szaleńca, krok nerwowy i niepewny, nos dyszący bezczelnością i pogardą, z tym samym wyrazem na twarzy o śmiesznych rysach, nieopanowany, bulgocący
L1 O. Bardenhewer, Geschichte der aitkirchiichen Literatur, t. III, Darmstadt 1962, s. 162 nn.; R. Asmus, Die Invektiven des Gregorius von Nazianz im Lichte der Werke des Kaisers Juiian, Zeitschrift fur Kirchengeschichte, herausgegeben von T. Brieger und B. Bess, t. 31, z. 3, s. 329-367: O pobycie Grzegorza i Bazylego w Atenach; J. M. Szymusiak, Grzegorz Teolog, Poznań 1965, s. 41-53; S. Kazikowski (red.), Św. Grzegorz z Nazjanzu. Mowy wybrane, Warszawa 1967, s. 7. W niniejszej pracy p o s ł u g u j e m y się polskimi tłumaczeniami Mów św. Grzegorza zamieszczonymi w wymienionych publikacjach.
Źródła
25
śmiech, ruchy głowy nieskoordynowane, m o w a tamowana i przerywana z braku oddechu, pytania bez ładu i związku, odpowiedzi nie lepsze, jedne w drugie wpadające, nierozważne i pozbawione tego uporządkowania, jakie daje wykształcenie" (Or. V 23). Poddając krytycznej ocenie przytoczony tekst, należy ciągle pamiętać, że jest on fragmentem inwektywy i został niewątpliwie utrzymany w kanonach tego gatunku literackiego. Święty Grzegorz z Nazjanzu jest autorem dwóch inwektyw skierowanych przeciw Julianowi. Obie te m o w y zostały napisane podczas pobytu Grzegorza w pustelni pontyjskiej. Odpoczywał tam wraz ze swym przyjacielem Bazylim po pierwszych kapłańskich trudach. Można przypuszczać, że autor rozpoczął prace nad nimi w czasie wyprawy perskiej Juliana, zaś ukończył j ą przed lutym 364 roku, czyli przed śmiercią cesarza Jowiana. W pierwszej z tych inwektyw, Grzegorz opisuje dzieje Juliana, aż do rozpoczęcia przez niego wyprawy przeciw Persom, druga zaś zawiera opis śmierci cesarza i próbę podsumowania jego działalności skierowanej przeciw chrześcijanom. Wykorzystując niemal wszystkie możliwości, jakie dawała inwektywa, Grzegorz ukazał cesarza Juliana j a k o niewdzięcznego wobec Boga i ludzi, wyrafinowanego prześladowcę chrześcijan, władcę, który swym panowaniem wyrządził państwu wiele krzywd. Przez ukazanie takiego obrazu cesarza, autor chciał całkowicie pogrążyć go wobec wielbicieli, których zapewne tak mało znów nie było, zaś swym współwyznawcom ukazać dramat człowieka, który Chrystusa poznał, lecz od Niego się odwrócił. Obie te inwektywy wywarły niewątpliwy wpływ na powstanie czarnego obrazu cesarza Juliana w historii Kościoła. Współcześni badacze z dużym krytycyzmem odnoszą się do nich, j a k o do źródła prawdziwych informacji o osobie Juliana. W y d a j e się, że najbardziej krytyczną i bezstronną ocenę omawianych inwektyw, daje J. Beniardi 14 . Stara się on w miarę dokładnie, określić źródła informacji
14
Jutien,
J. Bernardi, Wprowadzenie do: Gregoire SCH 309, Paris 1983, s. 38-50.
de Nazianze.
Discours
4-5.
Contrę
26
Rozdział III
0 Julianie, jakimi dysponował Grzegorz pisząc swoje mowy. Bernardi twierdzi, że o okresie dzieciństwa Juliana i jego młodzieńczych latach, przede wszystkim zaś o pobycie na odosobnieniu w cesarskiej posiadłości Macellum, Grzegorz nie mógł mieć pewnych relacji. Sam był wtedy jeszcze zbyt młody, a poza tym nie należy sądzić, by z miejsca internowania Juliana mogło wychodzić zbyt wiele informacji. Wskazuje na to i charakter odosobnienia i fakt, że duchowni ariańscy, a przecież takim powierzono wychowanie cesarskich kuzynów, nie utrzymywali serdecznych stosunków z prawowiernym środowiskiem, w którym wzrastał Grzegorz. Natomiast duże prawdopodobieństwo m a informacja o budowie przez Juliana i Gallusa martyrionu ku czci św. Mamasa. Ta bowiem działalność miała publiczny charakter i stąd mogła ona z powodzeniem przetrwać w ustnej tradycji Kapadocji. Grzegorz miał okazję osobiście poznać Juliana w czasie jego pobytu w Atenach. Był naocznym świadkiem jego panowania i sam doświadczył skutków polityki wyznaniowej cesarza. Bernardi zwrócił uwagę na bardzo cenne źródło wiadomości, jakimi dysponował Grzegorz, dotyczących przede wszystkim okresu panowania Juliana. Był nim zapewne brat Grzegorza - Cezary, który przez pewien czas jako lekarz przebywał na dworze cesarskim. Warto przytoczyć tu fragment Mowy VII, którą Grzegorz wygłosił na cześć Cezarego. Opisując dyskusję Juliana z Cezarym, tak pisze: „Gdy j u ż po zbiciu wszystkich zawiłych argumentów [Juliana] i po odparciu j a k b y w dziecinnej grze wszystkich j e g o ataków, j a w n y c h i ukrytych, [Cezary] oświadczył głośno i wyraźnie, że jest chrześcijaninem i ma zamiar nim pozostać, nawet wówczas nie został z miejsca usunięty. Cesarz bowiem pałał prawdziwą miłością do nauki Cezarego; chciał j ą zachować pod ręką 1 nią się ozdabiać" {Or. Xlii). Tak więc miał Grzegorz dostęp do różnych informacji o Julianie, i to m o ż n a powiedzieć niemal od naocznego świadka. Bernardi podejmuje również próbę wskazania, jakiego typu informacje, przytoczone przez Grzegorza, m o g ą pochodzić z kręgów pałacowych. Tak oto wnikliwa analiza możliwości, jakimi dysponował Grzegorz w dotarciu do prawdziwych informacji o cesarzu Julianie,
Źródła
27
prowadzi nas do wniosku, że gdy idzie o ewentualny chrzest cesarza, autor zdaje się nie dysponować tego typu informacjami, które m o ż n a by uznać za pewne. Ponieważ Grzegorz z Nazjanzu jest j e d n y m z najbardziej istotnych informatorów o cesarzu Julianie i najbardziej wpłynął na stosunek późniejszych chrześcijan do osoby cesarza, dlatego też w naszym opracowaniu będziemy musieli jeszcze więcej poświęcić m u uwagi. Istotne wzmianki o cesarzu Julianie z n a j d u j e m y u autorów działających kilkadziesiąt lat później. W tym czasie niezwykle burzliwych przeobrażeń politycznych, społecznych i gospodarczych, niewątpliwie, ludzie podlegali przemianie w swych poglądach i ocenach. Słabnie władza cesarska, słabnie więź Wschodu z Zachodem, słabną granice państwa. Z początkiem roku 407 wiele plemion barbarzyńskich, głównie Wandalów. Alanów i Swebów, wdziera się na tereny Imperium. Przekraczają Ren i kierują swą inwazję na tereny Galii. Rozpoczyna się Wielka Wędrówka Ludów. Wstrząsem dla Imperium Rzymskiego, przede wszystkim zaś dla jego zachodniej części, było zdobycie w 410 roku Wiecznego Miasta nr7P7 W i /'.'[u- ń—w r-tnH Mv i wl > \1'.ir\Vn (11^.. nnnnnęttpi - -nnHiiincK- "-j • j c
wtedy przeciw chrześcijanom zarzut, że to właśnie oni przez wiarę, którą propagują, są przyczyną tego nieszczęścia, jakie spadło na państwo. Te pogańskie oskarżenia dały ś w. A u g u s t y n o w i bodziec do napisania dzieła pt. Państwo Boże (De c.ivitate Dei)]5, które jest wspaniałą apologią chrześcijaństwa i ciekawym zarysem teologii dziejów. W pierwszej części (księgi 1-10), autor rozprawia się z kultem pogańskich bogów wykazując j e g o bezsens. W następnych księgach (11-22) stara się wykazać, że istnieje ciągła walka między
O. Bardenhcwcr. dz. cyt., t. IV. s. 456 nn: B. Altancr. A. Stuiber. Patrologie. Leben. Schrijien und Lehre der Kirchenvater. Freiburg-Basel-Wien 1978. Tłum. pol. P. Pachciarck. tytuł polskiego wydania. Patrologia. Warszawa 1990. s. 553; W. Kornatowski. Wstęp do: Święty Augustyn. O Państwie Bożym. Warszawa 1977. s. 7-42.
28
Rozdział III
państwem B o ż y m - Civitas Dei a państwem ziemskim - Civitas terrena. Jest to walka między dobrymi, którzy należą do państwa Bożego, a złymi, którzy należą do tego państwa ziemskiego. Póki świat istnieje, te dwa państwa nie są wyraźnie od siebie oddzielone. Dokona się to dopiero na sądzie ostatecznym, kiedy to dobro będzie święciło swój tryumf. W księdze piątej, ukazując między innymi prawdę o tym, że państwo rzymskie powstało z zrządzenia Bożego i Bóg nad nim spraw u j e pieczę, Augustyn wspomina cesarza Juliana. N a z y w a go odstępcą, lecz na c z y m o w o odstępstwo polegało, tego nie tłumaczy 1 6 . Przede wszystkim koncentruje się na stratach, j a k i e w związku z jego panowaniem poniosło państwo rzymskie, a i one były przewidziane w odwiecznych zamiarach Bożych. Jeszcze raz spotykamy się u Augustyna z określeniem cesarza Juliana j a k o apostaty w liście Augustinus episcopus catholicus Donatistis (Ep. 105, 2, 10) 17 . Choć w tym wypadku używa terminu „apostata" w znaczeniu religijnym, to jednak tekst, choć wydaje się jednoznaczny, tak naprawdę nie rozwiewa wszystkich wątpliwości. Wiele miejsca w swojej pracy poświęcił cesarzowi Julianowi adwokat z Konstantynopola S o k r a t e s S c h o l a s t y k znakomity kontynuator dzieła Euzebiusza z Cezarei 1 * prawdopodobnie w latach 380 do 450. Z wykształcenia był prawnikiem (stąd przydomek „scholastyk") ściśle związanym z elitą intelektualną Konstantynopola. Jest to bardzo ważny szczegół. Konstatynopol był w pierw szym okresie V wieku głównym miastem Imperium. Z n a j d u j e się tu stała siedziba władzy cesarskiej i stolica patriarchatu, który niedwuznacznie zmierza do przyćmienia Stolicy Piotrowej w Rzymie. Pozy-
16 Św. Augustyn, De civitate Dei contra paganos libri XXII. Tytuł pol. tłum. O państwie Bożym, przełożył i opracował W. Kornatowski. Warszawa 1977, 5-21. 1 A. Augustinus. Ausgewćihlte Briefe. tł. A. H o f f m a n n , Leipzig 1966, s. 206. 18 O. Bardcnhewer, dz. cyt., t. IV. s. 137 nn; E. Wipszycka. Wstąp do: Sokrates Scholastyk. Historia Kościoła. Warszawa 1986, s. 7-53.
Źródła
29
cja społeczna Sokratesa w Konstantynopolu dawała m u szerokie możliwości dostępu do dokumentów tak państwowych, j a k i kościelnych. W siedmiu księgach ujęta jego Historia Kościoła powstała przed rokiem 439. Ważne jest nastawienie autora, który pragnie być jak najbardziej obiektywny i j a k najbardziej w zgodzie z zachowanymi dokumentami. Interesują go nie tylko źródła kościelne, ale i państwowe, gdyż doskonale zdaje sobie sprawę z coraz silniejszych powiązań, jakie te dwa organizmy łączą. Jest rzeczą charakterystyczną to, że przytacza dosłownie dostępne m u dokumenty, listy, uchwały synodalne i soborowe, akty prawne wydawane przez organa władzy państwowej, okólniki, a także opinie świadków. Księgę trzecią swej Historii Kościoła poświęcił Sokrates czasom cesarza Juliana i j e g o następcy Jowiana. Mgliście przedstawiając dzieciństwo cesarza autor stwierdza, że „...z początku Julian był chrześcijaninem" (111/1). Sztandarową rolę w odciągnięciu Juliana od chrześcijaństwa przypisuje Maksymosowi z Efezu, z którym miał się według niego spotkać w Nikomedii 1 9 . „U niego to zakosztowawszy nauk filozoficznych, Julian natychmiast zaczął przejmować również i wierzenia religijne nauczyciela, zwłaszcza, że ten potrafił wpoić weń pragnienie władzy cesarskiej. A. gdy do uszu władcy [Konstancjusza] doszła wieść o tych faktach, Julian - ten do niedawna jeszcze prawowity chrześcijanin - pośrodku między nadzieją a lękiem, chcąc odwrócić od siebie wszelkie podejrzenia, stał się z tą chwilą tylko pozornym chrześcijaninem. Kazał sobie ostrzyc głowę do gołej skóry i udawał, że żyje jak mnich. I w ukryciu uprawiał swe filozoficzne ćwiczenia, a na oczach ludzkich czytał święte księgi chrześcijańskie. Co więcej - udzielono m u święceń lektora dla kościoła w Nikomedii (...) Oczywiście, robił to wszystko ze strachu..." (111/1). Tak oto przedstawiały się poglądy Sokratesa Scholastyka na kształtowanie się przekonań religijnych cesarza Juliana.
''' Filozof neoplatoński, z którym Julian spotykał się prawdopodobnie w Efezie (a nie w Nikomedii). Mogło to być w latach 351-354. Por. Sokrates Scholastyk, dz. cyt., s. 271. przyp. 13,
Rozdział III
30
Niewiele wiemy o życiu Hermiasza S o z o m e n a z Salaminy . Ten prawnik z Konstantynopola zapisał się w dziejach tylko przez swoje dzieło: Historię Kościoła. Pochodził z Palestyny. Trudno ustalić daty j e g o urodzenia i śmierci. Przypuszczać należy, że czas ukazania się Historii przypada w przedziale lat 439-450. Autor zajął się dziejami panowania poszczególnych cesarzy od Konstantyna Wielkiego do Teodozjusza II. W sprawach Kościoła wiele miejsca poświęca sporom dogmatycznym, w pierwszym rzędzie ariańskim. Na j e g o sądach odciska się fakt, że był w y z n a w c ą ortodoksyjnej nauki Kościoła. Trzeba zauważyć i ten fakt, że swoją ocenę potrafił ukryć pod głosem opinii publicznej. 20
Przy takim założeniu dzieła, Sozomen musiał zająć się również i cesarzem Julianem (księga V). Uchyla się jednak od własnych opinii wartościujących na rzecz przedstawienia pozostałej po nim tradycji. Kiedy jest zmuszony do wydania własnego osądu, to stara się to czynić w sposób bezstronny. Dla problemu podjętego w niniejszej pracy, szczególnie cenne są informacje, w których Sozomen opisuje rodzinę, dzieciństwo i młodość Juliana 21 .
2l! O. Bardenhcwcr. dz. cyt., t. IV, s. 141 nn: Z. Zieliński. Wstęp do: Hermiasz Sozomen. Historia Kościoła, tł. S. Kazikowski. Warszawa 1980. s. 5 nn. 21 W niniejszym opracowaniu wykorzystano następujące tłumaczenia tekstów źródłowych: Cytaty biblijne: Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. III. Poznań-Warszawa 1990; Tłumaczenia Listów Juliana: W. Klinger. J. Wolski. Julian Apostata. Listy, Biblioteka przekładów z literatury antycznej, t. 9, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962; Libaniusz. Or. XVIII: L. Małunowiczówna, Libanios. Mowy wybrane. Biblioteka Narodowa. 11/85. Wrocław 1953; Św. Cyprian, Listy. tł. w ! Szołdrski CSsR. Warszawa 1969; Św. Grzegorz z Nazjanzu. Or. IV. V, XXI. XL. XLIII, zbiorowe opracowanie pod red. S. Kazikowskiego. Sw. Grzegorz z Nazjanzu. Mowy wybrane, Warszawa 1967; Or. II. VII, tł. J. M. Szymusiak oraz Autobiografia (Carm. II. I. 11), tł. T. Sinko w: J. M. Szymusiak, Grzegorz Teolog. Starożytna myśl chrześcijańska, t. I. Poznań 1965; Sw. Bazyli Wielki. Listy. tł. W. Krzyżaniak. Warszawa 1972; Św. Augustyn, De ciritale Dei contra paganos libri XXII. Tytuł pol. tłum. O państwie Bożym, przełożył i opracował W. K o m a t o w s k i . Warszawa 1977; Sokrates Scholastyk. Historia Ecclesiastica: S. Kazikowski. E. Wipszycka, A. Ziółkowski. Sokrates Scholastyk. Historia Kościoła. Warszawa 1986; Hermiasz Sozomen. Historia Ecclesiastica-. S. Kazikowski. Z. Zieliński, Hermiasz Sozomen. Historia Kościoła. Warszawa 1989.
Rozdział II APOSTAZJA"
Dziś wiele osób, nawet wykształconych, nie bardzo wie co kryje się pod pojęciem apostata. Wielu historyków mówiąc o cesarzu Julianie określa go przydomkiem „Apostata" nie zastanawiając się głębiej nad tym, co to oznacza. Zastanówmy się więc nad znaczeniem i ewolucją tego terminu oraz jego odniesieniem do cesarza Juliana. W prawie attyckim spotykamy się z terminem a7toaxóc0iov określającym karę utraty wolności na skutek przestępstwa popełnionego przez wyzwoleńca przeciwko wcześniejszemu panu, wobec którego zaniechał on obowiązków-' i jako przedstawiciela swoich praw poszukał innego patrona (Demost. 25, 65; 35, 48)'. W znaczeniu dokumentu odesłania, czyli listu rozwodowego (óutocnacrfou GuyypoKpfi) weszło pojęcie aTtoatacrioY do zasobu po-
Sw. Justyn, Apologia, M. Michalski, Antologia literatury patrystycznej, t. J, Warszawa 1975, s. 91-99; Tradycja Apostolska, M. Michalski, Antologia literatury patrystycznej, t. 1, Warszawa 1975, s. 305-316; Didaskalia, czyli katolicka nauka dwunastu apostołów i świętych uczniów Zbawiciela naszego, M. Michalski, Antologia literatury patrystycznej, t. I, Warszawa 1975. s. 316-331: Konstytucje Apostolskie, księga VIII. M. Michalski, Antologia literatury patrystycznej, t. II, Warszawa 1975, s. 346-355. Pozostałe tłumaczenia tekstów źródłowych wykorzystanych w niniejszym opracowaniu, jeśli w przypisie nie podano inaczej, są dziełem autora. Twórcy i tytuły bardzo znanych dziel są podawani zamiennie albo w języku polskim, albo w łacinie. 1
Por. F. Schmidtke. Apostasion,
RACh, t. 1, kol. 551-553.
32
Rozdział III
j ę ć biblijnych. Bt[3Aiov (Tot>) ÓOToaTacriou w Septuagincie (Pwt 24, 1. 3; Iz 50, 1; Jr 3, 8) oznacza list rozwodowy. Tak samo w N o w y m Testamencie (Mt 19, 7; Mk 10, 4). W Ewangelii św. Mateusza (5, 31) jest on po prostu nazwany ÓOToc7T&0iov. Terminem apostazja caroaTOcata (późniejsza forma od a i t o c r i a a t ę ) określano przeciwstawienie się, odszczepieństwo (Plut. Galba 1 i Dion. Hal. 7, 1), a także dezercję i bunt (Polyb. 5, 57, 4; Plut. Cim. 10) 2 . W znaczeniu buntu przeciw B o g u termin powyższy spotykamy j u ż w Septuagincie (Joz 22, 22) 3 . Apostazja (ócftocTocala-praevaricatio) jest to, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, świadome i dobrowolne odejście od wiary chrześcijańskiej po przyjęciu chrztu. Należy przy tym odróżnić apostazję od zaparcia się wiary pod wpływem zewnętrznego nacisku (problem tzw. lapsi) 4 . W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pojęcie apostazji przechodziło niewątpliwą ewolucję. Z biegiem czasu zawężał się jego zakres i coraz bardziej uściślało się j e g o dzisiejsze znaczenie 5 . Tertulian (f po 220) nazwał apostatami w świecie duchów upadłe anioły (an. 2, 3). O Saulu stwierdza: „...duch zła zwraca się potem ku innemu człowiekowi, a mianowicie ku apostacie" (an. 11, 5) h . Żydów określa lertulian j a k o „apostalae filii" (puu. S). W imiyui zaś miejscu apostatami zdaje się nazywać heretyków: „ Z a p e w n e między heretykami najliczniejszą jest społeczność Walentyniana, ponieważ przede wszystkim składa się z odstępców od wiary" (adv. Yalent. I) 7 .
2
Por. cx7to-GTacria, Greek-English Lexicon. Por. P. dc Labriolle, Apostasie, R A C h , t. I, c. 550-551. 4 F. X. Kraus, Apostasie, RECh, t. I, s. 64-65, F. Schmidtke, dz. cyt., A. Scheuermann, Apostasie, LThK, t. I., kol. 733-734, J. Krukowski, Apostazja, E. Kat., kol. 796-797, V. Grossi, Apostasia - Apostati, w: Dizionario patristico e di antichita cristiane, t. I, c. 292-293. ' Por. apostata: ,,Gloss. refuga, qui de bono redit ad malum. qui recedit de via iusta. Idoloru cultor. transgressor a fide", Thesaurus Lingyae Latinae, vol. 2. 6 mali spiritus postea verit in alium virum, in apostatam scilicet Vaientiniani jrequentissimum piane Collegium inter haereticos, ąuia piurimum ex apostatis veritatis. 1
., Apostazja
33
Po raz pierwszy św. Cyprian ( t 258) zacieśnia pojęcie apostazji do odejścia od wiary chrześcijańskiej. Mówiąc jednak o tych, którzy zaparli się wiary w czasie prześladowań, wprowadza wyraźne rozróżnienia. W liście będącym pozdrowieniem biskupów kartagińskich dla współbrata Korneliusza, zredagowanym na synodzie w 251 r., Cyprian pisze: „ M i m o to, najdroższy bracie, rozróżniamy tych, którzy albo wystąpili i powrócili do świata, którego się wyrzekli, i obecnie prowadzą pogańskie życie, albo połączyli się z heretykami i codziennie walczą z Kościołem zbrodniczą bronią; tych właśnie odróżniamy od innych, którzy nie odeszli od progu Kościoła i stale ze skruchą błagają o Boże i ojcowskie pociechy i oświadczają, że teraz są gotowi za imię swego Pana i za swe zbawienie z całą m o c ą walczyć" (Ep. 57, 3) 8 . Bardzo trafne określenie apostazji spotykamy u św. Hilarego z Poitiers ( t 367): „...za odstępców (praevaricatores) uważamy tych, którzy poniechali przyjętej wiary i osiągniętego poznania Boga, co innego obiecawszy, co innego teraz czynią" (Tractatus super Psalmos, Ps 118, 119) 9 . Mówiąc o wcześniej osiągniętym poznaniu Boga, Hilary zdaje się podkreślać świadomość decyzji u tego, którego nazywa apostatą. Apostazja jest najcięższym grzechem jakiego może dopuścić się chrześcijanin. Warto tutaj zwrócić uwagę na to, jak Kościół pierwszych wieków reagował na apostazję w swej praktyce pokutnej. I tak w czasach Tertuliana, w zachodniej części Kościoła, odstępcom i mordercom odmawiano przebaczenia 1 0 . Św. Cyprian zostawia n a m w y m o w n e świadectwo dyskusji, jakie miały miejsce w czasie i po prześladowaniu chrześcijan za cesarza Decjusza, związanych z problemem rekoncyliacji tych, którzy zaparli się wiary, lecz pragnęli powrotu do pokoju Kościoła. Biskup Kartaginy jawi się jako roz-
8
Św. Cyprian, Listy, tł. W. Szołdrski CSsR, Warszawa 1969. praevaricatores. eos existimamus qui susceptam (idem et cognitionem Dei adeptam relinąuunt, aliud pollicito, aliud nunc agentes. 10 G. Rauschen, Eucharistie und Bufisakrament in den ersten sechs Jahrhunderten der Kirche, Freiburg im Breisgau 1910, s. 171. 9
34
Rozdział 11
tropny pasterz, który po pierwsze nie działa pochopnie, po drugie zaś, szuka rozwiązań m a j ą c y c h na względzie zarówno dobro Kościoła, jak i dobro poszczególnych d u s z " . W liście do Antoniusza pisze: „Skoro j e d n a k wiemy, że od czynienia pokuty nikogo odwodzić nie można i tym, którzy proszą i błagają, stosownie do miłosierdzia Pana, który jest miłosierny i łaskawy, j e g o kapłani m o g ą udzielać pokoju, dlatego należy przyjąć błagania płaczących i tym, którzy ze skruchą czynią pokutę, j e j owocu odmawiać nie można. A ponieważ w piekle nie ma ani wyznania Chrystusa, ani wyznania win, dlatego ci, którzy p o k u t u j ą z całego serca i o to proszą, winni być tymczasowo przyjęci do Kościoła i w nim zachowani dla Pana, który przyjdzie do swego Kościoła, i oczywiście osądzi tych, których w nim znajdzie" (Ep. 55, 29)n. Dla pewnej grupy upadłych Cyprian nie widzi możliwości powrotu: „Natomiast odstępcy, uciekinierzy lub przeciwnicy i wrogowie, którzy burzą Kościół Chrystusa, stosownie do słów Apostoła nie m o g ą być dopuszczeni do pokoju z Kościołem, chociażby poza nim byli zabici dla imienia Chrystusa. Po prostu dlatego, że nie zachowali jedności ani ducha Kościoła" (Ep. 55, 29) 13 . Sobór w Nicei dopuścił przyjmowanie apostatów do grona pokutujących. Przez trzy lata mieli należeć do audientes (słuchających), pizez siedem do subslrati (klęczący?; i dwa do eonsistentes (stojący;, b y na zakończenie tej drogi osiągnąć e ? u M v 87U t ó xe^.tov (kres, uczta - Eucharystia) 1 4 . Św. Bazyli Wielki ( t 379) jest w praktyce pokutnej bardziej rygorystyczny niż kanony nicejskie w odniesieniu do apostazji: „Kto wyparł się Chrystusa i zbezcześcił tajemnicę zbawienia, winien czyn swój opłakiwać publicznie i pokutować przez całe życie, a jedynie w przypadku, gdy odchodzi z tego świata, przez wzgląd na wiarę
11 12 u
possunt 14
816.
Por. Ep. 15; 17; 18; 19; 23; 24; 25; 26; 27; 33; 34; 55; 56; 57; 65; 67. Św. Cyprian, Listy, tł. W. Szołdrski CSsR, Warszawa 1969. apostatae... nec si occisi pro nomine foris fiwrint, admitti secundum apostolum ad ecciesiae pacem... Św. Cyprian, dz. cyt., por. Łk 15, 10. F. X. Kraus, dz. cyt., Por. B. Poschmann, Bufistufen, RACh, t. 11, kol. 814-
,Apostazja
35
w miłosierdzie Boże można go uznać za zasługującego na dostąpienie sakramentu" (Ep. 217, 7 3 B i s k u p Cezarei określając fakt apostazji mówi o tym, który nie tylko zaprzecza, ale i obraża, działa przeciw (ócpvf|op,£voę Kat 7 i a p a 6 a ę ) Chrystusowi. Dla tych apostatów wymiar kary za grzech popełniony jest największy - całożyciowa pokuta. Bazyli świadom miłosierdzia Bożego widzi j e d n a k możliwość złagodzenia tak surowej kary: „Jeśli natomiast ktokolwiek z tych, którzy popadli w wyżej wymienione grzechy, gorliwie odprawia pokutę, a ten, k o m u z Bożego miłosierdzia powierzono władzę odpuszczania grzechów lub nakładania pokuty, jeśliby wobec niezmiernej skruchy grzesznika okazał się bardziej litościwy zmniejszając czas kary, to nie należy mu tego poczytywać za złe, bo wydarzenia przytoczone w Piśmie świętym dają nam poznać, że ci, którzy z większym samozaparciem się czynią pokutę, rychlej też dostępują Bożego miłosierdzia" (Ep. 217, 74) 16 . Sprawą pokuty odstępców od wiary zajął się również synod w Kartaginie (397). W kanonie 35. ojcowie synodu zaznaczyli, iż pokutującym apostatom gratia vel reconciliatio non negatur (łaski czy też pojednania nie odmawia się) 1 '. Z przytoczonych tekstów wynika, że pod koniec IV wieku pojęcie apostazji było w Kościele j u ż w miarę sprecyzowane. Można zaryzykować twierdzenie, że za apostatę, w ścisłym tego słowa znaczeniu, uważano tego, kto nie tylko zaparł się wiary w Chrystusa, ale jednocześnie występował przeciwko Niemu i Jego Kościołowi. Fakt podjęcia działania wskazywał na świadomość i dobrowolność podjętej decyzji. Takich apostatów zaczęto odróżniać od tych, którzy zaparli się wiary w czasie prześladowań czy to pod wpływem strachu, czy to
' O xóv Xpi.£I, ev TQ) Kaipćp Q) a £ i o \ ) n e v ° ę TTICTEI t i j ę T t a p a 0 e o \ ) tł. W. Krzyżaniak. W a r s z a w a 1972.
Rozdział III
36
z ludzkiej słabości. Apostazja powszechnie uważana była w Kościele pierwszych w i e k ó w za grzech najcięższy. Potwierdza to ówczesna praktyka pokutna. Nie była ona jednolita i przechodziła również swoją ewolucję podyktowaną różnymi czynnikami. Przeważył pogląd dający nawracającym się apostatom możliwość ponownego wejścia do wspólnoty Kościoła. Kanony pokutne nie były sztywno ustalone, a na skrócenie czasu pokuty miała swój w p ł y w sama postawa pokutnika. Trzeba natomiast stwierdzić, iż nie posiadamy wyraźnych tekstów mówiących o tym, że grzech apostazji dotyczył tylko ochrzczonych. Termin „apostata", został w stosunku do cesarza Juliana po raz pierwszy użyty przez św. Augustyna ( t 430) w dziele De cmtate Dei (5, 21) oraz w liście: Augustinus episcopus catholicus Donatistis (Ep. 105, 2, 10) napisanym w latach 409-410. Dla naszych rozważań szczególnie tekst zawarty w liście ma istotne znaczenie. Augustyn zaznaczając, że jest biskupem katolickim, p o d e j m u j e w nim polemikę z donatystami, których to obrońcą swego czasu był cesarz Julian, i którego oni mieli w wielkim poważaniu 1 8 . Biskup Hippony znając ich stosunek do cesarza Juliana stwierdza: „...gdyby, jeśliby dane w a m to było. to zaiste nie wezwalibyście j u ż przeciwko nam chrześcijanina Konstantyna, gdyż on sprzyjał prawdzie, lecz wywołalibyście z otchłani apostatę Juliana; gdyby coś takiego przytrafiło się, stałoby się wielkim nieszczęściem tylko dla was. Czyż bowiem nie jest gorsza taka śmierć duszy niż swoboda w błądzeniu?" (Ep. 105, 2, 10) 19 . Augustyn określa Juliana terminem „apostata" oraz umieszcza w otchłani. Cesarz zarówno odszedł od Chrystusa oraz wystąpił tak przeciw Niemu, j a k i Jego Kościołowi, stał się więc w ówczesnym pojęciu prawdziwym apostatą. Ponieważ Julian nie nawrócił się i nie podjął pokuty, dlatego też Augustyn widzi go w otchłani. Ostatnie
18
A. Augustinus. Ausgewahlte Briefe. tł. A. H o f f m a n n . Lcipzig 1966. s. 206. '" ...si \obis liceret, non ąuidem iam Constantinum Christianum, quia reritati Javuit, contra nos interpellarctis, sed apostatom hdianum ab inferis e.rcitateris. quasi vero, si atiąuid tale contingeret, esset magnum malitm nisi robis. ąuae est enim peior mors animae quam libertas erroris?
, Apostazja'
37
zdanie jest j a k b y dopełnieniem zestawienia przez niego cesarzy: Konstantyna i Juliana 2 0 . Gorsze jest niewątpliwie uśmiercenie duszy apostaty Juliana od błądzenia chrześcijanina Konstantyna. Do tej opinii o Julianie, wyrażonej przez biskupa Hippony, będziemy musieli jeszcze raz wrócić przy omawianiu autorów V wieku. Jest b o w i e m jeszcze j e j j e d e n wymiar - katechetyczny, o którym w szukaniu prawdy o przydomku Juliana - „Apostata" nie m o ż e m y zapomnieć.
2
" Por. De chitate
Dei. 5. 21.
Rozdział III ROK 337 I JEGO POLITYCZNE NASTĘPSTWA
Przełom połityczno-kulturowy pierwszej połowy IV stulecia wycisnął swoje piętno na życiu Juliana. Jednym nie udało się odsunięcie go od polityki, jemu nie udała się od niej ucieczka. Życie religijne było splecione z życiem politycznym Imperium. Tego połączenia nie uniknął i Julian - filozof, kapłan i cesarz. 22 maja 337 roku umiera cesarz Konstantyn Wielki 1 . Sakramentu chrztu św. udzielił mu na łożu śmierci biskup o zdecydowanie ariańskich przekonaniach, Euzebiusz z Nikomedii 2 . Wyciągnąwszy wnioski z rządów Dioklecjana Konstantyn wcześniej zadbał o to, by swoich synów wynieść do godności współrządców. Mimo swej przezorności zaniedbał tego, by najstarszego syna, Konstantyna II, ogłosić augustem i powierzyć mu stolicę Konstantynopol. W chwili śmierci
1
W opracowaniu tego rozdziału szczególnie p o m o c n ą okazała się praca: A. Demandt. Die Spdtanłike, Miinchen 1989, s. 80-93. Por. O. Sccck, Geschichte des untergangs der antiken Welt. t. IV. Stuttgart 1966 (wzn. wyd. z 1922), s. 1-120; E. Stein, Geschichte des spatrómischen Reiches von 248 bis 476 n. Chr. Vom rómischen zum byzantinischen Staate, Wien 1928. s. 202-217; M. Jaezynowska. Dzieje Imperium Romanum. Warszawa 1995. s. 422 nn. 2 Euzebiusz z Cezarei. Vita Const. 4. 62. Por. K. Baus. E. Ewig. Taufe und Tod des Konstantius, Handbuch der Kirchengeschichte. (wyd. II. Jedm) t. II, 1, FreiburgBasel-Wtcn 1985. s. 15 n.
Rok 337 i jego polityczne
następstwa
39
cesarza wywalczona z tak wielkim trudem jedność Imperium została poważnie zagrożona. Testament Konstantyna przewidywał podział cesarstwa między czterech cezarów 3 . Konstantyn II powinien był objąć władzę nad terenami Galii, Brytanii i Hiszpanii 4 . Konstancjusz miał otrzymać Wschód wraz z Egiptem 3 . N a j m ł o d s z y zaś, Konstans, zatrzymywał Italię, Afrykę, Panonię i Dację 6 . Bratanek Konstantyna Wielkiego, Dalmacjusz, miał zarządzać Tracją, Macedonią i Achają 7 . Żaden z testamentalnych spadkobierców Konstantyna Wielkiego nie odważył się przez pierwsze miesiące po śmierci cesarza na przyjęcie tytułu augusta. Następstwo władzy na Wschodzie nie zostało uznane przez Konstancjusza i przez garnizon Konstantynopola. Tak doszło do buntu przeciwko możliwym konkurentom z linii bocznych. Dziewięciu ewentualnych następców tronu zostało zamordowanych. Wśród nich znalazł się Dalmacjusz (od 335 r. cezar) oraz j e g o brat Hannibalian (od 335 r. ustanowiony j a k o rex regum et Ponticarum gentium w Armenii). Żołnierze postanowili być wiernymi tylko synom zmarłego cesarza i nikomu innemu (Zos. II 40, 3). Podczas omawianej rebelii pałacowej zostało zamordowanych wielu spośród wysokich urzędników Konstantyna Wielkiego (Hieron. chroń. 338). Tylko dwóch synów Juliusza Konstancjusza uniknęło śmierci - Julian i jego starszy przyrodni brat Gallus. Konstancjusz przeprowadził również konfiskatę majątków zamordowanych i dlatego też obwiniano go po części o spowodowanie zamieszek 8 . 9 września 337 r. trzej synowie Konstantyna Wielkiego przyjęli tytuł augusta {Chroń. Min. I 235) 9 . Po śmierci wszystkich ewentual-
' Chroń. Min. I 235. O. Seeck, Constantinus 11, RE, t. IV 1, 1900, kol. 1024 nn. 5 O. Sceck, dz. cyt., kol. 1044 nn. 6 O. Sceck. Constans, RE, t. IV, 1900, kol. 948 nn. 7 O. Seeck. Fiavius Daimatius, RE. t. IV 2, 1901, kol. 2546. s Julian 270D; Lib., Or. XVIII, 31; Athanasios. HA 69, 1. Odnośnie rebelii pałacowej 337 r. - Julian 270C; 2 8 I B ; Aur. Vic. 41, 22; Epit. 41, 18; Eutr. X 9; Athanasios, HA 69; Zos. II 40, 2; Oros. VII 29. 1. v Wskazówki dotyczące ustalenia daty - A. Demandt, dz. cyt, s. 81-82, przyp. 8. 4
40
Rozdział III
nych pretedentów do tronu, a także cezara Dalmacjusza, synowie Konstantyna spotkali się w roku 338 w Viminacium nad Dunajem, aby dokonać wspólnych ustaleń 10 . Było to ich pierwsze i, jak się okazało, ostatnie spotkanie po śmierci ojca. Illyricum podzielono między Konstancjusza i Konstansa. Konstancjusz otrzymał ponadto Trację. Konstantyn II otrzymał jedynie honorowe pierwszeństwo oraz pewnego rodzaju opiekę nad n a j m ł o d s z y m z braci Konstansem. Do konfliktu doszło w roku 340, kiedy to Konstantyn II uznał, że przy podziale Imperium został poszkodowany (Socr. II 5). Podczas gdy Konstans przebywał w Rzymie (Philostorg. III l a ) jego najstarszy brat wyruszył wraz z armią w stronę Italii. Podczas próby przejścia przez Alpy Julijskie wpadł w zasadzkę, w której poniósł śmierć (Zos. II 41; Philostorg. III 1). Jego ciało zostało wrzucone do rzeki Alsa niedaleko Akwilei (Epit. 41, 21). Tak oto zupełnie niespodziewanie Konstans stał się w ł a d c ą dwóch trzecich Imperium. Następne lata upływały Konstansowi przede wszystkim na pilnowaniu granic swojego władztwa przed atakami barbarzyńców Germanów, Franków i A l a m a n ó w " . Wewnętrzna polityka Konstansa pozostawała pod silnym oddziaływaniem wiary katolickiej. Cesarz, z jednej strony, obdarowywał Kościół i duchowieństwo, z drugiej zaś prześladował pogan, Żydów i donatystow w Afryce. W stosunku do arian zajmował stanowisko zdecydowanie przeciwne, czym różnił się od swego starszego brata Konstancjusza. Niestety trzeba stwierdzić, że Konstans sam wiele szkodził swemu dobremu imieniu: w armii przez zbyt surową dyscyplinę i pogardliwe traktowanie żołnierzy; wśród ludu przez twardą i nieustępliwą politykę podatkową i sprzedawanie urzędów (Epit. 41, 24), zaś w najbliższym otoczeniu przez przykre usposobienie i widoczne skłonności homoseksualne (Aur. Vict. 41, 24). Do spisku przeciw Konstansowi doszło w armii 18 stycznia 350 r., gdy Konstans przebywał na polowaniu w okolicach
10
CTh. X 10, 4; Julian 19A. " Zos. II 42: Chroń. Min. 1 236; Socr. U 13. Firmicus Maternus. crr. XXVIII 6: A m m . XX 1, 1; XXVII 8, 4.
Rok 337 i jego polityczne
następstwa
41
Augustodunum. Właśnie w tym mieście ogłosił się cesarzem wysoki rangą oficer germańskiego pochodzenia Flawiusz Magnencjusz 1 2 . Uciekającego Konstansa schwytano, gdy szukał schronienia w kościele w niewielkim miasteczku Helena u podnóża Pirenejów. Odciągnięty od ołtarza został zamordowany przez germańskigo oficera 1 3 . Magnencjusz był poganinem (Philostorg. III 26) i nic dziwnego, że zezwolił na składanie ofiar pogańskich (CTh X V I 10, 5). Jednocześnie starał się o względy chrześcijan, o czym może świadczyć monogram Chrystusa wybity na jego monecie (RIC VIII pl. 3). Szybko zyskał poparcie Zachodu i nie zagroziło m u powstanie wywołane przez Juliusza Nepocjana, siostrzeńca Konstantyna Wielkiego. Powstańcy, a wśród nich gladiatorzy i różnego rodzaju margines społeczny, zdobyli Rzym, lecz j u ż po czterech tygodniach musieli go oddać. Ich przywódca wraz z matką poniósł śmierć (Oros. VII 29, 11). Na arenie politycznej niespodziewanie pojawił się jeszcze j e den człowiek, illyryjski wódz Wetranion, który 1 marca 350 roku w miejscowości Mursa (Epit. 41, 25) lub Sirmium (Chroń. Min. I 237) pozwolił ogłosić się cesarzem. Osobą, która w tym wypadku posiadała inicjatywę była Konstancja, siostra Konstancjusza, w d o w a po z a m o r d o w a n y m w 33? roku Hannibalianie (Philostorg.. HF III 22). T y m c z a s e m Konstancjusz uwikłany w wojnę z Persami, nie mogąc opuścić granicy wschodniej, uznał początkowo Wetraniona za augusta i współrządcę. Jednakże, gdy tylko było to możliwe, opuścił granicę wschodnią i ruszył w stronę Europy. D o pierwszego spotkania z Wetranionem doszło w Serdice, zaś w czasie uroczystości w obozie w o j s k o w y m w Naissos 25 grudnia 350 roku, Konstancjusz skłonił Wetariona do rezygnacji (Julian 76 C nn). Po tym wydarzeniu stary wódz m ó g ł spokojnie dopełnić swych dni w miejscowości Pursa w Bitynii (Zon. XIII 7, 28).
12 Chroń. Min. I 237; Epit. 4 ln; W. Enfilin, Magnentius, s. 445 nn. 13 Epit. 41, 23.
RE, t. XIV 1, 1928,
Rozdział III
42
Przed Konstancj uszem i Magnencjuszem stanęła j u ż tylko możliwość zbrojnego rozwiązania problemu uzurpacji. Szykując się do bratobójczej w o j n y o b y d w a j powołali cezarów, by zabezpieczyć granice. Magnencjusz, aby zabezpieczyć front nad Renem, powołał, z końcem 350 r., j a k o cezara swojego krewnego Marka Decencjusza, Konstancjusz zaś obronę granicy z Persami powierzył Gallusowi wyniesionemu 15 marca 351 r. w Sirmium do godności cezara ( A m m . XIV 1, 1). Miastem rezydencji Gallusa stała się Antiochia, towarzyszk ą życia Konstancja 1 4 , zaś opiekunem w o j s k o w y m Ursycyn magister militum per Orientem. A m m i a n u s Marcellinus służył w latach 353360 pod rozkazami Ursycyna jako protector domesticus i zostawił o nim może nawet zbyt pochlebne świadectwo 1 3 . D o zbrojnej konfrontacji między cesarzem Konstancjuszem a uzurpatorem Magnencjuszem doszło pod M u r s ą w Panonii 28 września 351 roku. Siły cesarskie były zdecydowanie przeważające - ok. 80 tys. żołnierzy, przeciwko którym Magnencjusz mógł wystawić jedynie ok. 36 tys 16 . Dlaczego przy tak wielkiej dysproporcji uzurpator podjął bitwę? Czy nie widział innej możliwości? Czy tak bardzo ufał waleczności swoich żołnierzy? Bratobójcza walka okazała się straszna w skutkach. Wymordowali się nawzajem najlepsi żołnierze doborowych legionów rzymskich. Poległo ich ok. 54 tys 1 '. Cesarz przez cały czas trwania bitwy przebywał na modlitwie w pobliskiej kaplicy. Niewątpliwie musiał sobie zdawać sprawę z tego, j a k ą cenę zapłaci Imperium za rzekę bratniej krwi. M i m o przegranej Magnencjusz nie był do końca pokonany. Udało m u się zbiec z pola bitwy i przedostać do Akwilei. Tymczasem Konstancjusz zarówno przez ogłoszoną amnestię j a k i przez zabiegi dyplomatyczne (CTh. XV 14, 5) pozyskał liczne oddziały żołnierzy wcześniej walczące po stronie uzurpatora. Ten zaś opuścił Akwileję
14 15 16 17
Anon. Val. 35; A m m . XIV 1, 2. A m m . X V I 9; XV 5; XVI 2; XVIII 4 nn; XIX 3; XX 1 n. Chroń. Min. I 237; Julian 57B nn. Zon. XIII 8, 17; Epit. 42, 4.
Rok 337 i jego polityczne
następstwa
43
i udał się do rodzinnej Galii. Tu j e d n a k nie mógł j u ż liczyć na wsparcie oddziałów swego cezara Decencjusza, gdyż ten doznał dotkliwej porażki w walce z Alamanami, których moralnie i finansowo wspierał cesarz (Zos. II 53f). Konstancjusz wyruszył do Galii dopiero w 353 roku, by tu ostatecznie przypieczętować swoje zwycięstwo. Po nieudanej próbie przeciwstawienia się wojskom cesarza w dolinie Izery, i po opowiedzeniu się miast po stronie Konstancjusza, załamany Magnencjusz 10 sierpnia 353 r. popełnia samobójstwo, wcześniej w y m o r d o w a w s z y s w o j ą rodzinę. W kilka dni później Decencjusz, dowiedziawszy się o losie Magnencjusza, powiesił się 1s . Z n ó w Imperium miało jednego władcę, lecz cena tego zjednoczenia była tym razem bardzo wysoka. Przed Konstancj uszem stanęły teraz dwie sprawy do rychłego załatwienia. Pierwszą z nich, rozprawienie się ze stronnikami Magnencjusza, powierzył pewnemu Hiszpanowi, piastującemu urząd notariusza, o charakterystycznym przydomku - Catena (Łańcuch) 1 9 . Drugim problemem, który należało rozwiązać, i to w miarę szybko, była sprawa Alamanów. Wcześniej wykorzystano ich do osaczenia Magnencjusza, teraz zaś stanowili niepożądaną i nieujarzmioną siłę, która zdołała głęboko wedrzeć się w prowincje nadreńskie. Wiosną 354 r. Konstancjusz wraz z armią wyruszy! w stronę gornego Renu przeciwko d w o m alamańskim władcom Gundomadowi i Wadomarowi. Mimo że Alamanowie, wcześniej j u ż ostrzeżeni przez swych wywiadowców, byli przygotowani do walki, zaproponowali zawarcie pokoju. Konstancjusz propozycję przyjął. Alamanowie mieli otrzymać pomoc w zamian za dostarczenie n a j e m n y c h żołnierzy 2 0 . Obie strony były zapewne przekonane, że takie rozwiązanie jest tylko tymczasowe. Zimę roku 353/354 spędził cesarz w Mediolanie, a sytuacja państwa zmuszała władcę do tego, by więcej zajął się sprawami Wschodu (Amm. XIV 10).
18
Epit. 42; Eutr. X 12. " Świadectwo o nim i j e g o działalności znajdujemy tylko u Ammiana Marcellina, który miał z n i m później kontakt i darzył go szczerą niechęcią (XIV 5, 6 nn). 20 A m m . X X V I 5. 7.
Rozdział IV JULIAN. DZIECIŃSTWO I WCZESNA MŁODOŚĆ
Przyjście na świat w cesarskim pałacu, posiadanie prywatnego pedagoga, otoczenie służbą, wyborni nauczyciele i katecheci, możliwość dostatniego życia - czy to recepta na szczęśliwe dzieciństwo i młodość? Sylwetka cesarza Juliana, jak do tej pory, najpełniej została opracowana przez J. Bideza'. Dlatego też najbardziej słusznym będzie posłużenie się głównie opracowaniem belgijskiego naukowca, z uwzględnieniem nowszych biografii cesarza". W związku z podjętym tematem, dzieciństwu i wczesnej młodości Juliana poświęcę więcej miejsca, ponieważ był to czas kształtowania się jego osobowości i spotkania z chrześcijaństwem.
RODZINA Nawiązując do opisu wyglądu Juliana (Amm. XXV 4, 22), Bidez wskazuje na fakt, iż Julian był mieszaniną krwi (przodkowie babki,
1
J. Bidez. Julian der Ablriiniger, 1940, s. 11-45.
tyt. org. La vie de 1'empereur
Julien.
Miinchcn
2 G. Negri. L'imperatore Ciułano !'Apostata. Milano 1954. s. 43-56; R. Browning, Julian der abtńinnige Kaiser. Miinchen 1977; G. W. Bowersock, Julian the Apostatę, Cambridge. Massachusetts 1978. s. 12 nn.
Julian. Dzieciństwo i wczesna młodość
45
Teodory, żony Konstancjusza Chlorusa pochodzili z Syrii). Zaznacza, iż Julian miał w sobie dużo wrodzonej samoobrony. Już jako dziecko ujawniał szczególny pociąg w stronę kultu Słońca i ciał niebieskich. Losy Juliusza Konstancjusza, ojca Juliana i Gallusa, niewątpliwie w p e w n y m stopniu rzutowały na sytuację j e g o synów. Po roku 324, w którym to cesarz Konstantyn Wielki obchodził 20-lecie rządów, doszło do zbliżenia między nim a j e g o przyrodnimi braćmi, do których należał między innymi, Juliusz Konstancjusz. Julian miał świadomość tego, że j e g o ojciec był wcześniej przepędzany od miasta do miasta i p o r ó w n u j e j e g o los do bohatera Odyseji {Ep. 20). Przez pewien czas przebywał, niejako na zesłaniu, w Tuluzie w Galii, gdzie uczęszczał na wykłady znanych retorów nie mieszając się zbytnio z ludźmi. W pierwszym małżeństwie poślubił wytworną Rzymiankę, pochodzącą z urzędniczej rodziny, o imieniu Galla. Z nią miał trójkę dzieci, córkę o imieniu Konstancja oraz dwóch chłopców, z których najmłodszy miał na imię Gallus i urodził się w wiejskiej posiadłości Massa Veternensis w Lnturii. W otoczeniu Konstantyna odżyły dawne urazy i Juliusz musiał opuścić Italię i udać się na dalszą tułaczkę. Los rzucił go do Koryntu, gdzie został przyjęty z wielką życzliwością. W roku 330 może wrócić do Konstantynopola i tu po śmierci swej pierwszej żony Galii, żeni się z m ł o d ą chrześcijanką Bazyliną, która urodziła mu syna Juliana. Matka Juliana pochodziła z bardzo bogatego i zasłużonego rodu. Jej ojcem był Juliusz Julianus. M o ż n a przyjąć za pewnik, że był on gubernatorem w Egipcie. W każdym razie miał on, pominąwszy urząd praefectus praetorio (316-324), bardzo ważne stanowisko pod rządami Licyniusza. D w ó r Licyniusza w Nikomedii stał p o d znacznymi w p ł y w a m i jego żony Konstancji, przyrodniej siostry Konstantyna, a rzeczywistej Juliusza Konstancjusza, czyli ciotki Juliana. Historycy Kościoła donoszą o licznych dyplomatycznych sukcesach tej osobliwej księżnej 3 . Na wiele j e j posunięć miał w p ł y w dostojnik Kościoła Wschodniego, ariański biskup Euzebiusz z Nikomedii. Przybył on ok. roku 318 z Berytos
3
Socr. I 6. 33; Soz. I 16. 9 n.
Rozdział III
46
(Bejrut) do Nikomedii i rychło stał się w cesarskiej rezydencji znaczącą osobistością. Był on spokrewniony albo z Juliuszem Konstancjuszem, albo z j e g o żoną. Można przyjąć, że między nim a rodziną prefekta panowały bliskie stosunki, gdyż Euzebiusz uczestniczył w wychowywaniu ich dzieci: Juliana, który był w u j e m Juliana cesarza i jego matki Bazyliny. Juliusz Julianus, dziadek ze strony matki, o którym Julian zachował pełne czci wspomnienia, był przyjacielem uczonych. Prefekt zauważył u siebie w d o m u bardzo zdolnego niewolnika, eunucha, Scytę z pochodzenia - Mardoniusza. Polecił, aby go starannie wykształcono i powierzył m u troskę o intelektualne wychowanie swej córki Bazyliny. Pod j e g o opieką poznawała ona dzieła wielkich poetów i zyskała intelektualną ogładę zgodnie z wym o g a m i klasy społecznej, do której należała.
PIERWSZE LATA Za swoje miasto rodzinne uważał Julian Konstantynopol i darzył go szczególną sympatią. Przyszedł na świat w r. 331/332. Jego matka Bazylina w godzinie j e g o urodzin miała mieć sen, z którego wynikało, że wydała na świat Achillesa. Kiedy opowiadała sen swojemu mężowi, urodził się Julian i to bez najmniejszych boleści. Sen Bazyliny miał się okazać proroczym. Juliana, podobnie jak Achillesa, spotkała śmierć na placu boju i to w m ł o d y m wieku. Julian nie znał swej m a m y , zmarła zaraz po porodzie. W swej czułej naturze żywił dla niej głęboki kult. Choć nie lubił luksusu, przez długi czas posiadał j e j klejnoty, a jedno z założonych przez siebie miast, w okolicach Nicei, nazwał od j e j imienia Basilinopolis. Na końcu swego życia błogosławił opatrzność, która kazała j e j tak młodo umrzeć i nie oglądać tego niebezpieczeństwa jakie zagrażało j e j dzieciom. Pierwsze sześć lat swego życia spędził Julian w komnacie kobiecej. Później udał się pierwszy raz do szkoły. Pierwsze wrażenie, jakie chłopak odczuwał w kontakcie ze światem to duże, hałaśliwe i kosmopolityczne miasto, wyrosłe do ogromnej potęgi i dumne z marmu-
Julian. Dzieciństwo i wczesna
młodość
47
rowych i brązowych pomników. Przed statuą Konstantyna, stojącą na forum, na porfirowej kolumnie w aureoli siedmiu mistycznych promieni boga słońca, ozdobionej atrybutami Apolla, m o ż n a było widzieć chrześcijańskie dziecko, jak poganin, składające ukłon. Miasto Konstantynopol odczuwało wyraźnie łaskawość swego władcy. Barbarzyńcy byli uspokojeni, a ci, którzy mogli zagrażać władzy, zgładzeni. W roku 335, pięć lat po powrocie ojca Juliana do Konstantynopola, z okazji 30-lecia objęcia rządów przez cesarza Konstantyna, jego imię zostało umieszczone w rocznym wykazie najwyższych urzędników i odtąd był uznawany j a k o nobilissimus patricius. Podział władzy, jaki w tym czasie Konstantyn dokonał w obrębie rodziny, może być uznawany j a k o projekt podziału cesarstwa. Faworyzował on trzy osoby: Konstantyna łł, Konstancjusza II i Konstansa. Do nich przyłączył się jeszcze cezar Dalmacjusz z poleceniem obrony gockiego brzegu Dunaju, j e g o brat Hannibalian, który wraz z tytułem Król Królów otrzymał władzę w Poncie i Armenii ze stolicą w Cezarei, z p r a w e m rozciągnięcia swej władzy na romanizujące się państwo perskie. Ta wspólnota Flawiuszy została wzmocniona przez dwa związki małżeńskie: córka Juliusza Konstancjusza, a przyrodnia siostra Juliana, poślubiła Konstancjusza 11, zaś Hannibalianowi obiecał Konstantyn rękę swej własnej córki Konstancji, tej samej, która będzie później żoną Gallusa. W czasie kryzysu cesarz obchodził się ze swoimi braćmi jak z radą państwa. Starał się uczynić to, co było możliwe, by w j e g o dynastii panował porządek. Ten stan bezpieczeństwa nie trwał długo. W roku 336, kiedy to Julian nie miał jeszcze siedmiu lat, po 40 latach pokoju znów pojawiło się niebezpieczeństwo perskie. Do Konstantyna przybyło poselstwo od króla Sapora II z żądaniem zwrotu zagrabionych przez Dioklecjana prowincji nad Tygrysem. Było to zagrożenie w o j n ą odwetową. N a wiosnę cesarz stanął na czele armii, lecz niedługo później poczuł się chory. W tym czasie odbył też pielgrzymkę do relikwii św. Lucjana z Antiochii, którego szczególnie czciła matka cesarza, św. Helena. Ani jednak lecznicze kąpiele, ani cudotwórcza świętość pochodząca z podgórza Drepanum (?) nie przyniosły cesa-
48
Rozdział III
rzowi zdrowia. Po sześciu dniach pełnej bólu choroby, w uroczystość Zesłania Ducha Świętego 22 maja 337, cesarz zmarł. Przed śmiercią przyjął sakrament Chrztu św. N a g ł y zgon cesarza był niewątpliwie dużym wstrząsem. Był bardzo lubiany przez swoich żołnierzy. Manifestacja żałobna, przede wszystkim w armii, zrobiła nieprzeciętne wrażenie. Konstantyn został pochowany w Bazylice Św. Apostołów. M o ż e m y przypuszczać, że i ojciec Juliana wraz ze swymi synami uczestniczył w pogrzebowych uroczystościach, by oddać hołd zmarłemu cesarzowi. W dniu 9 września 337 roku trzej synowie Konstantyna ogłosili się augustami i uznali się za jedynych rządców państwa. Prawie w tym s a m y m czasie, puszczono w obieg niepokojące pogłoski. Wynikało z nich, że w ręce zmarłego cesarza znaleziono testament, skryty pod płaszczem, w którym oskarża swoich braci o otrucie. Państwo pozostawia trzem synom i ich wzywa, by unieszkodliwili sprawców j e g o śmierci. Działanie tego oskarżenia szybko dało znać o sobie. Żołnierze rzucili się na siedziby braci Konstantyna i na brzegu Bosforu dokonała się masakra dynastii. W u j Juliana, wielu j e g o kuzynów, j e g o ojciec i jego starszy brat zostali zamordowani. Gallusa oszczędzono ponieważ leżał chory. Juliana uratował młody wtek. Według przekazu zasługującego na zaufanie, księża zdążyli przed żołnierzami i uratowali Juliana. Przeprowadzili go t a j e m n y m przejściem do jednego z kościołów pod opiekę ołtarza. Julian nie zapomniał tych przeżyć. „Ten dzień był dniem makabry. Jak dla rodzaju Edypa dokonało się zgubne przekleństwo przez boskie działanie. I dziedzictwo moich ojców zostało przez miecz podzielone". W j e g o wspomnieniach nie ma j e d n a k relacji o kapłanach, którzy go ratowali, lecz wybawienie swoje przypisuje Heliosowi.
EUZEBIUSZ I MARDON1USZ Po krwawej rzezi znajdujemy Juliana w pustych pałacach i cichych uliczkach Nikomedii (dzisiejsze Ismid). Tutaj nowy cesarz wschodniej części cesarstwa - Konstancjusz, kazał po śmierci ojca
Julian. Dzieciństwo i wczesna młodość
49
przewieźć osierocone dziecko. Choć Nikomedia nie była j u ż rezydencją cesarza, to jednak ciągle pozostawała j e d n ą z pereł Azji. Tutaj Julian był przetrzymywany pod strażą, ale tak dyskretnie, by nie czuł się zamknięty. Został przyprowadzony do biskupa miasta Euzebiusza. Biskup wziąwszy na siebie troskę o duchowy rozwój dziecka i otaczając go swą opieką, wypełniał wobec Konstancjusza przyjacielską posługę. Postawa Juliana wobec niego była życzliwa, lecz uważna. Więcej o ich wzajemnych stosunkach nie m o ż e m y nic powiedzieć. Julian nie zostawił o biskupie żadnej bezpośredniej wypowiedzi. Chociaż Euzebiusz był j e g o opiekunem i wybierał dla niego najlepszych nauczycieli, to nie wydaje się, by łączyły ich bardziej zaufane stosunki. W pobliżu Euzebiusza żyła matka Bazyliny, czyli babka Juliana. Była ona osobą bardzo bogatą i bardzo wpływową. To od niej Julian otrzymał ładną willę do swej dyspozycji. Sprawiła m u tym wielką radość, ponieważ atmosfera panująca w tej posiadłości odpowiadała jego marzycielskiej i uczuciowej naturze. Jest rzeczą możliwą, że właśnie wtedy, w otoczeniu swej babki, Julian poznał swego wuja, który później razem z nim stanie się odstępcą. Julian szczegółowo mówi o swym wychowawcy Mardoniuszu, który udał się do niego do Nikomedii. Ponieważ, j a k wspomniano, ten stary scytyjski eunuch był nauczycielem Bazyliny, m ó g ł odpowiadać na pytania, jakie chłopak niewątpliwie stawiał, a które dotyczyły jego matki. Julian był pod silnym w p ł y w e m intelektualnym Mardoniusza, który działał może więcej pod wpływem współczucia wobec tego, którego m u powierzono na wychowanie. Mając to wszystko na uwadze m o ż n a wskazać na ciekawy m o m e n t w wychowaniu chłopca - jego współcześni jak: obaj Grzegorze, Bazyli, Jan Chryzostom i Augustyn, swoje decydujące przeżycia zawdzięczają kręgom rodzinnym, a szczególnie wpływom swoich matek, to Julian był duchowym synem swego nauczyciela. Pisze o Mardoniuszu w tonie uwielbienia i nazywa go swoim nauczycielem, i tym, który go kształtował. U w a ż a go za tego, który doprowadził go do przedsionka świątyni filozofii. To właśnie Mardoniusz obudził w nim szlachetny zachwyt nad wiel-
Rozdział III
50
kością świata greckiego, który stanie się m o c n ą sprężyną j e g o działania. Mardoniusz był starcem wolnym od ludzkich słabości, który całkowicie i z n a j w y ż s z y m poczuciem obowiązku poświęcił się spełnieniu powierzonego mu zadania. Był wykształcony, o wyrobionym smaku i napełniony świętym ogniem. Chronił swego w y c h o w a n k a przed zniewieściałym życiem. Służył m u j a k o repetytor i prowadził przez wybraną lekturę, szczególnie zaś przez dzieła Homera i Hezjoda. Uczył go nie tylko zrozumienia wersów, ale przede wszystkim prawdziwej miłości do poezji i radości z lektury źródeł. Julian bardzo wiele tekstów znał na pamięć i to takich tekstów, które nie znajdowały się w antologiach i podręcznikach j e g o czasów, i od dawna nie należały do literatury tej epoki. Nauczyciel nie przekazywał m u Pisma Św., nie czytał m u Ewangelii, lecz napełniał wychowanka podziwem dla wielkich poetów, którym się chłopiec całkiem oddał 4 . Jego namiętność do Grecji urosła do stanu upojenia 3 . Wiemy, gdzie Julian lubił spędzać wakacje. Od swej babki otrzymał posiadłość, która składała się z czterech dużych parcel i z domu. Możliwe, iż znajdowała się ona w okolicach Chalcedonu z widokiem na morze i na Konstantynopol. Julian z sympatia opisuje ją w jednym ze swoich listów, z radością wspominając uroki wiejskiego życia i pracy w winnicy. Przebija jednak z tych wspomnień poczucie pewnego osamotnienia.
4
Wśród badaczy nie ma jedności w ocenie przekonań religijnych Mardoniusza. Zdaniem Bideza, na Zachodzie takie w y c h o w a n i e nie miałoby złych następstw. Studia klasyczne młodego Augustyna wzbudziły w nim niechęć do Homera i tego co greckie, zaś lektura Wcrgiłiusza nie była wielkim niebezpieczeństwem dla wiary chrześcijańskiej. W krajach języka i kultury greckiej, studium poetów mogło wzbudzić namiętności do hellenizmu, który się później mocno zespoli z duchem chrześcijańskim. 3
Julian. Dzieciństwo i wczesna młodość
51
MACELLUM Euzebiusz z Nikomedii zmarł (341/342), zaś Konstancjusz udał się na w y p r a w ę m a j ą c ą na celu położenie kresu uciążliwemu wtrącaniu się j e g o brata Konstansa, który stał się j e d y n o w ł a d c ą Zachodu. Władca W s c h o d u nie czuł się pewnie między perskim niebezpieczeństwem a nieustannymi wewnętrznymi niepokojami. W takiej sytuacji wolał mieć swoich dorastających kuzynów w „bezpiecznym miejscu". Krótko mówiąc obydwaj bracia zostali zesłani do Macellum. Była to cesarska domena leżąca w Anatolii, na równinie koło Cezarei. Jej położenie z dala od handlowych miast, z pałacem z n a j d u j ą c y m się w otoczeniu łąk i lasów, sprawiało, że znakomicie nadawała się j a k o miejsce internowania Juliana i j e g o przyrodniego brata Gallusa. W chwili nieoczekiwanego przez niego internowania Julian miał ok. dziesięć lat. Przy wyjeździe z Nikomedii Julian musiał zostawić swojego pierwszego nauczyciela. Pożegnanie Mardoniusza oznaczało bolesne oderwanie młodego Juliana od tych wartości, które prezentował jego ukochany nauczyciel. Jego jedyną pociechą mogła być myśl o pon o w n y m zobaczeniu się z bratem (jailusem. Po czterech latach rozłąki, brat j a w i ! mu się kwitnąco, j a k o pełen sił i wigoru, beztroski młodzieniec. Subtelny w swej naturze Julian doznał niewątpliwego rozczarowania po spotkaniu z bratem. Gallus był zupełnie inny. Pod zewnętrznymi formami grzecznościowymi ukrywały się u niego surowe i gwałtowne instynkty. Według osądu jednego z współczesnych bracia różnili się między sobą, jak Domicjan i Tytus. Mimo to Julian nie nabrał antypatii do brata. Kiedy później będzie go wspominał to zwykle z wyrozumiałością, litością i żalem, że jego wychowanie zostało zaniedbane. O jakich sprawach m ó g ł Julian z nim rozmawiać, kiedy to mieli rzadkie szczęście przebywać razem ze sobą w j a k i m ś kącie pałacu lub na spacerze? H o m e r lub poważna literatura nie dawały im materiału do rozmowy. Gallus nie był w y c h o w y w a n y przez Mardoniusza i należał do tych, którzy to „konie, ptaki i dzikie zwierzęta bardziej kochali niż książki". Razem jednak odczuwali
52
Rozdział III
naciski tego samego przymusu i niewątpliwie ta wspólna sytuacja internowania, zbliżała ich do siebie. Można przypuszczać, że w ich rozmowach musiał pojawiać się problem tragicznej śmierci ich ojca. Ich podejrzliwe otoczenie, aby położyć temu kres poddawało ich zręcznej indoktrynacji. Tak więc w m a w i a n o im, że Konstancjusza zwiedziono, że musiał ustąpić przed złością zbuntowanych żołnierzy. Stąd nie był odpowiedzialny za popełnienie przestępstwa. W tym to kierunku, według wypowiedzi Juliana, szły „wersje", które usiłowano braciom wszczepić, w czasie ich wygnania w Macellum. Jednocześnie robiono wszystko, aby ukrócić ich prywatne rozmowy. Zabroniono im odwiedzin przyjaciół, a j a k o koledzy do zabaw służyli im tylko niewolnicy. W y c h o w y w a n o ich wprawdzie w książęcym przepychu, lecz świta eunuchów nie spuszczała ich z oczu. Julian skarżył się później, że traktowano ich według wzoru perskiego, gdzie opiekowano się niewygodnymi osobami zamykając j e w osobnych pałacach, gdzie stawały się ofiarami niepamięci. Kiedy w roku 347 Konstancjusz udawał się z Ankyry do Herapolis odwiedził po drodze swą domenę w Macellum i umieszczonych tam obu wygnańców. Jako miłośnik sprawności fizycznej, dobry biegacz, wprawny jeździec i pewny łucznik, wykorzystał tę okazję również i na polowanie. Julian widział w zagrodzie, graniczącej z parkiem pałacowym, upolowane przez niego niedźwiedzie, lwy i pantery. Niewątpliwie jednak był to widok, który bardziej cieszył Gallusa niż jego przyrodniego brata. M o ż n a by tylko było snuć przypuszczenia co do ewentualnego biegu wydarzeń, gdyby wtedy doszło do rozmow y między Julianem z Cesarzem. Pobyt Konstancjusza w Macellum był krótki. Julian należał do tych natur, które zamykały się w sobie. Jego skłonność do powagi i skupienia rosła do odurzającego cierpienia w sferze ducha. Jako młodzieniec, który nie miał zaufanego towarzystwa, szukał ucieczki od tego beznadziejnego położenia w poświęcaniu się marzeniom. W w y i m a g i n o w a n y m świecie fantazji Julian nadawał różnym przedmiotom ze swego otoczenia życie i m o w ę oraz oddawał się sztuce duchowej ucieczki od świata. O b y d w a j bracia byli starannie pilnowani i zadbano przede wszystkim o ich formację
Julian. Dzieciństwo i wczesna młodość
53
religijną. Nauczycielom, o odpowiednich kompetencjach, polecono wprowadzenie ich w egzegezę Starego i N o w e g o Testamentu. Julian oddawał się tym studiom i czynił szybkie postępy. Jedną z osób, która w tym właśnie czasie miała duży wpływ na wychowanie Juliana, był ariański biskup, Georgios z Kapadocji 6 . Ten syn folusznika, przez niebywały spryt i energię potrafił się wybić, jeszcze przed spotkaniem z Julianem posiadł zaufanie Konstancjusza i potrafił j e zachować. Nie był to dla dorastającego Juliana dobry przykład chrześcijańskiego biskupa. Cesarz, wspominając go po latach, nie wyraża jakiejkolwiek sympatii do jego osoby. Za to z naj wyższym uznaniem wspomina j e g o bardzo cenną bibliotekę, z której pozwalał m u korzystać. Julian ocenił j ą jako bardzo bogatą, szczególnie w pisma chrześcijańskich autorów. M o ż n a w niej było znaleźć między innymi, dzieła Orygenesa, Lukiana z Antiochii, Euzebiusza z Cezarei. Były tam zbiory pogańskich autorów aż po ostatnich platoników - Porfiriusza i Jamblicha. Julian właśnie tymi ostatnimi gruntownie się zajął. Tak to żądny wiedzy uczeń musiał wcześniej czy później, przynieść swoim nauczycielom w Macellum poważne rozczarowanie.
SPOTKANIE Z CHRZEŚCIJAŃSTWEM Jeśli dać wiarę przekazowi św. Grzegorza z Nazjanzu, a nie wszyscy wiarę dają 7 , to Julian i Gallus w Macellum zostali starannie przygotowani do przyjęcia wiary chrześcijańskiej. Ich zaangażowanie miało być tak duże, że zostali włączeni j a k o lektorzy w szeregi miejscowego kleru. To raczej zakładałoby konieczność przyjęcia sakramentu chrztu św. Chrzest dzieci, choć przez Kościół zalecany,
6 Wtedy biskup Lykopolis. Później będzie przez pewien czas zasiadał na stolicy biskupiej w Aleksandrii, gdzie zostanie zamordowany (362). Por. A. Dcmandt. dz. cyt., s. 95. A. Demandt. dz. cyt., s. 95.
54
Rozdział III
nie był wtedy jeszcze praktyką powszechną, a przede wszystkim taką nie był w rodzinie cesarskiej. Dlaczego więc chłopców ochrzczono wcześniej? Jakie plany na przyszłość były z nimi związane? Żarliwość ówczesnych chrześcijan przejawiała się szczególnie w kulcie świętych męczenników. Na miejscach ich p o c h ó w k ó w wznoszono bogate domy modlitwy. Tam zaś, gdzie nie było świętych szczątków, sprowadzano j e ze znanych sanktuariów. W kościołach Wschodu nieustannie szukano relikwii i przy śpiewach psalmów oraz żałobnych wezwaniach uroczyście j e przenoszono. W relacji Grzegorza ta gorliwość nie była obca internowanym w Macellum braciom. Niedaleko Cezarei spoczywały kości skromnego pasterza Mamasa. Ten święty człowiek spędził swoje życie na pobożnej modlitwie, odżywiał się mlekiem łani górskich i w czasach Aureliana, z p o w o d u swej wiary, został skazany na śmierć. Jego grób stał się sławny w całej okolicy. Kiedy Gallus i Julian mieli okazję poszukać kaplicy Mamasa, aby się pobożnie pomodlić, znaleźli budowlę niegodną tak wielkiego świętego i postanowili na tymże miejscu wznieść m o n u mentalną budowlę. Przy pracy nad tym dziełem podzielili się, przy czym każdy, starał się drugiego prześcignąć w przepychu i gorliwości, Ale skromny pasterz, którego ciało spoczywało pod kamieniami, przy tej okazji, udowodnił swoją cudotwórczą siłę. Kiedy część budowli wznoszona przez Gallusa rosła zgodnie z planem, wszystkie starania Juliana pozostawały daremne. To co wybudował zniszczyło trzęsienie ziemi, „która nie chciała nic przyjąć od człowieka, którego pobożność była fałszywa". Czyżby autor tych wspomnień przekazał z dzieciństwa Juliana dwa j e g o wizerunki - jeden j a k o gorliwego lektora, a drugi j a k o obłudnika? Nie były to czasy łatwe dla Imperium. Panował pełen nieszczęścia kryzys. Głód, nieprzyjacielskie najazdy, próby i doświadczenia wszelkiego rodzaju, potęgowane przez lichwę i niegodziwe zarządzenia podatkowe, pogarszały i tak niełatwą sytuację. Miasta były przepełnione włóczęgami i uciekinierami; na ulicach i pod kościołami pełno kulawych, ślepych i innych biedaków, proszących o jakieś wsparcie. Przede wszystkim na Wschodzie, w czwartym wieku, w pobliżu miejsc modlitwy w y b u d o w a n o wiele d o m ó w dla chorych i przytuł-
Julian. Dzieciństwo i wczesna młodość
55
ków dla biednych. Początkowo myślano tylko o wędrowcach znajdujących się w potrzebie. Wnet j e d n a k te budowle zostały rozszerzone i zorganizowano oddziały dla każdej formy ludzkiego nieszczęścia: domy sierót i podrzutków, chorych, chorych nieuleczalnie i dla starców. To właśnie tu, w Macellum, Julian prawdopodobnie spotkał się z dziełami miłosierdzia chrześcijańskiego. To doświadczenie zostanie w j e g o sercu na całe życie.
KONIEC WYGNANIA Zdaniem Bideza, można przypuszczać, że kiedy Konstancjusz medytował nad tym jak zatrzymać władzę przy swoim rodzie, to właśnie z kręgów kościelnych została mu podsunięta myśl, aby wezwać do siebie starszego z dwóch internowanych książąt, którzy obok Cezarei prowadzili przykładnie pobożny żywot 8 . Znienacka nadszedł do Macellum rozkaz uwolnienia Gallusa i wysłania go na dwór cesarski. Musiało to być gdzieś z końcem 347 roku, kiedy to cesarz znajdował się albo w Antiochii, albo gdzieś w okolicach Mezopotamii. Młody książę był traktowany początkowo z niedowierzaniem. Obserwowano go i m ó w i o n o mu o życzliwym nastawieniu jakie Konstancjusz ma wobec niego i starano się wygasić j e g o gniew, lecz nie pozostawiono m u najmniejszej swobody ruchów. M i m o wszystko z biegiem czasu ten dozór zaczął ustawać. Co się tyczy Juliana, to uważano, iż zbyt jest zajęty literaturą, by stać się niebezpiecznym. Georgios z Kapadocji mógł to z powodzeniem potwierdzić, że Julian wiele czasu spędzał w bibliotece. Po rozważeniu sprawy stwierdzono, że najlepiej będzie pozwolić mu, by powrócił do swych umiłowanych studiów. Czy dostarczono m u do Macellum wyraźnie sformułowane zezwolenie na wyjazd? - Tego do
8
Swoje przypuszczenia Bidez stara się poprzeć bardzo obszernym w y w o d e m , wskazując na Leoncjusza i Teofilosa, biskupów , którzy mogli odegrać p o w a ż n ą rolę w uwolnieniu Juliana i Gallusa z wygnania, s. 42-47.
Rozdział III
56
końca nie wiadomo. Czyniono mu później pewne wyrzuty, iż opuścił Macellum bez zezwolenia, lecz on zdołał się z tego wytłumaczyć. Wśród historyków, zapewne pod w p ł y w e m św. Grzegorza z Nazjanzu, utarło się przekonanie co do pobytu Juliana i Gallusa w M a cellum: „Obaj uzyskali dość staranne wykształcenie zarówno w zakresie kultury klasycznej, j a k i nauk Kościoła" 9 . Wiadomo, że w tym czasie odosobnienia Julian przechodził kryzys wiary, ale ze swoimi problemami pozostał niestety sam. Kim więc był Julian opuszczając Macellum? Czy był chrześcijaninem? M o ż e ciągle jeszcze szukał?
9
M. Jaczynowska, dz. cyt., s. 438.
Rozdział V GALLUS
W Macellum byli razem. Mieli tych samych wychowawców. Tu prawdopodobnie przyjęli chrzest św. i zostali włączeni do kleru, by ludowi czytać święte księgi. Wspólnie budowali kościółek ku czci świętego męczennika. Jednego nazwano później „apostatą". Kim byl jego brat?
CEZAR 1 Kiedy uzurpatora Magnencjusza coraz bardziej ogarniało zwątpienie i kiedy coraz bardziej oddalała się nadzieja na pokonanie Konstancjusza, postanowił uciec się do fortelu, aby przynajmniej wymusić zawieszenie broni. Mógł tego dokonać przez odwrócenie uwagi cesarza na Wschód. W tym celu wynajął mordercę, by ten zgładził cezara Gallusa, któremu pod swoją nieobecność, Konstancjusz powierzył sprawy wschodnie Imperium wyznaczając Antiochię jako miasto rezydencji. Wysłannikowi Magnencjusza udało się wprawdzie zebrać kilku spiskowców, niższej rangi żołnierzy, lecz nic nie zdołali przed-
1 Por. O. Seeck, dz. cyt., s. 121-134. Z nowszych prac zasługuje na uwagę: R. C. Blockley, Constantius Gallus and Julian as Caesars of Constantius //, Latomus (Brussel) 31, 1972, s. 433-468.
Rozdział III
58
sięwziąć. Zdradzeni przez p e w n ą starszą niewiastę, która podsłuchała ich rozmowy, zostali schwytani i straceni. Zona Gallusa, Konstancja, wynagrodziła hojnie donosicielkę i kazała obwieźć j ą uroczyście po mieście, by pokazać j a k ą wdzięcznością cieszą się ci, którzy troszczą się o pomyślność cezara 2 . Cezar Gallus, rządzić nie umiał, lecz trzeba pamiętać, że nie był przygotowywany do wypełniania zadań, jakie na niego nałożono. Problemy, jakie stawały przed nim, usiłował często rozwiązywać na drodze nakazu i przemocy. Ze szczególną ostrością wystąpił przeciwko poganom i heretykom popierając z całą stanowczością arian. Nakazywał burzenie świątyń pogańskich. Z poddanymi nie umiał nawiązać współpracy, wszelkie zaś reakcje na j e g o tyrańskie metody znajdowały odpowiedź w pokazowych procesach 3 . Szczególnie odrażająca była skłonność, zarówno Gallusa j a k i jego małżonki Konstancji, do upajania się ludzkim cierpieniem i krwią. Gallus np. bardzo chętnie przypatrywał się w cyrku walce pięściarzy, którzy okładali się wzajemnie aż do rozlewu krwi. Cezar nie ukrywał w takich m o m e n tach swojej radości ( A m m . XIV 7, 3). Spraw trudnych zaczynało przybywać, a wraz z nimi błędów cezara. Na przełomie roku 351/352 próbę buntu podjęli Żydzi pod przywództwem Patricjusza 4 . Izauryjscy górale napadają na pobliskie miasta, Saraceni zaczęli pustoszyć Syrię. Wiosna roku 354 okazała się tam szczególnie trudna. Niskie opady atmosferyczne w zimie rokowały złe urodzaje. Nic więc dziwnego, że właściciele ziemscy i handlarze gromadzili zapasy zboża jednocześnie podwyższając j e g o cenę. Cezar próbował zaradzić fali narastającej drożyzny przez ustalenie maksymalnych cen zboża. Zarządzenie Gallusa najbardziej dotkliwie ugodziło w interesy najbogatszych oraz tych, którzy działali w radzie
2
Zon. XIII 8P. 17D; A m m . XIV 7, 4. A m m . X I V 1; 7; 9; 11. 4 W Diocacsarei p e w n e j nocy powstańcy żydowscy wymordowali załogę rzymską. Powstanie szybko rozlało się po Palestynie. Konflikt w sumie nie był groźny, a wojsko wysłane przez Gallusa łatwo poradziło sobie z ugaszeniem konfliktu. Aur. Vic. 42, 11; Socr., HE II 33; Soz. IV 7, 5. 3
Gallus
59
miejskiej. Ci ostatni swym sprzeciwem najbardziej narazili się cezarowi, który, uciekając się do swych wypróbowanych metod, kazał ich uwięzić i zagroził śmiercią. Uratowała ich ostra interwencja komesa Wschodu Honoratusa, który należał do grona najbardziej liczących się dostojników państwowych. W i d m o głodu ciągle wisiało nad Antiochią, czemu cezar albo nie umiał, albo nie chciał zaradzić. Do bardzo nieprzyjemnego incydentu doszło jeszcze w i o s n ą 354 r. w trakcie igrzysk zorganizowanych z okazji wymarszu wojsk udających się nad granicę perską. Zebrany tłum myślał w tym momencie bardziej o chlebie niż o igrzyskach, czemu dawał wyraz głośnymi krzykami. Odpowiedzią Gallusa na żądania tłumu było zapewnienie, iż chleba nie braknie, jeśli zatroszczy się o to namiestnik. Dla Teofila, który podówczas pełnił obowiązki namiestnika Syrii, w y p o wiedź cezara okazała się w skutkach tragiczna. Już po wyjeździe Gallusa doszło w Antiochii do zamieszek, w czasie których tłum skatował namiestnika na śmierć 5 . Cesarz Konstancjusz miał w Antiochii zaufanego człowieka prefekta Talasjusza, który cieszył się najwyższym szacunkiem. Przez niego to docierały do cesarza informacje o niechlubnej działalności Gallusa i jego małżonki. Niestety Talasjusz zmarł na początku 354 roku. Konstancjusz, niewątpliwie, bojąc się skutków działań zbyt drastycznych, z jednej strony pisał do Gallusa listy o bardzo łagodnym charakterze, z drugiej zaś rozbrajał go pozbawiając oddziałów wojskowych. Tłumaczył to tym, że w czasie bezczynności m o ż e dojść do niepotrzebnych niepokojów. Praktycznie Gallus dysponował tylko żołnierzami scholae palatinae (straż pałacowa), protectores domestici (ochrona osobista), scutarii (tarczownicy) i gentiles (oddział złożony ze zwerbowanych barbarzyńców) 6 . Wakujące stanowisko prefekta pretorium obsadził cesarz na początku lata 354 roku. Został nim Domicjan, który przybył do Antiochi z Zachodu, a wcześniej był wysokim urzędnikiem skarbowym (comes
5
Amm. XIV 7. 2-6.
6
Amm. XIV 7. 9.
P Rozdział III
60
sacrarum largitionum). Domicjan miał pewne p o u f n e polecenie od cesarza. Chodziło mianowicie o skłonienie Gallusa do szybkiego udania się do Italii, dokąd wielokrotnie był zapraszany przez Konstancjusza 7 . Tymczasem nowo mianowany prefekt po przybyciu do Antiochii zachował się mało dyplomatycznie. Wiedząc zapewne, jakie było nastawienie Konstancjusza do cezara, pozwolił sobie na j a w n e i wyzywające zignorowanie j e g o osoby. Przejechawszy w uroczystym orszaku koło bramy pałacu Gallusa, zajął budynek pretorium i tłumacząc się chorobą przez szereg dni ani nie pokazywał się publicznie, ani nie poprosił o audiencję u cezara. Potajemnie z a j m o w a ł się przygotowywaniem planu obalenia Gallusa oraz wysyłaniem częstych i nieraz przesadzonych sprawozdań dla Konstancjusza. Kiedy wreszcie obydwaj spotkali się na zebraniu konsystorza najwyższej rady, Domicjan bez ogródek zażądał, by Gallus natychmiast wyjechał i zagroził mu, że w razie zwłoki wstrzyma dochody zarówno j e g o j a k i dworu. Po tym oświadczeniu opuścił zebranie. Kiedy na dalsze zaproszenia cezara nie reagował, ten wpadł w gniew i nakazał oficerom otoczenie budynku pretorium, w celu postraszenia Domicjana. Żołnierzy próbował powstrzymać jeden z wysokich urzędników, kwestor Moncjusz, przestrzegając ich, że wystąpienie przeciw prefektowi posłanemu przez cesarza jest wystąpieniem przeciwko samem u cesarzowi. Gdy o tej wypowiedzi starego i schorowanego kwestora dowiedział się Gallus, przekonał ich o tym, że nie m a j ą j u ż żadnego innego wyboru j a k tylko stać przy nim. Wierni cezarowi żołnierze w iście bestialski sposób zamordowali butnego prefekta i roztropnego kwestora 8 . Krótko przed swoją śmiercią katowany iMoncjusz wymienił dwa imiona jakiegoś Epigona i Euzebiusza. Ponieważ umęczony kwestor nic więcej powiedzieć nie zdołał, poszukiwania wymienionych przez niego osób, choć prowadzone z wielką gorliwością, oparte były na
8
Tamże. A m m . X I V 7. 10-16.
Gallus
61
bardzo kruchych podstawach. Wreszcie w stan oskarżenia postawiono Epigona, filozofa z Cylicji, oraz Euzebiusza, retora z Emesy 9 . Dopiero po długim czasie okazało się, że oskarżenia te były błędem administracji Gallusa. Konający M o n c j u s z miał na myśli dwóch nadzorców z zakładów płatnerskich w Antiochii, którzy obiecywali pomoc w dostawie broni w wypadku wybuchu powstania przeciwko Gallusowi 1 0 . Ciemne chmury zawisły nad zięciem zamordowanego prefekta Domicjana, Apolinarym, który przebywał w Mezopotamii i z wielką pilnością poszukiwał tajnych pism, które pochodziłyby z kancelarii Gallusa, a w których mogłyby znajdować się treści świadczące o tym, że cezar podburza przeciw cesarzowi. Kiedy dotarła do niego wiadomość o śmierci Domicjana i Moncjusza, postanowił ratować swoje życie uciekając przez Małą Armenię do Konstantynopola. Tu jednak wpadł w ręce członków ochrony osobistej Gallusa. Sprowadzony do Antiochii przebywał tam strzeżony z największą pieczołowitością 11 . Tymczasem dotarła do Gallusa wieść o tym, że w Tyrze jest tkana w tajemnicy ceremonialna szata cesarska, ale nie wiadomo było ani kto j ą zamówił, ani dla kogo była robiona. Z tego to p o w o d u aresztowano namiestnika prowincji Apolinarego (ojciec wzmiankowanego Apolinarego, który nosił to samo imię), ponieważ podejrzewano, że coś musiał wiedzieć. Aresztowania były dokonywane w wielu miastach, zaś oskarżonych o przeróżne przestępstwa odsyłano do Antiochii 12 . W postępowaniu sądowym nie przykładano się do rozeznania winy oskarżonych, jak tego domagało się prawo. Nie czyniono różnicy między winnymi i niewinnymi, a wyrok śmierci stał się jedynie etapem przejściowym na drodze do zagarnięcia majątku ofiar 13 .
9 Retor z Emesy, Euzebiusz, który miał przydomek Pittaeas, był nauczycielem cesarza Juliana w Pergamonie, zaś z rozkazu Gallusa został w straszliwy sposób stracony j a k o męczennik pogaństwa ( A m m . XIV 9, 4-7). 10 A m m . XIV 7. 18. 11 A m m . XIV 7. 19. 12 A m m . XIV 7. 20. 13 A m m . XIV 7. 21.
62
Rozdział III
W związku z tymi procesami Gallus sprowadził z Nisibis (Mezopotamia) do Antiochii człowieka powszechnie szanowanego i cieszącego się szczególnym autorytetem w armii. Był nim naczelnik jazdy armii Wschodu Ursycyn. Wraz z nim przybył do Antiochii Ammian Marcellin, który służył pod jego rozkazami i darzył swego dowódcę dużym szacunkiem i przywiązaniem 1 4 . Był więc Ammian, co dla nas jest szczególnie ważne, naocznym świadkiem rozpoczynających się procesów, m a j ą c zapewne łatwy dostęp do spraw, które można by nazwać m i a n e m tajne. D a j e to j e g o relacji szczególną wiarygodność, choć nie zwalnia z krytycznej oceny. Ursycyn został przymuszony do rozstrzygania w sporze prawnym, choć sam sprzeciwiał się temu szukając sposobu przeciwstawienia się tłumowi pochlebców. Był znakomitym żołnierzem, dowódcą armii, pozbawionym jednak wiedzy prawniczej i jakiegokolwiek doświadczenia w tym względzie. Sam czuł się osaczonym, wszędzie widząc przekupnych oskarżycieli i sędziów. W tej sytuacji Ursycyn będąc zmuszony do posłuszeństwa cezarowi, nie chciał wejść w konflikt z cesarzem, który polityką tego pierwszego żadną miarą nie mógł być zachwycony. Słał więc Konstancjuszowi tajne sprawozdania, donosząc w nich o tym. co działo się tak w życiu publicznym iak i za jego kulisami. Ursycyn prosił Konstancjusza o natychmiastową pomoc. Chodziło o przestraszenie Gallusa i stłumienie j e g o arogancji. Daleko idąca ostrożność, z j a k ą Ursycyn działał, została mu, j a k się później okazało, poczytana za wadę. Ci z otoczenia cesarza, których zżerała zazdrość, uknuli przeciw niemu niebezpieczny spisek. Konstancjusz, zdaniem Ammiana, był cesarzem umiarkowanym w swoim postępowaniu, jednak w wypadku tego typu donosów okazywał się twardym i nieprzejednanym - był sam do siebie niepodobny 1 3 . W dniu rozprawy Ursycyn sprawował funkcję sędziego, jednak sędzią sprawy był tylko pozornie. Wszystko bowiem było j u ż z góry ukartowane. Pytania i odpowiedzi, jakie padały, były przez licznych
14 15
A m m . XIV 9. 1. Amm. XIV 9. 1-2.
Gallus
63
notariuszy natychmiast donoszone Gallusowi. Z j e g o to rozkazu i pod niewątpliwym naciskiem Konstancji, żywo zainteresowanej przebiegiem postępowania sądowego, wielu oskarżonych zostało skazanych na śmierć i to bez dania im jakiejkolwiek szansy obrony 1 6 . Jako pierwszych postawiono pod sąd Epigona i Euzebiusza. Pod wpływem tortur, których oskarżonym nie szczędzono, Epigon przyznał się do wszystkiego co mu zarzucano, mimo że nic z tego nie popełnił. Euzebiusz okazał się j e d n a k nieugięty. Gdy doniesiono o tym cezarowi, ten nakazał poddać oskarżonego szczególnie ostrym torturom, ale i te nie przyniosły pożądanego skutku. W końcu obydwu stracono 1 7 . Następnie przystąpiono do rozwiązywania zagadki królewskiej szaty. N a j p i e r w torturowano farbiarzy purpury. Ci zeznali, iż rzeczywiście była tkana krótka tunika bez rękawów. Następnie postawiono pod sąd diakona imieniem Maras, od którego to list pisany p o grecku, a adresowany do przełożonego tkalni w Tyrze, został przedstawiony jako dowód rzeczowy. Zawierał on prośbę o przyspieszenie pracy, która nie została dokładnie określona. Prawie śmiertelnie umęczony torturami diakon nie przyznał się do niczego. Problemu nie udało się do końca rozwiązać 1 8 . Wielu zostało w tym czasie skazanvch na śmierć, a wśród nich dwaj Apolinarowie - ojciec i syn. Wprawdzie na mocy oficjalnego wyroku sądowego zostali wygnani, lecz kiedy żołnierze odprowadzili ich do letniej rezydencji, j a k ą posiadali w miejscowości Kratery, oddalonej dwadzieścia cztery mile od Antiochii, zgodnie z tajnym rozkazem, jaki otrzymali, wpierw połamano im nogi, a następnie zabito 19 . Ammian twierdzi, że Gallus po ich śmierci dalej wściekał się jak lew głodny ludzkiego mięsa. O wielu podobnych wypadkach mógłby jeszcze mówić, lecz rezygnuje z ich opisu 20 .
16 17 18 19 20
Amm. Amm. Amm. Amm. Amm.
XIV XIV XIV XIV XIV
9, 9, 9, 9, 9,
3. 4-6 7. 8. 9.
64
Rozdział VIII NIEPOKÓJ AUGUSTA 1 ŚMIERĆ CEZARA
Wieści, jakie dochodziły ze Wschodu, niepokoiły Konstancjusza coraz bardziej. Po zawarciu pokoju z Alamanami i osiadłszy w Mediolanie mógł więcej czasu poświęcić rozwikłaniu wschodnich problemów. Sposób, w jaki działał - z j e d n e j strony ostrożny i łagodny, z drugiej zaś bezwzględny i radykalny, wskazuje na poczucie wielkości zagrożenia u Konstancjusza. Wpierw Ursycyn otrzymał, przy zachowaniu wszelkich f o r m grzecznościowych, rozkaz przybycia do cesarza. Pretekstem było omówienie spraw wojskowych w związku z niepokojami na granicy wschodniej. Aby Ursycyn nie miał żadnych podejrzeń, został wysłany na W s c h ó d jako jego zastępca do chwili powrotu Prospera. Po otrzymaniu listu, który zawierał jednocześnie zezwolenie na korzystanie z poczty państwowej, Ursycyn, a wraz z nim i A m m i a n Marcellin z pośpiechem udali się do Mediolanu 2 1 . Następnym zadaniem, jakie stanęło przed Konstancjuszem, było sprowadzenie do Mediolanu Gallusa. Aby znów oddalić wszelkie podejrzenie, zaprosił wpierw cesarz s w o j ą siostrę Konstancję, żonę Gallusa. Konstancjusz chciał uśpić czujność Gallusa, ten zaś liczył, iż Konstancja łagodząco wpłynie na brata. Tymczasem podczas podroży, na stacji pocztowej o nazwie Caeni Gallicani (Bitynia), Konstancja zapadła na atak gorączki i umarła 2 2 . Gallus poczuł, że traci grunt pod nogami. Niewątpliwie niebezpieczne położenie, w j a k i m się znalazł, kierowało j e g o niespokojne myśli na to, że Konstancjusz wszystko osądza według swojego uznania i ani nie przyjmie żadnego zadośćuczynienia, ani j e g o występku nie przebaczy. Skłonny od dawna swoim k r e w n y m gotować zgubę, teraz zastawił na niego skrycie sidła, i jeśli on m u nieostrożnie wpadnie w pułapkę, ukarze go śmiercią. Ratunkiem mogłoby być dla niego sięgnięcie po godność augusta, lecz o tym nie miał co marzyć. Nie mógł liczyć na wierność otoczenia i to z dwóch powodów: po pierwsze dostatecznie
21 22
A m m . XIV 11, 4-5. A m m . XIV 1 1 , 6 .
Gallus
65
sobie go zraził przez krwawe rządy, a po drugie wiedział, że obawiano się szczęścia, jakie dopisywało Konstancjuszowi w wojnach domowych. T y m c z a s e m Konstancjusz słał listy, w których cezara prosił uprzejmie, lecz stanowczo, o przybycie 2 '. Po wielu różnych wysłannikach przybył trybun tarczowników Scudilo. Ten, obdarzony szczególnym darem obłudy i przekonywania, tłumaczył Gallusowi, że ze strony Konstancjusza nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo, a jeśli coś nierozważnego uczynił, zostanie m u przebaczone. Mało tego, cesarz zamierza obdarzyć go zaszczytami. Trybun powoli rozmiękczał Gallusa, aż wreszcie ten licząc na poprawę swego losu udał się w podróż. Był to j u ż koniec lata 354 roku. Po drodze cezar przybył do Konstantynopola, gdzie urządził wyścigi rydwanów, co, gdy doszło do uszu Konstancjusza, wprowadziło go w niepohamowany gniew. Aby cezar, przypadkiem odkrywszy to, co miało go czekać, nie przedsięwziął jakiejś obrony, Konstancjusz nakazał, by z garnizonów znajdujących się w miastach na trasie jego podróży wycofano oddziały legionistów tam stacjonujące. W tym czasie przejeżdżał kwestor Taurus, który został przez Konstancjusza wysłany do Armenii. Zapewne orientując się co do planów Konstancjusza wobec Gallusa, kwestor po prostu unikał spotkania z nim. W międzyczasie przybyli pełnomocnicy cesarza, których zadaniem było, pod pozorem świadczenia różnych usług cezarowi, trzymanie go pod ścisłą strażą 24 . Gallus przez dwanaście dni odpoczywał w Hadrianopolu. W sąsiednich miejscowościach na kwaterach zimowych przebywały legiony tebańskie. Żołnierze wysłali do niego delegację w celu przekonania go, by pozostał i powierzył się ich opiece. Czujne otoczenie Gallusa nie dopuściło delegacji przed j e g o oblicze. Tymczasem przybywał list jeden po drugim, przynaglający do dalszej podróży. Zgodnie z otrzymanym poleceniem, wykorzystując dziesięć w o z ó w
23 24
A m m . XIV 11, 6-10. A m m . XIV 11, 13-14.
Rozdział VIII
66
poczty cesarskiej i zabierając niewielu służących i kucharzy, cezar wyruszył w dalszą drogę. Wśród łez przeklinał swoją lekkomyślność, która doprowadziła go do takiego stanu, że jest podporządkowany woli niższych od siebie 25 . W czasie przeznaczonym na odpoczynek straszyły go wkoło widma, a przede wszystkim zastępy zamordowanych, na czele z Domicjanem i Moncjuszem. Jawiły się w czasie snu i rzucały w szpony furii 26 . Często zmieniając konie dotarli do miasta Poetovio 2 7 . Tu, przed Gallusem otwarły się tajemnice uknutego spisku. D w a j zaufani Konstancjusza - k o m e s Barbation i tajny wysłannik Apodemiusz, przy p o m o c y specjalnie dobranych żołnierzy dokonali aresztowania cezara. Pozbawionego szaty królewskiej, ubranego w tunikę i zwykłą szatę wierzchnią, p r y w a t n y m w o z e m przewieziono do Istrii w pobliże miasta Pola 28 , gdzie j a k powiadano miał zostać zamordowany syn Konstantyna Wielkiego Kryspus ( t 326 rok). Przesłuchanie Gallusa zlecił Konstancjusz trzem zaufanym urzędnikom: Euzebiuszowi eunuchowi, prepozytowi świętej sypialni 29 , Pentadiuszowi - pełniącemu obowiązki notariusza 3 0 i Mallobaudesowi - trybunowi straży. Gallus, trupio blady z ogarniającego go strachu, zdołał jedynie wyznać, że większość swoich ofiar kazał wymordować na polecenie Konstancji. Gdy Konstancjusz dowiedział się o tym, wpadł w niepoh a m o w a n y gniew. Trybun Serenian i wspomniani j u ż wcześniej Pentadiusz i Apodemiusz otrzymali rozkaz zamordowania cezara. Jak
25
A m m . XIV 11, 15-16. A m m . X I V 11, 17-18. 27 Niedaleko dzisiejszego Pettau (Steiermark). 28 Dzisiejsza Pula - leży blisko cypla półwyspu Istryjskiego. 29 Zarówno u prawowiernych chrześcijan jak i u zwolenników Juliana arianin Euzebiusz miał złą opinię. Por. Julian 272D. 311 Pentadiusz - później przez Konstancjusza dodany Julianowi jako magister officiorum. Po ogłoszeniu go augustem odesłany Konstacjuszowi ( A m m . XX 8, 19). Podczas nadzwyczajnego procesu zarządzonego przez Juliana w Kalchedonie uwolniony ( A m m . XXII 3, 5). 26
Gallus
67
pospolitym rozbójnikom Gallusowi związano ręce i odcięto głowę masakrując j ą nie do poznania 3 1 . Tak zginął Gallus mając dwadzieścia dziewięć lat, po czterech latach zarządzania wschodnią częścią Imperium jako cezar. Urodził się w Etrurii (mniej więcej tereny dzisiejszej Toskanii) w Massa Veternensis 3 2 . Jego ojcem był Konstancjusz, brat Konstantyna Wielkiego. Matką j e g o była Galla, siostra Wulacjusza R u f m u s a Naeratiusza Cerialisa 33 . Był okazałego wyglądu, stosownego wzrostu i regularnych kształtów, miał miękkie blond włosy i subtelną brodę. Już wówczas robił wrażenie człowieka pełnego dostojeństwa. Od zrównoważonego w swoich zwyczajach Juliana różnił się nie mniej jak Domicjan od Tytusa - obaj synowie Wespazjana 3 4 .
W OPINII AMMIANA Ta obszerna relacja z działalności cezara Gallusa, j a k ą zostawił nam A m m i a n Marcellin, daje nam obraz człowieka nieszczęśliwego. W wyniku zaistniałej sytuacji politycznej została m u dana ogromna władza, do której przyjęcia nie był przygotowany. Samo znakomite pochodzenie nie dawało umiejętności rządzenia. Gallus był człowiekiem słabego charakteru bardzo podatnym na zły wpływ otoczenia. Związany węzłem małżeńskim z siostrą Konstancjusza, Konstancją, osobą o bardzo mocnej osobowości, niewątpliwie ulega j e j wpływom. W tym też związku znalazły dogodne miejsce rozwoju sadystyczne skłonności Gallusa. Nie widać u niego w tym względzie oznak pracy nad sobą. Cała jego działalność przedstawiona przez A m m i a n a nie
31
A m m . XIV 11. 20-23. " Miejscowość trudna do zidentyfikowania. 33 O b y d w a j byli konsulami. Pierwszy w roku 347, dmgi w 358. Ccrialis w latach 352-353 byt prefektem miasta Rzym. 34 A m m . XIV 11. 27-28.
I 68
Rozdział V
nosi znamion chrześcijańskiej, poza j e d n ą - wiernością małżeńską 3 5 . Gallusa można zaliczać do kategorii tyranów, lecz tak naprawdę jest człowiekiem przestraszonym. To właśnie strach zdaje się być siłą n a p ę d o w ą wielu tyrańskich decyzji. Jak wielką rolę odgrywał w j e g o życiu strach, najlepiej oddaje m o m e n t śmierci. Przerażony cezar najpierw stracił twarz, a potem dopiero głowę.
JULIAN O SWOIM BRACIE Istotne spojrzenie na Gallusa daje jego przyrodni brat Julian: „Mój brat istotnie okazywał w swym charakterze jakieś przyrodzone cechy dzikości i nieokrzesania; jednakże cechy te jeszcze się zaostrzyły wskutek naszego pobytu w Macellum, w górach. M o i m zdaniem odpowiedzialność za to ponosi właśnie ten człowiek, który siłą nas zniewolił, b y ś m y wyrastali w takich warunkach. Bogowie posłużyli się filozofią i dzięki niej uchronili mnie od złych wpływów tego otoczenia. Jednakże m o j e m u bratu nikt nie pomógł. A kiedy wreszcie m ó g ł on opuścić wieś i zamieszkał w pałacu, Konstancjusz wnet przyodział go płaszczem purpurowym - ale też natychmiast zaczął patrzeć nan zawistnie i podejrzliwie; konsekwentnie postępował tak dopóty, póki go nie zgładził. Nie wystarczyło samo odebranie purpury! A przecież, jeśli nawet cesarz doszedł do wniosku, że brat m ó j niegodny jest sprawowania władzy, to przynajmniej winien był uznać, że zasługuje na to, by żyć dalej! Załóżmy wszakże - ktoś może wystąpić z takim twierdzeniem - że i życia trzeba było go pozbawić. Zgodzę się ostatecznie i na to, pod j e d n y m tylko warunkiem: należało dać m o j e m u bratu to prawo obrony, które przyznaje się każdemu, nawet pospolitemu przestępcy. Ustawy zabraniają zabijać schwytanych bandytów bez sądu. Czy wolno tak postępować z ludźmi, których pozbawiono władzy i uczyniono osobami prywatnymi?
35 Zdaniem O. Seeeka ówczesne chrześcijaństwo w sferze grzechów dotyczących obyczajowości akcentowało tylko nieczystość. Geschichte des Untergangs der Antiken Welt. t. IV, Stuttgart 1966. s. 123.
Gallus
69
Z w a ż m y też, że broniąc się brat m ó j mógłby wskazać właściwych sprawców swych błędów! Faktem jest, że swego czasu w Antiochii, przekazano m u pisma pewnych osób; zawierały one bardzo gwałtowne oskarżenia przeciw niemu. Po zapoznaniu się z ich treścią rzeczywiście stracił panowanie nad sobą i zbyt łatwo dał upust gniewowi. Nie ulega wątpliwości, że władcy nie przystało tak postępować. Nie uczynił wszakże niczego, co by go pozbawiało prawa do życia. Istnieje przecież zasada, wspólna wszystkim ludom, zarówno Grekom, jak i barbarzyńcom, przyznająca każdej ofierze napaści prawo do samoobrony. M ó j brat bronił się być może zbyt gwałtownie. Usprawiedliwia go wszakże to, że działał pod w p ł y w e m rozdrażnienia. A dlaczego cesarz pozwolił go zgładzić? Z tej prostej przyczyny, że pragnął zadość uczynić swojemu eunuchowi, prepozytowi świętej sypialni, a także nadzorcy kuchni. Dlatego zabił Gallusa; męża swej siostry; ojca swej siostrzenicy; brata swej pierwszej żony!" 3 6 . Julian p o d e j m u j e próbę obrony swojego brata Gallusa, lecz nie ukrywa, że odznaczały go takie cechy, jak dzikość i nieokrzesanie. Jego zdaniem były to wrodzone wady, które miały znakomitą okazję do rozwinięcia się w Macellum, gdzie obaj byli internowani z rozkazu Konstancjusza. Kiedy j u ż został cezarem, tenże Konstancjusz patrzył na niego zawistnie i podejrzliwie, co też było czynnikiem pobudzającym Gallusa. A wreszcie oskarżenia, jakie skierowano przeciw niemu w Antiochii, stały się tym, co ostatecznie doprowadziło go do utraty panowania nad sobą. Julian nie potępia brata z punktu widzenia wartości moralnych. Nie obwinia go o zbrodnie. Stwierdza jedynie, że j e g o postępowanie nie było godne władcy. Przy tej okazji Julian p o d e j m u j e krytykę Konstancjusza. Zarzuca mu Macellum, zawiść z j a k ą odniósł się do Gallusa po mianowaniu go cezarem i wreszcie niesprawiedliwy sąd, gdzie oskarżony nie miał prawa do obrony, a sam Konstancjusz był pod w p ł y w e m prepozyta świętej sypialni i nadzorcy kuchni.
Julian. Do senatu i ludu ateńskiego. 271-273. tłumaczenie A. Krawczuk, w: Ród Konstantyna. Warszawa 1972. s. 191-192.
R 70
Rozdział VIII
Julian ukazując sylwetkę swego brata wyraźnie wskazuje na to, że j u ż w dzieciństwie i wczesnej młodości wykazywał on cechy gwałtowności i nieopanowania.
ŚWIADECTWO GRZEGORZA Warto tutaj przypomnieć trudną sytuację, w jakiej znaleźli się bracia w Macellum. Niewątpliwie cenne są uwagi św. Grzegorza z Nazjanzu. Do dyspozycji Gallusa i Juliana byli tam nauczyciele, którzy mieli im dać ogólne wykształcenie, a przede wszystkim wprowadzić ich w świat fdozofii chrześcijańskiej. Grzegorz nawet podkreśla, że „przestawali z największymi uczonymi...". Zaś program wychowania obejmował nie tylko literaturę i naukę, lecz także przewidywał zaprawianie się „do czynów najszlachetniejszych i prowadzących do wielkiej cnoty" (Or. IV 23). O zaangażowaniu się braci w chrześcijaństwo stanowił fakt zapisania się ich do kleru, aby czytać ludowi „Boskie księgi", podejmowanie dzieł wypływających z bojaźni Bożej, a wśród nich budowanie p o m n i k ó w ku czci męczenników. W opinii Grzegorza, Gallus „...postępował uczciwie, albowiem chociaż z natury był porywczy, to jednak w gruncie rzeczy był bardzo p o b o ż n y " [Or. IV 23-24). Teolog z Nazjanzu pozytywnie ocenił warunki, w jakich przyszło, za wolą Konstancjusza, wychowywać się obu braciom. Trzeba j e d n a k zaznaczyć, że znał j e jedynie od osób trzecich. Z drugiej strony, pamiętając, że Oracja IV jest napisana w gatunku inwektywy, możemy wysunąć ostrożne przypuszczenie, iż tak pozytywne ukazanie postawy samego Konstancjusza, w a r u n k ó w w Macellum i podkreślenie cnót Gallusa mogło być więcej zabiegiem literackim, niż obiektywnym przedstawieniem prawdy 3 '. O postawie religijnej cezara Gallusa może w pewnym stopniu świadczyć zdarzenie opisane przez Sozomena, a związane ze świąty-
' Taki zabieg redukcyjny mógł posłużyć Grzegorzowi do jaskrawszego ukazania zła postawy Juliana, co było g ł ó w n y m celem oracji.
Gallus
71
nią Apollina w Dafne na przedmieściu Antiochii: „Kiedy zaś Gallus, brat Juliana, podniesiony przez Konstancjusza do godności cezara zamieszkał w Antiochii, będąc chrześcijaninem i w najwyższym stopniu czcząc męczenników za wiarę, uznał za właściwe oczyścić to miejsce z pogańskich zabobonów i sromoty obnoszonej przez bezwstydnych ludzi. A ponieważ uważał, że przyjdzie m u to łatwo, jeśli dla przeciwwagi wybuduje tam kościół, przeniósł do D a f n e trumnę ze szczątkami męczennika Babylasa, tego biskupa, który kiedyś tak wspaniale rządził Kościołem Antiochii i przez śmierć m ę c z e ń s k ą dał świadectwo wierze" (Soz. V 19). Wspomniana świątynia Apollina była związana z mitem o nimfie D a f n e uciekającej przed zakochanym Apollinem. Podczas swej ucieczki miała się przemienić w drzewo niosące nazwę od j e j imienia. Przedmieście Dafne, gdzie miało się to wydarzyć, było miejscem schadzek zepsutej młodzieży, zaś wspaniała świątynia Apollina miejscem zasięgania wieszczbiarskich porad 3 8 . W przytoczonym fragmencie Gallus j a w i się nam jako stróż moralności i gorliwy czciciel męczenników, co niewątpliwie pozostało m u po pobycie w Macellum. Bardzo ciekawe stanowisko z a j m u j e Grzegorz z Nazjanzu nawiązując do śmierci Gallusa: „Tymczasem cesarz zbliżał się do kresu swego panowania i życia. Przemilczę lo, co się wydarzyło v\ międzyczasie, oszczędzając zarówno tego, któiy popełnił czyn, jak i tego, który padł ofiarą. Chociaż szanuję pobożność ich obu, to jednak nie będę chwalił braku rozwagi. Przecież jako ludzie musieli popełniać pewne błędy, tego jednak błędu nikt im chyba nie pochwali; chyba, że obciążając winą jednego mielibyśmy tym samym uniewinnić drugiego" (Or. IV 33). Wypowiedź ta nawiązuje do wydarzeń z roku 354, do konfliktu między Konstancjuszem a Gallusem. Zgodnie z przyjętymi założeniami Grzegorz nie wnika w szczegóły tej tragedii, w i n ą j e d n a k za to, co się stało, obarcza zarówno cesarza jak i cezara 39 .
38
Por. Soz. V 19. " Opinie innych antycznych pisarzy przedstawia: R. C. Blockley, dz. cyt.
3
P 72
Rozdział VIII JESIEŃ ROKU 355
Konstancjusz, politycznie znacznie sprytniejszy i bardziej doświadczony, nie w y d a j e się b y górował nad Gallusem poziomem etycznym. Kiedy ten ostatni został zgładzony, cesarz rozpoczął czystki wśród j e g o współpracowników i dworzan. W pierwszej kolejności zajęto się Ursycynem, który od szeregu miesięcy był zatrzymany na dworze w Mediolanie pod różnymi pretekstami. Po śmierci Gallusa postawiono go w stan oskarżenia zarzucając obrazę majestatu. Nad naczelnikiem jazdy W s c h o d u zawisło śmiertelne niebezpieczeństwo. Z wykonaniem wyroku Konstancjusz postanowił jeszcze zwlekać (Amm. XV 2, 2-6).
Sieć oskarżeń została rzucona również na Juliana. Zarzucano mu, że ulotnił się z Macellum do prowincji Azji, aby zaspokajać swoje ciągotki do wiedzy, oraz to, że spotkał się z bratem, gdy ten przejeżdżał przez Konstantynopol. Byłby zapewne doprowadzony do zguby przez cesarskich pochlebców, gdyby nie wstawiennictwo cesarzowej Euzebii 4 0 ( A m m . X V 2, 7-8). Akwileja stała się miejscem, do którego z wschodniej części cesarstwa doprowadzono w kajdanach wielu spośród dworzan i żołnierzy Gallusa, o których sądzono, że byli jego pomocnikami, i że to oni brali udział w zamordowaniu Domicjana i Moncjusza, i że przez nich wielu innych zostało doprowadzonych do zguby. Wyznaczeni przez cesarza sędziowie Arbition i prepozyt świętej sypialni Euzebiusz, nie zadali sobie trudu przesłuchiwania oskarżonych, nie czyniąc żadnej różnicy między winnymi a niewinnymi, szczodrze rozdzielali wyroki. Jedni po torturach szli na wygnanie, inni byli degradowani do najniższych stopni wojskowych, pozostałych skazano na śmierć. „Sędziowie" zrelacjonowali potem wszystko cesarzowi, który, jak zaświadcza Ammian, w takich i podobnych przypadkach
40
Euzebia była drugą ż o n ą Konstancjusza. Znana była z nadzwyczajnej urody. Zmarła prawdopodobnie w roku 360 na skutek zażycia lekarstwa, które miało uleczyć j e j niepłodność.
Gallus
73
był bezlitosny (Amm. XV 3, 1-2). Wielu, widząc bardzo dużą wrażliwość Konstancjusza na problem uzurpacji władzy, oddawało się niecnemu procederowi donosicielstwa umacniając w ten sposób zarówno w p ł y w y j a k i pozycję m a j ą t k o w ą (Amm. X V 3, 3-6). G d y tylko czystki związane z cezarem Gallusem dobiegły końca, przed Konstancjuszem stanął zupełnie inny problem. Oddziały Alam a n ó w wdzierały się głęboko w granice Imperium niepokojąc tereny nad górnym R e n e m i Dunajem. Konstancjusz osobiście poprowadził wyprawę do Recji, która była najbardziej zagrożonym terenem. Zakończyła się ona jeszcze w lecie 355 roku odniesionym zwycięstwem (Amm. X V 4). Jednym z kolejnych posunięć sitwy dworskich klakierów i donosicieli było osaczenie Sylwanusa 4 1 , naczelnika w o j s k pieszych, który skutecznie walczył z Germanami w okolicach Kolonii. Tenże tak skutecznie został wciągnięty w pułapkę zastawioną przez swoich dworskich wrogów, że nie pozostało m u nic innego, j a k ogłosić się augustem (T 1 sierpnia 355). Karna ekspedycja wysłana przeciw niemu przez Konstancjusza, a dowodzona przez przywróconego do łask Ursycyna, okazała się skuteczna w swoim działaniu. Już po dwudziestu ośmiu dniach od chwili wybuchu rebelię stłumiono, a Sylwanusa usiłującego ratować się przez szukanie schronienia w małej chrześcijańskiej kapliczce, bezlitośnie z a m o r d o w a n o 7 września 355 roku (Amm. X V 5, 1-31). Tymczasem sen z powiek cesarza spędzała sytuacja w Galii. Z docierających m e l d u n k ó w wynikało, że barbarzyńcy bezkarnie pustoszą ten kraj. Konstancjusz nie chcąc j u ż osobiście angażować się
41 Ojciec Sylwanusa, Frank z pochodzenia, w służbie Konstantyna Wielkiego odznaczył się w walce z Licyniuszem. Sylwanus został wychowany w rzymskiej kulturze i prawdopodobnie jako chrześcijanin. Był trybunem w służbie uzurpatora Magnencjusza. Przed bitwą pod Mursą przeszedł na stronę Konstancjusza, za co został wyróżniony godnością magister peditum. Por. A. Lippold, w: Der Kleine Pauly, t. V, kol. 198; A. Demandt, dz. cyt., s. 85, przyp. 30 i 31; W. Seyfarth, Ammianus Marcellinus. Rómisehe Geschichte, Schriften uncl Quellcn der Allen We)t, 2 1 , 1 , Berlin 1986, s. 278. przyp. 64.
74
Rozdział VIII
w zbrojną w y p r a w ę w tamte strony, rozmyślał jakimi sposobami mógłby zaradzić powstałemu problemowi. Wreszcie przyszło m u na myśl, aby wziąć pod uwagę swego stryjecznego brata Juliana, który nie tak dawno został w e z w a n y z Achai i który nosił jeszcze pallium 42 . Kiedy podzielił się swoimi myślami z otoczeniem, jedni zaczęli ogłupiać go pochlebstwami, inni przestrzegać przed mianowaniem cezara przypominając historię Gallusa. Cesarzowa Euzebia była innego zdania niż dworscy doradcy. Czy p o w o d o w a n a lękiem przed p o d r ó ż ą w tak dalekie strony, czy też mądrością, radziła, że trzeba przedkładać krewnych przed wszystkich innych. Wreszcie cesarz po rozważeniu wszystkich głosów postanowił Juliana wynieść do godności cezara ( A m m . X V 8, 1-4). Ceremonia odbyła się w Mediolanie 6 listopada 355 roku i została dokładnie opisana przez j e j uczestnika A m m i a n a Marcellina.
Wnioski: B y w a tak, że bracia wychowujący się w tym samym domu, wychowywani przez tych samych rodziców, mający tych samych nauczycieli wyrastają na ludzi o zupełnie różnych postawach, światopoglądach, usposobieniach. Bywa tak, choć najczęściej właściwie prowadzony proces wychowawczy ma duży wpływ na kształtowanie ludzkiej osobowości. Gallus i Julian byli przyrodnimi braćmi, mieli tego wspólnego ojca, ale nie mieli wspólnego domu. To co ich jeszcze łączyło to: książęce pochodzenie, wspólny sierocy los, dramat internowania i mizerni katecheci. Siedząc losy Gallusa można stwierdzić, że choć, zdaniem św. Grzegorza z Nazjanzu, zapowiadał się znakomicie to, jak przyszłość pokazała, skończył marnie, zarówno j a k o cezar i j a k o chrześcijanin. Jeśli nawet j e g o religijność j a k o dziecka była szczera, to nie przekształciła się ona w odpowiedzialną pobożność dojrzałego mężczyzny. Teraz trzeba sobie postawić pytanie: jak ten proces przebiegał w wypadku Juliana?
42 Rodzaj wierzchniej szaty, prawdopodobnie pochodzenia greckiego, symbolizowała zaprzyjaźnienie z grecką kulturą, sztuką i wiedzą.
która
5? -
Rozdział VI JULIAN - PORTRET WŁASNY
Nim zaczniemy mówić o kimś, pozwólmy, żeby sam powiedział 0 sobie. Słowa albo ich brak, mają swoje znaczenie. Mowę trzeba wysłuchać, zrozumieć, milczenie zaś uszanować, tym bardziej, że rzecz dotyczy niezmiernie delikatnej sfery ludzkiej egzystencji wiary. Prawdę o wierze człowieka zna Bóg i on sam. Prawdy o przekonaniach religijnych cesarza Juliana dowiemy się, jeśli Bóg pozwoli, na Sądzie Ostatecznym, lecz w naszych ziemskich dociekaniach nie wolno nam pominąć tego, co Julian napisał sam o sobie. Przystępując do analizy jego własnych wypowiedzi trzeba nam pamiętać o okolicznościach, w jakich te teksty powstawały. Podczas gdy żył Konstancjusz, Julian nie mógł swobodnie wypowiadać się na temat swoich przekonań religijnych, kiedy zaś sam został jedynowładcą, swoimi wypowiedziami malował pewien obraz pobożności już ukształtowanej, jaki chciał, by inni widzieli. Daremnym więc trudem byłoby szukanie w jego obszernej spuściźnie literackiej pochwały i akceptacji chrześcijaństwa. Nigdzie nie stwierdza, że przez chrzest został włączony do chrześcijaństwa, że uczestniczył w Eucharystii. Nic nie można na podstawie jego tekstów powiedzieć o tym, czy kiedykolwiek był z przekonania sympatykiem tej religii. Można jednak poddać krytycznej analizie te teksty, w których wspomina swoje dzieciństwo 1 młodość, i próbować wydobyć z nich to, co sam uznał za czynniki
p Rozdział VIII
76
kształtujące j e g o osobowość. Nie bez znaczenia będzie odwołanie się do tych dzieł, w których wypowiada się o chrześcijanach, gdyż m o g ą one, m i m o swej tendencyjności, ukazać stopień zagłębienia się autora w naukę Chrystusa.
JULIAN O SWOIM DZIECIŃSTWIE Nie ulega wątpliwości, że był to bardzo ważny i niełatwy okres jego życia. Wkrótce p o narodzeniu Juliana umiera ta, która wydała go na świat. Mając siedem lat przeżył krwawe czystki pałacowe w Konstantynopolu związane ze śmiercią j e g o przyrodniego wuja Konstantyna Wielkiego. W rzezi ginie jego ojciec Juliusz Konstancjusz, on zaś został niemal cudem uratowany wraz ze s w y m przyrodnim bratem Gallusem. Pierwsze wychowanie zawdzięczał eunuchowi Mardoniuszowi, który był niewolnikiem przeznaczonym do funkcji pedagoga, początkowo przy matce Juliana Bazylinie, a później przy nim samym. Oto jak wspomina ten czas w satyrze Misopogon, odpowiadając na kpiny, jakich mu nie szczędzili mieszkańcy Antiochii 1 . „To co mnie dotyczy, czego zabrania mi m ó j charakter, to słać wszędzie tęskne spojrzenia, tylko by w a m się pięknie ukazywać, z pięknem na twarzy, ale nie w duszy. Z waszego punktu widzenia prawdziwa piękność duszy polega widocznie na prowadzeniu rozpustnego życia, nauczył mnie j e d n a k m ó j pedagog, b y m idąc do szkoły patrzył tylko w ziemię. Nie byłem obecny na żadnym przedstawieniu teatralnym, do czasu kiedy to więcej włosów miałem na brodzie aniżeli na głowie, zresztą i wtedy miało to miejsce nie z m o j e g o osobistego upodobania i inicjatywy, lecz zdarzyło się to trzy lub cztery razy i to z nakazu regenta, mojego bliskiego krewnego, by się przypodobać Patroklosowi, jak zresztą dobrze o tym wiecie. Wtedy byłem z w y c z a j n y m obywatelem, ale i z tego przynajmniej powodu trzeba mi to wybaczyć, ponieważ j a wydaję w a m mojego okropnego nauczyciela,
1
Por. rozdz. I. s. 16.
Julian - portret własny
11
którego wy z większym jeszcze uzasadnieniem musicie nienawidzić niż mnie. On mnie j u ż wtedy nauczył 2 , dla m o j e j wielkiej zgryzoty, prosto m o j ą drogą postępować i to właśnie on jest dzisiaj okazją mojej z w a m i kłótni. Ponieważ on w mojej duszy temu kazał wzrastać i to, j a k b y powiedzieć, w nią wtłoczył, co ja wtedy sam odrzucałem; czynił to z całym swoim zaangażowaniem j a k b y rzeczywiście z a j m o w a ł się czymś bardzo wartościowym. On nazywał, tak sądzę, chłopską nieokrzesaną istotę godnością, surowość umiarkowaniem, nie być poddanym namiętnościom i nie szukać w nich szczęścia, nazywał on siłą duszy. N a Zeusa i na muzy, winniście wiedzieć, że ten nauczyciel m ó w i ł mi często, jak byłem jeszcze całkiem mały: 'Nie pozwól sobie przez grono twoich kolegów, którzy biegają do teatru, do tego się skłonić, by kiedykolwiek pragnąć tego rodzaju aktorstwa. 1 pragniesz iść na wyścigi konne? Homer opisuje takie ze znajomością rzeczy, weź j e g o księgę do ręki i czytaj opowiadanie od początku do końca. Słyszysz, jak ludzie o p o w i a d a j ą o tańcach pantomimów? Zostaw ich, znajdziesz taniec męski u młodych Feaków. U nich Femios będzie dla ciebie grał na lirze, a D e m o d o k o s będzie śpiewał. Są także drzewa u Homera, o których jest o wiele przyjemniej słyszeć, niż oglądać dekoracje sceny: W Delos widziałem raz na ołtarzu Apolla takie samo piękno, pien pnącej się ku niebu palmy. Podobnie zalesiona wyspa Klipsy, jaskinie Kirki, ogród Alkinoosa. Pomyśl o tym, nie znajdziesz nigdy bardziej uroczych dekoracji'. Powinienem w a m wymienić imię mojego nauczyciela i jakiego był pochodzenia, by tak móc mówić? Więc, na b o g ó w i boginie, był on barbarzyńcą, urodzonym Scytą 3 i nosił takie samo imię, j a k ten, którego Kserkses nakłaniał do wyprawy przeciwko Grecji 4 . Do tego był on eunuchem, słowo, które jeszcze przed 20 miesiącami z pełnym szacunkiem było w ciągłym użyciu, a które
:
Chodzi o czasy, kiedy Julian był dzieckiem. Scyta, czyli najprawdopodobniej Gotem, ponieważ tak Grecy ich nazywali. Por. O. Sceck, Geschichte des Untergangs der antiken Welt. t. IV. Stuttgart 1966. s. 511 (przypis do 352. 9). J Mardomusz. 3
78
Rozdział VIII
teraz jest obrażające i służy jako wyzwisko. Został on pod opieką m o j e g o dziadka wykształcony przez poezję Homera i Hezjoda, dla wychowania m o j e j matki. W kilka miesięcy po tym, j a k wydała mnie na świat, jako j e j pierwsze i jedyne dziecko, zmarła jako jeszcze bardzo młoda kobieta, i tak została zachowana od wielu nieszczęść. W m o i m ó s m y m roku życia zostałem, j a k o pozbawiony matki, powierzony jego starannej opiece. Od tego czasu przekonywał mnie do tych prawd i uczył mnie, abym m o j ą drogą do szkoły szedł prosto. I dlatego też to on ponosi odpowiedzialność za to, że j a j a w i ę się wam wszystkim jako zasługujący na nienawiść, ponieważ on sam żadnego innego sposobu życia nie chciał poznawać, ani też mnie pozwolić inaczej postępować" ( M i s o p . 351A nn). „Ale czy nie jest m i m o wszystko możliwe, będziecie pytać, dzisiaj odrzucić tę wieśniaczą istotę i zmienić się, gdyby nawet mnie w ten sposób wychowano? To nie jest możliwe, ponieważ przyzwyczajenie, j a k się powiada, jest drugą naturą i nie jest łatwo przeciwko niemu walczyć. Wyzwolić się z 30-letniej praktyki jest niezmiernie trudno, szczególnie jeśli zdobywało się j ą z tak wielkim trudem. A j a m a m więcej niż 30 lat. Dobrze, ale jak doszedłeś do tego, aby sam kłócące się ze sobą partie chcieć wysłuchać i wydać sąd o zawartych u m o w a c h ? Tego na pewno twój pedagog nie nauczył cię, ponieważ on w ogóle nie wiedział, że ty pewnego dnia będziesz panował. Ale na pewno tak, również tu znowu ten okropny stary mąż, do tego mnie doprowadził, aby tak postępować. Słusznie więc zrobicie jeżeli ogarniecie go tymi wszystkimi oskarżeniami, jakie przeciwko mnie kierujecie, ponieważ to on jest w pierwszej linii odpowiedzialny za ukształtowanie mojego sposobu życia. Powinniście j e d n a k wiedzieć, że z drugiej strony to on sam dał się innym oszukać. Niektóre ich imiona nawet docierają do waszych uszów, ponieważ bywacie często wykpieni przez komediopisarzy: Platona, Sokratesa, Arystotelesa, Teofrasta. Są to ci mężowie, do których przyłączył się ten starzec w swojej głupocie. Kiedy on j u ż potem we mnie, we wczesnej młodości, odkrył pociąg do filozoficznych dyskusji, dał mi radę, j a muszę być lepszym, gdy j a we wszystkich sprawach chciałbym stanąć w zawody z tymi wielkimi imionami, może nie lepiej jak któryś z tych mężów, ponieważ nie
Julian - portret własny
11
z nimi miałbym walczyć ale lepiej w każdym razie jak j a sam dotychczas byłem. Pozwoliłem się wtedy przekonać, ponieważ nie miałem żadnej możliwości inaczej postępować i nie zdołam się j u ż zmienić, choćbym nawet często odczuwał do tego skłonności. To idzie tak daleko, że sam się z tego p o w o d u ganię, nie wszystkim przyznawając pełną swobodę do dopuszczania się jakiejkolwiek niesprawiedliwości" (353A nn). Spróbujmy uporządkować istotne dla nas wiadomości zawarte w tym obszernym tekście. Zdaniem Juliana osobą, która w j e g o dzieciństwie wywarła ogromny wpływ na niego był Mardoniusz, Scyta z pochodzenia, niewolnik, eunuch, którego otrzymał niejako w spadku po matce Bazylinie. Czy Mardoniusz był chrześcijaninem? Jeśli tak, to na ile głębokim? Odpowiedzi na te pytania zostają tylko w sferze naszych domysłów. Wartości, przekazane osieroconemu chłopcu to przede wszystkim te, które sam uważał za najcenniejsze. Głównie należy do nich zaliczyć umiłowanie literatury, a zwłaszcza H o m e r a i Hezjoda oraz filozofii. Chciał wypracować w nim dystans do tego świata, inny sposób postrzegania i wartościowania niż to czynili jego rówieśnicy. Julian jest niewątpliwie indywidualistą. Czuje swoją inność i j e j źródło widzi w starym pedagogu. Spor z Antiocheńczykami stał się chyba dla niego okazją do pewnej refleksji nad s a m y m sobą. Przy całym wysiłku, by wykpić swoich adwersarzy, nie udaje mu się ukryć zadumy nad przyczynami tej swojej inności i nad losem, który go spotkał. Ten wątek staje się wręcz główną tarczą obronną przed zarzutami. Czy może człowiek tak łatwo się zmienić, odejść od tego, co duchowy ojciec, zaakceptowany w dzieciństwie i młodości autorytet, uczynił w nim j a k o niemal drugą naturą? Julian bardzo ciepło wyraził się o swojej matce Bazylinie 5 . Choć w jego pamięci nie zachował się obraz matki, to przecież znał j ą
5 Była córką Juliusza Julianusa, który był prawdopodobnie przez pewien czas namiestnikiem Egiptu, w latach 316-324 pruefectus praetorio oraz pełnił inne odpowiedzialne stanowiska na dworze Licyniusza. Jej matka (babka Juliana) była znaczącą posiadaczką ziemską. Lib„ Or. XVIłl 9; Bidez. dz. cyt., s. 15.
80
Rozdział VIII
zapewne z opowieści przede wszystkim Mardoniusza. Trudno wyobrazić sobie, by nie pytał o nią tego, który był ich wspólnym nauczycielem. O szacunku syna do matki m o ż e świadczyć choćby fakt, że j e j klejnoty przechowywał z największym szacunkiem oraz nazwał założone przez siebie w okolicy Nicei miasto Basilinopolis 6 .
JULIAN O M A C E L L U M „Rzecz to powszechnie wiadoma, że w linii męskiej ten sam ród m ó j i Konstancjusza; nasi bowiem ojcowie byli braćmi, mieli jednego ojca. A oto tak potraktował mnie, tak blisko spokrewnionego, ów cesarz rzekomo niezmiernie ludzki: zabił sześciu kuzynów, moich i jego; mojego ojca, który był zarazem jego stryjem; ponadto jeszcze drugiego wspólnego n a m stryja; i wreszcie m o j e g o brata najstarszego. Zamierzał również zgładzić mnie i drugiego brata, w końcu zadowolił się wygnaniem. Czyż więc m a m obecnie, niby w jakimś utworze tragicznym, wyliczać jego zbrodnie, rzeczywiście nie do opisania? Niektórzy, co prawda, p o w i a d a j ą tak: - Cesarz żałuje tego, co się stało. Cierpi bardzo na skutek bolesnych wyrzutów sumienia. Jak sądzi, właśnie dlatego dotknęło go nieszczęście bezdzietności. Przypuszcza również, że właśnie tamta sprawa jest przyczyną jego ciągłych niepowodzeń w wojnie z Persami. Tak prawili mnie i bratu dworzanie cesarza. Usiłowali nas przekonać, że Konstancjusz dopuścił się tamtego czynu częściowo oszukany, częściowo zaś ustępując przed gwałtownością wojsk rozwydrzonych i niezdyscyplinowanych. Takimi to piosenkami próbowano nas uśpić, gdyśmy zostali zamknięci w p e w n y m majątku ziemskim w Kapadocji (Macellum). Nie pozwolono nikomu zbliżać się do nas. Ani do m e g o
6
Lib„ O . X X X V I I , 3; Bidez, dz. cyt., s. 17.
Julian - portret własny
11
brata, którego siłą oderwano od j e g o studiów 7 , ani do mnie, którego jeszcze chłopaczkiem ze szkół zabrano. Jakimi słowy m a m opisać tamto sześciolecie? Spędziliśmy j e w cudzym m a j ą t k u na wzór owych więźniów, pilnie strzeżonych w perskich twierdzach. Nikt obcy nie m ó g ł porozumiewać się z nami. Nie pozwolono bywać u nas d a w n y m z n a j o m y m . Żyliśmy odcięci od wszelkiej p o w a ż n e j nauki i od jakichkolwiek kulturalnych kontaktów. W y c h o w y w a n o nas pośród wspaniałego zastępu służby, a ćwiczenia w gimnazjonie musieliśmy uprawiać z własnymi niewolnikami, j a k b y to byli równi nam towarzysze. Z naszych bowiem rówieśników nie dopuszczano tam nikogo" 8 . W swojej wypowiedzi, Julian, w i n ą za rzeź pałacową w roku 337, w której między innymi krewnymi ginie j e g o ojciec Juliusz Konstancjusz, obarcza cesarza Konstancjusza. Nadto podejrzewa go o zamiar zgładzenia również jego i brata Gallusa. Zostawiając n a boku szczegóły polemiki dotyczącej ówczesnych wydarzeń w Konstantynopolu, można bez obawy błędu przypuszczać, że Julian miał dostateczne powody, by nie ufać temu, który uchodził za „niezmiernie ludzkiego" cesarza. Jednym z nich była zsyłka do Macellum w Kapadocji, która przypada najprawdopodobniej na lata 345-351. Wydaje się wiarygodne opowiadanie Juliana o tym, jak to najbliższe otoczenie internowanych chłopców usprawiedliwiało postępowanie Konstancjusza. Jeśli jednak w uszach braci brzmiało to jak bajka, skutek takich tłumaczeń musiał być zdecydowanie odwrotny. Oprócz tych opowieści, Macellum utkwiło w pamięci Juliana j a k o sześcioletni czas zamknięcia i odosobnienia - wyrwanie ze szkoły, z grona znajomych, odcięcie od nauki i kultury. Julian odbierał skazanie ich na świat starannie dobranej służby i niewolników j a k o swoistego rodzaju upokorzenie. Ciekawe, że zupełnie inaczej odbierał swego pedagoga Mardoniusza, który przecież też był niewolnikiem.
Gallus byt początkowo zesłany do Tralles. Julian, Do senatu i ludu ateńskiego, 270-271. Tłumaczenie A. Krawczuk, w: Ród Konstantyna, Warszawa 1972, s. 68 70. s
i 82
Rozdział VI
Julian i Gallus zostali poddani o w y m osobliwym zabiegom wychow a w c z y m w takim okresie swojego życia, kiedy to w znacznej mierze kształtuje się osobowość człowieka. Charakterystyczna jest opinia Juliana o skutkach, jakie Macellum wywarło na charakterze j e g o brata Gallusa: „Co się mnie tyczy, zostałem w szczęśliwy sposób wybawiony z tej miejscowości (Macellum), chociaż z wielkimi trudnościami, przez pomoc bogów; m ó j brat j e d n a k okropnym zrządzeniem losu, jakie rzadko bywa, został zatrzymany na dworze cesarskim. I jeśli j u ż wcześniej w j e g o charakterze ukształtował się dziki i twardy rys, to faktycznie spotęgowany on został przez wychowanie, jakie otrzymaliśmy w górach. W m o i m przekonaniu odpowiedzialność za to ponosi ten, który kazał nas tak wychowywać. B o g o w i e to zrządzili, że j a dzięki filozofii wyszedłem z tego (wychowania) czysty i bez skazy. Niestety, brat był tej korzyści pozbawiony" 9 . Szczególnemu darowi bogów, filozofii, Julian zawdzięcza to, że jego zdaniem wyszedł z Macellum „bez skazy". Czy tak było rzeczywiście? Julian nic nie w s p o m i n a o kontakcie z nauką Jezusa, nic nie wspomina o jakimkolwiek związku z Kościołem chrześcijańskim. Nie znaczy to, że tych kontaktów nie było. Zwrócić należy uwagę przede wszystkim na dwóch hierarchów Kościoła, z którymi miał niewątpliwie styczność i którzy w okresie jego dorastania mogli mieć, i zapewne mieli, wpływ na j e g o podejście do chrześcijaństwa. Jednym z nich był Euzebiusz z Nikomedii, drugim zaś Georgios, biskup Aleksandrii.
GEORGIOS Z KAPADOCJI Pochodził on z pogranicza między Cylicją a Kapadocją, lecz raczej tej ostatniej krainie jest przypisywany. Jako ariański biskup Aleksandrii w bardzo ostry sposób zwalczał pogan. Był to zasadniczy powód, dla którego w roku 358 został zmuszony do opuszczenia miasta. Wró-
' 271D-272A.
Julian - portret własny
11
cił na o w ą atrakcyjną stolicę biskupią w roku 361. Kiedy do Aleksandrii dotarła wiadomość o wstąpieniu na tron Juliana, oburzeni postępowaniem biskupa mieszkańcy miasta schwytali go i wraz z Draontiusem oraz Diodorusem wtrącili do więzienia. Był to listopad 361 roku. 24 grudnia tego roku, wzburzony tłum wdarł się do więzienia i w okrutny sposób dokonał samosądu. Po dotarciu do cesarza wieści 0 morderstwie biskupa niezwłocznie wysłał on list do mieszkańców Aleksandrii. A oto fragmenty tego ważkiego dla nas dokumentu: Samowładca Cezar Julian, Najwyższy, Czcigodny do Ludu Aleksandiyjczyków, Ep. 29 (60). „...Powiedzcie mi, na Serapisa, za jakie zbrodnie oburzyliście się na Georgiosa? W y powiecie prawdopodobnie, że przeciw W a m podjudzał zmarłego Konstancjusza, po czym ten wprowadził do tego grodu świętego swe wojska, a rządzący Egiptem prefekt obsadził najświętszy tego boga obwód i zagrabił następnie bogów podobizny, zwyczajne świątyń wyposażenie ozdobne. Gdyście się na to, rzecz naturalna, oburzyli i bronić boga, a raczej j e g o własności usiłowali, prefekt ten poważył się na czyn równie krzywdzący jak bezbożny 1 nasłał na Was ciężkozbrojnych, więcej pono obawiając się Georgiosa niż samego Konstancjusza, który samego siebie strzegąc, do W a s odnosił się nie jak tyran, lecz z umiarem i po obywatelsku. Z tych więc p o w o d ó w , Wy choć słusznie gniewaliście się na nienawistnego b o g o m Georgiosa, znów gród ten święty splamiliście krwią. Wtedy dopiero dokonałby się nie mord i bezprawie, lecz prawidłowy wymiar sprawiedliwości, który by Was niewinnych zupełnie, bronił, sprawców zaś zbrodni, nie dających się naprawić, karał, wreszcie doprowadzał do opamiętania tych wszystkich, co grody tak wielkie i ludy tak kwitnące m a j ą sobie za nic, okrucieństwa zaś nad nimi popełniane uważają za drobny szczegół własnego panowania. Porównajcie więc obecne pismo moje z tym, które wysłałem W a m poprzednio 1 0 , i wnikajcie w istniejące między nimi różnice. Jakie
111
Ep. 28 (59).
84
Rozdział VIII
w a m wtedy w y p i s y w a ł e m pochwały! Dziś natomiast, na bogi, z powodu tej zbrodni, choć W a s kocham jeszcze, chwalić j u ż nie mogę. Oto poważa się lud, niby zgraja psów, człowieka rozszarpać, a potem nie wstydzi się wyciągać ku bogom rąk krwią zbroczonych, j a k b y były one czyste!... 'Lecz Georgios zasłużył na taką karę' powiecie, ' M o ż e nawet na gorszą i okrutniejszą' gotów jestem orzec. 'I z naszego p o w o d u ' powiecie jeszcze, na co i j a się zgodzę. Jeżeli jednak dodacie: 'I z naszych r ą k ' , na to zgody mej nie ma... 11 . Cesarz żywi niewątpliwą sympatię do Aleksandryjczyków. Najlepiej świadczy o tym poprzedni list skierowany do nich, choć i w wyżej cytowanym tej sympatii nie skrywa. Gani ich za to, że dali unieść się e m o c j o m mordując biskupa Georgiosa zamiast okazać więcej opanowania i praworządności w dochodzeniu do słusznych praw. Co do samego Georgiosa cesarz wyraźnie stwierdza, że zgadza się z wyrokiem tłumu, ba, nawet uważa, że biskup zasłużył na jeszcze większą karę. M o ż n a zgoła przypuszczać, że cesarz bardziej byłby zadowolony, gdyby morderstwo Georgiosa zostało dokonane rękami zwolenników biskupa Atanazego, nieubłaganego przeciwnika arian. Tymczasem z j e g o słów wynika, że winę ponoszą poganie, z którymi to zamordowany biskup, za czasów swojego życia wszedł w szczególnie ostry konflikt' 2 .
11
Wydarzenia w Aleksandrii opisuje A m m i a n Marcellin XXII 11, 10; Soz. V 7. Ocena Georgiosa jest jednoznacznie negatywna. u Sozomen wspomina, że arianie rozprzestrzeniali wersję „jakoby wszystko to spadło na Georgiosa za sprawą stronników Atanazego. Ja j e d n a k raczej uważam, stwierdza autor, że jest to dzieło obrońców pogaństwa. Biorę przy tym w rachubę fakt, że mieli oni większe i liczniejsze powody, by go nienawidzić, a przede wszystkim uwzględniam tu zniewagi, jakimi Georgios dotknął posągi bóstw i świątynie, oraz wydany przez niego zakaz składania ofiar i przestrzegania odziedziczonych po przodkach zwyczajów. Ich nienawiść do niego potęgował jeszcze wpływ, jakim biskup się cieszył na cesarskim dworze; i jak to się najczęściej zdarza prostym ludziom w stosunku do osób wpływowych, uznali, że dłużej j u ż tego nie ścicrpią". Do tego doszła sprawa zbezczeszczenia przez grupę chrześcijan świątyni Mitry i związanych z t y m krwawych zamieszek. Sozomen wyraźnie stwierdza, że zna korespondecję Juliana w tej sprawie i podkreśla prawdziwość wskazania winnych. Soz. V 7.
Julian - portret
własny
11
Sąd Juliana o Georgiosie nie był pozbawiony określonych przyczyn. O tym, że drogi ich życia przecięły się, z n a j d u j e m y informację w dwóch innych listach Juliana, jakie wysłał do Aleksandrii w związku ze śmiercią Georgiosa. Dotyczą one cennej biblioteki, która była własnością zamordowanego biskupa: Julian do Porfyriosa, naczelnika finansów, Ep. 52 (106) 13 . „Biblioteka Georgiosa była bardzo wielka i bogata w dzieła przeróżnych filozofów i wielu komentatorów, bynajmniej nie najmniejszą j e j część stanowiły liczne i rozmaite księgi Galilejczyków, całą więc tę bibliotekę postaraj się odszukać i odesłać do Antiochii, wiedząc, że sam będziesz obłożony karą najcięższą, jeśli j e j z całą skrupulatnością nie odnajdziesz, ludzi zaś o przywłaszczenie sobie książek w jaki bądź sposób podejrzanych, za p o m o c ą wszelkiego rodzaju badań, przysiąg, wreszcie brania na męki większej ilości niewolników 1 4 do wyjawienia wszystkiego nie namówisz ani zmusisz". Julian do Ekidiosa, prefekta Egiptu, Ep. 53 (107) 15 . „Z ludzi jedni kochają się w koniach, inni - w ptakach, inni jeszcze — w zwierzętach dzikich, we mnie zaś od dzieciństwa wszczepiona jest namiętna miłość ku książkom. Byłoby więc nienaturalne, gdybym patrzał obojętnie, że zagarnęli j e dla siebie ludzie, którym nie dość tego, że j u ż złotem zaspokoili swą żądzę bogactwa, lecz zamierzają i te przywłaszczyć sobie bez trudu. Okaż mi więc tę osobistą łaskę, żeby wszystkie księgi Georgiosa zostały odszukane. Wiele bowiem miał on pism filozoficznych, wiele retorycznych, wiele też traktujących o bogobojności Galilejczyków, które pragnąłbym, aby znikły całkowicie. Żeby jednak wraz z tymi nie zostały skradzione pożyteczniejsze, niechaj zostaną odszukane wszystkie. Kierowni-
W. Klinger, J. Wolski. Julian Apostata. Listy. Biblioteka przekładów z literatury antycznej, t. 9, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962. s. 65. 14 Prawo rzymskie pozwalało na stosowanie tortur wobec niewolników. 11 W. Klinger, dz. cyt., s. 65 n.
86
Rozdział VIII
kiem tych poszukiwań niech będzie były pisarz Georgiosa, który powinien wiedzieć, że jeśli odszuka j e uczciwie, otrzyma na starość wolność; jeśli zaś okaże się dla sprawy w jaki bądź sposób szkodliwy, będzie badany na torturach. A z ksiąg Georgiosa j a sam znam jeśli nie wszystkie, to w k a ż d y m razie niemało, bo w czasie mego pobytu w Kapadocji dawał mi do przepisywania niektóre i otrzymał j e z powrotem". Wnioskiem, który na wstępie nasuwa się z przytoczonych listów Juliana jest fakt osobistej znajomości Georgiosa. Julian, jak m o ż n a przypuszczać, znał również j e g o pisarza, skoro wie, że jest on starym niewolnikiem dobrze p o i n f o r m o w a n y m o księgozbiorze, należącym niegdyś do zamordowanego hierarchy. Czas owej znajomości przypada na okres pobytu Juliana w Kapadocji w Macellum. Julian pożyczał od Georgiosa niektóre z ksiąg będących w jego posiadaniu, czytał j e i sumiennie oddawał. Niemal szczyci się tym, że zna jeśli nie cały księgozbiór, to na pewno większą j e g o część. Biblioteka ta miała dla autora listów duże znaczenie i to z niejednej przyczyny. Niewątpliwie była wspomnieniem jasnych chwil w ciemnym okresie internowania, kiedy to na odludziu cesarskiej posiadłości była j e d y n y m oknem na świat. Dla Juliana szczególnie ważne były księgi filozoficzne i retoryczne. To one rozwijały w nim to, co zaszczepił w j e g o duszy umiłowany nauczyciel Mardoniusz. Mówiąc o księgozbiorze Georgiosa Julian właśnie te rodzaje ksiąg wymienia na pierwszym miejscu. W odszukiwaniu zagubionej biblioteki domaga się także, by nie zapomniano o księgach „traktujących o bogobojności Galilejczyków". Była to, j a k wspomina cesarz, wcale nie najmniejsza część biskupiego księgozbioru. Jest znamienne polecenie Juliana przysłania również i tych ksiąg do j e g o kwatery w Antiochii. Wprawdzie z j e d n e j strony pragnął, by one bezpowrotnie zniknęły, z drugiej zaś były mu przydatne w pracy nad dziełem, które nazwie Przeciwko Galilejczykom. O tym, j a k bardzo Julianowi zależało na przejęciu tego majątku świadczą najlepiej sposoby, do jakich każe się uciekać w przypadku napotkania ewentualnych trudności.
Julian - portret własny
11
Skoro Georgios, któremu współcześni wystawili jednomyślnie ujemne świadectwo, był, obok Euzebiusza z Nikomedii 1 6 , j e d y n y m przedstawicielem wyższej hierarchii Kościoła mającym kontakt z młodym Julianem, to rodzi się pytanie o wrażenie, jakie pozostawił w j e g o świadomości. Z przytoczonej korespondencji wynika, że nie najlepsze. Warto w tym miejscu przytoczyć opinię o Georgiosie wyrażoną przez św. Grzegorza z Nazjanzu: „Pewien potwór kapadocki, urodzony na najdalszych kresach naszego kraju, podłego rodu, podlejszego jeszcze usposobienia, nie całkiem wolny, lecz mieszaniec, j a k to widzimy w przypadku mułów; najpierw służalec przy cudzym stole, gotów się sprzedać za kawałek placka jęczmiennego, nauczony wszystko czynić i mówić dla napełnienia brzucha, na koniec wkręcił się na nieszczęście do służby publicznej, gdzie powierzono m u najpodlejsze zajęcie odbiorcy wieprzowiny do kuchni wojskowych. Gdy tam nadużył zaufania pełniąc służbę wyłącznie na korzyść swego brzucha i pozostawało m u tylko ciało, pomyślał o ucieczce, i wędruj ą c z j e d n e g o miasta do drugiego, jak to czynią zbiegowie, wreszcie na wspólne nieszczęście Kościoła, j a k j a k a ś plaga egipska przybył do Aleksandrii. Tu kończy tułaczkę, a zaczyna szkodliwą działalność. Zresztą był to człowiek nic nie wart, b o ani nie skosztował nauk wyzwolonych, ani w towarzystwie nie umiał rozmawiać, ani nawet nie przywdział maski pobożności i próżnej obłudy, lecz do złych czynów i mącenia wody był najzdolniejszy ze wszystkich" (Or. X X I 16). Biskup z Nazjanzu był szczególnie uwrażliwiony na to zgorszenie w Kościele, którego źródłem są duszpasterze. Świadczy o tym najlepiej ostrość j e g o reakcji ujawnianych przy różnych okazjach 1 '. W tym j e d n a k co Grzegorz napisał o Georgiosie przeszedł samego siebie. Biorąc pod uwagę ferwor antyariańskiej polemiki, j a k o element tonujący wydźwięk jego opinii, jest to bardzo mizerny obraz w y c h o w a w c y Juliana z kapadockiego Macellum. Czy taki człowiek mógł skutecznie pomóc Julianowi w spotkaniu z Chrystusem, czy też
16 r
Aram. XXII 9. Por. np. Or. XVIII 36: X X ] 9.
88
Rozdział VI
raczej podprowadzając skutecznie oddalać? M a m y do czynienia z klasycznym przykładem tej prawdy, że aby przekonać drugiego człowieka do pewnych prawd, nie wystarczy dać mu do ręki uczone książki, otworzyć przed nim bogatą bibliotekę, a s a m e m u świadczyć o czymś zupełnie innym. N a s u w a się jeszcze jedna wątpliwość związana z n i k c z e m n ą postaw ą Georgiosa. Jeśli był on odpowiedzialny za w y c h o w y w a n i e Juliana w Macellum, to w takim razie, j a k należy traktować o w o „zapisanie Juliana i Gallusa do kleru", o którym w s p o m i n a Grzegorz (Or. IV 23). Czy tak mało wiarygodna postawa biskupa nie pozwala na domniemanie przeróżnych nadużyć?
Rozdział VII JULIAN O CHRZEŚCIJAŃSKIEJ DOKTRYNIE
To, co wiedział o chrześcijaństwie chciał skonfrontować z tym co uznał za prawdę w pogaństwie. Dlaczego było mu to potrzebne? Miał niepokój sumienia? A może chciał ratować tych, którzy według niego zbłądzili? Domagając się przysłania do Antiochii również i ksiąg Galilejczyków, z biblioteki po zabitym przez pogan aleksandryjskich biskupie Georgiosie, cesarz pracował nad traktatem Przeciwko Galilejczykom1. W ataku na chrześcijan miał godnych poprzedników i w swoim dziele obficie korzystał z ich dorobku. Analiza zachowanych tekstów, mająca na celu wykazanie na ile są to powtórzenia wcześniejszych ataków, a na ile własne przemyślenia Juliana, mogłaby stanowić temat odrębnego opracowania 2 . Dla omawianego przez nas zagadnienia ważne jest, jak głęboko w sercu autora tkwiły przytaczane przez niego zarzuty? Powstaje i kolejne pytanie. Czy na podstawie tych tekstów można coś powiedzieć o przyczynach odwrócenia się Juliana od chrześcijaństwa?
1
Por. rozdz. I, s. 18. Próbę lakicgo opracowania podjął Gcrnot Krapinger w swej pracy magislerskiej Kaiser Juiians Schrift gegen die Christen. Ubersetzung und Kommentar, Graz 1987, napisanej pod kierunkiem prof. Franza F. Schwarza. Praca wartościowa filologicznie, wymagająca jednak jeszcze dużego dopracowania filozoficzno-teologicznego. 2
Rozdział VIII
90
„ P O M Y S Ł O W Y WYNALAZEK LUDZKIEJ Z Ł O Ś L I W O Ś C I " „ W y d a j e mi się stosowne, aby wskazać wszystkim ludziom przyczyny, które skłoniły mnie do przekonania, że podstępna nauka Galilejczyków jest p o m y s ł o w y m wynalazkiem ludzkiej złośliwości". Nie ma w niej nic boskiego, lecz j e j powodzenie należy tłumaczyć t y m , iż jest w duszy ludzkiej niepojęta skłonność do tego, b y treści baśniowe uznawać za prawdziwe (39A, B). Odrzucili to, co piękne i wartościowe tak u Hellenów j a k i u Żydów, zaś przyjęli od pierwszych luźne życie, beztroskę i podłość, zaś od drugich bezbożnictwo i lekkomyślność. Ta przedziwna synteza z tego, co u Ż y d ó w i u pogan jest złego, stanowi istotę chrześcijaństwa (42E; 43A, E). Wiedza ludzi o Bogu pochodzi z natury, a nie jest czymś wyuczonym. W s k a z u j e na to wspólny tak jednostkom, jak i społeczeństwom pociąg do tego co boskie 3 . Nie jest jednak łatwą rzeczą głębiej poznać to co boskie. Wtajemniczeni zaś nie są w stanie zdobytej wiedzy przekazać tym, którzy nie są w możności to zrozumieć 4 . Wszyscy j e s t e ś m y z natury tak związani z niebem i z ukazującymi się na nim bóstwami, że jeśli ktoś oprócz nich jeszcze jakiegoś innego boga przyjmie i wyznaczy mu niebo jako miejsce zamieszkania, nie wygania go z ziemi, lecz uznaje go za króla wszechświata i stawia na najbardziej godnym miejscu, skąd widzi wszystko na ziemi (52B, C). Julian, który próbuje ogarnąć różne kierunki antycznej myśli, w tym wypadku wyraźnie rozróżnia między swoim pogań-
3
Twierdząc, że poznanie egzystencji nie jest związane z łaską, lecz jest naturalną ludzką własnością, Julian jest bliski stoikom: Omnibus enim innatum est et in animum quasi insculptum esse deos. Cicero, De natura deorum 2, 12; Ut porro firmissimum hoc adferri yidetur cur deos esse creda mus, ąuod nulla gens tam jera, nemo omnium tam sit immanis, cuius mentem non imbuerit deorum opinio. Cicero, Tusculanae disputationes 1, 13, 30: Omnibus insita de dis opinio est. Seneca, Ep. 117, 6. 4 Julian nawiązuje do poglądów Celsusa (Przeciw Celsusowi V i i 42), który odwołuje się z kolei do twierdzenia Platona: Trudno jest znaleźć twórcę i ojca tego wszechświata, a znalazłszy mówić o nim do wszystkich niepodobna. Platon, Timajos 5, 28C, przekład W. Witwickiego.
Julian o chrześcijańskiej
doktrynie
91
skim a chrześcijańskim wyobrażeniem świata. Dla niego to co ziemskie i to co niebieskie, to co ludzkie i to co boskie tworzą razem nieprzemijający świat. Dla Ż y d ó w i chrześcijan Bóg Stwórca wieczny i nieprzemijający jest różny od stworzonego i przemijającego świata 5 . Nie m a takiego, twierdzi cesarz, który by przy modlitwie rąk nie wznosił do nieba, niezależnie czy n a jednego czy na więcej bogów przysięga, by wtedy nie dostrzegł zupełnie tego co boskie. Firmament, j a k wynika z obserwacji, nie jest poddany zmianom, ani się nie powiększa, ani nie pomniejsza. Nie znosi żadnego nieuporządkowanego ruchu. M a swój czas blask księżyca i ustalony jest wschód i zachód słońca. Ta stałość uprawnia do tego, by firmament uznać jako boga i boży tron. Tego rodzaju istota nie powiększa się ani nie pomniejsza. Nie jest poddana żadnym zmianom. N i e m a j ą w p ł y w u na nią żadne nieszczęścia ani śmierć. Jest czysta i wolna od wszelkiej skazy. Jest wieczna i w ciągłym ruchu, ożywiana albo przez boską, w niej zamieszkującą duszę, albo bezpośrednio od bóstwa otrzymująca impuls wiecznego ruchu (69B, C, D) 6 . Zdaniem Juliana w mitach pogańskich zdarzają się opisy śmieszne i niewiarygodne (44A, B). Nie brak również śmieszności i niekonsekwencji w nauce Żydów. Jako przykład przytacza autor biblijny opis stworzenia człowieka i grzechu pierworodnego, starając się wytknąć wszystkie „niedorzeczności" (75A-94A) 7 .
AKT STWORZENIA I KONCEPCJA BOGA Wiele miejsca poświęcił cesarz na analizę starotestamentalnych tekstów omawiających akt stworzenia świata. Zestawia j e z poglądami
1
Por. argumenty Celsusa w: Przeciw Celsusowi V 14. O uzależnieniu „teologii solarnej" Juliana od poglądów Jamblicha M. P. Nilson, Die Geschichte der grichischen Keligion, II. Munehen 1961. s. 439, 448. " Dla Celsusa szukanie głębszego znaczenia w Starym Testamencie nie ma sensu (Przeciw Celsusowi I I 7). Zupełnie podobnie twierdził Porfiriusz. Por. G. Krapinger. dz. cyt., s. 80. 6
92
Rozdział VIII
Platona starając się wykazać wyższość tych ostatnich nad nauką głoszoną przez Ż y d ó w i chrześcijan (96C-99E). W dalszym ciągu swego traktatu Julian chce wykazać, „że zarówno sam Mojżesz, j a k po nim następujący prorocy, również Jezus z Nazaretu, ale także i ten, który przewyższył wszelkich kuglarzy i oszustów, wszystkich miejsc i czasów - Paweł, ogłosili Stwórcę j a k o Boga samego Izraela i Judei oraz Ż y d ó w j a k o jego wybranych" (100A). Paweł, choć tak przez cesarza spostponowany, zasługuje jednak na podziw: j a k bowiem polipy zmieniają swoją farbę dostosowując j ą do koloru skał, tak Paweł zmieniał swoją naukę w zależności od okoliczności, w jakich się znalazł, i gdy m u to odpowiadało, nie zawahał się powiedzieć: „Bo czyż B ó g jest Bogiem jedynie Żydów? Czy nie również i pogan. Z a p e w n e również i pogan" 8 (106B). Jakże więc łatwo można postawić pytanie Pawłowi: skoro B ó g jest Bogiem wszystkich, to dlaczego swoją troską ogarnia tylko wybranych? Czy m o ż n a więc, jak chcą tego Żydzi i chrześcijanie, uważać go za stwórcę wszystkiego, czy raczej władza Jego jest ograniczona i należy Go traktować j a k jednego z wielu bogów (106C, D; 100C). Takiej koncepcji Boga przeciwstawia Julian Stwórcę, który jest wspólnym ojcem i królem. Ta najwyższa istota posługuje się w zarządzaniu światem niższymi transcendentnymi istotami, którym to poszczególne ludy, regiony i sprawy zostały powierzone (115D, E). Cesarz stara się połączyć neoplatońskie filozoficzne rozumienie Boga z greckim, typowo ludowym Jego rozumieniem. Starzy greccy bogowie z całym bogactwem swych indywidualnych cech oddziałują na poszczególne dziedziny życia na ziemi, na różne narody czy grupy zawodowe. Działają jak pewnego rodzaju narzędzia w ręku czysto duchowego bóstwa. W tym to właśnie oddziaływaniu dopatruje się Julian różnic, jakie w y s t ę p u j ą między wszelkiego rodzaju społecznościami ludzkimi. Te prawa, dane odgórnie, a więc niejako tkwiące w naturze ludzkiej, m a j ą większą moc aniżeli siła wychowania (115D-131D).
s
Por. Rz 3. 29.
Julian o chrześcijańskiej
doktrynie
93
Nawiązując do różnic istniejących w ludzkiej społeczności cesarz próbował ośmieszyć opowieść biblijną o budowie wieży Babel 9 . Bóg, który p o w o d o w a n y lękiem przed potęgą ludzi, miesza im języki, jest dla Juliana nie do przyjęcia (134D-148C). Odnosząc się zaś do przykazań, które M o j ż e s z otrzymał na górze Synaj 1 0 , Julian stwierdza, że są one, za wyjątkiem „Nie będziesz miał cudzych bogów obok m n i e " oraz „Pamiętaj o dniu szabatu...", uznawane przez wszystkie ludy. Nie może jednak pogodzić się z tym, że D a w c a przykazań określił się j a k o „Bóg zazdrosny". Gdzie więc jego m o c - pyta cesarz - skoro jakże wiele narodów czci bezkarnie inne bóstwa (152B-159E). B ó g Platona nie m a takich słabości jak Bóg Izraelitów, który wpada w gniew, czy też składa przysięgę (160D-161A) 1 1 . „Cóż to więc m a być za naśladowanie Boga, które to Hebrajczycy tak wychwalają! Złość, gniew i dzika zazdrość!" (171E). W dalszym ciągu swych w y w o d ó w Julian stara się dowieść, że Bóg o wiele bardziej obdarzył inne narody niż Hebrajczyków (176A, B, C). Stara się przy tym wymienić poszczególne dziedziny wiedzy i życia, w których świat pogański ma większe od Żydów osiągnięcia (178A-190C).
OPATRZNOŚĆ M ó w i ą c o szczególnej opiece b o g ó w nad swoimi wyznawcami, Julian stara się ośmieszyć chrześcijańskie zwyczaje związane z czczeniem drzewa Krzyża Św., kreśleniem j e g o kształtu na czole i oznaczeniem nim domów. Julian nie może zrozumieć, czemu chrześcijanie zawierzyli Żydom, skoro pod opieką bogów Imperium Rzymskie cieszy się wolnością przez tak długi okres czasu, gdy tymczasem
" Por. Rdz U . 5-8. Por. W j 20. 1-17. " Por. Pwt 32. 40; Lb 11; Jr 22. 5.
111
Rozdział VIII
94
Hebrajczycy tylko bardzo krótko w swojej historii cieszyli się wolnością (209E). To źle świadczy o Bogu Izraela. Chrześcijanom cesarz wytyka, że i sam Jezus był poddanym rzymskiego władcy (213A). Jeśli są przekonani, że jest On stwórcą nieba i ziemi, to dlaczego nie m ó g ł przyjść na ratunek swoim przyjaciołom i współziomkom? (213B, C). Julian nie szczędzi krytyki Ż y d o m pod adresem zarówno ich osiągnięć militarnych, j a k i organizacji życia społecznego. Za naganne i prymitywne uznaje między innymi prawo, działanie sądownictwa, sposoby zarządzania miastami, poziom sztuki i medycyny (218A-222A). Zdaniem Żydów, wszystkowiedzący król Salomon stał się czcicielem bóstw pogańskich, ponieważ uległ pewnej kobiecie 12 . „Jeśli on dał się namówić kobiecie - pisze Julian - to nie można go nazywać mądrym!". Skoro j e d n a k jest uznawany przez Hebrajczyków j a k o mądry, to na p e w n o nie mogła skłonić go do czci innych b o g ó w kobieta, tylko j e g o umysł (224C, D, E). Dziwi się cesarz, że skoro chrześcijanie tak bardzo są zadowoleni z czytania własnych pism, to dlaczego aż tak rozmiłowali się w nauce Greków. Jest zdania, że pisma chrześcijan m a j ą negatywny wpływ na umysł i tym różnią się od pogańskich. Te pierwsze nikogo nie uczynią człowiekiem prawego charakteru, czy też choćby tylko przyzwoitym. Zaś pisma pogan pozwalają zyskać człowiekowi integrację charakteru, gdyby nawet całkowicie brakowało mu do tego naturalnych przesłanek. Jeśli j e d n a k m a ktoś naturalne predyspozycje i czerpie z owych pism swoje wychowanie, ten stanie się darem Boga dla ludzkości (229C-E). Ciekawe, że jako najbardziej przekonywujący argument Julian radzi chrześcijanom, by wybrali ze swojej wspólnoty chłopców i kazali im z a j m o w a ć się ich (chrześcijańskimi) pismami. Kiedy wyrosną na mężczyzn, będą bardziej użyteczni od niewolników. Nie m o ż n a - stwierdza autor - nazwać boskimi te pisma, przez które nikt nie stanie się rozumniejszym, odważniejszym czy też
17
Por. 1 Kri 11. 4.
Julian o chrześcijańskiej
doktrynie
95
chociażby lepszym. Chrześcijanie zaś te pisma, z których człowiek może uczyć się dzielności, czerpać mądrość i sprawiedliwość, przypisują szatanowi i j e g o sługom (229E; 230A).
CHRZEST Prawdą o chrześcijanach jest, zdaniem Juliana, to iż są bezbożnikami, którzy łączą w sobie żydowski brak rozwagi z obojętnością i nikczemnością pogan. Z obu stron wzięli nie to co najpiękniejsze, ale to co najgorsze. W kontekście tych rozważań Julian powołał się na słowa św. Pawła skierowane do gminy w Koryncie: „Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwiąźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego. A takimi byli niektórzy spośród was. Lecz zostaliście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imię Pana naszego Jezusa Chrystusa" 1 3 . Posłużył m u ten tekst, aby zająć stanowisko wobec nauki wyznawców Chrystusa o Chrzcie św. W o d a jest przydatna do zmywania brudu. Chrzest w o d ą nie może oczyścić człowieka z trądu, liszaju, wysypki, brodawek, podagry, czerwonki, puchliny wodnej, zanokcicy czy też jakiegokolwiek lekkiego lub ciężkiego schorzenia. Jak więc m o ż e uleczyć człowieka z rozpusty, rabunku czy też wszystkich innych wykroczeń duszy? (238A-245D).
BÓSTWO 1 CZŁOWIECZEŃSTWO CHRYSTUSA W dalszym ciągu swych w y w o d ó w Julian starał się zakwestionować słuszność posługiwania się przez chrześcijan Starym Testamentem w dowodzeniu Bóstwa Jezusa Chrystusa. Wchodzi jednocześnie
I Kor 9, 11.
Rozdział VIII
96
w polemikę nad interpretacją słów św. Jana „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo". Jako dostateczny argument przeciw Bóstwu Jezusa wystarcza m u stwierdzenie „u Bog a " i „na początku" (253A-262C) 1 4 . Czy wynika - pyta Julian z proroctwa Iząjaszowego: „Oto Panna pocznie i porodzi Syna" 1 5 fakt, że Maryja, matka Jezusa jest Bogarodzicielką, a j e j Syn prawdziwym Bogiem? (262D). Nawiązując do ofiar składanych przez Ż y d ó w w czasach funkcjonowania świątyni 1 6 , cesarz pyta chrześcijan, dlaczego nie pozostali przy tym sposobie sprawowania kultu? „Dlaczego nic nie ofiarujecie, wy, którzy wynaleźliście n o w ą Ofiarę i nie potrzebujecie j u ż Jerozolimy?" Jest rzeczą znamienną, że Julian wymienia to, co uważa za wspólne lub bardzo podobne Hebrajczykom i poganom: świątynia, miejsca święte, ołtarze ofiarne, oczyszczenia i określone przepisy (299B-306B). Autor stara się również wykazać brak konsekwencji między w i z j ą Piotra, j a k ą miał przed chrztem setnika Korneliusza 1 7 , a przepisami pokarmowymi Starego Przymierza (314C-E) 1 8 . Nawiązując zaś doc stwierdzenia św. Pawła: „kresem Prawa jest Chrystus" 1 9 , stawia zarzut, że w proroctwach Starego Testamentu nie ma żadnej zapowiedzi, czy to rewizji starego, czy to przekazania nowego Prawa (320A-C). Czyniąc spostrzeżenie, że Jan jest pierwszym ewangelistą, który Jezusa nazywa Bogiem. Julian tłumaczy to tym, że j u ż wtedy ogromna ilość helleńskich i italskich miast o w ą chorobą (chrześcijaństwem) została ogarnięta i zapewne słyszał on, że groby Pawła i Piotra były potajemnie czczone 2 0 . W nawiązaniu do słów: „Słowo stało się cia-
14
Wyraźne nawiązanie do twierdzenia arian, iż był czas kiedy nie było Syna. Iz 7, 14. 16 Por. KLpł 16, 5-6; 15-16; 7, 20. 17 Por. Dz 10, 9-16. 18 Por. Kpł 11, 3-23. Rz 10, 4. 20 Jest to ciekawy ślad kultu św. Piotra i Pawła i czci j a k ą otaczane były ich groby. Julian jest przekonany, że sięga ona czasów Janowych. 15
Julian o chrześcijańskiej
doktrynie
97
łem i zamieszkało wśród nas" 2 i , Julian stwierdza, że są wśród bezbożników (chrześcijan) tacy, którzy uważają, iż Jezus Chrystus jest innym niż głoszony przez Jana Logos. To jednak, według niego, p r a w d ą nie jest. „Ewangelista uważa, że ten, którego on sam nazywa Bogiem i Logosem został rozpoznany przez Jana Chrzciciela i jest nim Jezus Chrystus". Dla Juliana podstawowa trudność mieści się w tym, że skoro Ewangelista stwierdza: „Boga nikt nigdy nie widział. Jednorodzony Syn, który jest w łonie Ojca [o Nim] pouczył" 2 2 , to jak mógł wcześniej stwierdzić, mówiąc o Słowie Boga, że „stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę" 2 3 . Jeżeli Logos jest Bogiem, to j a k można go było zobaczyć (327A-333D)?
GROBY W nawiązaniu do bardzo powszechnej wśród chrześcijan praktyki otaczania grobów szacunkiem, Julian czyni im z tego p o w o d u wyrzuty. Nigdzie bowiem, jak stwierdza, nie jest to „u w a s " zapisane, by groby otaczać czcią. „Jak możecie przy grobach wznosić błagania do Boga, skoro Jezus powiedział, że są one pełne plugastwa?" 2 4 . Na to pytanie daje odpowiedź powołując się na proroka Izajasza: ..W grobach i zakamarkach śpią ze względu na majaki senne" 2 3 . Cesarz przypuszcza, że po śmierci Mistrza Apostołowie czynili podobnie i przekazali pierwszym wierzącym owe magiczne praktyki (335B340A).
21
J 1, 14. J 1, 18. Julian posłużył się tekstem, w którym jest określenie .jednorodzony Syn" (ó |U0V07EVlję u i ó ę ) . W innych kodeksach „jednorodzony B ó g " (n0V0"yEViję i3-eÓę). Wig. imigenitus filius i podobnie Biblia Tysiąclecia. Por. Novum Testamentum, gr. et lat., ed. Nestle-Aland, London 1963-1969, s. 231. 23 J 1, 14. 24 Por. Mt 23, 27. 22
29 Tekst Juliana, w którym nawiązuje do proroka Izajasza: To lud co mnie pobudza! do gniewu bez ustanku a bezczelnie, składając ofiary w gajach i paląc kadzidło na cegłach, przebywając w grobowcach i spędzając noce w zakamarkach, jedząc wieprzowe mięso i niczysre potrawy z sosem w swych misach (Iz 65, 3-4).
Rozdział VIII
98 KAIN I ABEL
W swoich rozważaniach Julian zajął się również historią Kaina i Abla. Bóg, według chrześcijan, nie gani ofiary Kaina, lecz to iż była ona niewystarczająca 2 6 . O b a j bracia byli - zdaniem autora - tak samo gotowi do złożenia ofiary Bogu. Jednakże ofiara z tego, co ożywione jest więcej warta niż z tego, co nieożywione, bowiem w ziemskim porządku rzeczy to, co jest ożywione stoi wyżej od tego, co ożywione nie jest. (Abel składał ofiarę z pierwocin swej trzody, zaś Kain z płodów roli). Wskazując na tę właśnie przyczynę, która była p o w o d e m postawienia przez Boga wyżej ofiary Abla od ofiary Kaina, Julian nadmienił, iż wprowadził o w ą interpretacją jednego z uczonych biskupów w nie lada zakłopotanie (346E-347C).
CHRZEŚCIJAŃSTWO I JUDAIZM Powołując się na Przymierze Boga z Abrahamem 2 7 Julian stawia chrześcijanom pytanie, dlaczego odeszli od obrzezania jako zewnętrznego znaku, a głoszą za Pawłem naukę o obrzezaniu serc° 28 Czyżby Chrystus był kłamcą, skoro powiedział, że nie przyszedł znieść Prawo, ale je wypełnić? 2 9 . Pokpiwając, cesarz sugeruje, że i wśród chrześcijan, tych o „obrzezanych sercach", nie brakuje złoczyńców i moralnie podejrzanych ludzi (351A-354A). Chrześcijanie o d m a w i a j ą świętowania Paschy tłumacząc się tym, że: „Chrystus został za nas wszystkich ofiarowany". Julian pyta, czy to On zabronił im tego, by wspólnie z Żydami jedli niekwaszony chleb? Boga Hebrajczyków podziwia i jest przekonany, że nie przysługuje On chrześcijanom. Nie idą za wzorem Abrahama i nie b u d u j ą
26 27 28 29
Jest Por. Por. Por.
to dość swobodne nawiązanie do Rdz 4, 3-7. Rdz 4, 10-11. Rz 4, 11-12. Mt 5, 17-19.
Julian o chrześcijańskiej
doktrynie
99
Bogu ołtarzy, stołów ofiarnych i nie składają ofiar. Julian widzi w nim bratnią duszę w korzystaniu ze spadających gwiazd w odczytywaniu przyszłości, w śledzeniu lotu ptaków i w składaniu ofiar. Cesarz w swej argumentacji powołuje się na obietnicę daną przez Boga Abrahamowi, iż potomstwo j e g o będzie tak liczne jak gwiazdy na niebie 31 '. Wspominając o ofierze złożonej Bogu przez Abrahama, zwraca szczególną uwagę na pojawienie się ptactwa drapieżnego nad ofiarnym mięsem 3 1 . Interpretuje to zjawisko jako potwierdzenie obietnicy danej przez anioła czy też samego Boga. Cesarz zwraca uwagę, ż e słowa prawdy powinny być potwierdzone przez wyraźny znak. Stanowi on istotną gwarancję dla słów przepowiadających przyszłość. Jemu - Julianowi, przez głos ptaków został przepowiedziany tron królewski. Dla chrześcijan j e d y n e widzialne wytłumaczenie polega na tym, że poza Jerozolimą jest zabronione składanie ofiar, choć prorok Eliasz tego zakazu nie przestrzegał (354B-324D) 3 2 .
NIEKONSEKWENCJE Warto zwrócić uwagę na zachowane fragmenty księgi drugiej i trzeciej omawianego dzieła. Julian stara się wykazać sprzeczności w opisach ewangelicznych. I tak np. pyta: dlaczego Mateusz podając rodow ód Jezusa informuje, że Józef był synem Jakuba 3 ', zaś Łukasz, że był synem Helego? (II l) 3 4 ; Mojżesz po czterdziestu dniach postu otrzymał przykazania, Eliasz po tak długim poście zobaczył Boga twarzą w twarz, a co otrzymał Jezus? (II 4); gdzie na pustyni - pyta - znajduje się góra kuszenia Jezusa? (II 5) 3: \
30 51 32
!J 35
Por. Por. Por. Por. Por. Por.
Rdz 15, 1-6. Rdz 15. 7-11. 1 Kri 18. 22-29. Mt 1. 16. Łk 3, 23. Mt 4. 8.
Rozdział VIII
100
Szczególne wątpliwości Juliana wzbudził Łukaszowy opis modlitwy Chrystusa na Górze Oliwnej. Nie może pojąć, skąd ewangelista i oczywiście wcześniej uczniowie Jezusa dowiedzieli się o tym, że w trwodze konania został on umocniony przez anioła. Przecież wszyscy spali (II 7) 36 . Brak zgodności w relacjach zarzuca Julian Mateuszowi i Markowi, gdy opisują przybycie niewiast do pustego grobu Chrystusa (II 8)' 7 . Nie oszczędził cesarz samego Jezusa. Według relacji Cyryla, Julian szydził z Niego, że jadł i pił (II 9). Zarzucał M u niekonsekwencję, b o w i e m głosił, iż przyszedł prawo wypełnić i kto by najmniejsze z tych praw zniósł, i tak nauczałby innych, będzie nazwany najmniejszym 3 8 . Jednak sam Jezus łamiąc szabat określił się Pan e m Szabatu i miał specyficzny stosunek do przepisów p o k a r m o w y c h (II 10) 39 . Z cesarskiego tronu usiłował ocenić radę j a k ą dał swym wyznawcom Chrystus: „Sprzedajcie wasze mienie i dajcie jałmużnę! Sprawcie sobie trzosy, które nie niszczeją" 4 0 . 1 zapytuje: czy byłby jakiś kupiec, jeśliby wszyscy tego przykazania przestrzegali? Jak wyglądałoby gospodarstwo d o m o w e , czy też rodzina, jeśliby wszystko sprzedano? Oczywistą jest rzeczą, że gdyby się wszystko naraz wystawiło na sprzedaż, nie znalazłoby się kupców (II 11). Zdaniem Cyryla, Julian ośmieszał chrześcijański kult męczenników (II 12). Jednak ze szczególną ostrością drwił cesarz z tego, że chrześcijanie oczekują udziału w zmartwychwstaniu z Chrystusem (IIJ 18).
Wnioski: Z przytoczonej analizy tekstów spróbujmy wyciągnąć ostrożne wnioski. I tak: Julian naukę chrześcijańską w dużej mierze poznał
is
4,1
Por. Por. Por. Por.
Łk Mt Mt Mt
22, 39-46. 28. 1-8; Mk 16. 1-8. 5. 17-19. 12. 8; Mt 15. 11.
Por. Łk 12. 33-34.
1S8 Julian o chrześcijańskiej
doktrynie
101
i zdecydowanie odrzucił z a j m u j ą c wobec niej stanowisko zasadniczo neoplatończyków. Dotyczy to przede wszystkim tych zagadnień, z którymi spotkał się przez katechezę w Macellum: historia zbawienia, Biblia, Bóstwo i człowieczeństwo Chrystusa, sakramenty, kult męczenników. Nawet jeśli krytykuje chrześcijańską naukę nie własnymi słowami, lecz neoplatońskimi argumentami, to on j e wyraźnie uznaje za swoje. Na podstawie przytoczonych tekstów, nie można odpowiedzieć na pytanie dotyczące przyczyn odwrócenia się Juliana od chrześcijaństwa. Jedno jest pewne. Sama znajomość nauki Chrystusa nie jest jednoznaczna z uznaniem j e j za prawdę. Między rozumem a sercem jest bardzo daleka droga i wiele może stanąć n a przeszkodzie tak wewnętrznych, j a k i zewnętrznych czynników. Jeszcze jedno istotne spostrzeżenie: Julian nie zrozumiał ducha nauki Chrystusowej. Zatrzymał się nad formą. Ta zaś wydała m u się mniej atrakcyjna od pogańskiej mitologii.
p
Rozdział VIII JULIAN O CHRZEŚCIJANACH
Był otoczony nimi od najmłodszych lat. Poznał wielkich i małych, świętych i grzeszników, duchownych i świeckich, prawowiernych i błądzących. Nie przyłączył się do nich. Poszedł inną drogą, lecz co o nich myślał? Obserwacja dzieci stykających się ze światem wiary może wprowadzić w zdumienie. Jak łatwo przyswajają sobie pojęcia, które dorosłym sprawiają nie lada problemy. Jak łatwo nawiązują kontakt z rzeczywistością, która niejednemu dorosłemu zupełnie umyka. Te przedziwne zdolności dziecka ułatwiają mu przeżywanie liturgii, w której uczestniczy. Wielu zajmujących się przekazem wiary może zastanawiać się nad pytaniem, dlaczego wiele tych małych istot w miarę dorastania traci o w ą łatwość w nawiązywaniu łączności ze światem nadprzyrodzonym. Takie pytanie można postawić wielu młodzieńcom, którzy jako mali chłopcy z wielkim zaangażowaniem pełnili posługi liturgiczne, jednak z biegiem lat wielu spośród nich odsunęło się od ołtarza, nieraz bardzo daleko. Dotyczy to zarówno liturgii jak i życia prywatnego. Przy ołtarzu doświadczamy podwójnej bliskości. Jedna dotyczy sacrum, druga tych, którzy liturgię sprawują. Człowiek, który nie znajdzie, z różnych przyczyn, zakorzenienia w sacrum bywa często odrzucony przez to, co nie jest święte, choć świętości posługuje. Nie możemy naszymi badaniami przekroczyć
Julian o chrześcijanach
103
granicy tego, co boskie i niewidzialne, i z n a j w y ż s z ą ostrożnością m o ż e m y badać to, co ludzkie i dostrzegalne. W Kościele Chrystusowym człowiek może być tym, który do Boga prowadzi, a m o ż e być tym, który od Boga odwodzi. Człowiek był współpracownikiem Boga przy powstawaniu ksiąg objawionych i jest zaproszony do współpracy w ich głoszeniu. Księgę człowiek czyta i jeśli p r z y j m u j e za prawdę to, co B ó g m u w niej objawia, p o d e j m u j e trud życia według tej prawdy. Księgę o b j a w i o n ą można traktować j a k o traktat filozoficzny, m o ż n a traktować j ą jako środek na w y g o d n ą doczesność i realizowanie doczesnej kariery. Choć możliwe jest, by wolny człowiek z założenia fałszywie p r z y j m o w a ł księgę objawienia, to j e d n a k można przypuszczać, iż więcej jest wykrzywień p o w o d o w a n y c h słabością człowieka. Przyglądając się procesowi dojrzewania osobowości Juliana można spróbować popatrzeć na problem jego odejścia od chrześcijaństwa może i pod takim właśnie kątem.
CO IMPONOWAŁO JULIANOWI W KOŚCIELE CHRYSTUSOWYM? Popatrzmy na to, co fascynowało Juliana w chrześcijaństwie i co stanowiło dla niego wartość szczególnie cenną. O d d a j m y w tym momencie głos Grzegorzowi z Nazjanzu, który do planów Juliana miał dostęp przez swego brata Cezarego. Stanowi więc on dla nas źródło o dużej wiarygodności. „Kiedy [Julian] spostrzegł, że nasza nauka jest wielka dogmatami i niebieskimi świadectwami, że jest zarazem i stara, i nowa, stara jeśli chodzi o proroctwa i natchnienie zsyłane przez Boga, nowa zaś w sensie ostatniego objawienia Bożego i przez cuda, jakie miały miejsce dzięki niemu i w związku z nim, a jeszcze bardziej wzrosła i sławniejszą się stała przez przekazane nam i do dzisiaj zachowane formy organizacyjne Kościoła, wtedy postanowił również i to zniszczyć i obalić" (Or. IV 110). Julian niewątpliwie podziwiał struktury organizacyjne Kościoła. Przez ponad
Ij8 104
Rozdział VIII
trzy wieki różnych doświadczeń, zarówno w czasach pokoju jak i prześladowań, hierarchicznie zbudowana organizacja Kościoła zdołała okrzepnąć i nawet po ludzku rzecz biorąc, stanowiła potężną bazę dla duchowej działalności. Nic więc dziwnego, że wraz z podziwem u cesarza jawiło się pragnienie uderzenia w sprawnie działający mechanizm. To, co w życiu Kościoła było, według Juliana, szczególnie udanym, postanowił wprowadzić do religii pogańskiej. „Tak więc (...) Zabierał się do wystawienia po całym państwie wyższych szkół z katedrami, wydziałami i sekcjami. Organizował wykłady i odczyty 0 pogańskich dogmatach, aby uprawiano wszelkie formy wychowania moralnego i życia mistycznego. W p r o w a d z a również formę modlitw śpiewanych na zmianę; n o r m u j e kary na tych co grzeszą, ustala kanony wtajemniczeń wstępnych i ostatecznych i tego wszystkiego, co na pewno należy do naszej organizacji kościelnej. Miał zamiar budować zajazdy i przytułki, domy pobożności i domy dla dziewic, domy rozmyślań, i organizować pomoc dla biednych, zarówno wszelk ą inną, j a k i tę w formie listów, którymi polecamy potrzebujących p o m o c y i które towarzyszą im z prowincji do prowincji: co oczywiście najwięcej w naszych stosunkach podziwiał" (Or. IV 111). Jak wynika z wypowiedzi Grzegorza, Julian część swoich planów wprowadzał w życie, inne miał dopiero zamiar zrealizować. Dla naszych rozważań istotne jest to, co Julian widział jako pozytywne w Kościele 1 warte przeniesienia do pogaństwa. Tak więc doceniał system powszechnej katechizacji, której celem było wychowanie człowieka świadomie wierzącego i postępującego zgodnie z nakazami wiary. Takie wychowanie m a swój szczyt w mistycznym zjednoczeniu z bóstwem, czego, j a k widać, Julian również był świadomy. Z liturgii chrześcijańskich nabożeństw Julian, j a k o szczególnie cenne, usiłował przeszczepić do świątyń pogańskich formę modlitw śpiewanych na zmianę. Docenił wartość dyscypliny pokutnej. Zycie chrześcijanina było związane z poszczególnymi stopniami wtajemniczenia. Mimo tego, że świat wtajemniczeń w religiach pogańskich był bardzo rozwinięty, Julian we wtajemniczeniach chrześcijańskich musiał widzieć takie wartości, które uważał za godne przeszczepienia. Podziwiając
Julian o chrześcijanach
105
organizację kościelną Julian szczególnie wyróżniał działalność charytatywną chrześcijan. O swoich doświadczeniach w tym względzie pisze do arcykapłana Teodora: „Kto bowiem udzielając bliskim przez to zbiedniał? Doprawdy, j a sam nieraz dawszy coś potrzebującym otrzymywałem kilkakrotnie więcej, choć aferzystą jestem lichym, i nigdy, g d y m co dał, nie żałowałem później. Nie m o g ę tego m ó w i ć o czasie obecnym, b o byłoby zgoła niedorzecznie zestawiać osoby prywatne z obficie zaopatrzonym cesarzem, lecz to w i e m o sobie, że kiedy jeszcze byłem osobą prywatną, zdarzyło mi się to niejednokrotnie. Zachowała się w całości, choć była j u ż przez innych przemocą zagarnięta, dla mnie majętność mej babki, com z posiadanych środków skromnych i na siebie tracił i potrzebującym udzielał. Z pieniędzy posiadanych udzielać należy wszystkim, lecz ludziom porządnym szczodrzej, nędzarzom zaś zupełnie środków pozbawionych na tyle, aby obecnej ich potrzebie zadośćuczynić. Gotów jestem nawet powiedzieć, choć może to w y d a w a ć się dziwne, że zbożnie byłoby udzielać odzieży i strawy nawet wrogom; d a j e m y bowiem temu co w nich jest ludzkie, nie zaś ich z m i e n n y m właściwościom. Dlatego myślę, że i tym, co są zamknięci w więzieniu, należy się podobna troska, gdyż taka ludzkość wcale nie przeszkadza sprawiedliwości" 1 . Trudno nie dostrzec w tej wypowiedzi cesarza akceptacji postawy, do której przede wszystkim wzywał Kościół Chrystusowy. Julian wprawdzie nie wskazuje na źródło głoszonej przez siebie mądrości, sugeruje jednak, iż poglądy takie miał jeszcze j a k o osoba prywatna. Czy był to okres j e g o kontaktów z chrześcijaństwem? Część swego charytatywnego programu cesarz zaczął wprowadzać w życie, o czym świadczy list do arcykapłana Galacji Arsakiosa. Spotykamy w nim następujące polecenie: „ W mieście każdym zakładaj liczne gospody dla przyjezdnych, aby z ludzkości naszej mógł
1 Ep. 45 (89B). P o d a j e m y tłumaczenia fragmentów listów za: W. Klinger. J. Wolski, Julian Apostata. Listy, Biblioteka przekładów z literatury antycznej, t. 9, W r o c ł a w - W a r s z a w a - K r a k ó w 1962.
106
Rozdział VIII
korzystać każdy potrzebujący zarówno spośród nas, j a k i ze wszystkich pozostałych. Abyś miał na to środki dostateczne, o tym j u ż poprzednio pomyślałem. Rozkazałem bowiem, aby corocznie wydawano na to w całej Galacji 30 000 modiów pszenicy oraz 60 000 lcsestów wina 2 . Z tego nakazuję piątą część użyć na tych biednych, którzy o b s ł u g u j ą kapłanów, resztę zaś n a obcych, proszących nas o wsparcie. Hańbą jest dla nas, że z Ż y d ó w nikt nie żebrze, i że niewierni Galilejczycy oprócz swoich żywią także naszych, nasi zaś nawet swoim proszącym p o m o c y nie udzielają. Pouczaj także wyznających wiarę helleńską, by przyczyniali się s w y m datkiem do tej pomocy społecznej, wsie za helleńskie ofiarowały bogom pierwociny swych plonów, i w ogóle przyzwyczajaj ludność helleńską do takiej dobroczynności, wyjaśniając jej, że było to od wieków dziełem naszym" 3 . Wprawdzie autor listu odwołuje się do opisu gościnności u Homera, j a k o najgłębszego źródła swych w y w o d ó w , ale nie sposób oprzeć się wrażeniu, że to właśnie ci znienawidzeni przez niego Galilejczycy pokazali m u potęgę miłosierdzia. Julian temu nie przeczy, choć nieco inną opatrza interpretacją: „nawet nie spostrzegamy, j a k bardzo bezbożnictwo przybrało na sile, dzięki jego dla obcych życzliwości, j e g o o grzebanie zmarłych trosce, wreszcie jego kłamliwej dla życia świętości. Jestem tego zdania, że każdą z tych cech powinniśmy u siebie gorliwie rozwijać, i że wcale nie jest dosyć, abyś Ty sam (Arsakios) stał się takim [jak oni], lecz [trzeba], aby takimi [jak oni] stali się wszyscy w całej Galacji kapłani; tych więc albo groźnym spojrzeniem T w y m karć, albo słowem do poprawy obyczajów nakłaniaj, albo wreszcie od świętej służby b o g o m odsuwaj w tych wypadkach, kiedy nie p r z y b y w a j ą do bogów z żonami i dziećmi, i służbą, lecz godzą się na to, że ich domownicy, synowie i żony galilejskie, przedkładając bezbożność, bogom czci nie
2 Modiits, miara objętości wagi sypkiej i równał się 8, 73 1. Ksestes, miara objętości wagi płynnej i równał się 0, 4 1. Tak więc Julian przekazał ok. 2650 hł. zboża i ok. 250 hl. wina. 3 Ep. 39 (84).
Julian o chrześcijanach
107
oddawali. Następnie nakłaniaj ich do tego, aby żaden kapłan nie pojawiał się w teatrze, nie pił wina w gospodzie i nie stawał na czele przedsiębiorstw brudnych i hańbiących; i kto Cię usłucha, tego szanuj, kto zaś nie usłucha, tego wygoń precz" 4 . Cesarz chce postawić w pogaństwie na prawdziwą świętość życia, przede wszystkim d o m a g a się j e j od kapłanów. Widzi w nich nie tylko tych, którzy spełniają obowiązki kultowe, ale i przewodników na drodze do doskonałości dla pozostałych. Właściwie kapłaństwa w czasach rzymskich nie można jednoznacznie zdefiniować. Było ono j a k o ś rozproszone na całość obywateli, którzy na różne sposoby w nim uczestniczyli 5 . Kościół Chrystusowy bardzo akcentował godność szafarza liturgii, która miała wypływać z j e g o osobistej świętości. Jest pasterzem, który oprócz czynności liturgicznych ma prowadzić powierzone m u przez Boga owieczki do wiecznego szczęścia. N i e można było tego zrealizować bez osobistego przykładu i właściwie ustawionych spraw domowych 5 . Cesarz Julian j a k o pontifex maximus czuł się odpowiedzialny za poziom kapłanów pogańskich w państwie. Listy do nich kierowane mogłyby z powodzeniem służyć j a k o teksty do rozważań dla kapłanów chrześcijańskich. Świadczyć to może jedynie o tym, że przyglądał się kapłaństwu chrześcijan z najwyższą uwagą i widział wiele wartości, które uważał za nadające się do wprowadzenia na gruncie pogańskich wierzeń 7 .
" Ep. 39 (84). 5 Por. G. Wissowa. Religi on und Kultus der Romer, Mimehcn 1912. s. 479-566; J. Scheid. Kapłan, w: Człowiek Rzvmu. praca zb. pod red. A. Giardina, Warszawa 1997, s. 71 104. 6 Por. 1 Tym 3. 1-13; Didaskalia IV-XVIII. 7 Por. Ep. 43 (88); 44 (89); 45 (89b).
Rozdział VIII
108
CO JULIANA SZCZEGÓLNIE ZRAŻAŁO W CHRZEŚCIJAŃSTWIE? W swej ciekawej pracy poświęconej ukazaniu prawdziwego oblicza Kościoła w świecie późnego antyku, E w a Wipszycka starała się z dużym p o w o d z e n i e m nakreślić prawdziwe oblicze ówczesnego chrześcijaństwa 8 . Choć wiele poruszonych spraw i wyrażonych opinii m o ż e budzić dyskusje, czy nawet sprzeciwy, nie zmienia to faktu, iż praca ta jest znaczącym wkładem w historię Kościoła epoki, która ukształtowała między innymi cesarza Juliana. Książka ta powstała j a k o pewnego rodzaju reakcja na liczne i mało obiektywne publikacje różnych autorów, w których patrzą oni na Kościół tej epoki czasem przez ciemne, niekiedy znów przez różowe okulary. Wipszycka nie ukrywa swej wiary w Boskie pochodzenie tej zbawczej instytucji, jednakże w swoich badaniach z a j m u j e się przede wszystkim tym, co w niej jest ludzkiego, starając się o wyważenie proporcji między zjawiskami pozytywnymi i negatywnymi. Staje przed badaczem pytanie, na które nie do końca może znaleźć odpowiedź w świetle nauki: j a k to jest, że jedni w zetknięciu z różnorodnością życia Kościoła umacniają się w wierze, inni natomiast tracą ją? Julian, j a k o prawie sześcioletnie dziecko, był świadkiem rzezi pałacowej, w wyniku której, między innymi, zamordowany został j e g o ojciec. Zostało to w jego pamięci jako negatywne zetknięcie się z ludźmi przyznającymi się do Chrystusa. Po tym wydarzeniu wraz z przyrodnim bratem Gallusem pozostaje pod kuratelą cesarza Konstancjusza. Choć nie ochrzczony, u w a ż a się za chrześcijanina i m a wiele do powiedzenia w Kościele. Braćmi z a j m u j ą się duchowni 0 ariańskich przekonaniach, z których niewątpliwie najsławniejszy 1 najpotężniejszy był Euzebiusz z Nikomedii'. Według świadectwa Grzegorza z N a z j a n z u chłopcy w czasie internowania w Macellum przeżywają okres fascynacji liturgią, w której biorą udział czytając
fc 9
K. Wipszycka. Kościół w kwiecie późnego A m m . XXII 9. 4; Por. Soz. V 2. 7.
antyku.
Warszawa 1994,
w
Julian o chrześcijanach
109
Pismo Św., kultem męczenników oraz nauką Kościoła. W y d a j e się jednak, że jest to zachwyt dość powierzchowny 1 0 . Później obserwuj e m y u Juliana powolny proces odchodzenia od chrześcijaństwa, który dochodzi aż do krańcowej nienawiści. iMożna i trzeba postawić pytanie, co było dla Juliana w Kościele tym, co go najbardziej zrażało. W cytowanym j u ż przez nas fragmencie listu do Arsakiosa, cesarz, wyraźnie snując aluzję pod adresem chrześcijan, wyrzuca im „ k ł a m l i w ą d l a życia świętość" czyli o b ł u d ę " . T y m zarzutem, między innymi, m o t y w u j e wydanie ustawy weryfikującej nauczycieli pod kątem wyznania wiary. Zdaniem cesarza nauczyciele wyznający chrześcijaństwo, a uczący w szkole o autorach inspirowanych w swej twórczości przez wiarę w bogów są nieuczciwi. „Ponieważ ludzie ci żyją z objaśniania pism dawnych, za co pobierają płacę, sami przez to się przyznają, że zdolni są do wielce hańbiącego zysku i dla garści pieniędzy zniosą wszystko" 1 2 . Cesarz domaga się, przez wydanie ustawy, jasności postaw chrześcijańskich nauczycieli. „Odkąd jednak bogowie dali nam swobodę, wydaje mi się niewłaściwe, żeby ludzie ci tego o bogach uczyli, czego sami nie u w a ż a j ą za słuszne" 1 3 . Choć w tym wypadku zarzut stawiany chrześcijańskim nauczycielom, generalnie rzecz biorąc nie wydaje się słuszny, to ujawnia nastawienie cesarza, jego wewnętrzne przeświadczenie, jego opinię. Julian, j a k sam to wyznał, pozostawał w dzieciństwie pod silnym wpływem niewolnika - pedagoga Mardoniusza. To on wprowadzał młodego księcia w świat kreowany przez dzieła Homera. Ten wybitny w y c h o w a w c a przez ukazywanie swych greckich bohaterów stworzył pewien klimat, w którym od wieków kształtowały się pokolenia młodych Greków ucząc się od bohaterów Iliady i Odysei szlachetnych cnót, których obłuda i fałsz były dokładnym zaprzeczeniem. Julian nosi w sobie podwójny homerycki ideał duchowy i wojskowy. Jak
"' Grzegorz, Or. IV. 23-26. 11 Por. Ep. 39 (84). Julian. Ep. 61. ,J Tamże.
Rozdział VIII
110
przystało na herosa, pragnie górować nad innymi. M u s i m y pamiętać, że szkoła H o m e r a była Julianowi wszczepiana przed chrześcijaństwem i przez pedagoga, który sam był czcicielem tych ideałów. T y m c z a s e m wchodzący w chrześcijaństwo Julian spotyka osoby, którym daleko do szlachetności Achillesa czy nawet Mardoniusza. Na czoło wybija się postać biskupa Georgiosa z Kapadocji, któremu nie tylko Julian, lecz przede wszystkim św. Grzegorz z Nazjanzu wystawił j a k najgorszą opinię. Julian był pełen zachwytu nad j e g o biblioteczką, z której korzystał w czasie swego internowania w M a cellum, lecz j a k o człowiekiem po prostu gardził. Niestety, takich postaw sług Kościoła było wtedy sporo 14 . Szczególnie bolesną raną było niewątpliwie rozdarcie Kościoła przez liczne i różnorakie spory głównie z arianizmem. Ten brak j e d ności połączony z tym, że przez zmianę sytuacji politycznej do Kościoła zaczęli napływać ludzie, którym chrzest był potrzebny przede wszystkim do urządzenia się na ziemi. Świadek epoki tak komentuje sytuację w Kościele: „Otóż my, wywyższeni w okresie naszej pobożności i umiarkowania, i stopniowo wzrastając, aż z Bożą p o m o c ą doszliśmy do tej okazałości i liczebności, skoro najedliśmy się do syta, i zaczęliśmy wierzgać, a skoro urośliśmy wszerz, zostaliśmy ściśnieni, a sławę i potęgę, j a k ą osiągnęliśmy w poprzednich prześladowaniach i udręczeniach, zrujnowaliśmy w okresie pomyślności'" 5 . Wnioski: Przedziwny jest obraz chrześcijaństwa w oczach Juliana. Przede wszystkim okres jego dzieciństwa przypada na czas głębokich przemian w państwie i w Kościele. Julian jest niejako w samym centrum tego procesu w rodzinie cesarskiej.
14
Por. Demandt, dz, cyt. s. 437 nn; E. Wipszycka, dz. cyt.. 135 nn. " Grzegorz, Or. IV 32.
r Julian o chrześcijanach
111
M a bardzo słabych przewodników na drodze do wiary i słabe przykłady; co innego głosili oni, co innego robili. W miarę dorastania, coraz bardziej ta dwulicowość jest przez Juliana dostrzegana. Dostrzega pozytywy organizacyjne Kościoła, przede wszystkim działalność charytatywną oraz organizację liturgii. Docenia rolę kapłanów j a k o duchowych przewodników i szafarzy liturgii. Widzi dobrze rozwiniętą teologię. Dostrzega masy karierowiczów lgnących w nowej sytuacji do Kościoła. O b s e r w u j e rozbicie i wewnętrzne kłótnie wśród sług Bożych.
Rozdział IX POBOŻNOŚĆ CESARZA JULIANA W OCZACH RETORA LIBANIUSZA
Swoistego rodzaju świadectwo pobożności wystawił cesarzowi Julianowi jego mistrz i przyjaciel, słynny retor Libaniusz. Jest to świadectwo człowieka, który niewątpliwie bardzo wiele wiedział o jego życiu religijnym. Można przypuszczać, że Julian szczerze rozmawiał z Libaniuszem na temat swoich przekonań i tych początkowych, i tych późniejszych. Wiara, tak dla cesarza jak i dla retora, stanowiła kamień fundamentalny całej ich działalności.
LIBANIUSZ W celu właściwego odczytania tych fragmentów dzieł Libaniusza, w których są wzmianki o pobożności Juliana przypatrzmy się nieco samemu Libaniuszowi, jego życiu, a przede wszystkim jego pobożności. Pozwoli to na bardziej wiarygodne wnioski. Dzieje Libaniusza są nam dobrze znane, bowiem zachowała się jego autobiografia, którą ujął w formie mowy wygłoszonej w roku 374 w Antiochii. 60-letni wówczas retor zatytułował j ą Życiorys, czyli o swoim losie (Or. I). Jest ona swoistego rodzaju rozliczeniem się Libaniusza z Tyche. Opowiada o różnych momentach swego życia - przyjemnych i przykrych, które stanowią przedziwną mieszaninę, a łączy je w jedną
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza1]5 całość Tyche. N a z y w a j ą boginią lub bóstwem demonicznym. Przewiduje ona zdarzenia, wywyższa to co uniżone, poniża to co się wywyższa. Człowiek prosząc o pomoc pragnie na nią wywierać wpływ, jednak moc nakłaniania j e j do takiego czy innego postępowania m a j ą jedynie bogowie. Oprócz niej działają niewzruszone Mojry (Fata), a wszystko wraz z bogami podlega konieczności (Ananke) 1 . Przyszedł na świat w stolicy Syrii Antiochii nad Orontesem w roku 314 2 . M i m o syryjskiego nazwiska był Grekiem i tym co greckie do głębi przenikniętym 3 . Początki j e g o starej i w p ł y w o w e j rodziny sięgają j e d n e g o z następców Aleksandra Macedońskiego. Wczesna śmierć jego ojca zamknęła przed nim karierę polityczną. Po nie całkiem regularnym studium retoryki w swoim mieście rodzinnym, m a j ą c 22 lata, udał się do Aten w celu kontynuowania nauki. Należąc, właściwie z przymusu, do grona uczniów Diofantosa słuchał publicznych występów Epifaniosa i Proairesiosa. Ponieważ nikt mu dostatecznie nie zaimponował, Libaniusz kształcił się w dużej mierze sam. Cnotą pilności i nienagannym postępowaniem zasłużył na szacunek, tak u studiujących kolegów, jak i odpowiedzialnych za studia mistrzów. G d y miał 25 lat, prokonsul Achai zaproponował Libaniuszowi katedrę retoryki. Retor zyskał aprobatę studentów i dezaprobatę konkurentów. W roku 340 udał się do Konstantynopola, gdzie został przyjęty z dużym uznaniem i po „wyplątaniu się" ze zobowiązań ateńskich, otrzymał od cesarza Konstancjusza nominację na profesora retoryki. Błyskotliwa kariera i tu przysparza m u wrogów, którzy doprowadzają do administracyjnego wydalenia go ze stolicy. Przez kolejne dwa lata uczy retoryki w Nicei, a następne pięć w Nikomedii. Ten okres czasu (344-348) zaliczył do najbardziej szczęśliwych w swoim życiu. To tutaj właśnie jego tajnym uczniem i wielbicielem stał się Julian. Jego nikomedyjskie osiągnięcia sprawiły, że z n ó w wezwano go do Konstantynopola. Nie czuł się tu
1 2 3
T. Sinko, Zarys historii literatury greckiej. Warszawa 1959, t. II, s. 726-729. Lib., Autobiographische Schriften, 1, 139, Ziirich 1967. L. Harmand, Libanius. Diseours sur lespatronages, Paris 1955, s. 74, przyp. 3.
114
Rozdział VIII
jednak zbyt dobrze między innymi dlatego, że j e g o konkurent Temistiusz cieszył się większą od niego popularnością. Pod pozorem złego stanu zdrowia uzyskuje zwolnienie w r. 353 i powraca (odmówiwszy Atenom) do rodzinnej Antiochii. Do końca swych dni będzie Libaniusz związany z tym miastem. Przez jakiś czas wykładał we własnym mieszkaniu, a później ze swymi piętnastoma uczniami przeniósł się do ratusza. N i e było m u jednak łatwo. 1 tak dokuczał m u zły stan zdrowia. G d y jeszcze był młodzieńcem przeżył uderzenie pioruna w szkołę, w której się znajdował. Chwilowo był oślepiony, lecz j u ż n a stałe pozostały m u lękliwość i bóle głowy, które to dolegliwości na starość jeszcze bardziej potęgowały się. Choroba nerek, osłabienie wzroku, a po 50 roku życia atakująca go podagra sprawiła, że przy chodzeniu musiał opierać się na niewolniku. Na stare lata nazywano go „Ociężałym", przed którym to przydomkiem bronił się w mowie pt. Obrona przed zarzutem natręctwa. {Or. 11). Libaniusz nigdy nie zawarł oficjalnego związku małżeńskiego. Żył z w i e r n ą kunkubiną, z którą miał syna. Kuzynka, z którą z woli rodziny miał zawrzeć związek małżeński, zmarła gdy retor przybył do Antiochii, by osiedlić się na stałe. Wydaje się, że Libaniusz był pobożnym poganinem 4 . Cześć okazywał przede wszystkim bóstwom lokalnym, które w Antiochii miały swoją „siedzibę". Jego mizerny stan zdrowia niewątpliwie wpłynął na docenienie kultu Asklepiosa. Często posyłał do jego świątyni po wskazówki dotyczące sposobów leczenia (np. Or. I 143). Był przekonany o tym, że bogowie w p ł y w a j ą na los człowieka. Trzeba więc składać im ofiary i nieustannie modlić się. Świadomy przemijalności ziemskiego życia chciał wyprosić sobie u bogów dobrą śmierć. Czynił to od czasów swej młodości przez wtajemniczenia. Przeżył wtajemniczenie w misteria eleuzyńskie oraz w misteria Hery.
4 Zdania badaczy co do głębokości wiary Libaniusza są podzielone. W jej ocenie trzeba pamiętać, że nie istniała w ó w c z a s jakaś jednolita religia pogańska. Libaniusz zostawił dostatecznie wiele dowodów na to, by ukazać swoją religijną więź z bogami. Miała ona swoją specyfikę, lecz najważniejsze wydaje się to, że retor szuka woli bogów i stara się j ą wypełnić.
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza
1]5
Nie było u niego neoplatonieznego uduchowienia. Bardziej skłaniał się ku przepowiedniom (Or. I 173; 244) i czarom. Jeśli nawet sam ich nie dokonywał, to jednak dawał im wiarę (Or. 1 194; 198; 245290). Postawę religijną Libaniusza określił św. Jan Chryzostom, który był prawdopodobnie j e g o uczniem, nazywając go „ze wszystkich najbogobojniejszym" (Ad viduam 1). W spotkaniu z Libaniuszem trzeba by koniecznie zwrócić uwagę na pewien istotny element postrzegania przez niego świata. Otóż przeplata się u niego przeszłość z teraźniejszością i to tak dalece, że nie m o ż n a ich w sposób czysty oddzielić. Było to wynikiem zafascynowania j e g o ducha przez klasykę grecką. Rzeczy teraźniejsze odnosi do tego, co wydarzyło się w historii Grecji (Or. I 5), zachodzi też i proces odwrotny (Or. V 14). Takie przeniknięcie tym co stare będzie siłą faktu wzbudzało pewien lęk i nieufność wobec tego co nowe. Treści zawarte w greckim dziedzictwie kształtowały osobowość Libaniusza oraz charakterystyczną cnotę umiarkowania 5 . Wynikiem jego usposobienia, religijności oraz umiłowania wszystkiego co greckie jest stosunek do chrześcijan. Libaniusz, uważając się za przyjaciela bogów, traktował tych, którzy nie oddawali im czci, jako ateistów. W tej to grupie plasowali się chrześcijanie. Nazywał ich „niepoboźnymi", „niepoświęconymi" „wrogami bogów". Posądzał o hulaszcze pijatyki, zarzucał brak dobrych manier (Or. II 59; I 39. 262). Mnichów charakteryzuje j a k o żarłoków i pijaków (Or. X X X 8). Trzeba jednak mocno podkreślić fakt, że Libaniusz nie był fanatykiem. Z poszczególnymi chrześcijanami m a dobre kontakty, zresztą ma ich w swojej rodzinie. Byłoby fałszywym postrzeganie ówczesnej Antiochii, j a k o miasta rozbitego na dwa niemiłosiernie zwalczające się obozy - chrześcijański i pogański. Żyli wspólnie i wspólnie borykali się z problemami, jakie niosła codzienność, a różniące ich wyznania były czasem źródłem napięć o dużym niekiedy natężeniu 6 .
5 6
P. Wolf. Wstęp, w: Lib.. Autobiographische P. Wolf. dz. cyt., s. 21.
Schriften,
Ziinch 1967, s. 21.
116
Rozdział VIII
STOSUNEK LIBANIUSZA DO CESARZA JULIANA Libaniusz, pisząc m o w ę na cześć Juliana (XVIII), pragnie - jak zaznaczył - „spełnić swój obowiązek wobec cesarza i przyjaciela" (XVIII 6). Jest to też swoistego rodzaju zobowiązanie mistrza wobec ucznia, który sam takiego retora sobie wybrał. Pisząc o pobycie Juliana w Nikomedii Libaniusz zaznacza: „Julian wprawdzie nie przychodził do mnie na naukę, choć miałem j u ż tam wykłady, ale nie przestawał mnie poznawać kupując teksty moich m ó w " (XVIII 13). W swojej autobiografii, mówiąc o objęciu władzy w państwie przez Juliana, pisze: „Śmiałem się, skakałem, chętnie układałem m o w y i publicznie j e wygłaszałem, gdyż ołtarze zaczęły znów przyjmować krew, a dym unosił ku niebiosom tłustą woń, bogów czczono świętami, których znajomość przechowywała się wśród garstki starców, wieszczbiarstwo nabrało mocy, m o w a zaczęła znów być przedmiotem podziwu, R z y m i a n o m powróciła odwaga, niektórzy barbarzyńcy zostali pokonani, innych miało to spotkać" (I 119). Wracając do radosnych chwil objęcia władzy przez cesarza Juliana, Libaniusz wymienił na pierwszym miejscu radość z p o w o d u przywrócenia kultu bogów pogańskich. Z j e g o wypowiedzi wynika, że był to kult wymarły i tylko garstka starców przechowywała tradycje. Libaniusz widzi w Julianie wybrańca bogów, który został powołany przede wszystkim do tego, by przywrócić im należną cześć, by helleńskiej kulturze przywrócić dawny blask, a cesarstwu d a w n ą świetność. „Ten najrozumniej szy, najsprawiedliwszy człowiek, najbieglejszy w sztuce m o w y , gdy od nas (Antiocheńczyków) przyszło do niego poselstwo bez mego pisma, zasmucił się i rzekł: 0 Heraklesie! ten, kto działalnością pisarską naraził się na niebezpieczeństwo, zachowuje milczenie, gdy nie ma niebezpieczeństwa. - Za wielki zysk swojej podróży tutaj uważał i to także, że mnie zobaczy 1 posłucha moich mów. Na samej granicy przy pierwszym widzeniu ze m n ą te wypowiedział słowa: - Kiedy usłyszymy ciebie?" (I 120). „Nasze spotkania były poświęcone r o z m o w o m o mowach, pochwale tego, co mu się udało, krytyce tych stron działalności, które były
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza 1 ] 5 zaniedbane, a l e j a o nic nie prosiłem [dla siebie]: ani o kosztowności, ani o dom, ani o ziemię, ani o urzędy... [Julian] mawiał, że inni kochają j e g o bogactwo, j a zaś j e g o samego, i że miłość, którą mu okazuję, nie ustępuje miłości, którą darzyła go matka. Dlatego zniósł on m o j e szczere słowa wypowiedziane w obronie rady miejskiej, kiedy ziemia nic nie zrodziła pozbawiona wody z nieba, a władca żądał, by ranek był pełen produktów na sprzedaż i żeby ceny pozostawały w tych granicach, które sam wyznaczył. Przymuszało do tego zawistne bóstwo, żeby popchnąć państwo tam, dokąd rzeczywiście popchnęło. Wtedy więc władca burzył się i krzyczał, że członkowie rady występują przeciwko j e g o woli, pochlebcy zaś obstąpiwszy z obu stron rozdmuchiwali j e g o gniew, a j a bez żadnej obawy badając istotne sprawy, nastawałem na to i wykazywałem, że rada nie popełniła żadnego bezprawia, chociaż ktoś z siedzących przypomniał, że obok płynie Orontes, strasząc mnie rzeką i niegodnymi pogróżkami znieważając władzę cesarską; cesarz zaś tak był naprawdę szlachetny, że wprawdzie próbował mieć przewagę nade mną, ale po odniesieniu porażki wcale mnie nie znienawidził" (I 125-126). Libaniusz pragnie zaakcentować to, że Julian, sam tworzący mowę, nie m ó g ł oprzeć się pięknu słowa, które płynęło z ust retora - „nie cofał się przed żadnym wyrazem swego zachwytu" (I 129-130). Te chwile cesarskiego uznania, objawiane na zewnątrz, były, niewątpliwie, dla Libaniusza bardzo ważne. Jak każdy człowiek potrzebował on pewnego wyrazu uznania i akceptacji. Akcentuje wielkość władcy i swoją odwagę w trwaniu w prawdzie. W y d a j e się, że Libaniusz nie mylił się w ocenie szacunku, j a k i m darzył go Julian. Sam b o w i e m cesarz, w jednym ze swoich listów, nazywa Libaniusza swym bratem „miłym" i „najdroższym". Libaniusz zachował tylko część korespondencji z Julianem. Jak wynika z listu 1350 (364 r.) retor niektóre listy zniszczył zarówno ze względu na bezpieczeństwo swoje, jak i cesarza. Z listów, które zachowały się do naszych czasów, tylko sześć odnosi się do cesarza (357-363). Natomiast z m ó w Libaniusza osiem jest związanych z osobą cesarza:
118
Rozdział VIII
Na cześć konsulatu cesarza Juliana {Or. Xli). M o w a wygłoszona w Antiochii 1 stycznia 363 r. na zamówienie Juliana. Był to dzień, w którym cesarz obejmował konsulat. Na powitanie Juliana (Or. XIII). M o w a ta powstała również na życzenie cesarza w związku z powitaniem go w Antiochii w rok u 362. Do Juliana w obronie Arystofanesa (Or. XIV). Libaniusz w formie otwartego listu skierowanego do cesarza, wstawia się za Arystofanesem, którego za czasów cesarza Konstancjusza skazano za przekupstwo i obrazę majestatu. Mowa poselska do Juliana (Or. XV). Napisana dla złagodzenia gniew u cesarza przeciwko Antiochii, j u ż po wyruszeniu cesarza na wyprawę perską, w r. 363. Nigdy nie dotarła ona do adresata. Do Antiocheńczyków o gniewie cesarza (Or. XVI). Autor nawołuje swych współziomków, by przez pokutę uchronili się przed gniew e m cesarza. Monddia (lament jednej osoby) nad Julianem (Or. XVII). Napisana po reakcji chrześcijańskiej za Jowiana, Walentyniana i Walensa jest prawdziwą m o w ą pogrzebową zbudowaną według klasycznych zasad tego gatunku. Mówca wyraża podwójną żałość, opłakuje bowiem śmierć władcy i przyjaciela. Mowa pogrzebowa na cześć Juliana (Or. XVIII). Przypuszczalnie powstała pod koniec roku 365 i ze względu, zarówno na j e j długość, j a k i na ewentualne niebezpieczeństwo jakie mogła ściągnąć na autora, nigdy nie została wygłoszona. Mowa pogrzebowa na cześć Juliana jest najbardziej dokładną analizą postaci Juliana, jakiej dokonał Libaniusz. Trudu j e j napisania podjął się autor, doświadczywszy ogromnej życzliwości, z j a k ą spotkała się pierwsza m o w a pogrzebowa (Or. XVII). M i m o niesprzyjających okoliczności postanowił „opracować poważniejsze dzieło, które byłoby spełnieniem obowiązku, wobec władcy i przyjaciela" (Or. XVIII 6). Nie jest to relacja wiernego kronikarza, lecz opowieść retora, który chce s w o j e m u przyjacielowi wznieść trwały pomnik
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza 1 ] 5 sławy. Nie u j m u j e to wartości historycznej źródła. Libaniusz był świadkiem wielu wydarzeń, o wielu zaś, w których nie uczestniczył, mógł się dowiedzieć od wiarygodnych świadków, oraz korzystając z pism samego cesarza 7 . Człowiekiem, z którym niewątpliwie Libaniusz konsultował się był A m m i a n Marcelim. Po wycofaniu się armii Juliana do Antiochii, A m m i a n przez kilka lat pozostawał w tym mieście. Z n a j d u j e m y 99 równoległych miejsc między dziełem A m m i a n a a m o w ą Libaniusza. Jeśli są jakieś różnice, to dotyczą one drobnych szczegółów. Libaniusz nakreśla pewne epizody z życia cesarza, by na ich tle ukazać osobę Juliana. Unika podawania imion osób, nazw geograficznych czy też dat. Ustalić p e w n e fakty można dopiero w zestawieniu z innymi źródłami, choć trzeba przyznać, że nie zawsze jest to możliwe. Mimo to, m o w a Libaniusza osiągnęła zamierzony cel - przekazała p o t o m n y m pamięć o zmarłym cesarzu. Przy tej okazji retor zbudował sobie samemu wcale okazały pomnik. M o w a XVIII, zarówno w starożytności, jak i w średniowieczu, wzbudzała zachwyt. O docenieniu kunsztu retorskiego może najlepiej świadczyć wielka liczba rękopisów, na które mimo negatywnej oceny Juliana u potomnych, było wielkie zapotrzebowanie. P o dzień dzisiejszy jest ona wspomnieniem przyjaźni między cesarzem a retorem. Autor, gorliwy czciciel dawnych bogów, zajął się również problem e m rozwoju przekonań religijnych Juliana. Trzy zasadnicze pytania j a w i ą się j a k o konieczne do przeanalizowania: Czy zdaniem Libaniusza Julian był chrześcijaninem? Jakie przyczyny wpłynęły na zmianę przekonań religijnych Juliana? Jakim był w y z n a w c ą pogaństwa?
Cytuje list Juliana do senatu i ludu ateńskiego z r. 361.
120
Rozdział VIII
LIBANIUSZ O CHRZEŚCIJAŃSTWIE JULIANA Rozpatrzenie tej kwestii domaga się sięgnięcia do tych części m o w y , w których Libaniusz z a j m u j e się okresem dzieciństwa i młodości cesarza. Wydarzenia tych czasów potraktował Libaniusz wybiórczo. Wykazał cesarskie pochodzenie Juliana, krótko zajął się tragedią roku 337 oraz problemem wartości, jakie były m ł o d e m u Julianowi szczególnie bliskie. N a pierwszym miejscu zajął się stosunkiem Juliana do piękna w y m o w y . „Brat innym oddawał się raczej zajęciom niż w y m o w i e , sądząc, że w ten sposób mniej ściągnie na siebie zawiści, w Julianie zaś bóstwo, któremu dostał się pod opiekę, wzbudziło miłość do piękna m o w y . Przyswajał j e sobie w mieście największym po Rzymie, gdzie uczęszczał do szkoły..." (Or. XVIII 11). Zdaniem retora, umiłowanie przez Juliana piękna w y m o w y było darem bóstwa. Jako pierwsze miasto edukacji wymienia Libaniusz Konstantynopol - miasto największe po Rzymie. Wśród wielu cnót, jakie dostrzega Libaniusz u Juliana, na pierwszym miejscu wymienia prostotę i skromność: „...On (Julian) wnuk cesarza zachowywał się z prostotą, nikomu nie sprawiał przykrości i nie chciał ściągać na siebie spojrzeń ludzkich m n o g o ś c i ą towarzyszących sług i zgiełkiem, który taka świta wywołuje. Towarzyszyli m u tylko eunuch, najlepszy stróż cnoty, i drugi wychowawca, człowiek wcale wykształcony. Ubrany prosto nie wynosił się nad innych; pierwszy się zbliżał, nie odpychał ubogiego, w e z w a n y przychodził, na wezwanie czekał stojąc tam, gdzie innym uczniom należało stać, słuchał tego samego co inni uczniowie, wychodził razem z innymi i w niczym nie szukał wyrozumienia. G d y b y ktoś niespodziewanie wszedł do sali i spojrzał na tłum młodzieży, nie wiedząc kim są chłopcy i czyi to synowie, po żadnych zewnętrznych oznakach nie domyśliłby się jego wysokiego stanowiska" (Or. XVIII 11). W cytowanym fragmencie wspomina Libaniusz dwóch wychow a w c ó w Juliana. Pierwszym z nich był zapewne Mardoniusz nauczyciel matki, niewolnik, który był zapewne chrześcijaninem (pytanie - jakim?). K i m był ów „dragi w y c h o w a w c a " tego nie
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza
121
wiemy. Zasługuje w oczach Libaniusza na pochwałę j e g o wykształcenie. Zadanie im powierzone to wychowanie ucznia w kulturze helleńskiej. Nie należy sądzić, by na tym etapie edukacji przewidywano katechizację. Pamiętać musimy, że ówcześni chrześcijanie akceptowali kulturę helleńską wykorzystując j ą niejako do „uczłowieczenia" człowieka i uznając, że właśnie taki „uczłowieczony" człowiek stawał się otwarty na to co nadprzyrodzone 8 . Posyłano więc dzieci do szkół pogańskich, a kiedy chrześcijaństwo stało się religią dozwoloną, nie usiłowano wprowadzać do nich katechizacji, ani nie tworzono szkół wyznaniowych. Zdaniem Ojców Kościoła, wychowanie człowieka do wiary leżało w gestii gminy chrześcijańskiej oraz przyrodzonego środowiska j a k i m jest rodzina. W j e j obrębie główna odpowiedzialność winna spoczywać na ojcu 9 . Julian tego naturalnego środowiska był, niestety, pozbawiony, nie podlegał też opiece żadnej konkretnej gminy. W kształtowaniu tej młodej duszy, oprócz pedagogów, uczestniczyła szkoła. Tutaj był na równi z innymi - nie korzystał i nie chciał korzystać z żadnych przywilejów. Autor m o w y podkreśla posłuszeństwo i karność ucznia. Nie wspomina jednak nic o uczestniczeniu Juliana w normalnym życiu młodzieży poza szkołą, o tym, czy miał jakiś przyjaciół w gronie swoich rówieśników. „Nie pod każdym j e d n a k względem stał na równi z pozostałymi uczniami, bo co do pojętności, co do zdolności przyswajania sobie tego, co zostało powiedziane i utrzymania w pamięci, co do nieustawania w pracy - daleko za sobą pozostawiał innych. Widząc te zdolności bolałem nad tym, że to nie j a rzucałem ziarna w tak zdolny umysł. Bo pewien marny sofista w nagrodę za poniewieranie bogami otrzymał takiego ucznia, którego w y c h o w y w a ł w podobnych poglądach na bogów. Musiał on znosić niski poziom nauczyciela z p o w o d u wojny, którą ów toczył z ołtarzami b o g ó w " (Or. XVIII 12). Libaniusz w latach 342-343 wykładał w Konstantynopolu. Prawdopodobnie
* H. I. Marrou, Historia 442. 9
Tamże, s. 435 nn.
wychowania
w starożytności,
Warszawa 1969, s. 440-
Rozdział VIII
122
i Julian w tym okresie (342-344) również tam przebywał 1 0 . W y d a j e się bardzo prawdopodobne, że retor z Antiochii, który rozpoczynał pracę w stolicy, był zainteresowany pozyskaniem nie tylko jak największej liczby uczniów, lecz również jak najbardziej zdolnych i j a k najlepiej ustosunkowanych. Stąd nie jest wykluczone, że to wpierw Libaniusz był zainteresowany Julianem a nie odwrotnie. Nic więc dziwnego, że widząc w nim godnego i zdolnego ucznia bolał nad tym, iż przypadł on w udziale „ m a r n e m u sofiście". Był nim chrześcijanin Hekebolios - człowiek, którego rzeczywiście zarówno charakter j a k i umiejętności budziły poważne zastrzeżenia 1 1 . Libaniusz wyraził opinię, że to nie umiejętności retorskie lecz przekonania religijne sprawiły, że wybór padł na takiego właśnie mistrza. W oczach autora m o w y , prezentował chrześcijaństwo „wojujące" skoro w z m i a n k u j e on, iż „poniewierał b o g a m i " i „toczył wojnę z ołtarzami b o g ó w " . Libaniusz zaznacza, że Hekebolios „ w y c h o w y w a ł (Juliana) w podobnych poglądach na b o g ó w " . Jest to pierwsza wzmianka Retora z Antiochii o zetknięciu się Juliana z chrześcijaństwem. Rodzą się w tym miejscu pewne pytania: Czy był to właściwy człowiek i właściwy sposób wprowadzania dziecka w naukę Jezusa Chrystusa? Czy takie doświadczenie nauczyciela karierowicza nie wywarło negatywnego skutku w psychice Juliana, co mogło w okresie dojrzałości bardziej dawać znać o sobie? Czy pisząc ustawę szkolną (362) Julian nie sięgał do własnych przeżyć? Sytuacja Juliana w Konstantynopolu stawała się niełatwa. Libaniusz, który w y d a j e się być wiarygodnym świadkiem, pisze: „Tymczasem Julian zbliżał się j u ż do okresu dojrzałości, a jego królewska natura przejawiała się w wielu i wyraźnych znakach. To odbierało sen Konstancjuszowi. W obawie, żeby tak wybitny młodzieniec nie pociągał ku sobie miasta wielkiego, posiadającego ważki głos, dorównującego we wszystkim Rzymowi, i żeby to nie sprowadziło przykrych dla niego skutków, wysyła Juliana do grodu Nikomedesa
!0
R. Browning, Julian
der abtriinnige
Kaiser,
Munchcn 1977, s. 63 n.
" Libanios, Wvbór mów, przekład i opracowanie L. Małunowiczówna, Wrocław 1953, s. 93, przyp' 17.
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza 1 ] 5 (Nikomedia), który miał nie budzić takich obaw, i udziela pozwolenia na naukę" {Or. XVIII 13). Po roku 337 ręce Konstancjusza nie należały do najczystszych w Imperium i przede wszystkim wiedzieli 0 tym mieszkańcy stolicy nad Bosforem. Możliwe, że wokół dorastającego Juliana, niewinnego i pokrzywdzonego chłopca, rodziła się atmosfera rosnącej sympatii. Zostaje dla nas kwestią otwartą, jakimi to szczególnymi znakami objawiała się j e g o „królewska natura"? Jako p o w ó d wysłania Juliana do Nikomedii wymienia Libaniusz jedynie obawę Konstancjusza przed dorastającym księciem. Czy był to jedyny p o w ó d ? Jakie konsekwencje w psychice młodego Juliana mogła wywrzeć taka postawa cesarza? Autor nie wspomina nic o pobycie Juliana i Gallusa w Macellum, gdzie upatruje się ich szczególnych kontaktów z chrześcijaństwem. Czy pominięcie tych, jakby nie było, kilku lat życiorysu było celowym zabiegiem? Trudno było być w Nikomedii i nie słyszeć o krasomówczych popisach Retora z Antiochii. Wtedy to j u ż nie Libaniusz szukał Juliana, lecz Julian starał się nawiązać kontakt ze sławnym mistrzem. „Julian wprawdzie nie przychodził do mnie na naukę, choć miałem j u ż tam wykłady - wybrałem bowiem ciche miasto, zamiast miasta pełnego niebezpieczeństw - ale nie przestawał mnie poznawać kupując teksty moich m o w " {Or. XVIII 13). Dla obydwu - mistrza 1 ucznia - nie było miejsca w Konstantynopolu, obydwu łączyła miłość słowa, co więc stało na przeszkodzie do wzajemnego zbliżenia? - „A j a k a ż była przyczyna, że znajdował upodobanie w moich słowach, a unikał ich twórcy? Oto ów wspaniały sofista (Hekebolios) zobowiązywał go (Juliana) wielokrotnymi i mocnymi przysięgami, że ani nie będzie m o i m uczniem, ani za takiego nie będzie się podawał, ani się nie zapisze na listę moich słuchaczy" {Or. XVIII 14). Libaniusz upatruje przyczynę, dla której Julian nie mógł uczęszczać na j e g o wykłady, w wrogim nastawieniu Hekeboliosa. Pojawia się natychmiast pytanie: czemuż to trzeba było aż przysięgami zobowiązywać Juliana, by ten nie stał się uczniem Libaniusza? Może uczucie zazdrości zrodziło się w sercu dawnego nauczyciela? Czy też może strach przed konsekwencjami, że nie wychował ucznia tak, j a k sobie
124
Rozdział VIII
tego życzył cesarz. Znając Juliana i Libaniusza mógł Hekebolios snuć domysły, czym ich zbliżenie może się zakończyć. Julian znalazł sposób na to, by ominąć niewygodne zobowiązania. „Pragnąc kontaktu ze m n ą wynalazł sposób, by bez krzywoprzysięstwa poznawać m o j e m o w y : za p o m o c ą wielkich podarków zdobył kogoś, kto wprowadzał go w wygłaszane codziennie mowy. Wykazywał przy tym niezwykły stopień naturalnych zdolności. Bo choć wcale nie bywał na moich wykładach, lepiej potrafił mnie naśladować od takich, którzy stale mi się przysłuchiwali; [...] Z tego chyba p o w o d u i w późniejszym okresie jego m o w a miała pewne pokrewieństwa z moją, sprawiał więc wrażenie, że był j e d n y m z moich słuchaczy" (Or. XVIII 15). Z przytoczonych tekstów nie wynika jednoznacznie, j a k i e g o charakteru były o w e „wielokrotne i mocne przysięgi" - czy były to przysięgi o p e w n y m wymiarze religijnym? Natomiast z całą pewnością teksty wskazują na to, że Libaniuszowi, tak za życia Juliana, jak i po j e g o śmierci, bardzo zależało na tym, by zaliczyć go do grona swoich uczniów. Tymczasem sytuacja braci zmienia się z chwilą, kiedy to Gallus zostaje powołany przez Konstancjusza na współrządcę i wysłany na wschód w celu obrony tamtejszych granic Imperium. „W ten sposób Julian, podobnie jak to było z jego ojcem, stał się bratem panującego" (Or. XVIII 16). Retor Antiocheński m a z tego okresu historii Juliana bardzo ciekawe spostrzeżenia: „Los jaki spotkał brata, nie wywołał zmiany wewnętrznej w Julianie. Fakt, że brat posiada godność cezara, bynajmniej nie dał m u p o w o d u do zaniedbania się, przeciwnie, zwiększył jeszcze wysiłki, które wkładał w pogoń za pięknem słowa. Uważał bowiem, że jeśli będzie żył j a k o człowiek prywatny, będzie miał, zamiast godności cesarskiej, sztukę, skarb jeszcze bardziej boski, jeśli zaś los doprowadzi go do berła, to sztuka doda blasku godności królewskiej" (Or. XVIII 17). Autor podkreślił ogromne ambicje Juliana. Skoro ominęła go władza, to pragnął odznaczyć się w innej dziedzinie, w czymś co może przydać się, gdyby łaskawy los odwrócił jeszcze bieg wydarzeń i to właśnie na jego głowie spoczęłaby korona władzy.
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza 1 ] 5 Jak do tej pory Libaniusz nie z a j m o w a ł się zbytnio wiarą młodego Juliana. Skrzętnie omijał te momenty jego życia, kiedy to miał największe kontakty z chrześcijaństwem. 1 tak minął niekrótki, bo trwający prawdopodobnie 6 lat (344-350) pobyt w Macellum. Ten okres czasu, praktycznie rzecz biorąc internowania, był bardzo ważny dla kształtowania się osobowości Juliana. Nieprzychylny Konstancjuszowi Libaniusz, który tak bardzo ubolewał nad wysłaniem Juliana z Konstantynopola do Nikomedii, o Macellum milczy j a k grób. Dlaczego? Czy może zaangażowanie Juliana w chrześcijaństwo było tak duże, że Libaniuszowi niezręcznie było o tym mówić? Może też po prostu autor zbyt mało wiedział o tym fragmencie życiorysu Juliana. Nie wydaje się, żeby Julian w swoich późniejszych opowiadaniach chętnie do tych czasów wracał. Przechodząc do kwestii ukształtowania się religijnych poglądów Juliana, Libaniusz pisze: „Nie pomnożył bogactwa, choć było to łatwe, natomiast duszę udoskonalił. Gdy kiedyś spotkał się z ludźmi, co pełni byli nauk Platona, usłyszał od nich o bogach i demonach, którzy naprawdę stworzyli i z a c h o w u j ą wszechświat; stąd to dowiedział się o istocie duszy, o j e j pochodzeniu i przyszłych losach, poznał prawo j e j upadku i wzlotu; co j ą pogrąża, a co wznosi ku górze, co jest dla niej więzieniem, a co wolnością, w jaki sposób można pierwszego uniknąć, a zdobyć drugą; słodycz słów spłukała mu uszy napełnione gorzkością" (Or. XVIII 18) 12 . Ncoplatonizm, z którym zetknął się Julian przez uczniów Jamblicha (Euzebios, Chryzantios), był nurtem filozoficznym, a jednocześnie światopoglądem religijnym o wyraźnych tendencjach mistycznych. W misteria kultu Mitry wprowadził Juliana w Efezie niejaki Maksymos. Libaniusz nawiązując do tych wydarzeń w życiu Juliana zaznaczył, że właśnie w spotkaniu z tymi naukami znalazł właściwą odpowiedź na nurtujące go pytania. Słowa słodkie jak woda do picia, są ratunkiem dla słonego ucha. To chrześcijaństwo uczyniło słonym ucho Juliana. Postawiło z całą ostrością
12
„słodycz słów'' - wyrażenie przysłowiowe: w oryginale - „słowa słodkie j a k woda do picia, słony słuch". Tamże. s. 95. przyp. 27.
126
Rozdział VIII
pytania dotyczące: stworzenia świata, powołania do bytu duchowocielesnej istoty j a k ą jest człowiek, j e g o nieśmiertelnej i wolnej duszy, grzechu i zadośćuczynienia. Słowa słodkie j a k woda, czyli odpowiedzi, które uznał za prawdę, znalazł Julian w „spotkaniu z ludźmi, którzy pełni byli nauk Platona". Uwierzy w b o g ó w przez spotkanie z człowiekiem do tej wiary w pełni przekonanym. „Toteż odrzucił od siebie wszystkie głupstwa, w które poprzednio wierzył, żeby na to miejsce wprowadzić światło prawdy, tak j a k w jakiejś wielkiej świątyni ustawia się na n o w o posągi bogów, uprzednio znieważone i zamazane błotem" (Or. XVIII 18). Duszę Juliana porównał autor do świątyni, w której przywrócono miejsce d a w n y m bogom. Julian zetknął się z dawnymi bogami przez Mardoniusza i owego „drugiego pedagoga", którzy wprowadzili go w świat kultury helleńskiej, kultury nierozerwalnie związanej z d a w n y m i wierzeniami. Nauczyciele, typu Hekeboliosa, ten obraz bogów w duszy Juliana chrześcijaństwem zamazali. Dopiero spotkanie z gorliwymi wyznawcami neoplatonizmu uczyniło Juliana prawdziwie wierzącym. Libaniusz zaznacza wprawdzie, że odrzucenie chrześcijaństwa przez Juliana było aktem w pełni świadomym, jednocześnie jednak sugeruje, że było ono przyjęte p r / e z Juliana powierzchownie.
POGAŃSTWO JULIANA Ze względu na otaczający go świat Julian nie mógł, a może nawet bał się, ukazać swych prawdziwych przekonań. Libaniusz tak określił ówczesną postawę przyszłego cesarza: „Choć zmienił zapatrywania religijne, udawał, że wierzy j a k dawniej, bo nie można było ukazać prawdziwego oblicza. Ezop w tym wypadku ułożyłby bajkę, gdzie nie osioł ukrywałby się pod lwią skórą, ale lew pod oślą, bo Julian wiedział to, czego znajomość przynosi wielką korzyść, a wydawał się takim, jakim być było bezpieczniej". Autor akceptuje „udawanie" Juliana, j e g o p o d w ó j n ą grę. Przecież jeszcze niedawno, wraz z bratem Gallusem, przejęci byli kultem męczenników, ludzi zachowujących
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza1]5 swe j e d n o i prawdziwe oblicze nawet w niebezpieczeństwie śmierci. Czyżby nic Julianowi z tej postawy nie miało pozostać? Libaniusz w swych lakonicznych wzmiankach o poznawaniu przez Juliana „głupoty" chrześcijaństwa nic nie nadmienił o tym, by Julian miał przyjaciół w gronie w y z n a w c ó w Chrystusa, czy też należał do jakiejś wspólnoty. Przynależność do gminy była przecież bardzo w a ż n y m elementem chrześcijańskiego życia. Rozpoczynając swą opowieść o Julianie, poganinie, Retor z Antiochii natychmiast wspomina grono j e g o ówczesnych przyjaciół: „Szeroko rozeszła się sława jego. Wszyscy przyjaciele M u z i innych bogów śpiesznie do niego zdążali, ten lądem, ó w morzem, by go zobaczyć, by pobyć z nim, by pomówić i posłuchać, a gdy ktoś się j u ż znalazł przy nim niełatwo było m u odejść; Julian, j a k b y syrena jaka, więził przy sobie nie tylko czarem słowa, lecz również wrodzonym sobie darem zdobywania przychylności ludzkiej. Umiał on kochać naprawdę i innych uczył tej miłości" {Or. XVIII 20). I oto z samotnika Julian przekształca się w człowieka, który jest iskrą towarzystwa. Autor podaje dwie zasadnicze przyczyny, które czyniły Juliana tak atrakcyjną postacią. Pierwsza z nich, to kult dawnych bogów. Jako wysoko postawiony w hierarchii społecznej ich czciciel skupiał współwicrnych, którzy niewątpliwie widzieli w nim nie tylko brata, ale i dostrzegali jakąś nadzieję. D r u g ą przyczyną, dla której Julian zdobywał wielu nowych przyjaciół, był - zdaniem Libaniusza - j e g o osobisty urok, a przede wszystkim umiejętność kochania drugiego człowieka. Obok wiary i osobistego uroku Julian miał jeszcze coś do zaoferowania tym, którzy się z nim zaprzyjaźnili: „Skupił tedy w sobie i wykazywał różnorodną mądrość poetów, retorów, pokoleń filozofów, doskonale opanował grecki język, znał nie najgorzej drugi (łacinę), a wszyscy rozumnie myślący wypowiadali jedno życzenie, żeby ten młodzieniec posiadł władzę w państwie, bo wówczas wstrzyma się ruinę świata kulturalnego, gdy stanie na czele ludzkości jedyny człowiek, któiy zdolny jest uleczyć j e j rany' ' (Or. XVIII 21). Władza dla Juliana! To pragnienie pochodziło od „rozumnie myślących", którzy w nim - w Julianie - widzieli jedyny ratunek dla
128
Rozdział VIII
zrujnowanego „świata kulturalnego". Pragnienie, które wtedy mogło w y d a w a ć się tylko niedorzeczną mrzonką. A jaka była w relacji Libaniusza reakcja samego Juliana na to, co docierało do jego uszu? „Nie mogę powiedzieć, żeby on potępiał takie życzenia, nie będę rzucał pustych słów o nim; owszem, i on sam żywił podobne chęci, ale pragnął tronu nie z żądzy przepychu, ani władzy, ani purpury. Pragnął tylko własnymi trudami przywrócić narodom szczęście utracone, a zwłaszcza kult dawnych b o g ó w " (Or. XVIII 22). I właśnie ta druga wartość j e s t przez Libaniusza szczególnie zaakcentowana jako dla Juliana najważniejsza. „Niczym serce jego tak się nie wzruszało, j a k kiedy widział, że świątynie leżą w gruzach, ceremonie religijne ustały, ołtarze są obalone, ofiary zakazane, kapłani wypędzeni, skarby świątyń rozdziela się między rozpasany motłoch. Gdyby ktoś z bogów obiecał mu, że inni te rany uleczą, jestem pewien, że odrzuciłby stanowczo tron cesarski, bo dążył nie do władzy, lecz do zapewnienia pomyślności o b y w a t e l o m " (Or. XVIII 23). Autor widzi walkę z pogańską religią j a k o p e w n ą współpracę między władzą, od której pochodzą zakazy, a motłochem, który okrada i niszczy. Wywyższenie Juliana staje się marzeniem innej jeszcze grupy społecznej. „Takie pragnienie gościło w sercach ludzi wykształconych, by jego wola uleczyła świat" (Or. XVIII 24). T y m c z a s e m ofiarą fałszywych oskarżeń padł, kontrowersyjny w swym postępowaniu, przyrodni brat Juliana, Gallus - „...zginął nie wyrzekłszy słowa, gdyż miecz wyprzedził wszelkie usprawiedliwienie" (Or. XVIII 2 4 ) ° . N a Juliana również przyszły ciężkie dni różnych podejrzeń. Libaniusz tak scharakteryzował j e g o ówczesną postawę: „I w tym nieszczęściu m o ż e m y znów podziwiać Juliana: ani nie płaszczył się przed zabójcą m o w a m i wygłoszonymi przeciwko j e g o ofierze, ani m o w a m i w obronie brata nie rozdrażniał żyjącego jeszcze prześladowcy; brata uczcił smutkiem bez słów, tamtemu zaś nie dał p o w o d u do zgładzenia siebie, choć on tego gorąco pragnął" (Or. XVIII 26).
11
Gallus zginął z rozkazu Konstancjusza w więzieniu w Poli w roku 354.
I Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza
129
Ratunek dla nękanego Juliana przyszedł ze strony żony Konstancjusza, Euzebii „...która ulitowała się nad nim i ułagodziła gniew męża; usilnym błaganiem skłoniła cesarza, by Juliana, który płonął miłością do Hellady, a zwłaszcza do j e j źrenicy - Aten, wysłał do ukochanego kraju" {Or. XVIII 27). Julian nie zwlekał. „Spiesznie tedy tam zdąża w nadziei, że uzupełni swą wiedzę, że trafi na nauczycieli zdolnych udzielić głębszych wiadomości od tych, które j u ż zdobył. Gdy się zetknął z nimi i poznał ich oraz sam się dał poznać, większe sam wzbudził zdumienie swoją wiedzą, niż odczuł podziw, i on jeden spośród młodzieży przybywającej do Aten odjechał, więcej pouczywszy drugich niż sam się nauczywszy. Toteż ciągle się go widziało otoczonego rojem młodzieży, starców, filozofów, retorów. Bogowie sami zwrócili na niego swe spojrzenie w pełni świadomości, że on przywróci im starodawną cześć" (Or. XVIII 29). Autor tak świetlanie przedstawił przyjazd Juliana do Aten, iż wydaje się to nieco podejrzane. Opis więcej odpowiadałby przybyciu sławnego retora, a nie studenta, choć zdolnego i ze sławnego domu. „Budził on podziw swoją m o w ą i wstydliwością, bo bez zarumienienia się nie potrafił nic powiedzieć. Choć wszyscy mieli możność cieszyć się jego łaskawością, tylko najszlachetniejsi cieszyli się jego zaufaniem, a wśród nich pierwsze dzierżył miejsce mąż pochodzący z naszego kraju, jedyny spośród ludzi wolny od przygany, którego doskonałość pokonała złe j ę z y k i " (Or. XVIII 30) 14 . Właśnie z Aten „...zostaje powołany do rządów ten, któiy oddawał się w Atenach filozofii, bo właśnie studia filozoficzne Juliana budziły najmniej obaw u człowieka, który popełnił wiele nieprawości (Konstancjusza)" (Or. XVIII 31). I tak z dniem 6 listopada 355 r., kiedy to w Mediolanie Julian został ogłoszony cezarem, rozpoczyna się okres sprawowania władzy. Początkowo j a k o cezar, a po śmierci Konstancjusza (3 listopada 361) jako august. Jako cezar, ukryty czciciel bogów, później j a k o august, ich pierwszy wyznawca. Cenne w y d a j ą się w tym momencie spostrze-
14
Nie wiadomo kogo autor ma na myśli.
130
Rozdział VIII
żenią Libaniusza związane z pogrzebem Konstancjusza i tym co działo się potem: „Kiedy zmarłemu oddano należytą cześć, Julian zaczynając od obrzędów na cześć bogów miasta (Konstantynopola), czynił libacje na oczach wszystkich, cieszył się jeśli kto brał z niego przykład, drwił z tych, którzy nie szli za nim, usiłował namawiać, nie chciał zaś z m u s z a ć " (Or. XVIII 121). Z d a n i e m autora, wielu którzy „ulegli zepsuciu" czyli byli chrześcijanami, ogarnął strach i bali się wybuchu srogiego prześladowania, ponieważ tak było za innych cesarzy wrogo ustosunkowanych do w y z n a w c ó w Chrystusa (Or. XVIII 121). „On zaś sądził, że ci, którzy uciekali się do takich środków, nie osiągali swego celu i sam też nie dostrzegał żadnej korzyści w stosowaniu w tych sprawach przymusu. Bo tych, którzy c h o r u j ą na ciele, można związać, by poddać leczeniu, ale fałszywej wiary nie wykorzenisz ani nożem, ani ogniem, bo nawet jeśli ręka złoży ofiarę, dusza czyni wyrzuty ręce, oskarża słabość ciała i hołduje dawnym zapatrywaniom, więc jest to złudna jakaś zmiana, a nie istotne nawrócenie (...). Ganił więc prześladowanie, bo widział, że przelewaniem krwi w z m a g a się wiara przeciwników, i odrzucał sposoby, które ganił; toteż tych, którzy zdolni byli do poprawy, doprowadzał do poznania prawdy, ale nie ciągnął tych, którzy się zadawalali kłamliwymi poglądami. Nie przestał jednak wołać: Ludzie dokąd wy pędzicie? Czyż nie wstyd w a m uznawać mrok za jaśniejszy od światła...?" (Or. XVIII 122-123). Autor m o w y całkowicie utożsamia się z założeniami polityki religijnej Juliana. Człowiek prawdziwie wierzący pragnie się swoim szczęściem dzielić, do prawdy, którą poznał pragnie przekonywać, do bogów, których uznał, nawracać. Błądzącego trzeba pozyskać, a nie prześladować. Julian umiejętnie wyciągnął wnioski z czasów prześladowań, kiedy to krew męczenników rodziła nowych wyznawców, dlatego też postanowił działać inaczej. „Wiedział bowiem, że ten kto umiejętnie zabiera się do leczenia, o duszę przede wszystkim będzie się troszczył, a spośród dóbr duszy najpierw o pobożność" (Or. XVIII 124). Chodzi o wprowadzenie religijnego związku między człowiekiem a bogami - pobożność stała się wartością dla cesarza największą i jego pierwszym zadaniem. „Dlatego
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza 1 ] 5 najpierw zajął się leczeniem dusz; stał się przewodnikiem w poznaniu tych, którzy naprawdę władają niebem, i uważał, że ci, którzy są kształceni w tym kierunku, są mu bliżsi niż sami krewni; przyjaciela Zeusa miał za swego przyjaciela, j e g o wroga - za swego wroga, a raczej j e g o przyjaciela miał za swego, lecz nie każdego, kto jeszcze nie był przyjacielem Zeusa, miał za swego wroga. Bo tych, których się spodziewał zmienić z biegiem czasu, nie odsuwał, lecz n a m o w ą urzekał i doprowadzał do tego, że ci, którzy z początku odmawiali, potem pląsali dokoła ołtarzy" {Or. XVIII 125). Na szczególną uwagę, w przytoczonym tekście, zasługuje stwierdzenie, że cesarz pragnie być niejako przewodnikiem dusz w prowadzeniu ich do bogów. Umiejętna n a m o w a odgrywała w a ż n ą rolę, ale przede wszystkim wiara samego przewodnika i o nią trzeba niestrudzenie się troszczyć. „Ponieważ niełatwo było cesarzowi udawać się codziennie do świątyń znajdujących się poza pałacem, a rzeczą bardzo pożyteczną jest nieustanne obcowanie z bogami, cesarz kazał wznieść w obrębie pałacu świątynię bogu, który w iedzie ze s o b ą dzień (ku czci Heliosa), i sam dał się wtajemniczyć w misteria, i z kolei innych wtajemniczał, oddzielnie zaś zbudował ołtarz dla wszystkich bogów. Pierwszą jego czynnością, po wstaniu z łoża, było obcowanie z bogami za pośrednictwem ofiar i pod tym względem przewyższył Nikiasza" (Or. XVIII 127). Zdaniem Libaniusza, pobożność Juliana była autentyczna i przenikała j e g o postępowanie. Mówiąc o gorliwym przywracaniu przez cesarza dawnych kultów zaznacza: „Dodawała mu odwagi j e g o cnota. Temu, kto był panem swych namiętności, wolno było mieć swą komnatę w pobliżu świątyni, bo w nocy nie działo się tam nic takiego, co by było niegodne takiego sąsiedztwa" (Or. XVIII 128). Swoją cnotą pobożności oraz przywracaniem dawnych kultów „...stawiał bogów na czele państwa i zjednywał ich łaskę..." (Or. XVIII 129). Libaniusz, w dalszym ciągu swej m o w y , kreśli obraz cesarza, który służy bogom, rozwija ich kult, troszczy się o dobro państwa i j e g o obywateli, a przede wszystkim zachęca do ubogacania świata ducha - „...wzywał zewsząd do kształcenia się młodzież, a dodałbym, że i starców, ponieważ i oni rzucili się do nauki. Bo wszystko co jest
132
Rozdział VIII
w pogardzie u władców, spotyka się z ogólnym lekceważeniem, a co jest u nich w cenie, tym się wszyscy z a j m u j ą " (Or. XVIII 156). Troska cesarza o kulturę, a zwłaszcza o kulturę grecką, miała również swój religijny podtekst. Libaniusz dalej zaznacza: „Ponieważ uważał (Julian), że są ze sobą spokrewnione krasomówstwo i kult bogów, widząc, że ten jest całkowicie w zaniedbaniu, a w y m o w a w znacznym stopniu, dążył do tego, żeby bogowie doznawali pełnej czci, a ludzie znów rozmiłowali się w pięknie słowa; dlatego i otaczał oznakami czci mistrzów słowa, i sam układał m o w y " (Or. XVIII 157). Dla Retora z Antiochii ten obszar działalności cesarza jest szczególnie bliski. Z wdzięcznością pisze o dowartościowaniu „ludzi obeznanych ze sztuką m ó w i e n i a " (Or. XVIII 158-160). Julian wygłaszał swe m o w y przy różnych okazjach, bardziej lub mniej zwyczajnych, „...nawet kiedy ugaszczał, zgodnie ze zwyczajem, różnorodny tłum, innym pozostawiał picie, sam zaś podczas pijatyki wygłaszał m o w y , tyle tylko uczestnicząc w uczcie, żeby nieobecność nie rzuciła się w oczy. Bo kto z tych, którzy się o d d a j ą filozofii w swoim skromnym pokoju, do tego stopnia panował nad potrzebami żołądka? Kto powstrzymał się raz od tego jadła, drugi raz od innego dla okazania czci to temu, to innemu bóstwu: Panowi Hermesowi. Hekacie, Izydzie i każdemu z pozostałych bóstw? Kto z radością zniósł tyle postów dla obcowania z b o g a m i ? " (Or. XVIII 171). Autor podkreśla u cesarza umiejętność zachowywania pewnego dystansu w stosunku do otoczenia, koniecznego dla właściwej koncentracji oraz panowanie nad potrzebami ciała, co wyraziło się w postach. Miały one u Juliana charakter religijny - dla okazania bóstwom czci. Jeszcze jeden charakterystyczny rys pobożności Juliana przybliża nam Libaniusz: „Na wieszczbiarstwie spędzał czas, odwoływał się do najlepszych wieszczbiarzy i sam nie ustępował nikomu w tej sztuce, tak że wieszczbiarze nie mogli nawet oszukać, skoro j e g o oczy razem z nimi badały to, co się pokazywało. Zdarzało się, że odchodził j a k o zwycięzca nad biegłymi w tej dziedzinie, tak szeroką i wielostronną duszę miał władca; do niektórych rzeczy dochodził własnym rozum e m , w innych zasięgał rady bogów. Na tej podstawie powierzył
Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza1]5 urzędy tym, którym nie myślał dać, a znów nie dał tym, którym zamierzał, dając i nic dając zgodnie z orzeczeniem b o g ó w " (Or. XVIII 180). Szukanie woli bogów przez wróżby, było stałym elementem pogańskiej religijności. Dla Juliana, który usiłował zmienić bieg rzeki wydarzeń, wróżbiarstwo, siłą faktu, musiało być czymś szczególnie ważnym. Przytoczony fragment m o w y Libaniusza świadczy o tym najwyraźniej. W postawie cesarza Juliana są j e d n a k i pewne momenty, które kładą się cieniem na j e g o uczciwości. Libaniusz, opisując przygotowania do wyprawy na Persję, w z m i a n k u j e o rozbudzaniu pobożności wśród żołnierzy koniecznej do tego, by bogowie im sprzyjali. Niektórzy byli j e d n a k oporni. „Kiedy zaś słowa nie wystarczyły, n a m o w y popierało złoto i srebro; tak dzięki małemu zyskowi żołnierz zdobywał większą korzyść, bo za złoto nabywał przyjaźń bogów, panów w o j n y " (Or. XVIII 168). Tak więc i przed takimi metodami „duszpasterskimi" nie cofał się cesarz, a o ich zakresie świadczy pewna uwaga Libaniusza, który jakoś chce swego ulubieńca bronić przed głosami niewątpliwie podnoszonej krytyki: „Nie przeczę, że ta j e g o gorliwość kosztowała wiele pieniędzy, lecz bardziej przystoją takie wydatki, niż wydatki na teatry, woźniców i tych, którzy występują do walki z wychudłymi zwierzętami" (Or. XVIII 170). Przed w y p r a w ą perską Julian miał jeszcze pewien rozrachunek do uczynienia. „Kiedy zaś zima sprowadziła noce długie, pominąwszy wiele innych pięknych dzieł, zaatakował księgi, które czynią człowieka rodem z Palestyny bogiem i synem boga; w długiej polemice popartej silnymi argumentami wykazał, że przedmiot takiej czci jest tylko śmieszną brednią i okazał więcej mądrości w tym dziele niż starzec tyryjski (Porfiriusz). Niechże mi będzie łaskaw ten Tyryjczyk i przyjmie życzliwie to, co powiedziałem, jakby był przewyższony przez własnego syna" (Or. XVIII 178). Juliana nazywa Libaniusz synem Porfiriusza i widzi w jego dziele, zresztą pod tym s a m y m tytułem Przeciwko chrześcijanom, jeszcze mocniejszą i skuteczniejszą satyrę przeciwko w y z n a w c o m Chrystusa.
134
Rozdział VIII
Libaniusz bardzo wiele miejsca w swojej m o w i e poświęcił wyprawie perskiej Juliana, starając się w miarę dokładnie ukazać j e j przebieg i bohaterską postawę samego władcy. Zabójcy cesarza dopatruje się w gronie chrześcijan. Oto jak pogląd swój uzasadnia: „I wielka należy się wdzięczność wrogom, że nie przyswoili sobie sławy czynu, którego nie dokonali, ale pozwolili n a m szukać wśród siebie samych zabójcy. Ci, dla których j e g o życie nie przedstawiało korzyści a byli to ludzie nie żyjący podług praw - z dawna czyhali na jego życie, i wtedy kiedy mieli po temu możność, urzeczywistnili swoje zamysły. Zmuszała ich do tego zarówno niegodziwość, która za jego panowania nie mogła się przejawić swobodnie, j a k przede wszystkim cześć oddawana bogom, przeciwna ich własnym dążeniom" (Or. XVIII 275). Podobnie j a k i spośród Persów nikt nic zgłosił się, by otrzymać nagrodę za zabicie Juliana (Or. XVIII 274), tak i spośród „niegodziwych" chrześcijan nikt nie ogłosił się j a k o zabójca prześladowcy. Jest rzeczą charakterystyczną, że autor m o w y prawie nie wspomina o bogatej działalności Juliana skierowanej przeciwko chrześcijanom. W przytoczonym fragmencie m a m y jedynie krótką wzmiankę o tym, że „niegodziwość" - chrześcijaństwo - „za j e g o panowania nie mogła się przejawić swobodnie". Wraz ze śmiercią Juliana runęła nadzieja Libaniusza i j e m u podobnych, nadzieja, że ziemia perska stanie się częścią Imperium, że wszyscy b ę d ą cześć oddawać dawnym bogom, a w kraju zapanuje dobrobyt (Or. XVIII 282). Co pozostało po cesarzu? - „...zamiast niego posiadamy jego sławę" (Or. XVIII 299); „Jego samego nie ujrzymy, ale można widzieć jego liczne utwory literackie..." (Or. XVIII 302); „...wiele miast postawiło m u posągi obok posągów bogów, oddając m u cześć boską. Były wypadki, że modlono się do niego z prośbą o jakieś dobro i uzyskano je. Tak on wprost wstąpił do b o g ó w i otrzymał udział w ich boskiej m o c y " (Or. XVIII 304). Zdaniem autora, Julian za swoj e zasługi ma miejsce wśród bogów i j a k o takiemu należy mu się cześć.
w Pobożność cesarza Juliana w oczach retora Libaniusza
1]5
Wnioski: Libaniusz patrzy na Juliana z pozycji retora, wychowawcy, współwyznawcy, współobywatela, a przede wszystkim z pozycji przyjaciela. Dopiero spotkanie z gorliwymi wyznawcami neoplatomzmu uczyniło Juliana prawdziwie wierzącym. Libaniusz zaznacza, wprawdzie, że odrzucenie chrześcijaństwa przez Juliana było aktem w pełni świadomym, jednocześnie jednak sugeruje, że było ono przyjęte przez Juliana powierzchownie.
!
Rozdział X ŚWIADECTWO GRZEGORZA
Spotkali się w Atenach. Studiowali u tego samego mistrza. Jeden pochodził z Nazjanzu, z Kapadocji, i byl synem miejscowego biskupa. Drugi był sierotą z książęcego rodu. Obydwaj byli rozmiłowani w literaturze greckiej i zafascynowani retoryką. Obydwaj szukali prawdziwej pobożności. W historii Kościoła cesarz Julian jest przede wszystkim postrzegany oczyma św. Grzegorza z Nazjanzu. Jest to spojrzenie, które poznajemy zasadniczo przez dwie jego Mowy: Adversus Julianum imperatorem orationes invectivae {Or. IV-V), powstałe w pustelni pontyjskiej w roku 363 lub 364 podczas buntu mnichów w Nazjanzie (Or. IV 10), po śmierci cesarza Juliana (Or. V 24), zapewne przy współudziale przyjaciela św. Bazylego Wielkiego (Or. V 39). Obie te inwektywy zostały wydane, chociaż nie zostały wygłoszone przez autora (por. Or. VI l) 1 . Grzegorz był niemal rówieśnikiem Juliana, urodził się bowiem ok. 330 r. w ziemskiej posiadłości Arianzos koło Nazjanzu w południowo-zachodniej Kapadocji 2 . Dom, w którym się wychowywał, był
1
Gregoire dc Nazianze, Discours 4-5. Wprowadzenie, J. Bernardi, S C H 309, Paris 1983, tł. pol. w: Św. Grzegorz z Nazjanzu. Mowy wybrane, praca zbiorowa pod red. S. Kazikowskiego, Warszawa 1967, s. 65-133. 2 Pewien obraz życia Grzegorza dają j e g o własne pisma, przede wszystkim j e g o
ostoją szczęścia, a była to głównie zasługa rodziców. Sam Grzegorz tak o nich pisze w Poemacie autobiograficznym: „Miałem ja ojca, wzór doskonałości, starzec, człek prawy, życiem przykład dawał, jak naprawdę drugi jakiś Abram. Dobry był z gruntu, nie tylko z pozoru, nie tak jak teraz częstokroć się dzieje. Naprzód żył w błędzie, potem za Chrystusem poszedł; wnet jako pasterz, stał się pasterzy podporą. Matka, by krótko rzec, była małżonką godną takiego męża, zrównoważona, z pobożnych rodu, sama pobożniej sza, ciałem niewiasta, obyczajami ponad mężami. Z życia słynęli oboje" (51-62); „Od pieluch we wszystkim, co dobre chowany - bo miałem w domu najlepsze przykłady..." (93-94). Swoim rodzicom i rodzeństwu wystawił Grzegorz znakomite świadectwo w wygłoszonych mowach pogrzebowych na cześć brata Cezarego (Or. VII), na cześć siostry Gorgonii (Or. VIII), i na cześć ojca - Grzegorza Starszego (Or. XVIII). Gdy Grzegorz przyszedł na świat, jego rodzice byli już starsi wiekiem. Matka Grzegorza, Nonna, pochodziła z rodziny chrześcijańskiej i była rzeczywiście pobożną kobietą. O jakości jej wiary najlepiej świadczy pozytywny wpływ na męża - Grzegorza Starszego, który to, niegdyś należąc do hypsistarian 3 , nawrócił się, przyjął chrzest, a następnie święcenia kapłańskie, sakrę biskupią i pełnił duszpasterskie obowiązki w Nazjanzie (Or. XVIII 5-15). Od najmłodszych lat Grzegorz był wychowywany w wierze chrześcijańskiej, jednak zgodnie z miejscową tradycją, nie został ochrzczony jako dziecko. Wiedział, że matka ofiarowała go Bogu jeszcze przed jego przyjściem na świat i chciała, by on to zaakceptował: „Takie było pragnienie mojej matki, a ja poddałem się jej woli
listy i utwory' poetyckie. Spośród nich największą wartość posiada autobiograficzny Utwór składający się z 1949 wersów - De vi ta sua (Mignę, PP. Gr. 37, 1029-1166), tł. pol. T. Sinko w: J. M . Szymusiak, Grzegorz Teolog, Poznań 1965, s. 469-510. ' Hypsistarianie to judeo-heileński synkretyzm religijny. W y z n a w c y tej religii czcili Boga Najwyższego, odrzucali kult bożków, nie składali krwawych ofiar, nie uznawali obrzezania, zachowywali szabat i pewne rozróżnienia wśród p o k a r m ó w . Por. F. Cumont, Ilypsistos, Revue de 1'instruction publiąuc en Belgiąue, 4 0 (1897), s. In; J. M. Szymusiak, dz. cyt., s. 13-17.
138
Rozdział VIII
w dzieciństwie i stopniowo dusza przyjęła n o w y kształt pobożności, lecz pieczęć [chrzest] chowano aż na skinienie Chrystusa" (Carm. II. I. 1, w. 450 nn). Grzegorz, podobnie j a k i j e g o przyjaciel Bazyli, czekali na to „skinienie Chrystusa" niemal do m o m e n t u swoich studiów, zaś brat Cezary i siostra Gorgonia czekali aż do łoża śmierci 4 . Znamienną jest rzeczą, że Grzegorz opisując ich życie sprzed chrztu, traktował ich j a k o chrześcijan 5 . W swoim nauczaniu j a k o biskup usilnie zachęcał do tego, by chrztu nie odwlekać. W świetnej m o w i e O świętym chrzcie, wygłoszonej 6 stycznia 380 r., autor tłumaczy wartość tego sakramentu oraz daje praktyczne wskazówki dotyczące wieku człowieka, w którym należy go ochrzcić. Niemowlęta „jeżeli grozi jakieś niebezpieczeństwo. Lepiej bowiem, b y byli uświęceni nieświadomie, niż zeszli z tego świata bez pieczęci wtajemniczenia". C o się zaś tyczy innych dzieci, Grzegorz radzi, „aby odczekać trzy lata albo nieco mniej czy więcej". Już m o g ą coś pojąć z obrzędów, „a korzystniej jest pod k a ż d y m względem obwarować się chrztem wobec ciosów niebezpieczeństw, które nagle na nas spadają i silniejsze są od jakiejkolwiek p o m o c y " (Or. XL 28). Sądząc po zaangażowaniu, z jakim Grzegorz atakuje argumentację zwolenników zwlekania z przystąpieniem do chrztu Św., musiało być ich wielu, a sam problem ciągle jeszcze żywo jest dyskutowany 6 . Pierwszy etap edukacji Grzegorza to szkoła podstawowa w rodzinn y m miasteczku Nazjanz. Przez przynajmniej dwa lub trzy ostatnie
4
Or. VII 15; Or. VIII 20. Or. VII 10; Siostrę Gorgonię uważał niemal za świętą, Or. VIII 20. " „Jednak - powiesz - co mi z tego, że zostałem wcześniej skrępowany przez chrzest, jeżeli przez szybkie przyjęcie go zamknąłem sobie radość życia, kiedy mogłem oddawać się rozkoszom, a potem dopiero przyjąć łaskę? Przecież i ci, którzy pierwej pracowali w winnicy (Mt 20, Inn) nie znaleźli się w lepszym położeniu, gdyż równą im zapłatę otrzymali i ci, którzy przyszli do pracy na końcu dnia?" (Or. XL 20). „Lecz Chrystus - powiadasz - chrzci się w trzydziestym roku (Łk 3, 23) i to będąc Bogiem. A ty mi się każesz spieszyć z chrztem?" (Or. XL 29). Poza tym lęk o utratę łaski w czasie ewentualnego prześladowania (Or. XL 16), czy też przez obracanie się wśród ludzi i zajmowanie sprawami publicznymi (19). 3
m Świadectwo
Grzegorza
139
lata korzystał, razem ze swym młodszym bratem Cezarym, z korepetycji pedagoga Karteriosa, którego nazywa „najukochańszym towarzyszem" i „sternikiem swoich młodych lat" 7 . Szkoła była dla niego miejscem spotkania z tym co stanowiło kulturę helleńską, z tym co ludzkie. Dom zaś rodzinny i Kościół były miejscem spotkania z tym co Boskie. Następnie, wraz z bratem, udał się n a dalsze nauki do Cezarei Kapadockiej. W miarę poznawania, coraz bardziej rozpala się w nim miłość do tego, co stanowi greckie dziedzictwo kultury. Właśnie tu w Cezarei rozpoczyna się znajomość ze św. Bazylim Wielkim. Poszukiwanie Boga i zamiłowanie do nauki połączy węzłem prawdziwej przyjaźni te dwie, jakże różne, dusze {Or. XLIII 13-14). Ze stolicy Kapadocji wyruszyli bracia w różne strony po różne nauki. Cezary postanowił zostać lekarzem i wyjechał do Aleksandrii, zaś Grzegorz udał się do Cezarei Palestyńskiej {Or. VII 6). W roku 230 powstał tu ośrodek myśli teologicznej założony przez j e d n ą z największych indywidualności starożytnego chrześcijaństwa: Orygenesa 8 . W y d a j e się, że Grzegorz nie odbył tu pełnego, trzyletniego cyklu studiów. Zafascynowanie Orygenesem pogłębiło się u niego, a to co dała mu szkoła w Cezarei, zawarł w poradzie udzielonej młodzieńcowi w y j e ż d ż a j ą c e m u na studia: „Ćwicz i wygładzaj sobie umysł, głębiej zapoznaj się z poetami, z komentarzami historyków, z przykładami gładkiej w y m o w y oratorów, z subtelnymi myślami filozofów. Mądrze przykładaj się do tego wszystkiego, z roztropnością gromadź wszystko, co pożyteczne u każdego, unikaj rozsądnie tego, co złe na wzór mądrej pszczoły, która na każdym kwiatku się zatrzyma, lecz z każdego całkiem mądrze wybiera tylko to co dobre, posłuszna wskazówkom własnej natury. Posiadasz też swój rozum, zbieraj więc bez zastrzeżeń to wszystko, co pożyteczne [...] Unikaj cierni, zrywaj róże. Jest to pierwsza zasada studiów świeckich [...] A kiedy dosta-
" Epitaph. 115-118. PG 38. 70-71. 8 Euzebiusz. Historia Kościelna. VI 30.
1
140
Rozdział X
tecznie sobie wyćwiczysz umysł w literackich dyscyplinach [...] zabierz się do ksiąg natchnionych" 1 '. Przełom roku 351 na 352 (jesień i zimę) spędza Grzegorz w Aleksandrii. Pobyt w egipskiej metropolii dał Grzegorzowi pogłębienie zamiłowania do nauki chrześcijańskiej, umiejętność korzystania z Pism a św. i znajomość nauki Orygenesa 1 0 . Osobą, którą przede wszystkim zafascynował się Grzegorz w Aleksandrii, był j e j biskup, Atanazy 1 1 . Dla doskonalenia się w znajomości kultury helleńskiej oraz zasad w y m o w y Grzegorz udał się do Aten. Była to druga połowa marca 352 r., a więc czas na żeglugę jeszcze niestosowny. W pobliżu Cypru podróżujący przeżyli burzę morską. Śmierć zaglądnęła im w oczy. Dla Grzegorza były to chwile lęku przed p o d w ó j n ą śmiercią - śmiercią ciała i duszy. Ta druga, na którą naraził się nie będąc jeszcze ochrzczonym, przerażała go najbardziej. Poczynił wtedy stosowne obietnice całkowitego oddania się Chrystusowi ( A u t o b i o g r a f i a , 131207). Kiedy więc po trzytygodniowej podróży statek przybił do portu w Eginie, Grzegorz, który od dłuższego czasu był katechumenem, korzystając z okresu Wielkiego Postu poprosił o chrzest 12 . W Atenach Grzegorz spotkał się z Bazylim, który był jcszczc katechumenem. Zawiązywała się jeszcze bardziej przyjaźń ich z Bogiem i między sobą. Niełatwo było m ł o d y m w y z n a w c o m Chrystusowej Ewangelii prowadzić, w jeszcze m o c n o pogańskich Atenach, cnotliwe życie. W m o w i e wygłoszonej ku czci swego przyjaciela Bazylego, Grzegorz wyzna: „Dwie drogi były nam znane: pierwsza z nich była szlachetniejsza, druga zaś nierównej z tamtą wartości; pierwsza wiodła do naszych świątyń [chrześcijańskich] i tamtejszych
" Carrn. U. II. 8, do Seleukosa. w. 34-39 i 61; 183-185; PG 37, 1579-1589, cyt. za J. M. Szymusiak, dz. cyt., s. 33-34. 1(1 Jest to owoc spotkania z Dydymem Ślepym - por. Dydym Ślepy, O Duchu Świętym, i Grzegorz z Nazjanzu. Or. XXXI (O Duchu Świętym)-, Sokrates. Historia Kościoła, IV 25. 11 Or. XXI: Pochwala wielkiego Atanazego, biskupa Aleksandrii. 12 Or. XVIII 31.
Świadectwo
Grzegorza
141
nauczycieli, druga - do pogańskich mistrzów. Inne sprawy, to znaczy uroczystości, przedstawienia teatralne, tłumne obchody czy biesiady, pozostawiliśmy ich amatorom. U w a ż a m bowiem za bezwartościowe wszystko to, co nie prowadzi do cnoty i nie doskonali tych, którzy się danemu zajęciu oddają. Chociaż więc inni noszą różne imiona czy to p o ojcu, czy własne od swych z a w o d ó w lub czynów, to m y uważaliśm y za wielki zaszczyt i wielkie imię być i nazywać się chrześcijanami... Ateny m o g ą wyrządzić szkodę życiu duchowemu przybyszów - nie na próżno bowiem twierdzą tak ludzie pobożni - gdyż bogate są bardziej od reszty Hellady w złe bogactwo, w posągi bożków, i trudno jest nie dać się porwać przez ich chwalców i obrońców. M y jednak nie doznaliśmy od nich żadnej szkody, ponieważ nasze umysły były zahartowane i zabezpieczone (Or. XLIII 21). Grzegorz pragnie w Atenach pogłębić swoją znajomość filozofii i retoryki. Niestety, nie wymienia swych mistrzów, wspomniał jedynie o ich popularności mówiąc: „O naszych nauczycielach bowiem słyszało i mówiło tylu ludzi, co o Atenach..." (Or. XLIII 22). Według Sokratesa, Grzegorz należał do „chóru" Libaniosa, Himeriosa i Prohajrezjosa 1 '. Prawdziwość informacji dotyczącej Libaniosa jest poddawana w wątpliwość, gdyż wtedy ten Retor j u ż na stałe przebywał w Antiochii. Grzegorz przekazuje informację, że jego kolegą w Atenach był między innymi Eustochios 1 4 . Ten zaś należał do „chóru" pogańskiego retora Himeriosa. Właśnie z Himeriosem zaprzyjaźnił się Julian, który później j u ż jako cesarz zaprosi go do swego otoczenia. Wynikałoby z tego, że przez pewien czas (355 r.) Grzegorz i Julian mieli tego samego mistrza 1 5 . W o k ó ł Bazylego i Grzegorza utworzyła się grupa przyjaciół „...szeroko wówczas znany krąg koleżeński pod przewodnictwem i w y c h o w a w c z y m kierunkiem Bazylego, podzielający jego upodobania [...] To zyskało nam sławę wśród naszych nauczycieli i kolegów,
Historia 14 15
Kościoła.
IV 26.
Ep. 190, P O K 15. s. 234. Więcej informacji na ten temat podaje J. M. Szymusiak. dz. cyt., s. 48-52.
142
Rozdział VIII
a nawet w całej Helladzie, i to zwłaszcza u ludzi wybitnych. Staliśmy się j u ż sławni nawet za granicą, j a k jasno wynikało z licznych relacji na ten temat" (Or. XLIII 22). Z całą p e w n o ś c i ą do tej grupy nie należał przyszły cesarz Julian. Znali się, należeli przez pewien czas do tego samego „chóru", j e d n a k ich poglądy różniły się od siebie. Grzegorz po latach, opisując prześladowanie chrześcijan za czasów Juliana, uczynił taką notatkę: „Inni występki te poznali doświadczywszy na sobie władzy, która zamieniła się w tyranię. Ja widziałem j e poniekąd na długo przedtem, kiedy z tym człowiekiem spotykałem się w Atenach. Przybył tam b o w i e m wnet po wypadkach, jakie w związku z j e g o bratem nastąpiły, wyprosiwszy sobie to u cesarza. A były dwa p o w o d y tej j e g o wędrówki: jeden dość piękny, by poznać Grecję i tamtejsze szkoły, drugi dość tajemniczy i dla niewielu znany: by się poradzić tamtejszych o f i a m i k ó w i oszustów w swoich sprawach. Widocznie bezbożność 0 e g ° ] n i e osiągnęła jeszcze [pełnej] s w o b o d y " (Or. V 23). Julian przybył do Aten po śmierci Gallusa, do czego Grzegorz zdaje się nawiązywać mówiąc o wypadkach związanych z bratem. Autor daje do zrozumienia, że niełatwo było przybyć Julianowi do Aten, skoro musiał sobie tę łaskę u cesarza „wyprosić". Podaje dwa cele przyjazdu. Pierwszy to studia, zaś drugi cel spotkanie z ludźmi z a j m u j ą c y m i się kultem pogańskim, był znany tylko niewielu. Niewątpliwie, Julian musiał się mieć na baczności mając na uwadze tragedię brata. Mimo to będąc w pogańskich Atenach uczniem działającego oficjalnie pogańskiego retora, Julian nie musiał aż tak bardzo ukrywać swoich prawdziwych poglądów. Koledzy, j a k to często bywa, mogli mieć swoje odczucia i przeczucia. Grzegorz dalej pisze: „Wtedy dość trafnie oceniłem tego człowieka, chociaż nie j e s t e m z tych, którzy z takimi rzeczami [jak sztuka wieszczenia] dobrze są obeznani. Ale jeśli najlepszym wieszczem jest ten, kto umie trafnie wnioskować, to do wieszczenia skłoniła mnie nienormalność j e g o zachowania się i niezwykłość w zewnętrznym wyglądzie. Zdawało mi się, że nic dobrego nie wróży kark słaby, barki poruszane j a k szale wagi, oczy niespokojne i wkoło biegające, spojrzenie szaleńca, krok nerwowy i niepewny, nos dyszący bezczelnością i pogardą, ten sam wyraz twarzy o śmiesznych rysach,
Świadectwo
Grzegorza
143
nieopanowany, bulgocący śmiech, ruchy głowy nieskoordynowane, m o w a tamowana i przerywana z braku oddechu, pytania bez ładu i związku, odpowiedzi nie lepsze, j e d n e w drugie wpadające, nierozważne i pozbawione tego uporządkowania jakie daje wykształcenie. Lecz po cóż m a m opisywać to wszystko szczegółowo? Takiego przejrzałem przed czynami, jakiego potem w czynach poznałem. I gdyby tu był ktoś z tych, którzy wtedy byli ze m n ą i słyszeli mnie, bez wahania potwierdziliby moje słowa. Do nich właśnie, na j e g o widok, powiedziałem: „Jaką to zarazę hoduje [sobie] państwo rzymskie" {Or. V 23-24). Biorąc pod uwagę fakt, że cytowany fragment pochodzi z inwektywy, musimy odrzucić to wszystko, co należy do gatunku literackiego, a przede wszystkim przesadne określenia służące autorowi do nakreślenia karykatury, pamiętając jednak o tym, że ona wykrzywia m i m o wszystko prawdziwe cechy człowieka. Grzegorz, wiedząc kim jest Julian, niewątpliwie baczniejszą zwrócił na niego uwagę i spotkanie z nim dobrze sobie zapamiętał. W y d a j e się, że w j a k i m ś stopniu zdawał sobie sprawę i z tego, że Julian prowadzi p o d w ó j n ą grę i ta świadomość musiała odegrać swoją rolę w ocenie j e g o osoby. Julian zrobił na Grzegorzu wrażenie człowieka nieuporządkowanego zarówno w myśleniu jak i w działaniu. Musiało to być na tyle niepokojące, że wiedząc, iż m a do czynienia z potencjalnym następcą tronu, źle wróżył państwu rzymskiemu. Jest jeszcze j e d n o świadectwo, w którym Grzegorz wspomina osobistą z n a j o m o ś ć z Julianem w Atenach. W mowie, która jest pochwałą Cezarego, autor podkreślając nieugiętą postawę brata wobec cesarza Juliana, który cenił j e g o wiedzę, a ganił j e g o wiarę, wspomniał 0 okrzyku jaki miał wyrwać się z ust władcy: „Szczęśliwy ojciec! Nieszczęśliwe dzieci!". Zaraz też Grzegorz dodaje: „Tym samym raczył mnie zaszczycić obejmując i mnie tym przekleństwem, a znał mnie ze studiów w Atenach i wiedział o mojej wierze" (Or. VII 13). Grzegorz, który informację o tej rozmowie zaczerpnął, niewątpliwie, od samego Cezarego, jest przekonany i o tym, że Julian pamiętał go, 1 że znał j e g o zdecydowane przekonania religijne. Grzegorz był niepospolitych zdolności, Julian niepospolitego pochodzenia, trudno
144
Rozdział VIII
przypuszczać, aby będąc obok siebie nie zwrócili na siebie baczniejszej uwagi. Podczas swego pobytu w Atenach Grzegorz i Bazyli w pewnym stopniu zetknęli się, poza gramatyką i retoryką, z różnymi działami filozofii: logiką, dialektyką, etyką, metafizyką, a także z astronomią, geometrią, m a t e m a t y k ą i być może też z medycyną. Było to studiowanie selektywne, bo unikali tego, co mogło w tych naukach (np. w astrologii) zagrażać ich wierze 1 6 . W ś r ó d studiów filozoficznych Grzegorza szczególne miejsce zajął Platon, którego poznał przez neoplatonizm i wprzągł na usługi nauki Chrystusa. W logice i w etyce wiele korzystał z Arystotelesa, w teorii poznania z nauczania stoików. Jego ideałem jest filozof, któiy szuka prawdy i jednocześnie duszpasterz, który do niej prowadzi ludzi 17 . Prawie sześć lat przebywał Grzegorz wraz z Bazylim w Atenach. Latem 358 r. Bazyli udaje się do Kapadocji, a Grzegorz, jesienią, do Konstantynopola, gdzie spotyka się ze swoim bratem Cezarym powracającym ze studiów medycznych. Zimę spędzili razem w Konstantynopolu, a na wiosnę udali się do rodzinnego Nazjanzu 1 8 . Cezary szybko powrócił do Konstantynopola skuszony sławą i łatwym życiem. Tu znalazł zatrudnienie na dworze cesarskim 1 9 . Ponieważ siostra wyszła za mąż i prawdopodobnie zamieszkała w Ikoniunr na Grzegorza spadły obowiązki d o m o w e i troska o starszych już rodziców 2 1 . Po uporządkowaniu spraw majątkowych jesienią roku 360 udał się na północ kraju, gdzie wraz z Bazylim wiedli życie pustelnicze. Zajęli się układaniem zasad życia mniszego i obroną chrześcijaństwa przed atakami filozofów pogańskich, a także pracą fizyczną22.
16 17 18 19 20 21 22
Por. Or. XLIII 23. J. M. Szymusiak, dz. cyt., 53-67. Or. VII 8. Or. VII 9. Or. VIII 8; 11. Autobiografia, 311-329. Ep. 5, P O K 15, 8-9; Ep. 6, POK 15, 10-12.
Świadectwo
Grzegorza
145
Po kilku miesiącach życia w pustelni, Grzegorz wraca do Nazjanzu i ulegając woli ojca, który potrzebował koniecznie pomocnika, p r z y j m u j e święcenia kapłańskie 2 3 . Było to prawdopodobnie n a Boże Narodzenie w roku 361. Po kilku j e d n a k dniach (w uroczystość Epifanii) udaje się do Bazylego do Pontu 2 4 . Miłość do rodziców i świadomość kapłańskich zobowiązań karze mu powrócić do Nazjanzu. Jest Wielkanoc roku 362 25 . Grzegorz w dwóch m o w a c h (Or. II i III) odpiera stawiane m u zarzuty w związku z j e g o ucieczką do Pontu. Jednocześnie jest to wspaniała analiza kapłańskiej posługi. Była jeszcze jedna przyczyna powrotu Grzegorza z zacisza pustelni, mianow-icie rządy cesarza Juliana, jego kolegi z Aten. Julian odwołał edykty zabraniające oddawania czci bogom pogańskim, co doprowadziło do k r w a w y c h rozruchów wszczętych przez ludność pogańską 2 6 . Zaraz po powrocie do Nazjanzu Grzegorz, w mowie, która była j e g o apologią, zaznaczył: „ W o j n y zewnętrznej się nie boję [aluzja do działalności Juliana], j a k o dopełnienia zła, choćby ziała ogniem, groziła mieczem, dzikimi zwierzętami, urwiskami i przepaściami. Chociażby okazał się 011 ze wszystkich, którzy kiedyś szaleli, najbardziej okrutny, chociażby do istniejących j u ż tortur dodał jakieś jeszcze cięższe, j e d n o mam na wszystko lekarstwo, j e d n ą drogę zwycięstwa: śmierć za Chrystusa, gdyż w Chrystusie pokładam swoją chwałę" (Or. II 87). Na to zdanie, niewątpliwie, nakładają się dwa doświadczenia. Jedno to osobiste poznanie Juliana w Atenach, a drugie to wieści, jakie docierały z terenów zamieszek. Grzegorz spodziewa się najgorszego i nie wyklucza konieczności złożenia świadectwa krwi. W z y w a lud do odwagi i czyni to również w mowie będącej pochwałą Machabejczyków 2 '.
23
Or. II 102; Or. I 2. Autobiografia, 345-355. Datowanie - J. M. Szymusiak, dz. cyt., 119 n. 2:1 Or. II; Autobiografia 357-366. 26 Or. IV 61; Filostorgiusz, HE 7, 4. Or. 11 87; Or. XV 5 i XVIII. 2J
i 146
Rozdział XII
Z tego okresu kapłańskiej działalności Grzegorza w Nazjanzie, gdzie praktycznie zastępował ojca Grzegorza Starszego w głoszeniu kazań, poza w s p o m n i a n y m i tekstami zachował się list, który Grzegorz z wielkim niepokojem napisał do swego brata Cezarego. Wtedy pełnił on jeszcze funkcję lekarza nadwornego przy cesarzu Julianie. Cezary pozostał nieugięty, ale i nie usunięty. Postanowił wreszcie pójść za radą Grzegorza. „Wrócił więc do nas j a k o wygnaniec, szczęśliwy a bezkrwawy triumfator, większą sławą otoczony dzięki doznanej zniewadze, niż z p o w o d u swojego splendoru" (Or. VII 13). I tak obydwaj bracia przez pewien czas mogli przebywać w rodzinnym d o m u w Nazjanzie. Te braterskie kontakty między Grzegorzem a Cezarym są szczególnie godne podkreślenia. Grzegorz znał Juliana z Aten, doświadczał skutków prześladowania chrześcijan, jakie ten rozpętał. W Nazjanzie niewiele brakowało, a zamkniętoby świątynię. Wszyscy wierni modlili się i pościli, a i stary biskup nie oszczędzał swego ciała, między innymi sypiając na gołej ziemi 2 8 . Można z duż y m prawdopodobieństwem przyjąć, że o Julianie, jako sprawcy tych wszystkich nieszczęść najwięcej informacji mógł dostarczyć Grzegorzowi właśnie sam Cezary. Dwór ma swoją wiedzę, dwór ma swoją plotkę, w której może być bardzo dużo prawdy 2 9 . Śmierć Juliana przerwała prześladowanie chrześcijan. Grzegorz zostawił rodziców pod opieką brata i udaje się do Bazylego, który potrzebował j e g o pośrednictwa w sporze, jaki wybuchnął między podległymi m u mnichami a biskupem Cezarei 3 0 . Po załagodzeniu sporu obaj przyjaciele u d a j ą się na pustelnię w Poncie 3 1 . I to właśnie tu najprawdopodobniej powstaną dwie słynne m o w y Przeciwko Julianowi. Grzegorz pisze j e przede wszystkim do tych, do których zwracał się również Libaniusz - do poganizującej inteligencji. Pod
28
Or. XVIII 32. Por. J. Bernardi, Wprowadzenie do: Gregoire Contrę Juiien, SCH 309, Paris 1983, s. 44-46. ,0 Or. XLIII 28. 31 Or. XLIII 29. 29
de Nazianze,
Discours
4-5.
Świadectwo
Grzegorza
147
pręgierzem został postawiony cesarz, jednakże nie po to, by znęcać się nad nieżyjącym, lecz by zwalczyć mit, jaki powstał wokół j e g o osoby. Inwektywy nie szczędzi autor i chrześcijanom, którzy według niego utracili doskonałość uzyskaną w dobie krwawych prześladowań. Sam charakter Grzegorzowego dzieła, napisanego w charakterze inwektywy, sprawia historykowi trudności w dotarciu do prawdziwego obrazu cesarza, który stanowi główny cel ataku. Powstaje pytanie: jak przebić się przez powłokę formy literackiej i dotrzeć do tego, co stanowi p r a w d z i w ą informację o Julianie i j e g o działalności. Nie w y d a j e się, by było możliwe dokonanie absolutnie pewnych ustaleń w tym względzie. Grzegorz nie zamierzał przecież napisać biografii cesarza, a jeśli nawiązuje do różnych wydarzeń z jego życia, to czyni tak w zupełnie innym celu. M i m o wszystkich trudności historyk musi z n a j w y ż s z ą p o w a g ą podjąć analizę tego świadectwa, bowiem zaważyło ono w dużej mierze na opini o Julianie wśród następnych pokoleń chrześcijan. W a ż n ą p o m o c ą j e s t znajomość życiorysu samego autora dzieła. Im lepiej się go zna, tym łatwiej popatrzeć na omawiany problem j e g o oczami. Ważna jest również znajomość zewnętrznych okoliczności powstania źródła ze szczególnym uwzględnieniem stopnia wiarygodności posiadanych przez autora informacji. O osobie Grzegorza wiemy stosunkowo wiele. Z n a j d u j e m y w nim autora, który niewątpliwie może uchodzić za dobrze poinformowanego. Po pierwsze, Macellum - miejscowość, w której znajdowała się posiadłość cesarska, miejsce internowania przez Konstancjusza Juliana i Gallusa, znajdowała się na Wyżynie Anatolijskiej w Kapadocji u podnóża góry Argajos (Erciycs) w pobliżu rodzinnych stron św. Grzegorza. Wprawdzie Macellum leżało na terenach słabo zaludnionych, to jednak zastanawia ono swą nazwą, która możliwe, że pochodzi z greckiego n&K£A,A.oę, plac targowy, najczęściej otoczony kolumnadą z centralną budowlą w kształcie rotundy lub oktogonu. Przede wszystkim handlowano tu żywnością 3 2 . N a z w a mogłaby więc wska-
Obszernie problemem położenia Macellum zajęła się x|a£v Kai tćbv 7ta0rinaT(DV Kat xf|ę OeórnToę... Język grecki nie jest tak mocny w sformułowaniach jak tłumaczenie Sinki.
164
Rozdział VIII
PRZEŚLADOWCA „Przede wszystkim to mnie u niego zastanawia, w jaki sposób w księgach tych pilnie się rozczytywał, a tego nie czytał albo dobrowolnie pominął: Zły źle zginie'5! Każdy tak zginie, kto zaprze się Boga, i co od tego ważniejsze, uciska tych, którzy wiernie stoją przy Jego wyznaniu, i w takie nieszczęście ich wpędza, na jakie sarn zasłużył" (Or. IV 98). Ta Grzegorzowa opinia jest w pełni uzasadniona pod tym jednakże warunkiem, że prześladowca Boga prawdziwego rzeczywiście poznał i uznał w swym sumieniu za prawdziwego, następnie zaś porzucił. Samo rozczytywanie się przez Juliana w świętych Księgach, choć pilne, nie świadczy o stanie j e g o duszy. Autor przede wszystkim chce przed taką postawą, na przykładzie cesarza, przestrzec potomnych. To „otarcie się" Juliana o chrześcijańską naukę znalazło swoje odbicie również i w organizacji prześladowania Kościoła Chrystusowego. Trudno się dziwić autorowi inwektyw, że na te momenty zwrócił baczniejszą uwagę. I tak oto Julian znając historię poprzednich prześladowań, kiedy przystąpił do walki z chrześcijaństwem, co uważał za j e d n ą z najważniejszych spraw swego panowania (Or. IV 74), nie przyjął metod przemocy, które przysporzyłyby nowych męczenników (Or. IV 57; 58). Nie w y d a j e żadnego edyktu prześladowczego, lecz coś, zdaniem Grzegorza, jeszcze bardziej skutecznego: „niepisane prawo, dokument osobistej intencji" (Or. IV 61). Oczyszczając z chrześcijan pałac, administrację państwa oraz wojsko, wykorzystuje słabą i naiwną wiarę wielu, a także przywiązanie do pieniędzy i stanowisk (Or. IV, 63-66; 80-84). Przez nazywanie chrześcijan „Galilejczykami" (Or. IV 76-78) oraz chętne uciekanie się do przewrotnej argumentacji (Or. IV 97), dał wyraz dobrej znajomości Ewangelii Chrystusowej. Grzegorza szczególnie bolą zarządzenia dotyczące reformy szkolnictwa, w wyniku których szkoła.
" Mt 21. 41.
Świadectwo
Grzegorza
165
stając się w y z n a n i o w ą religii pogańskiej, została praktycznie zamknięta dla chrześcijan (Or. IV 100-109) 56 . N a szczególną uwagę zasługują plany Juliana związane z r e f o r m ą struktur pogańskiej religii. „Zabierał się do wystawiania p o całym państwie wyższych szkół, z katedrami, wydziałami i sekcjami. Organizował wykłady i odczyty o pogańskich dogmatach, aby uprawiano wszelkie formy wychowania moralnego i życia mistycznego. Wprow a d z a również formę modlitw śpiewanych na zmianę; n o r m u j e kary n a tych co grzeszą, ustala kanony wtajemniczeń wstępnych i ostatecznych i tego wszystkiego, co na p e w n o należy do naszej organizacji kościelnej. Miał zamiar budować zajazdy i przytułki, domy pobożności i domy dla dziewic, i domy rozmyślań, i organizować p o m o c dla biednych, zarówno wszelką inną, j a k i tę w formach listów, którymi polecamy potrzebujących pomocy i które towarzyszą im z prowincji do prowincji: co oczywiście najwięcej u nas podziwiał (Or. IV 111). To naśladowanie chrześcijaństwa nie ograniczyło się do struktur zewnętrznych, lecz poszło znacznie głębiej. Próbuje, w czym zresztą nie był nowatorem, za wzorem chrześcijańskiej teologii i etyki reform o w a ć pogańską, co oczywiście Grzegorz niemiłosiernie w y ś m i e w a " (Or. IV 115-222). Wszystko to ukazuje Juliana j a k o tego. który spotkał się z Ewangelią Jezusową i j e g o Kościołem, wiele się nauczył, wiele rzeczy uznał za słuszne, ale ciągle zostaje bez odpowiedzi pytanie: czy kiedykolwiek wierzył?
POGAŃSKA POBOŻNOŚĆ Grzegorz opisuje ciekawe wydarzenie, jakie miało miejsce w związku ze składaniem ofiary przez Juliana: „Udał się kiedyś do
56
B. Carrnon Hady, The Emperor Julian and his School Law. Church History 37 (1968). s. 131-143; L. Bielas. Ustawa szkolna cesarza Juliana, Analccta Cracoviensia, 25 (1993). s. 15 nn; Na temat skutków wywołanych ustawą szerzej informuje: J. Gościński SDB. Antvchrześcijańskie ustawodawstwo szkolne Juliana Apostaty, Collcctanca Theologica. 61(1991). z. 2. s. 47-53.
166
Rozdział VIII
jakiegoś przybytku pod ziemią, jednego z tych niedostępnych dla pospólstwa i starszych... w towarzystwie człowieka, który wart był niejednej takiej jaskini z podziemnymi demonami na rozmowę w sprawie wydarzeń dotyczących przyszłości... kiedy nasz bohater szedł naprzód i strachy go opadły i ciągle ich przybywało coraz więcej i coraz to groźniejszych powiadają, że dały się słyszeć niezwykłe głosy i zaczął się wydobywać odór obrzydliwy, i pojawiły się ogniste zjawiska... Uderzony nieznanym zjawiskiem, późno bowiem zaczął się uczyć tych rzeczy, do znaku krzyża się ucieka, do starego lekarstwa, i krzyżem świętym się żegna przeciwko strachom, a Tego którego prześladował robi swoim obrońcą" {Or. IV 55). Dotyka autor pewnej specyfiki pobożności j a k o takiej Juliana: pragnienie spotkania się z bóstwem w m r o ż ą c y m krew w żyłach przeżyciu, w grozie niesamowitości. W chrześcijaństwie tego nie znalazł, a dały m u to jaskinie pogańskich misteriów oraz ich mistrzowie 3 '.
5 ' Por. S. Olszaniec, Julian Apostata jako reformator religijny. Kraków 1999. Autor p o d e j m u j e między innymi problem pogańskiej pobożności cesarza (s. 44-105).
Rozdział XI OKIEM ŻOŁNIERZA
Nie było to tylko oko żołnierza, to było również, a może przede wszystkim, oko świadka. Spojrzenie pełne fascynacji, lecz nie pozbawione obiektywizmu dobrego kronikarza. 1 jeszcze jedno spojrzenie współwyznawcy. Ammian Marcellin, jeden ze sztabowych oficerów cesarza Juliana, zostawił w swym dziele Rerum Gestarum bardzo bogate świadectwo o swoim władcy. Niestety 13 pierwszych ksiąg nie zachowało się do naszych czasów. Możliwe, że w nich umieścił autor informacje o dzieciństwie i młodości cesarza. Z pozostałych ksiąg niewiele możemy wyszukać wiadomości o tym okresie życia Juliana, kiedy to miał kontakty z wiarą chrześcijańską. Stanowią one pewne uzupełnienie obrazu, który kreślą wcześniej omówione źródła. Aby je właściwie odczytać, przyjrzyjmy się światopoglądowi autora 1 . Mimo że Ammian Marcellin był Grekiem, czuł się rzymskim oficerem. Był dumny ze swego pochodzenia narodowego i szczycił się greckim wychowaniem, to jednak Rzym był dla niego „świątynią całego świata" 2 . Był poganinem, którego wiara była naznaczona cha-
1 P o d s t a w o w ą pracę o światopoglądzie Ammiana W. Enfilin, Zur Geschichtsschreibung und Weltanschaung linus, Leipzig 1923 (Klio Beih. 16, N. F. 3). 2 A m m . XVII 4, 13.
Marceliina opublikował des Ammianus Marcel-
168
Rozdział VIII
rakterystycznym dla intelektualnej pogańskiej elity IV w. piętnem neoplatonizmu. Nieobce m u były, podobnie jak Julianowi, nauki mistyczne 3 . Charakterystycznym rysem osobistej pobożności Ammiana Marcellina była wiara w przeznaczenie. Nie wyklucza jednak w ludzkim losie roli przypadku. Wierzy w istotną rolę przeczucia i pewnych ostrzegawczych znaków. Dla Ammiana, podobnie j a k dla wielu j e m u współczesnych, świat starych b o g ó w j u ż umarł. Traktuje ich jako symbole, które próbuje racjonalnie tłumaczyć. Zarówno chrześcijanie jak i poganie znaleźli się na wspólnej płaszczyźnie monoteizmu. N i e może więc dziwić u A m m i a n a , że bóstwo niebieskie numen caeleste czuwa nad światem i nad dziejami ludzkości. Zgodnie z tym przekonaniem każdemu człowiekowi dany jest geniusz, który w rozstrzygaj ą c y c h sytuacjach daje m u ostrzeżenie. W tak pojętej religijności cesarz Julian j a w i ł się j a k o m ą ż bożą mocą prowadzony do najwspanialszych czynów. M i m o takiej świadomości A m m i a n patrzy krytycznym okiem na przerosty kultowej działalności cesarza 4 . Wrogiem chrześcijan nie był. Wyrażał się o nich z p e w n ą obojętnością, która niknie wtedy, gdy np. mówi o wystawnym życiu rzymskiego duchowieństwa w przeciwieństwie do prostych kapłanów pracujących na wsi.
ŚWIADECTWO O JULIANIE W zachowanych księgach A m m i a n o w e g o dzieła nie znajdujemy śladu chrześcijańskiej przeszłości cesarza Juliana. Można przypusz-
' A m m i a n mówiąc o modlitwie cesarza Juliana wskazuje na w p ł y w y tajemnej nauki związanej z H e r m e s e m Trismegistosem, które to bóstwo powstało z utożsamiania greckiego Hermesa z egipskim bogiem Thotem. W późnym hellenizmie był czczony j a k o prorok, który przekazał Grekom tajemną wiedzę kapłanów egipskich. Amtn. 16, 5, 5. Por. W. Scott, Hermetica I-IV, Oxford 1924-1936. 4 Por. W . Seyfarth, Ammianhts MarceUinus s. 291-306. G. Ricciotti, L'imperatore Giuiiano
und das Fatum, Klio 43-45, 1965, l'Apostata, Milano 1956, s. 39-53.
Okiem żołnierza
169
czać, że i w zaginionych częściach Rerum Gestarum nic na ten temat nie m o ż n a by znaleźć, skoro autor stwierdza: „Chociaż Julian od wczesnej młodości bardzo skłaniał się do kultu b o g ó w i od najmłodszych lat był trawiony tęsknotą za nim, ze strachu przed wieloma przeszkodami wypełnił tylko nieliczne ceremonie, które do tego należały, tak dalece, j a k to tylko mogło dziać się w skrytości. Skoro tylko przyczyny j e g o lęku minęły i spostrzegł, że teraz j e g o czas nadszedł i m o ż e swój zamiar otwarcie wprowadzić, ujawnił wnętrze swojego serca. D e c y z j ą wyraźnie ukształtowaną zarządził otwarcie świątyń, przyprowadzenie zwierząt ofiarnych do ołtarzy i przywrócenie kultu bogów". ( A m m . 22, 5, 1-2). Z informacji powyższej wynika, iż Julian we wczesnym dzieciństwie miał kontakt z kultem b o g ó w pogańskich i odczuwał skłonności do niego, które w miarę upływu lat nie ustępowały. Trudna dla pogaństwa sytuacja w państwie za czasów Konstancjusza sprawiła, że Julian tylko w ukryciu mógł realizować swe marzenia przez osiąganie stopni wtajemniczenia w pogańskie misteria. Przed śmiercią Konstancjusza - czyli przed zniknięciem „przyczyny j e g o l ę k u " - Julian mógł realizować wgłębianie się w świat wierzeń pogańskich tylko w ograniczony sposób. Wyniesienie do godności cesarskiej musiał uznać jako wyraźny znak woli bogów, co jeszcze bardziej utwierdziło go w decyzji m e tylko osobistego oddawania im czci, ale również reanimowanie ich kultu w państwie. W tym działaniu A m m i a n nie dopatruje się przyczyn politycznych, lecz j e d y n y powód dostrzega w osobistym przekonaniu cesarza. Psychiatra i filozof Karl Jaspers (ur. 1883) - przedstawiciel niemieckiego egzystencjalizmu - zwrócił uwagę na to, że człowiek jest tak naprawdę sobą tylko w sytuacji granicznej. Taką jest niewątpliwie spojrzenie śmierci w twarz. Spada życiowa maska, kończy się grana rola, zostaje prawdziwe oblicze. Z tego punktu widzenia jakże cenny jest opis śmierci cesarza Juliana zostawiony n a m przez Ammiana Marcellina, który był uczestnikiem wyprawy perskiej i naocznym świadkiem wydarzeń z 26 czerwca 363 roku na przedpolach Ktezyfontu. „Nie zważając na swoje bezpieczeństwo, Julian
170
Rozdział VIII
wyraźnie pokazał szeroko rozpostartymi ramionami i okrzykami, że przeciwnicy pełni trwogi rozpierzchli się i tak chciał wzniecić gorliwość do walki u ścigających. Kiedy przy tym niebezpiecznie włączył się w wir walki, wołali do niego z różnych stron żołnierze straży przybocznej, których przestraszenie rozproszyło, żeby on w tej masie uciekających zwrócił u w a g ę n a swoje bezpieczeństwo, jak przed zawaleniem się źle w y b u d o w a n e j ściany, gdy w t e m jakiś oszczep jeźdźca, nie w i a d o m o z której strony rzucony, drasnął skórę j e g o ramienia, przebił żebra i utkwił w dolnym płacie wątroby. Przy usiłowaniu wyjęcia go p r a w ą ręką, zauważył cesarz, że na obustronnie wyostrzonym żelaznym ostrzu przeciął sobie ścięgna palców. Gdy spadł z konia, natychmiast przybiegli najbliżej stojący i zabrali go do obozu, gdzie zajęli się nim lekarze. Wkrótce ból nieco zmalał, on znowu nabrał odwagi i walczył bardzo m o c n o przeciwko końcowi. Wołał o broń i za swoim koniem, aby z powrotem powrócić do walki i znów przywrócić zaufanie żołnierzy. Oni powinni byli widzieć, jak on, nie dbając o s w o j ą osobę, był napełniony o g r o m n ą troską o pomyślność innych... . Jednak siły o d m a w i a j ą Julianowi posłuszeństwa. Utrata krwi osłabiła go i pozostał cicho leżąc, ponieważ nadzieja na dalsze życie zmalała, kiedy on na swoje pytanie dowiedział się, że okolica, w której został trafiony nazywa się Frygia. On słyszał bowiem, że tu według przepowiedzianego m u losu u m r z e " (Amm. 25, 3, 6-9). Gdy przeniesiono cesarza do namiotu, bitwa rozpaliła się nowym ogniem, stając się jeszcze bardziej zacięta i krwawa. Widok upadającego cesarza doprowadził żołnierzy rzymskich niemal do wściekłości. Walka, która trwała do nocy, pochłonęła wiele ofiar z jednej i drugiej strony. „Podczas tych wydarzeń, Julian leżał w swoim namiocie i zwróci! się do tych, którzy przybici i smutni stali wokół niego: 'przyjaciele, bardzo wcześnie przyszedł teraz czas rozstania się z życiem. Jak dłużnik dobrej wiary oddam go naturze na j e j żądanie i cieszę się z tego, nie będąc przygnębionym i smutnym, j a k niektórzy myślą, ponieważ przekonany jestem przez wspólny sąd filozofii, że dusza o wiele wspanialsza jest od ciała, i r o z w a ż a m nad tym, że trzeba się
Okiem żołnierza
171
raczej cieszyć niż odczuwać żal, j a k to często lepsze położenie następuje po gorszym. Poza tym jestem tego pewny, że niebiescy bogowie szczególnie pobożnym ludziom zsyłają śmierć j a k o dużą nagrodę. Jako zadanie zostało mi przekazane, o czym jestem przekonany, nie ulegać trudnym przeciwnościom, nie poniżać się lub poddawać, i doświadczyłem, że wszystkie bóle, wprawdzie n a p a w a j ą lękiem, to przed wytrzymałością ustępują. Moich czynów nie żałuję i nie przygniata mnie żadne przypomnienie haniebnego czynu. Kiedy zostałem skierowany w ciemność i trudne układy, czy też po tym, j a k przyjąłem godność cesarską, m o j ą duszę, która j a k b y ześlizgnęła się z pokrewieństwa z istotami niebieskimi, j a k myślę, zachowałem niepokalaną. Sprawy obywatelskie regulowałem z umiarem i wojny, po wyważeniu wszystkich okoliczności, rozpoczynałem i odrzucałem, choć szczęśliwe powodzenie i wykorzystanie decyzji nie wszędzie zbiegało się. Tu przecież ponadziemskie moce zastrzegają sobie zakończenie wszelkich początków. W przekonaniu, że celem sprawiedliwego panowania jest szczęście i pomyślność poddanych, byłem nieustannie skłonny do wyrozumiałych zarządzeń i z wszystkich moich poczynań usunąłem despotyzm, który niszczy stosunki i godności. Radośnie udaję się tam, z przekonaniem, że wszędzie mocno stałem, gdzie państwo, jak wyniosły ojciec z rozmysłem rzuciło mnie naprzeciw niebezpieczeństwu i byłem przyzwyczajony zdeptywać przypadkowo wywołane zamieszki. Ja wstydzę się nie wyznać: Już od dłuższego czasu przez pewien ślad doświadczyłem losu, że j a mieczem zostanę zabity. Z tego p o w o d u wielbię wieczne bóstwo, że j a nie z powodu tajemnego spisku, i nie przez długą i ciężką chorobę, lub jak jakiś skazaniec odchodzę, lecz zasłużyłem sobie na promienne odejście z tego świata podczas wspaniałego chwalebnego biegu. W ten sam sposób jest mianowicie j a k o bojaźliwy i tchórzliwy ten uważany, który śmierci z tęsknotą oczekuje, bez zachodzącej konieczności, jak i ten, który przed nią ucieka, kiedy nadszedł czas umierania. Niech te słowa wystarczą ponieważ siły mnie opuszczają. O wyborze nowego cesarza powodowany ostrożnością nic nie powiem. Nie chcę bowiem z powodu niewiedzy kogoś godnego przeoczyć, lub tego, którego j a uważam za stosownego wymienić i przez to narażać
172
Rozdział VIII
go na największe niebezpieczeństwo, jeśli pierwszeństwo zostanie dane innemu. Jako rozważny w y c h o w a n e k państwa życzę, by po mnie został znaleziony dobry władca'. Po takich życzliwie wypowiedzianych słowach rozdał swój majątek między tych, którzy blisko niego byli, wraz z ostatnim rozporządzeniem. Przy tym zapytał o zarządcę dworu Anatoliusza i domyślił się jego śmierci, kiedy to prefekt Salutiusz odpowiedział, iż tamten jest już szczęśliwy. Ten, który nad swoją śmiercią nie rozpaczał, pogrążył się w smutku z powodu śmierci przyjaciela. Kiedy wszyscy obecni mieli łzy w oczach, zganił ich z nieosłabioną godnością. Jest niegodną rzeczą, powiedział, opłakiwać cesarza, który łączy się z niebem i gwiazdami. To słysząc wszyscy umilkli. On zaś rozpoczął rozmowę z M a k s y m u s e m i Priskusem o wzniosłości ducha. Kiedy później rana z przebitego boku bardziej się otwarła i utrata krwi utrudniała oddychanie, poprosił około strasznej godziny północy o kubek zimnej wody. Po wypiciu go, bez narzekania oddał ducha w trzydziestym drugim roku życia" ( A m m . 25, 3, 15-23). Tak oto według najbardziej wiarygodnego opisu śmierci cesarza Juliana zakończyła się j e g o droga w kierunku pogaństwa. Nie wydaje się, by Ammian był zainteresowany j a k i m ś świadomym przekręcaniem wydarzeń czy nawet retuszem. Mogło się to dokonać w jakiejś ograniczonej mierze podświadomie, przez sympatię j a k ą żywił do cesarza. Był w nim zmysł historyka, co niewątpliwie wpływało na zainteresowanie wydarzeniami i dociekliwość w zbieraniu informacji. Śmierć drugiego człowieka jest wydarzeniem, obok którego nic przechodzimy obojętnie. Pytamy o szczegóły i ostatnie słowa. Nie można więc dziwić się, że A m m i a n umieścił w swoim dziele tak dokładny opis śmierci umiłowanego cesarza i słowa jakie zostały wtedy wypowiedziane. Julian umarł j a k o poganin przytomnie i w pełni świadomie. Śmierć była dla niego przejściem w stan przebywania z bogami. Nie był nią zaskoczony. Przepowiednie przygotowywały go na te chwile. Żal m u jednak było młodego wieku. Potrafił nad sobą znakomicie panować. Ta j e d n a k śmierć stała się p e w n y m egzaminem dla niego j a k o czciciela b o g ó w j a k i filozofa. Julian po załatwieniu swych
Okiem żołnierza
173
ostatnich spraw na tym świecie rozmawia o wzniosłości ducha z obecnym przy j e g o łożu śmierci M a k s y m u s e m i Priskusem. Scena ta jakże przypomina śmierć Sokratesa. W oczach A m m i a n a Maksym u s jest przede wszystkim dla Juliana nauczycielem filozofii. Autor wysoko oceniał j e g o wiedzę. Zaznaczył, że przez bogate w treść rozm o w y Julian czerpał z tego skarbca 5 . Historyk, gdy opisuje ich spotkanie w kurii w Konstantynopolu, podkreśla ogromny szacunek, jakim cesarz Julian otaczał swojego dawnego mistrza. Serdeczność okazana gościowi daleko wykroczyła poza d w o r s k ą etykietę. Niewątpliwie M a k s y m u s był dla niego kimś więcej niż nauczycielem 6 . Priskus zaś był neopłatońskim filozofem i znawcą wtajemniczeń pogańskich. Julian zapewne poznał go w Atenach, a później zaprosił do Galii. Od czasu pobytu Juliana w Konstantynopolu, w roku 361, Priskus znajduje się w otoczeniu cesarza 7 . Wypada w tym miejscu wspomnieć o dwóch rodzajach legendy, jaka o wiele później powstała wokół śmierci Juliana. Według pierwszej z nich Julian umierając miał wypowiedzieć słowa skargi skierowane do boga słońca, którego tak bardzo czcił: „Heliosie, ty mnie opuściłeś" 8 . Według drugiej wersji legendy cesarz w agonii krzyknął: „Galilejczyku, zwyciężyłeś!" 9 . Legenda chciała oddać prawdę, iż wraz ze śmiercią Juliana upadł jego program walki z Chrystusem i jego wyznawcami oraz upadła próba restauracji pogaństwa. Nie można j e d n a k tego przekazu odnosić do przekonań samego Juliana w tym znaczeniu, by umierał zawiedziony w wierze w bóstwa pogańskie i okrzykiem rozpaczy wyznał wiarę w Chrystusa.
5
A m m . X X I X 1, 42. A m m . XXII 7, 3. W relacji samego Juliana M a k s y m u s był nauczycielem cnót i posiadania b o g ó w jako przewodników do wszystkiego co piękne. Po śmierci Juliana Priskus przebywa w Antiochii. W roku 365 udaje się do Grecji, gdzie w latach 90-tych kończy swoje życie. Ammianus Marceilimts. Romische Geschichte. z komentarzem W. Seyfartha. Berlin 1986. t. III. s. 248, p. 46. 8 Phiłostogius, HE 7. 35. " Theodorct, HE 3. 25. 6-7. 6
174
Rozdział VIII
Czy Ammian Marcellin, tak dokładnie opisując śmierć Juliana i obszernie cytując słowa wypowiedziane przez niego przed zgonem, kierował się tylko skłonnościami historyka dokumentalisty oraz sympatią dla cesarza? W y d a j e się, że m o ż e m y powiedzieć o jeszcze jednej motywacji. A m m i a n był poganinem i pod w p ł y w e m dla niego tragicznych wydarzeń: przegrana bitwa, śmierć cesarza oraz radość, która zapanowała wśród chrześcijan z p o w o d u odejścia prześladowcy, mógł pomyśleć o karze bogów. W związku z faktem, że Rerum Gestarum powstało stosunkowo późno (390/391) m o g ą rodzić się pewne wątpliwości dotyczące wiarygodności opisu śmierci cesarza. Dotyczą one przede wszystkim słów wypowiadanych przez umierającego. Niektórzy badacze są zdania, że A m m i a n dokonał pewnych zabiegów redakcyjnych pod wpływem czasów, w których pisał swoje dzieło 10 . Niezależnie od tych dyskusji i wątpliwości możemy m u bez większych obaw zaufać, że Julian umierał jako poganin. To w pełni świadome trwanie cesarza przy pogaństwie aż do końca i j e g o przekonanie o wypełnianiu się woli bogów miało niewątpliwie duże znaczenie dla samego Ammiana i dla tych wszystkich, którzy podobnie myśleli i wierzyli.
10 Znaczenie przekazu A m m i a n a j a k o naocznego świadka śmierci Juliana podkreśla T. Biittner-Wobst. Der Tod des Kaisers Julian, Eine Quellenstudie (1892) w: Julian Apostata, wyd. Richard Klein, Darmstadt: Wissenschaftliche Buchgesellschaft, 1978. (Wege der Forschung, t. 509, s. 24-47; Dokładne omówienie A m m i a nowego przekazu o śmierci cesarza z uwzględnieniem znaczenia jaki ten przekaz miał dla środowiska pogan znajdziemy w artykule: D. Conduchć, Ammianus Murcellinus und der Tod Jidians. (tł. FI. Frocsch) 1965. R. Klein, dz. cyt., s. 355-380: Ideologicznemu znaczeniu śmierci cesarza dla chrześcijan i dla pogan, poświęcił swój artykuł: I. Hahn, Der ideologische Kapmfum den Tod Julians des Abtriinnigen. KlioXXXVIII (1960) s. 225-232; Godziną śmierci cesarza i porównaniem do śmierci Sokratesa zajął się: G. Scheda. Die Todesstunde Kaiser Julians, (1966). R. Klein, dz. cyt., s. 381-386; Ciekawego zestawienia przekazów o śmierci Juliana dokonał w swej pracy R. Graf Nostitz-Rieneck, Vom Tode des Kaisers Julian. XVI. Jahresbricht des offentlichen Privatgymnasiums an der Stella Matutina zu Feldkirch, 19061907. s, 1-33.
Okiem żołnierza
175
Wnioski: Jeśli wierzyć Ammianowi, a chyba tak trzeba, to cesarz Julian umierając nie objawił żadnych wątpliwości co do swego pogańskiego wyznania wiary. Jawi się więc pytanie: - gdyby był kiedyś przekonanym chrześcijaninem i odszedł od Chrystusa wbrew głosowi sumienia, czy umierałby tak spokojnie?
Rozdział XII W OCENIE ŚW. AUGUSTYNA I HISTORYKÓW V WIEKU
Choć panowanie cesarza Juliana było krótkie, choć spośród wielu projektów tylko niewiele doczekało się realizacji, choć zwycięstwo chrześcijaństwa nad światem demonów było oczywiste, to jednak na trwałe wpisał się w pamięć następnych pokoleń i to zarówno tworzących świat religii panującej jak i pokonanej. Dla utrwalenia się obrazu cesarza w historii dużą rolę odegrali ci, którzy mówili o nim w V stuleciu. W tworzeniu swej opinii korzystali z przekazów osób cesarzowi współczesnych. Ten okres kilkudziesięciu lat, jakie minęły od śmierci Juliana sprawił, że piszący o nim wtedy mieli już pewien dystans. Choć gubią się w pewnych szczegółach, to jednak dzięki perspektywie, z której spoglądają, ich głos jest bardzo cenny dla całości badań.
ŚW. AUGUSTYN ( t 4 3 0 ) Biskup Hippony jest uważany za tego, który walnie przyczynił się do utrwalenia obrazu cesarza Juliana jako apostaty, odstępcy 1 .
1
Por. K. Gross, Julian Apostata,
w: LThK, Freiburg im Breisgau 1986.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
177
Prawdopodobnie to on pierwszy użył wobec Juliana przydomka „Apostata" w dziele Państwo Boże (De civitate Dei). Jest ono wspaniałą apologią chrześcijaństwa u j ę t ą historycznie, w której autor p o d e j m u j e próbę chrześcijańskiego zarysu teologii dziejów. Dzieło to, nieraz opacznie rozumiane, wywarło ogromny wpływ na politykę średniowiecznego Kościoła. Przyczyną, która skłoniła Augustyna do napisania Państwa Bożego, był zarzut, podnoszony przez pogan po zdobyciu Rzymu przez Alaryka, obciążający chrześcijan w i n ą za wszelkie nieszczęścia spadające na Imperium Rzymskie. Autor w swej argumentacji nie pominął postaci cesarza Juliana. Gdy wykazuje fałszywość wróżb pogańskich przepowiadających potęgę i trwałość państwa rzymskiego, pisze: „Również i później granice Imperium Rzymskiego we wschodniej j e g o części zmieniły się z woli cesarza Hadriana. Trzy znaczące prowincje: Armenię, Mezopotamię i Asyrię, zwrócił państwu partyjskiemu, tak iż ów osławiony bóg Terminus 2 , który zdaniem pogan strzegł granic rzymskich i zgodnie z ich wspaniałą wieszczbą nie ustąpił był miejsca Jowiszowi, bardziej jak widać zląkł się władcy ludzi Hadriana, niż władcy bogów. Co prawda w s p o m n i a n e prowincje odzyskano w innym czasie, lecz za naszej już prawie pamięci Terminus jeszcze raz się cofnął, gdy Julian, podporządkowując się wyroczniom bogów pogańskich, z nierozważną śmiałością kazał spalić wiozące żywność statki. A kiedy wkrótce potem zmarł, po otrzymaniu rany od nieprzyjaciela, pozbawione żywności wojsko znalazło się w tak ciężkim położeniu, iż spośród żołnierzy otoczonych ze wszystkich stron przez wroga i zmieszanych śmiercią cesarza nikt nie uszedłby cało, gdyby przez zawarcie pokoju nie ustanowiono granic państwa tam, gdzie z n a j d u j ą się jeszcze dzisiaj. Dokonało się to wprawdzie nie z taką stratą, j a k ą pociągnęły za
2
Bóstwo znaków granicznych, któremu szczególną cześć oddawano w czasie świąt 23 lutego Tennmalia. Tradycja podaje, że j e g o siedzibą był Kapitol. Ponieważ nie chciał się usunąć, gdy budowano świątynię Jowisza, zostawiono nieobrobiony kamień, w którym Terminus był czczony w świątyni. Nad nim, w dachu, znajdowała się dziura, aby mógł pozostawać na powietrzu. Por. G. Radke, Terminaiia, w: Der K/eine Pauty, 1. V, kol. 608.
178
Rozdział VIII
sobą ustępstwa Hadriana, lecz było połowicznym zakończeniem sporu. Licha to więc była wróżba, którą w y p r o w a d z a n o z faktu, że Terminus nie ustąpił Jowiszowi, skoro ustąpił przed w o l ą Hadriana, lekkomyślnością Juliana, i przed p r z y m u s o w o ś c i ą położenia Jowiana" 3 . Augustyn, który czuje się obywatelem Imperium Rzymskiego, upatruje j e g o pomyślność w czci Boga prawdziwego. Od Niego pochodzi wszelka władza, Jego opatrzność nad wszystkim czuwa. „Tak samo przedstawia się sprawa z poszczególnymi ludźmi: to Bóg dał władzę zarówno Mariuszowi, j a k Gajuszowi Cezarowi; zarówno Augustowi j a k Neronowi; zarówno najłaskawszym władcom Wespazjanom, ojcu i synowi J a k niezwykle okrutnemu Domicjanowi; i żeby nie wyliczyć p o kolei wszystkich, zarówno chrześcijaninowi Konstantynowi, j a k odstępcy Julianowi (apostatae Juliano). Znakomite wrodzone przymioty tego ostatniego omamiła żądza panowania, świętokradcza i szkaradna ciekawość. Posłuszny bowiem czczym wyroczniom i całkowicie pewny swojego zwycięstwa, spalił okręty, które dowoziły potrzebną żywność. A potem, upierając się z zapałem i nadmierną śmiałością przy s w y m zamiarze, lekkomyślność swoją przypłacił życiem, a wynędzniałe wojsko pozostawił w obcym kraju, tak iż żadnym sposobem nie mogłoby stamtąd wyjść, gdyby wbrew owej wróżbie boga Terminusa, o której mówiliśmy w księdze poprzedniej, Rzymianie nie cofnęli granic swego państwa. Bo bóg Terminus, który kiedyś nie ustąpił przed Jowiszem, ustąpił teraz wobec konieczności" 4 . Jeszcze w j e d n y m miejscu dzieła De civitate Dei wspomina Augustyn cesarza Juliana, a czyni to przy okazji polemiki z tymi, którzy twierdzą, iż do czasów Antychrysta nie będzie już więcej prześladowań Kościoła poza dziesięcioma, które j u ż przecierpiał. Jedenaste miałoby być dziełem właśnie Antychrysta 5 . Augustyn za-
3
De civ. Dei 4, 29. De civ. Dei 5, 21. 3 O różnicach w ustalaniu liczby prześladowań w starożytności zob. V. Grumel, Du nombre des persecutions paiennes dans ies cmciennes chroniąues, Memoriał G. Bardy (Revue des etudes August.) 1956, s. 59-66. 4
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
179
rzuca im, że nie uwzględniają prześladowania, podczas którego został ukrzyżowany sam Chrystus, czy też prześladowań za czasów apostolskich. „A następnie cóż p o w i e d z ą oni o Julianie, którego nie uwzględniają w liczbie dziesięciu prześladowców? Czyliż nie prześladował Kościoła ten, kto zabronił chrześcijanom nauczania i uczenia się szlachetnych umiejętności?" 6 . W liście św. Augustyna skierowanym do donatystów, których sytuacja, pod rządami cesarza Juliana, uległa znacznej poprawie, czytamy między innymi: „...jeśliby dane w a m to było, to zaiste nie wezwalibyście j u ż przeciwko nam chrześcijanina Konstantyna, gdyż on sprzyjał prawdzie, lecz wywołalibyście z otchłani apostatę Juliana (apostatom Julianum), bo gdyby coś takiego przytrafiło się, stałoby się wielkim nieszczęściem tylko dla was. Gorsza jest bowiem taka śmierć duszy niż swoboda w błądzeniu" 7 . Któż z ludzi m o ż e wiedzieć kto został potępiony. Niewątpliwie do takiej wiedzy św. Augustyn nie rościł sobie pretensji. „Wsadzenie" więc Juliana do otchłani było, j a k m o ż n a przypuszczać, zabiegiem raczej retorskim, a nie wartościującym. Ceniony przez donatystów Julian, który na zewnątrz jawił się jako apostata, był potrzebny autorowi listu do usprawiedliwienia błądzenia Konstancjusza. M a m y tu raczej więcej do czynienia z wykorzystywaniem katechetycznym faktu odstępstwa Juliana od wiary chrześcijańskiej, niż z oceną j e g o osoby. Z przytoczonych tekstów można wyciągnąć następujące wnioski dotyczące istotnej dla nas kwestii: • Św. Augustyn nie zajmuje się dokładną analizą wiary cesarza Juliana. • Uważa go za poganina i określa w niektórych wypadkach j a k o „Apostatę". Nie tłumaczy jednak wyraźnie, jak ową apostazję rozumie.
6 r
De civ. Dei 18. 52. Augustyn. Ep. 105. 10. Zob. rozdz. II. s. 34-35.
180
Rozdział VIII
• Uważa cesarza za prześladowcę chrześcijan, a szczególnie zabolała go ustawa szkolna. • Obwinia go również o to, iż przez posłuchanie wróżb pogańskich przyczynił się do niepowodzenia państwa. • I wreszcie trzeba wyraźnie podkreślić, że minęło wiele lat po śmierci Juliana, nim Augustyn j a k o pierwszy określił go wprost „Apostatą".
SOKRATES SCHOLASTYK ( f OK. 4 5 0 ) Starannie wykształcony retor i prawnik z Konstantynopola o wyraźnych skłonnościach do pragmatyzmu. Starał się szukać prawdy i j a k sam zaznaczył: „od każdego, kto znał fakty, za wszelką cenę starałem się dowiedzieć, co się rzeczywiście działo, i sumiennie badać materiał, aby nie napisać czegoś, co nie odpowiadałoby prawdzie" (V 19)\ Sokrates badał sumiennie zarówno relacje świadków jak i „materiał", czyli zebrane liczne dokumenty. Dla relacji dotyczącej panowania cesarza Juliana ma szczególną wartość fakt, że autor działał w Konstantynopolu w czasach, kiedy zarówno pamięć o cesarzu była jeszcze świeża, jak i dostęp do źródeł nietrudny. Mimo tych udogodnień Sokrates ma wyraźne problemy z ustalaniem chronologii wydarzeń, przez co wprowadza niejednokrotnie spore zamieszanie. W sprawach religii na uwagę zasługuje sporo sympatii dla nowacjan i pewnego rygoryzmu moralnego. Fascynowała go świętość budowana na prawdziwej kulturze, przy czym doceniał ogromną wartość kultury antycznej: „Ani Chrystus, ani Jego uczniowie nie przyjęli pogańskiej nauki, j a k b y to była nauka z Bożego natchnienia, ale też nie odrzucili j e j precz, j a k b y to była nauka zgubna i szkodliwa.
8 Tłumaczenia cytowanych fragmentów pochodzą z: Sokrates Scholastyk. Historia Kościoła, tł. S. Kazikowski. wstęp E. Wipszycka. komentarz A. Ziółkowski, Warszawa 1986.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
181
1 postąpili tak, moim zdaniem, zupełnie świadomie [...]. Bez wątpienia więc, skoro Chrystus i apostołowie nie zakazali korzystania z nauki pogan, decyzję w tej sprawie pozostawili rozeznaniu zainteresowanych [...]. Księgi pisane z natchnienia Bożego p o d a j ą nauki godne podziwu i rzeczywiście pochodzące od Boga. Z jednej strony w p a j a j ą słuchaczom najwyższą pobożność i uczą życia prawego, z drugiej strony p o d s u w a j ą gorliwym zasady wiary, znajdującej upodobanie w oczach Bożych. Nie p o d a j ą jednak zasad dialektyki, pozwalających zainteresowanym stanąć do rozprawy z każdym, kto się tylko zechce sprzeciwić prawdzie i prowadzić z nią walkę. Niemałe klęski ponoszą wrogowie, ilekroć własny ich oręż przeciw nim obracamy [...]. Z dawna już, j a k gdyby na zasadzie jakiegoś zwyczaju, którego nikt nie kwestionował, doktorzy Kościoła aż do swej starości, jak się okazuje, ćwiczyli się w naukach Hellenów; częściowo dla osiągnięcia biegłości w wymowie i dla zaprawy w myśleniu, częściowo zaś po to, aby potępiać te poglądy pogan, w których się mylili" (111 16). Księga III Sokratesowego dzieła została, w dużej części, poświęcona omówieniu historii Kościoła za czasów panowania cesarza Juliana. W jej wstępnej części autor określa punkt widzenia, pod którym będzie przypatrywał się osobie władcy i jego czasom: „Ponieważ jednak wypada mi teraz podać garść informacji o cesarzu Julianie, człowieku biegłym w wymowie, niechże nikt z tych, co pozostawali z nim w bliższych stosunkach, nie obiecuje sobie po mnie, że uderzę w górne tony, j a k o że niby m o w a o tak wybitnym krasomówcy, w żadnym wypadku, nie powinna by pozostawać w tyle za tym, którego wzięła sobie za temat. Skoro jest to historia chrześcijaństwa, tok moich relacji rozwija się bez wyskoków i bogactwa ozdób, w trosce o jasność obrazu" (III 1). Sokrates m a świadomość, że żyją jeszcze ludzie, którzy byli blisko związani z Julianem i którzy ciągle jeszcze są zafascynowani jego osobowością. Sam zresztą nie odmawia Julianowi wielkości j a k o krasomówcy. Określając przekonania religijne Juliana w pierwszym okresie jego życia, Sokrates stwierdza wyraźnie: „z początku Julian był chrześcijaninem". Spróbujmy zebrać te informacje, jakie autor zamieścił
182
Rozdział VIII
0 chrześcijaństwie Juliana i o j e g o przejściu do kultu dawnych bogów. W określeniu pochodzenia Juliana, Sokrates, co jak na prawnika 1 historyka mieszkającego w Konstantynopolu m o ż e budzić poważne zdumienie, nie orientuje się dokładnie w rodzinnych koligacjach dynastii konstantyńskiej (III l) 9 . Krótko wspomina o rzezi pałacowej po śmierci Konstantyna Wielkiego w roku 337 i o uratowaniu Gallusa przez chorobę, zaś Juliana przez młodociany wiek. „Skoro uniesienie gniewem, j a k i m zapłonął przeciwko nim cesarz (Konstancjusz), straciło na sile, Gallus zaczął uczęszczać na naukę do nauczycieli w Efezie, w Jonii, gdzie mieli oni odziedziczone po przodkach wielkie posiadłości ziemskie. A Julian, j a k tylko podrósł, został słuchaczem szkół w Konstantynopolu, chodził do bazyliki, gdzie wówczas znajdowały się szkoły; ubrany był skromnie, a towarzyszył mu wychowawca, eunuch Mardoniusz. I tak Lakończyk Nikokles był j e g o mistrzem w zakresie nauk gramatycznych, retoryki natomiast uczył go Hekebolios, sofista, który w tym czasie był chrześcijaninem. Cesarz Konstancjusz bowiem potrafił zatroszczyć się o to, by Julian, słuchając pogańskiego nauczyciela, nie zboczył na bezdroża zabobonu. Bo z początku Julian był chrześcijaninem" (III 1). Julian i jego przyrodni brat Gallus nie cieszyli się, zdaniem Sokratesa, sympatią Konstancjusza. C z y m zasłużyli sobie na to, że j u ż jako dzieci ściągnęli na siebie gniew cesarza, i co wpłynęło na jego ułagodzenie? Na te pytania autor nie udzielił nam odpowiedzi. W opowieści o edukacji młodego Juliana pominął zupełnie pobyt w Macellum. Wymienia trzech nauczycieli Juliana: Mardoniusza, Lakończyka Nikoklesa i Hekeboliosa. Mardoniusz, umiłowany pedagog Juliana, wszczepił w niego umiłowanie literatury i kultury helleńskiej. Zaś o Nikoklesie ze Sparty dowiadujemy się przede wszystkim z pism retora Libaniu sza, który widzi w nim znakomitego znawcę języka i nauczyciela. Nikokles był prawdopodobnie poganinem i ok. roku 340 w Konstantynopolu uczył Juliana gramatyki, a następnie towarzyszył m u w Ni-
' Por. tamże, s. 270. przypis 2. 3, 4.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
183
komedii od roku 341/2 do lata 345. Przyszły cesarz przebywał tu ze względu na studia 10 . Gdy Sokrates w s p o m i n a o wspaniałej postawie niektórych chrześcijan podczas prześladowania za czasów cesarza Juliana, dodaje: „Inni co bez przekonania i nieszczerze należeli do chrześcijan, wyżej ceniąc bogactwo i doczesne zaszczyty aniżeli prawdziwe szczęście, bezzwłocznie zaczęli się skłaniać do składania ofiar pogańskich. Jednym z nich był także znany sofista z Konstantynopola, Hekebolios. Ten j a k o naśladowca obyczajów cesarzy, za Konstancjusza udawał gorliw e g o chrześcijanina, za Juliana natomiast okazał się zdecydowanym poganinem, a wnet p o upadku Juliana zapragnął żyć j a k o chrześcijanin; oto rzucił się na twarz przed kruchtą świątyni i zawołał: „Depczcie po mnie, jako po zwietrzałej soli" 11 . Takim to lekkoduchem i zmiennikiem był Hekebolios, zarówno na początku, j a k i później" (III 13). Informacja, j a k ą Sokrates zamieszcza po wymienieniu nauczycieli Juliana, o tym j a k to Konstancjusz troszczył się o to, by krewniak „nie zboczył na bezdroża zabobonu", zakrawa na kpinę. W takim kontekście trudno poważnie brać zdanie, iż „Julian był chrześcijaninem". Na skutek szerzącej się pogłoski, że stać Juliana na to „by pokierował polityką państwa rzymskiego", Konstancjusz „przenosi go ze stolicy cesarstwa do Nikomedii, zakazując m u uczęszczać na wykłady sofisty Libaniosa. W ó w c z a s b o w i e m Libanios, usunięty z Konstantynopola przez tamtejszych nauczycieli, zorganizował szkołę w Nikomedii. On to właśnie całe swoje oburzenie na nauczycieli wyładował w mowie, którą przeciwko nim napisał. Julian zaś otrzymał zakaz uczęszczania na jego wykłady ze względu na tę okoliczność, że Libanios wyznawał religię pogańską; ponieważ jednak
10
Nikokies w roku 363 stał na czele poselstwa, jakie przybyło do cesarza Juliana. Por. P. Wolf, Vom Schulwesen der Spdtantike. Stud. zu Libanius, Baden Baden 1952, s. 37 nn. " Por. Mt 5, 13.
184
Rozdział VIII
Julian rozmiłowany był w j e g o mowach, potajemnie j e sobie sprowadzał i na nich ćwiczył swój talent. Kiedy j u ż poczynił znaczne postępy w zakresie retoryki, do Nikomedii przybył filozof Maksym, nie ten z Byzantion, ojciec Euklidesa' 2 , ale Maksym (Maksymos) z Efezu, ten sam, którego później cesarz Walentynian kazał stracić j a k o szarlatana i czarnoksiężnika. Ale to dopiero sprawa przyszłości. Tymczasem jednak, nie dla innych p o w o d ó w , zjawił się w Nikomedii, lecz ciągnęła go tam reputacja j a k ą cieszył się Julian. U niego tedy, zakosztowawszy nauk filozoficznych, Julian natychmiast zaczął przejmować również i wierzenia religijne nauczyciela, zwłaszcza że ten potrafił wpoić weń pragnienie władzy cesarskiej. A gdy do uszu władcy doszła wieść o tych faktach, Julian, ten do niedawna jeszcze prawowity chrześcijanin, pośrodku między nadzieją a lękiem, chcąc odwrócić od siebie wszelkie podejrzenia, stał się z tą chwilą tylko pozornym chrześcijaninem. Kazał sobie ostrzyc głowę do gołej skóry i udawał, że żyje jak mnich. I w ukryciu uprawiał swe filozoficzne ćwiczenia, a na oczach ludzkich czytał święte księgi chrześcijańskie. Co więcej, udzielono mu święceń lektora dla Kościoła w Nikomedii. I tak się maskując krył się przed gniewnym okiem cesarza. Oczywiście robił to wszystko ze strachu, ale jednocześnie nie rozstawał się z nadzieją osiągnięcia władzy, i do wielu ze swych najbliższych zwracał się ze słowami, że szczęśliwa to będzie epoka, z chwilą, gdy on sam wszystko ujmie w swe ręce" (III 1). Sokrates, z godną podziwu konsekwencją, określa Juliana j a k o chrześcijanina, tymczasem nic nie wspomina o j e g o chrzcie i chrześcijańskim wychowaniu. Wręcz przeciwnie wymienione osoby, które miały z Julianem kontakt, nie były w stanie przekazać m u wiary i też nie miały takiego zadania. Zapewnienie więc, że Julian był „prawowitym chrześcijaninem", tylko pozornie wskazuje na j e g o chrześcijaństwo. Czołową rolę w przyjęciu wiary pogańskiej przez Juliana odegrały, zdaniem Sokratesa, dwie osoby: Libaniusz i Maksym z Efezu. U pierwszego
12 Maksym z Bizantion był neoplatonikiem i często mylono go z Maksymuscni z Efezu. Sokrates dokonuje klarownego rozróżnienia między nimi.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
185
imponował m u przede wszystkim kunszt retorski, drugi zaś był filoz o f e m i to zapewne tak sugestywnym, że Julian przyjął jego wierzenia religijne wraz z pragnieniem władzy. Jest rzeczą znamienną, że Sokrates przesuwa święcenia lektoratu Juliana n a okres strachem p o w o d o w a n e g o maskowania prawdziwych przekonań religijnych, j a k o j e d e n z elementów gry. Zdaniem autora miało to być w Kościele w Nikomedii. Ta informacja jest sprzeczna z przekazem św. Grzegorza z Nazjanzu, który widzi w przyjęciu tych święceń przejaw gorliwości. Poza tym wydarzenie to miało, według niego, nastąpić w czasie pobytu braci w Macellum 1 3 . P o d s u m o w u j ą c m o ż e m y powiedzieć, że świadectwo Sokratesa Scholastyka jest dla nas mało miarodajne. Autor ma j a k b y zakodowane to, że Julian był chrześcijaninem, lecz nie zadał sobie trudu, aby prześledzić drogę przyszłego cesarza do przyjęcia wiary Chrystusowej. Jest to pewnego rodzaju etykietka przylepiona Julianowi, pod którą tak naprawdę nie wiadomo co się kryje. P o d e j m u j e natomiast próbę ukazania ważniejszych elementów j e g o drogi do pogaństwa, którą wyraźnie łączy z drogą do władzy. Gdy j ą uzyskał, wtedy „jawnie odrzucił maskę chrześcijaństwa" (III 1).
SOZOMEN ( f OK. 4 5 0 ) Człowiekiem, który miał rodzinne p o w o d y do tego, by szczególnie wnikliwie przyglądnąć się cesarzowi Julianowi, był Hermiasz Sozomen z Salaminy. Wszystko co w i e m y o nim pochodzi z jedynego dzieła jakie po sobie pozostawił, z Historii Kościoła spisanej w dziewięciu księgach. Nie sposób ustalić daty jego urodzenia. Jego ród korzeniami wywodził się z Palestyny, a konkretnie z miejscowości Bethelea. Większość mieszkańców tej wioski nawróciła się na chrześcijaństwo w wyniku uzdrowienia najbogatszego człowieka w tamtej okolicy, Alafiona, do którego to doszło za przyczyną
" Por. Or. IV 23.
186
Rozdział VIII
mnicha Hilariona. Jest prawdopodobne, że Alafion był j e d n y m z przodków Sozomena. Nieznany nam z imienia dziadek autora udzielał się j a k o wędrowny nauczyciel i mimo, że był samoukiem, uchodził za dobrego znawcę i komentatora Pisma św. W i a d o m o jednak, że rodzina Sozomena, podobnie jak i inni chrześcijanie z Bethelea i okolic Gazy, musiała uchodzić w obawie przed represjami cesarza Juliana (ok. 362) 14 . Z obszernych f r a g m e n t ó w dzieła Sozomena, poświęconych Julianowi, wybierzemy te, które dla omawianego przez nas tematu są szczególnie istotne. W pierwszym rozdziale piątej księgi autor opisuje przejęcie władzy w Imperium przez Juliana. N a w i ą z u j ą c do jego nadreńskiej w y p r a w y stwierdza, że „przez swoją skromność i przyzwoitość w obejściu „zyskał sobie uznanie wśród żołnierzy, którzy obwołali go augustem. N a w i ą z u j ą c do ówczesnych przekonań religijnych Juliana stwierdza; „I choć poprzednio Julian zdawał się wyznawać chrześcijaństwo, zmieniwszy nagle religię, mianował sam siebie najwyższym kapłanem i zaczął uczęszczać do świątyń pogańskich, składać ofiary, a także namawiać podwładnych do podobnych praktyk kultowych" (V 1). Na uwagę w tej wypowiedzi zasługuje sformułowanie „zdawał się wyznawać chrześcijaństwo", które sugeruje niepewność Sozomena dotyczącą jakości Julianowego chrześcijaństwa. Wątpliwość budzi druga część cytowanej wypowiedzi dotycząca mianowania się Juliana, jeszcze podczas pobytu w Galii, najwyższym kapłanem. Sprawa apostazji cesarza Juliana jest dla Sozomena niewątpliwie istotnym problemem. Autor poświęca m u wiele uwagi w drugim rozdziale piątej księgi. Pretekstem do przeprowadzenia tej analizy był lęk, jaki miał powstać w Kościele na początku panowania Juliana. „Oto j a k mówią, j u ż na samym wstępie w sposób tak widoczny
14 Z. Zieliński, Wstąp do: llermiasz Sozomen. Historia Kościoła, tł. S. Kazikowski, Warszawa 1980, s. 5 n. W niniejszej pracy posługujemy się tym tłumaczeniem.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
187
zaparł się Julian bezwstydnie swej wiary w Chrystusa, że jakimiś ofiarami i zaklęciami, które poganie n a z y w a j ą oczyszczającymi, a także krwią zwierząt ofiarnych, starał się zmyć z siebie nasz chrzest święty, aby się tym s a m y m wyprzeć wprowadzenia do łaski sakramentalnej, ofiarowanej przez Kościół; i od tego czasu zarówno w życiu prywatnym, j a k i publicznym uciekał się do wróżenia z trzewi, składał k r w a w e ofiary i stosował wszystkie praktyki kultowe przyjęte u pogan. Tak więc p e w n e g o razu, gdy oglądał wnętrzności zwierząt ofiarnych, ujrzał w nich podobno wyraźnie znak krzyża świętego otoczony wieńcem; i wszystkich innych uczestników tego wróżbiarskiego obrzędu ogarnął niepokój, ponieważ domyślali się stąd późniejszego wzrostu znaczenia chrześcijaństwa; i wiecznotrwałej mocy nauki Kościoła: jako, że wieniec opasujący krzyż jest znakiem zwycięstwa; i tworząc zamknięty obwód koła, początek ma w każdym j e g o punkcie, a kresu nie ma nigdzie, bo tam, gdzie mógłby się kończyć, przechodzi sam w siebie. Jednakże ich mistrz w tego rodzaju umiejętności rozróżniania kazał im z ufnością patrzeć w przyszłość, gdyż złożone ofiary najwyraźniej przedstawiają wróżbę dla nich dobrą i pomyślną, bo ukazują symbol wiary zamknięty ze wszystkich stron i zacieśniony do jednego i tego samego miejsca, tak że nie może się rozszerzać ani swobodnie pójść przeciw komu zechce bo granicą jest mu obwód koła. Słyszałem również, że zszedł kiedyś nawet do jakiegoś przybytku, jednego z najsławniejszych i najstraszniejszych, gdzie miał dostąpić jakiegoś wtajemniczenia czy też zasięgnąć wróżby; ale gdy nagle przypadły do niego specjalnie w tym celu obmyślone i za sprawą sztuczek czarnoksięskich ukazujące się maszkary, w poczuciu zagrożenia i w strachu zapominając, gdzie jest i co się wokół niego dzieje jako dopiero w dojrzałym wieku przystąpił do tego rodzaju nauki przynaglony odruchem dawniejszego nawyku, całkiem zrozumiałym u chrześcijanina zaskoczonego niebezpieczną sytuacją, sam nie wiedząc jak i kiedy uczynił na sobie znak krzyża świętego. I natychmiast znikły precz poczwary, a tak starannie przygotowany seans został udaremniony. Zbity tym z tropu mistrz wtajemniczenia
i
Rozdział XII
188
poznawszy przyczynę ucieczki demonów, skalaniem nazwał to co się stało, i poleciwszy m u być dzielnym i nie czynić nic ani nie myśleć 0 niczym, co by tchnęło duchem chrześcijaństwa, ponownie zaczął go wprowadzać w tok tajemnego obrzędu". Sozomen sugeruje, że Julian został ochrzczony, a przytoczony fragment jest wyraźnie oparty na przekazie Grzegorza z Nazjanzu 1 5 . Ciekawy jest dalszy ciąg wypowiedzi historyka Kościoła: „Zainteresowanie okazywane przez cesarza takim sprawom bardzo smuciło 1 niepokoiło chrześcijan, a to zwłaszcza dlatego, że poprzednio Julian wyznawał chrześcijaństwo. Albowiem mając pobożnych i gorliwie praktykujących rodziców, zgodnie z kościelnym rytuałem wprowadzony został do społeczności wiernych 1 6 i zapoznany z Pismem świętym, a ponadto w y c h o w y w a ł się pod okiem biskupów i ludzi Kościoła. Wszak ojcem j e g o i Gallusa był Konstancjusz' 7 , rodzony brat poprzedniego cesarza, Konstantyna, oraz Dalmacjusza, którego syn również Dalmacjusz, mianowany cezarem, zamordowany został przez żołnierzy po śmierci Konstantyna. Ponieważ i oni także utracili wówczas ojca, niewiele brakowało do tego, by zginęli nagłą śmiercią wraz z Dalmacjuszem. Ale Gallusa uchroniła przed zakusami na jego życie ta okoliczność, że właśnie wtedy był przypadkiem chory i niemal oczekiwano, że umrze, i tak, bez niczyjej ingerencji. Juliana zas uratował wiek dziecinny; nie ukończył b o w i e m lat ośmiu. Uratowani w tak nieoczekiwany sposób, na mocy specjalnego polecenia przebywali stale w Kapadocji, mianowicie w Macellum. Jest to posiadłość skarbu państwa położona u stóp Góry Argajskiej, nieopodal miasta 0 nazwie Cezarea, mająca zarówno wspaniały pałac, j a k łaźnie 1 ogrody, a także źródła, które nigdy nie wysychają. T a m właśnie odebrali wychowanie i wykształcenie na miarę cesarskiego splendoru i zapoznali się z naukami i ćwiczeniami stosownymi dla ich wieku.
11
Grzegorz z Nazjanzu, Or. IV 52; 55. Sozomen używa tu termmu enmethe, co należy rozumieć j a k o wtajemniczenie w misterium wiary chrześcijańskiej. S. Kazikowski. Z. Zieliński, dz. cyt., przvpis 13. s. 290. 1 Juliusz Konstancjusz.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
189
a wreszcie tam słuchali nauczycieli literatury pięknej i tych, którzy umożliwili im poznanie Pisma świętego. W rezultacie mogli nawet zostać zaliczeni w poczet duchowieństwa i czytać ludowi księgi kościelne. Wszelako i swym sposobem bycia i postępowania okazywali pobożność; cenili nade wszystko kapłanów i ludzi w inny jeszcze sposób doskonałych moralnie i gorliwych w wierze, chętnie uczęszczali do kościołów czy kaplic i należytym szacunkiem otaczali groby męczenników. Wów r czas to więc podobno o b y d w a j zapaleni myślą, aby wokół grobu męczennika Mamasa w y b u d o w a ć olbrzymią świątynię, cały trud tego dzieła podzielili między siebie. A kiedy n a w z a j e m starali się przewyższyć jeden drugiego hojnością i gorliwością, wydarzyło się coś wręcz nadzwyczajnego, coś co trzeba by uznać za rzecz niewiarygodną, gdyby nie to, że po dziś dzień żyje jeszcze wielu tych, co na własne uszy słyszeli o wszystkim od naocznych świadków. Mianowicie część budowli przypadająca na Gallusa rosła w oczach i praca posuwała się zgodnie z zamierzeniem; natomiast dźwigane z wielkim wysiłkiem mury, w części należącej do Juliana, j u ż to natychmiast się przewracały, j u ż to ziemia j e z siebie wyrzucała, j u ż to wreszcie od początku nie mogły zespolić się z podłożem, zupełnie jak gdyby były odbijane w górę przez przeciwną i potężną jakąś siłę, odpychającą od dołu. Wszystkim niewątpliwie cała ta sprawa wydawała się wróżyć coś niezwykłego, a wielu mogło j ą ocenić dopiero w świetle tego, co wynikło potem. Niektórzy wszakże domyślali się, na podstawie opisanego tu faktu, że człowiek ten nie jest w porządku wobec religii, lecz udaje pobożnego, oszukując ówczesnego władcę, który był chrześcijaninem, i uważając, że nie jest rzeczą bezpieczną ujawniać swe myśli. „Ta wypowiedź Sozomena jest dowodem na to, że nie miał on j a s n o sprecyzowanego zdania na temat autentyczności chrześcijańskich przekonań młodego księcia. Autor rysuje wyidealizowany obraz pobożności rodziców i w y c h o w a w c ó w Juliana. Czytelnik ma jednak odczucie, j a k b y Sozomen chciał zasugerować, że Julian był w y c h o w y w a n y do chrześcijaństwa, ale nie wychowany. Wraz z bratem poddawał się zabiegom w y c h o w a w c z y m , do pewnego stop-
190
Rozdział XIII
nia j e akceptując. Idąc jednak za m y ś l ą Grzegorza 1 * i opierając się na zdaniu naocznych świadków, posądza Juliana o podwójne oblicze. Powodem takiego postępowania miał być lęk przed Konstancjuszem. Zdaniem historyka, pogańskie oblicze Juliana zaczęło się z biegiem czasu coraz bardziej krystalizować: „Ale j a k mówią, zdradzał odziedziczoną p o ojcu wiarę naprowadzany na tę drogę krok po kroku, najpierw przez wróżbitów, z którymi był w ciągłym kontakcie. Bo kiedy po upływie jakiegoś czasu Konstancjusz ochłonął z gniewu, Gallus przybywszy do Azji bawił w Efezie, gdzie miał większość swoich posiadłości. Julian natomiast, powróciwszy do Konstantynopola, uczęszczał do tamtejszych uczelni, przy czym trudno było nie zauważyć, że z natury umysł m a bystry i z łatwością osiąga w naukach postępy. Pojawiając się b o w i e m na mieście, jako osoba prywatna, stykał się ciągle z m n ó s t w e m łudzi. Ale, j a k to w podobnych wypadkach bywa, w większym skupisku i w rozgwarze stołecznego miasta, skoro tylko zaczęto z o s o b ą j e g o wiązać myśli o przyszłym panowaniu, jako że był stryjecznym bratem władcy i sprawiał wrażenie człowieka zdatnego do ujęcia w swoje ręce steru spraw państwowych, no i taka była co do niego powszechna opinia, wówczas nagle otrzymał rozkaz, że ma stale przebywać w Nikomedii. Tam zetknął się z nim Maksym z Efezu, filozof, który go wprowadził w świat nauk filozoficznych i nauczył go nienawiści do religii chrześcijańskiej, a j a k o wieszczbiarz umocnił w nim przekonanie, że prawdą jest to, co się w związku z j e g o osobą rozgłasza. Julian ze swej strony, jak to się zdarza ludziom przeżywającym niepokój na skutek przeczucia wstrząsających wydarzeń, omamiony nadzieją na pomyślny obrót sytuacji, obdarzył M a k s y m a serdeczną przyjaźnią. Kiedy o tym wszystkim doniesiono cesarzowi, przerażony winowajca ostrzygł się do gołej skóry i zaczął udawać, że prowadzi życie mnicha. Potajemnie wszakże owej drugiej próbował trzymać się religii. A gdy już osiągnął wiek męski, z tym większą ochotą garnął się
Por. Grzegorz z Nazjanzu, Or. IV 25.
W ocenie ivr. Augustyna i historyków V wieku
190
do podobnych rzeczy i namiętnie ich pożądał. Jednocześnie pełen podziwu dla wszelkiej sztuki, jaka tylko się wiąże z przepowiadaniem przyszłości, i przekonany o nieodzowności j e j opanowania, przeszedł do prób i doświadczeń w zakresie praktyk, które u chrześcijan są nie na miejscu, i poczynając od tego czasu za przyjaciół swych uważał ludzi starających się zgłębić tego rodzaju umiejętności. Takie m a j ą c nastawienie opuścił Nikomedię i podążył do Azji, a gdy tam nawiązał kontakt z p o d o b n y m towarzystwem, jeszcze gorliwiej zaczął się zajm o w a ć tymi sprawami" (V 2). Sozomen zwraca uwagę na p e w n e elementy, które kształtowały osobowość przyszłego cesarza i j e g o pogańskie przekonania. Podkreśla bystry umysł księcia, oraz że był postrzegany w środowisku Konstantynopola, j a k o potencjalny następca Konstancjusza, m a j ą c y ku temu odpowiednie predyspozycje. Pobożność Juliana kształtuje się pośród w y z n a w c ó w dawnych bóstw. W tym gronie znajduje przyjaciół. Postacią, która wywiera największy wpływ na niego jest Maksym (Maksymos) z Efezu. To j e m u właśnie przypisuje Sozomen trojakiego rodzaju oddziaływanie na księcia: • wprowadzenie w świat nauk filozoficznych • nauczenie go nienawiści do religii chrześcijańskiej • przez swoje wieszczbiarskie praktyki wprowadza w nim przekonanie, że p r a w d ą jest to, co się w związku z jego osobą rozgłasza. Autor mocno akcentuje skłonność Juliana do praktyk wieszczbiarskich. Jawi się w tym momencie pytanie: dlaczego tak bardzo zależało Julianowi na poznaniu tajemnic przyszłości? Czy to żądza władzy, czy niepewna teraźniejszość, a m o ż e złe przeczucia kierowały j e g o kroki w stronę wróżbitów i ich tajemnych praktyk? Sozomen postrzega drogę Juliana w stronę pogaństwa j a k o ewolucję - „krok po kroku", jako coś co przez lata w nim dojrzewało, przy zachowaniu pozorów chrześcijańskiej lojalności wobec cesarza Konstancj usza. W y w o d y Sokratesa i Sozomena, dotyczące apostazji Juliana, zostały przedstawione, wydawać się może, nazbyt obszernie. Był to jednak zabieg celowy. Stanowią one bowiem pewnego rodzaju
192
Rozdział XIII
katechezę przeznaczoną głównie dla współczesnych, a pouczającą 0 tym, że porzucenie Chrystusa jest złem. Julian poznał, odrzucił 1 prześladował. Był cesarzem i stąd też jego odejście miało zdecydowanie większe konsekwencje. Jego pozycja, znajomość doktryny chrześcijańskiej oraz słabości j e j w y z n a w c ó w , czyniły go niebezpieczn y m prześladowcą Kościoła. Postępowanie Juliana jest przez historyk ó w chrześcijańskich zdecydowanie potępione, zaś j e g o śmierć przedstawiana j a k o dotknięcie palca Bożej sprawiedliwości 1 9 . Przy tym całym potępieniu zewnętrznej warstwy Julianowego odejścia od Chrystusa, autorzy j a k b y sugerowali, że Julian tak do końca nie uwierzył. Jako chrześcijanin nie wyszedł poza wiarę dziecka, między innymi dlatego, ponieważ ci, którzy byli za j e g o wychowanie odpowiedzialni, nie byli w możności służyć mu j a k o przewodnicy. Jest to potępienie odrzucenia chrześcijaństwa i j e g o prześladowania, nie zaś napiętnowanie samego Juliana. Nie m o ż n a więc n a podstawie tych świadectw nazwać cesarza Juliana p r a w d z i w y m apostatą. To, że tak został postrzegany było więc niejako „ u b o c z n y m " skutkiem chrześcijańskiej katechezy.
19
Socr. JI1 21; Soz. VI 1, 2.
Rozdział XIII PROBLEM APOSTAZJI CESARZA JULIANA W BADANIACH NOWSZYCH HISTORYKÓW
Nie można się dziwić, że mimo tak nieprawdopodobnie bogatej literatury poświęconej cesarzowi Julianowi jest tak niewiele prób wnikliwej analizy jego tzw. apostazji. Użyte wobec niego, przez św. Augustyna, określenie „Apostata" przylgnęło. Dzieła ówczesnych pisarzy chrześcijańskich były przepojone walką z tym co pogańskie. Nie mogło być przecież inaczej - był to czas konfrontacji. Liczyło się przede wszystkim dobro człowieka współczesnego, liczyła się jego wiara. Nie przywiązywano więc wielkiej wagi do tego, jaki głębszy sens tkwił w religiach pogańskich. Był to z konieczności czas pokazywania różnic, a nie podobieństw, rewolucji a nie ewolucji. Mimo że prywatne życie wielu Ojców Kościoła było ściśle związane 2 antyczną kulturą, niejako z niej wyrastało, to jednak w nauczaniu rygorystycznie odcinało się od pogańskich wierzeń. Z antycznej kultury brali to, co człowieka uczłowieczało i co sprawiało, iż stawał się bardziej wrażliwy na działanie łaski wiary. Natomiast radykalnie sprzeciwiali się wierzeniom pogańskim i temu wszystkiemu co było z nimi związane. Nie możemy zapomnieć o tym, że cały ówczesny świat przeniknięty był zwyczajem pogańskim. Przeniknięte nim było życie prywatne i publiczne, administracja i wojsko, wioski i miasta, kultura i rozrywka. Religia była jedną z podstaw państwa, w takiej sytuacji było więc czymś zrozumiałym, że autorzy chrześcijańscy tak gwałtownie podkreślali różnice. Współczesny badacz pamiętając
194
Rozdział XIII
0 tym musi w swoich rozważaniach brać poprawkę na uwarunkowania w jakich powstawała literatura chrześcijańskiego antyku. Wśród licznych autorów zajmujących się cesarzem Julianem tylko niewielu p o d e j m o w a ł o próbę wgłębienia się bardziej poważnie w zagadnienie jego spotkania z wiarą. Sugestia przydomku Apostata była tak wielka, że wielu pisząc czy to biografie Juliana, czy to analizując j e g o bogatą działalność, przyjmowali za pewnik, że Julian wiarę chrześcijańską poznał i porzucił, i że był to świadomy j e g o akt 1 . Trudno nie rozpocząć przeglądu literatury od poczciwego E d w a r da Gibbona i j e g o dzieła Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego2. Tym bardziej jest ono dla nas ważne, że jego opinia o Julianie niewątpliwie będzie kształtowała myślenie wielu późniejszych badaczy. „Na ogół władcy, gdyby się ich rozebrało z purpury i nagich rzuciło w świat, pogrążyliby się natychmiast w najniższy stan społeczny bez nadziei wynurzenia się kiedykolwiek z cienia". Od tych słów rozpoczyna autor rozważanie nad charakterem Juliana, twierdząc dalej, że choć nie miał w sobie geniuszu Cezara, roztropności Augusta i cnót Trajana, to dzięki swojej odwadze, ż y w e m u dowcipowi i wytężonej pilności, zaszedłby nawet j a k o zwyczajny obywatel, bardzo daleko. Z wielką życzliwością pisze Gibbon o Julianie 1 dlatego też z niewątpliwym bólem stwierdza, że „rola apostaty zaszkodziła dobrej sławie Juliana, przy czym fanatyzm, chmurą przesłaniający j e g o cnoty, spowodował wyolbrzymianie prawdziwej i widocznej wielkości j e g o błędów". Szukając przyczyn „jego dziwnego, fatalnego odstępstwa" w s k a z u j e na w c z e s n ą młodość, kiedy to był pod opieką morderców swojej rodziny. Imię Chrystusa zaczęło się z biegiem czasu kojarzyć z imieniem Konstancjusza. Julian i jego przyrodni brat Gallus przyjęli chrzest i byli wychowywani w duchu chrześcijańskim przyjmując zasady tej nauki z dużym osobistym zaangażowaniem, o czym świadczy ich przynależność do
1 Przy omawianiu poglądów różnych autorów z a c h o w u j e m y p o d a n ą w ich opracowaniach chronologię. 2 Tłum. pol. Z. Kierszys, t. II, Warszawa 1960.
Problem apostazji cesarza Juliana.
195
kleru. Problem zaczął się dopiero, gdy „zbliżali się wieku męskiego". Na postępowanie Gallusa doktryny chrześcijańskie nie wywarły wpływu, natomiast jego młodszy brat przyjął mitologię pogańską. Gibbon wskazuje na przyczyny, które - j e g o zdaniem - najbardziej wpłynęły na decyzję Juliana. Jedną z nich widzi w jego niezależnym duchu, który sprzeciwiał się posłuszeństwu jakiego domagali się od niego słudzy Kościoła. Spekulatywne poglądy narzucane m u jako stanowcze prawa, były dla niego nie do przyjęcia. Inną przyczynę widzi w zgorszeniu, jakie dawał w Azji spór ariański. Zajadłe kłótnie, których doświadczał, budziły w nim po prostu wstręt. Kiedy więc Gallus przywdział purpurę, uwolniony Julian wpadł w ręce tłumu sofistów „zwabionych dobrym smakiem i hojnością swego królewskiego ucznia" i ci poprowadzili go w stronę pogańskiego wyznania, któremu całkowicie się oddał. Jako gorliwy czciciel bóstw pogańskich, Julian stał się nieprzejednanym wrogiem chrześcijan i pragnąc ich pokonać, oburzony haniebnym odstępstwem, „ulegał pokusie naruszenia praw roztropności, a nawet sprawiedliwości". Stąd też niefortunnego apostatę zalewa potok oskarżeń, „do których hasło dał rozgłośnym dęciem w trąbę Grzegorz z Nazjanzu" 3 . August Meander 4 dając obraz dzieciństwa i młodości Juliana sugeruje między innymi, że „starano się" wychować go w wierze chrześcijańskiej i zachować przed wszelkimi wpływami pogaństwa. Autor nie w n i k a na czym owo „starano się" rzeczywiście polegało. Stwierdza, że książę do dwudziestego roku życia był chrześcijaninem i j e g o przywiązanie do Kościoła nie było udawaniem. W j e g o drodze do pogaństwa, zdaniem autora, główną rolę odegrał Maksymos z Efezu.
Tamże. s. 371-375. A. Meander. Ober den Kaiser Gemalde. Leipzig 1812. s. 71-80. 4
Julianus
und sein Zeitalter.
Ein
historisches
Rozdział XIII
196
U progu X X w. powstało trzytomowe dzieło Paula Allarda pt. Julien 1'Apostoł. Przez dłuższy czas będzie to j e d n a z najbardziej liczących się prac o cesarzu Julianie. Mimo, że tytuł j u ż sugeruje apostazję Juliana, autor stara się obiektywnie popatrzeć na warunki j a k i e kształtowały młody umysł księcia podczas j e g o zesłania do Macellum. Jego stan religijny ocenia j a k o godny litości. Chrystianizm, którego go uczono w niewoli pod kierunkiem ariańskich lub na wpół ariańskich katechetów wydał owoc suchy. Nie osiągnął żadnego przekonania i tak naprawdę nie wszedł do j e g o życia. Pobożne praktyki, do których mniej lub więcej go zmuszano, pozostawiły jedynie uczucie zmęczenia i niesmaku. Zdaniem Allarda, mitologia, z którą od dziecka miał kontakt, przede wszystkim przez Mardoniusza, znacznie wpłynęła na sposób j e g o myślenia. To właśnie Mardoniuszowi i Libaniuszowi przypisuje autor danie księciu podstaw helleńskich, stąd też A m m i a n Marcellin m ó g ł powiedzieć, że Julian od dziecka miał skłonności do kultu bogów (22, 5). Allard określa tę skłonność j a k o bardziej uczuciową niż rozumową. Na drodze do utwierdzenia pogańskich przekonań, szczególnie pomogła Julianowi nauka Platona, tak więc to, co doprowadziło Augustyna do wiary chrześcijańskiej, j e g o poprowadziło w przeciwnym kierunku". Mimo coraz to większej podbudowy intelektualnej jego pogańskiej pobożności, wątek emocjonalny odgrywał bardzo poważną rolę, co miało szczególny wyraz w upodobaniu do magii, zabobonu i wtajemniczeń 7 . Publikacja Kazimierza Morawskiego 8 , pozornie może uchodzić za przestarzałą. Nic nie pisze o chrzcie Juliana, natomiast ciekawie ukazuje rozwój osobowości. Wprawdzie pochodził z chrześcijańskiej rodziny (skłaniającej się do arianizmu), to jednak z p o w o d u różnych
5
Paris 1900 n. P. Allard. t. 1. s. 295-315. " P. Allard. t. II. s. 21 1-222. 8 K. Morawski. Julian Apostata, 6
Kraków 1901, s. 24-28.
Problem apostazji cesarza Juliana.
197
kolei losu nie było w j e g o wychowaniu ani ciągłości, ani jednolitości. Przewijały się różne autorytety, różne wartości wskazujące. Warto zwrócić uwagę na ciekawe spostrzeżenie badacza, który był osobiście bardzo związany z literaturą antyku i dlatego m o ż e j a k nikt inny rozumiał to, co mogło dziać się w duszy młodego Juliana. „Wychowanie dotychczasowe było b o w i e m jednostronne; przesycano go literaturą, kazano czytać i czytać, czy pisma Greków, czy pisma Zakonu, a moralne nauki podawane przez oschłych nieco teologów arianizmu, nie dotrzymywały kroku w wychowaniu serca obok wychowania rozumu. Kto popatrzył ze stanowiska estetycznego, literackiego na b o g ó w Grecji i n o w ą naukę, temu krasa greckiego świata więcej się podobać musiała od prostych, nieozdobnych słów Chrystusowego Zakonu. A poza czarem Olimpu przyszły na pomoc orientalne czary, aby duszę młodego księcia usidlić i opętać" 9 . Johannes Geffcken 1 0 swoje dzieło poświęcone cesarzowi Julianowi opatrzył bardzo w y m o w n y m mottem: „Tak niewyczerpany i nieodgadniony j a k natura jest również i człowiek. Im bardziej go poznajemy, tym bardziej stajemy się ludźmi". Ten cytat pochodzący od Wilbrandta jest najkrótszą syntezą badań Geffckena nad dziejami Juliana. Autor ciekawie motywuje podjęcie pracy nad portretem cesarza. Chce go pokazać jak najbardziej zbliżony do prawdy. Przeraża go tendencyjność morza opinii na jego temat. Przeciwstawia się najbardziej utartemu postrzeganiu Juliana jako prześladowcy chrześcijan, filozofa, czy jak się wtedy przyjęło (pocz. X X w.) znerwicowanego człowieka. Chce ukazać go również jako rządcę, żołnierza i j a k o przede wszystkim człowieka. Ta nietuzinkowa refleksja Geffckena uświadamia p e w n ą prawdę o Julianie. Jest on p e w n y m darem historii dla różnych czasów. I jest j a k b y pewna potrzeba korzystania z niego dla wyciągnięcia sobie wniosków na dziś i dla siebie.
v
Tamże. s. 27-28. J. Geffcken. Kaiser Julianus.
Das F.rbe der Alten 8. Leipzig 1914.
Rozdział XIII
198
Geffcken zwrócił uwagę na niektóre wydarzenia z dzieciństwa Juliana i z czasów j e g o młodości, a które położyły się cieniem na jego osobowości. Między innymi wymienia brak właściwej rodziny, a przede wszystkim matki, rzeź w Konstantynopolu w 337 r. czy też zesłanie do posiadłości cesarskiej w Macellum. W edukacji małego księcia zwraca uwagę na Mardoniusza, którego jednak religijne przekonania nie są jasne. Wychowaniu chrześcijańskiemu chłopca poświęcił autor raczej niewiele miejsca. Zaakcentował to, że było ono przekazywane w trudnych warunkach banicji w Macellum i z rozkazu Konstancjusza. Julian został ochrzczony i przyjęty do kleru jako lektor, lecz to co prezentowali j e g o chrześcijańscy nauczyciele, było dalece niewystarczające, wobec potrzeb inteligentnego umysłu. Macellum otwarło oczy Juliana na Konstancjusza i cesarską rodzinę, do której przecież sam należał. Burząc jego wewnętrzny spokój, zbudowano nienawiść przeciw temu, który był przyczyną zniewolenia. Nie pozostało to bez znaczenia na powstaniu uczucia rozczarowania wobec tych chrześcijan, którzy stali się j e g o narzędziami. Z tego też powodu, chrześcijańskie wykształcenie, które wtedy otrzymał stanie się później dla niego orężem. Do bajek należy zaliczyć przypuszczenie. że Julian opuszczając Macellum, był ukształtowanym wrogiem chrześcijaństwa. Po opuszczeniu Macellum, Julian poszukuje przewodnika, uznanej przez ówczesny świat osobowości, duchowego autorytetu, do którego będzie się m ó g ł zwrócić z tysiącem nurtujących go pytań. Znajdzie takich pośród neoplatończyków. Przyjęty zostanie nie jako książę, lecz j a k o przyjaciel, filozof, sofista, j a k o człowiek, którego serce jest gorące. To niewątpliwie najbardziej zaważy na dalszej j e g o drodze do pogaństwa. W tym kontekście warto zaznaczyć, że Geffcken jest bardzo ostrożny w używaniu terminu „apostata" 1 1 .
" J. Geffcken, s. 3-22.
Problem apostazji cesarza Juliana.
199
Otto Seeck 1 2 p o d e j m u j ą c pracę nad historią schyłku świata antycznego, sporo uwagi poświęcił cesarzowi Julianowi, a co i dla nas ważne, nie pominął j e g o spotkania z chrześcijaństwem, które stara się na podstawie źródeł odtworzyć. W j e g o opinii było ono bardzo głębokie i to od domu rodzinnego. Matka Juliana była bardzo pobożn ą i w p ł y w o w ą kobietą i choć zmarła w niedługim czasie po porodzie, to d o m zachował stworzoną przez nią atmosferę 1 3 . Wychowanie antyczne szło początkowo u niego w parze z w y c h o w a n i e m do chrześcijaństwa. Seeck akcentuje u młodego Juliana szczególne powołanie do retoryki, które w oczach młodego chłopca mogło łączyć się z f u n k c j ą biskupa w Kościele chrześcijańskim. Stąd też jego chrzest, co nie było wtedy p o w s z e c h n ą praktyką w tak m ł o d y m wieku, oraz wpisanie się do kleru. W Macellum, miejscu internowania, Julian mógł wiejskiej gminie publicznie czytać Biblię podczas nabożeństw. Zdaniem autora, Julian tak pilnie studiował Biblię, że znał j ą później prawie na pamięć. W nieszczęściu wygnania, powołanie duchownego mogło m u się w y d a w a ć jako jedyna nadzieja na przyszłość. Mógł mieć wizję swojej kariery j a k o biskup dużego miasta, błyszczący erudycją z wysokości swej ambony. Jednakże im głębiej wnikał w Pismo św. tym bardziej szukał rozwiązywania trudności w interpretacji trudnych miejsc poza chrześcijaństwem. Seeck uważa, że tu leżą przyczyny sporów z bratem w toczonych przez nich dyskusjach na tematy wiary i późniejszej polemiki z chrześcijanami, między innymi tyczącej interpretacji tekstów Pisma św. To że odszedł od wiary swego dzieciństwa nie było j e g o lekkomyślną niewiedzą, lecz poprzedzone zostało wnikliwym studium. M o ż e jakiś dobry teolog mógł wyciszyć j e g o wątpliwości, ale wtedy w Macellum Julian takiego nie miał i kiedy
12
O. Seeck, Geschichte des Untergangs der antiken Welt, t. IV, Stuttgart 1966, s. 205-248. Zwraca uwagę na to, że była krewną Euzebiusza z Nikomedii i gorącą zwolenniczką j e g o poglądów teologicznych. Poza tym jej wpływy u Konstantyna Wielkiego nie były bagatelne.
200
Rozdział XIII
odzyskał wolność, swoją wewnętrzną potrzebę wiary zaczął realizować w innym kierunku. Zdaniem W. Kocha 1 4 Julian oprócz wykształcenia pogańskiego otrzymał wychowanie chrześcijańskie i został ochrzczony. Autor wskazuje na ślady Ewangelii, które pozostały w j e g o duszy, a spośród nich przede wszystkim akcentuje miłosierdzie. Praktykował j e we wczesnej młodości i pozostał mu wierny również w swej pogańskiej duszy. Spotkała się tu szlachetność j e g o duszy i nauka w jakiej za młodu był w y c h o w y w a n y . Autor zdecydowanie odrzuca to, iż arianizm j e g o pierwszych w y c h o w a w c ó w mógł odegrać znaczniejszą rolę w zmianie wyznania. Również nie upatruje przyczyny tego w sytuacji wewnętrznej ówczesnego Kościoła. Rozdarcie doktrynalne było jeszcze zbyt małe. by w umyśle dorastającego chłopca wywołać wątpliwości. Przyczyn jego nawrócenia na pogaństwo należy upatrywać wyłącznie w studiach jakie prowadził. W Macellum nie było pogan, jedynie książki biskupa Georgiosa z Kapadocji mogły mieć wpływ na j e g o umysł pragnący wszystko poznać i jak najwięcej przeczytać. Kiedy opuszczał Macellum miał 15 lub 16 lat i był jeszcze zbyt młody, by te treści mógł} go radykalnie zmienić. Stanie się to dopiero kilka lat później. Wydaje się rzeczą konieczną ustalenie pewnych skrytych predyspozycji duchowych, które pociągnęły za sobą zmianę wiary. Autor wskazuje trzy zasadnicze elementy: a) pochodzenie; b) charakter; c) wychowanie. Ad a) Po swoim ojcu, a bardziej jeszcze po dziadku, Julian odziedziczył cnoty wojskowe - poczuwanie się do spełnienia powinności oraz upodobanie do życia prostego. Po swojej matce Bazylinie.
K W. Koch, Comment i 'Empereur Julien tdcha de fonder Revue Belgc de Philologie el d'hislorie, 1927, s. 123-146.
une Eglise
paienne.
Problem apostazji cesarza Juliana.
201
która była gorliwą chrześcijanką, Julian odziedziczył gorącą pobożność, która później przemieni się u niego w skłonności do upodobań okultystycznych oraz teurgii. Ad b) Charakter Juliana odznacza się cechą trzeźwości, ascezą i niemal przesadną surowością wobec siebie samego. Nie można wskazać śladu, by j e g o żona, czy jakiekolwiek inne kobiety, wywierały w p ł y w na jego życie. Był namiętny, ale nie w sensie zmysłowym - był entuzjastą. Będąc m ł o d y m człowiekiem pasjonował się Homerem, naturą, słońcem, urokami nieba i Grecją, którą uważał za swoją ojczyznę. Zgadzając się z Bidezem, Koch twierdzi, że Julian miał zdolności odczuwania i wnikania w siebie zdumiewająco chrześcijańskie. W y c h o w a n i e według tych właśnie wartości pozostawiło tak głęboki ślad w jego wrażliwej duszy, że nie mógł być on całkowicie wykorzeniony, przez j e g o nawrócenie na hellenizm. Pozostał zawsze w jakiejś mierze chrześcijaninem w swoich odczuciach i w swoim sposobie myślenia. Ad c) Co się tyczy wychowania, trzeba, zdaniem autora, dobitnie podkreślić wpływ wychowawcy - Mardoniusza. Trudno zrozumieć dlaczego wychowanie młodego księcia powierzono gorliwemu poganinowi i dlaczego przypuszczano, że Mardoniusz był chrześcijaninem. Trzeba jednak pamiętać, że w pierwszej poł. IV wieku przeciwstawienie obu religii nie pociągało za sobą śmiertelnej nienawiści jednych i drugich wyznawców. Gdyby jednak Mardoniusz był chrześcijaninem to wpoiłby Julianowi nie umiłowanie, lecz awersję ku b o g o m greckim. Julian nie wspomina nigdzie o profesorach, a nawet pisarze kościelni nie podają imion kapłanów, którzy przekazywali mu chrześcijańskie zasady wiary i moralności. Biskup Euzebiusz nie mógł wywrzeć zbytniego wpływu n a j e g o młodość, gdyż w roku 338 przeniósł się z Nikomedii do Konstantynopola, a kończy swoje życie w roku 341 lub 342. Wniosek m o ż n a więc wyciągnąć z tych przesłanek taki, iż podstawowe, surowe zasady moralne przekazał Julianowi przede wszystkim Mardoniusz, a nie wychowawcy chrześcijańscy. Zdaniem W. Kocha, analizując te trzy wymienione elementy: pochodzenie, charakter i wychowanie, Julian miał predyspozycje do
202
Rozdział XIII
stania się poganinem. Ostateczny przełom dokonuje się jednak w Nikomedii. W kręgu tamtejszych studentów słyszał to, co m ó w i o n o o bogach i odkrywanie ich świata zaczęło coraz bardziej otwierać m u oczy. Udał się następnie do Pergamonu, a później do Efezu, gdzie odciął się definitywnie od chrześcijaństwa i kazał się wtajemniczyć w misteria Mitry. W dalszym ciągu swych w y w o d ó w Koch próbuje wyjaśnić przyczyny tak wielkiego w p ł y w u , jaki na Juliana wywarł neoplatonik Maksym. W y d a j e się to autorowi oczywiste, gdy, j a k twierdzi, filozofia i teologia neoplatoników należała do najbardziej dziwacznych i irracjonalnych. Ich surowa moralność była osadzona i ukształtowana na wzniosłych zasadach stoicyzmu i cynizmu. Neoplatończycy byli ludźmi najlepiej wykształconymi i najbardziej kulturalnymi w świecie antycznym. W porównaniu z chrześcijanami, którzy wywodząc się dołów społecznych musieli zdobywać sobie możnych protektorów, byli jak arystokracja. Nie może więc dziwić, że tak trudno było im p r z y j m o w a ć prawdy Ewangelii Chrystusowej. W tej wyniosłości neoplatoników należy też doszukiwać się przyczyny tego, że nie mieli oddziaływania na warstwy niższe. W tym też należy upatrywać jednej z przyczyn klęski cesarza Juliana, który w oparciu o neoplatonizm usiłował odrodzić pogaństwo. Julian, zdaniem autora, m i m o że usiłował zrealizować ideał odkryty u M a k s y m a i innych pogańskich nauczycieli, pozostał chrześcijaninem, jeśli nie w słowach i czynach, to przynajmniej w sposobie myślenia i uczuciach. Szczególnie stało się to widoczne, kiedy j a k o cesarz usiłował zorganizować kościół pogański. Koch dokonuje ciekawego spostrzeżenia - gdyby M a k s y m o w i kazano zorganizować kościół pogański uczyniłby to zupełnie inaczej. Idee chrześcijańskie dostrzegamy również w pismach Juliana, a zwłaszcza w jego listach, które m o ż n a byłoby określić m i a n e m „pasterskie". Są one uderzającym dowodem wpływu, jaki wychowanie chrześcijańskie wywarło na j e g o duszę i to stanowi swoistego rodzaju hołd jaki złożył swemu wrogowi Kościołowi.
Problem apostazji cesarza Juliana.
203
W najbardziej obszernym opracowaniu biografii Juliana, której autorem jest Joseph Bidez 15 , nie mogło braknąć refleksji nad przyczynami j e g o odejścia od chrześcijaństwa. W j e g o odczuciu spotkanie Juliana z nauką Chrystusa było, m i m o wszystkich trudności, raczej autentyczne i głębokie. N a m ł o d y m księciu szczególne wrażenie, zdaniem Bideza, wywarła postawa bogatego i jednocześnie szczodrego Kościoła w Cezarei. Nigdzie tak dobrze j a k w Macellum nie m ó g ł Julian zobaczyć co kapłani i biskupi czynili dla biednych. Możliwe, że wtedy po raz pierwszy zobaczył postacie, które nazwie apotaktiten. Byli to mnisi żebrzący, o których Julian opowiada, że wyrzekli się wszystkiego, nosili bardzo proste tuniki, a na to czarny płaszcz, albo wór z koziej sierści. Ich włosy były rozwiane, broda zapuszczona, stopy nagie. Krążyli prosząc o jałmużnę, modląc się w kościołach, okazując j a k o j e d y n ą rekomendację wystawione przez biskupa zaświadczenie. Bidez, nawiązując do działalności cesarza Juliana, jako pierwszego kapłana w odnowionym przez siebie kulcie bogów, zwraca uwagę na fakt, iż ten nieustannie przypominał swoim kapłanom naśladowanie czynnej miłości bliźniego, której sam się uczył od swoich chrześcijańskich w y c h o w a w c ó w . W swoich „encyklikach" wykazuje, że wszyscy ludzie są braćmi, m u s z ą się kochać i wzajemnie sobie pomagać. Powinno się kannie głodnych, nagich przyodziewać, nawet gdy są wrogami, oskarżonymi czy więźniami. Julian ćwiczył się w tej miłości bliźniego w czasach kiedy to sam nie był bogaty, a później nigdy swojej hojności nie żałował. Jak sam twierdził był za nią stokrotnie wynagradzany. Autor zauważa, że Julian tych swoich napomnień nie przekazuje w języku Ojców Kościoła i broni się przed korzystaniem z Biblii czy z Ewangelii. Tak j a k to jest tylko możliwe powołuje się na wersy Homera i wyrocznię Apollina. Wyrażenia tego typu jak: litość, jałmużna, miłość bliźniego, itp. są pieczołowicie przez niego pomijane. Julian mówi w duchu i w sensie greckiej filozofii o obyczajowym i moralnym obowiązku, braterstwie,
15
J. Bidez. Juiian
der Abtriinnige,
Miinchcn 1940.
204
Rozdział XIII
przyjaźni ludzkiej. Jednakże doświadczenia na jakie się powołuje są doświadczeniami chrześcijańskimi. Julian, w opinii Bideza, z otwartymi oczami przeszedł przez swoją chrześcijańską fazę i zorientował się co w tej nowej nauce było działającą siłą. Autor dalej ciekawie zauważa, że Julian, mówiąc o Jezusie i o Ewangeliach, używa obraźliwych słów. Nigdzie nie można u niego znaleźć smutkiem okrytych wzruszeń, które by go nachodziły przed obliczem Zbawiciela. „Czyżby on czcił Chrystusa bez miłości, skoro Go bez żalu opuścił?". Bidez zaznacza, że trudno nie brać pod uwagę faktu, że pisma Juliana, w których wyraża się o chrześcijańskiej miłości bliźniego, m a j ą wyraźnie tendencyjny charakter i są oceniane j a k o encykliki sekciarskiego kapłana, chcącego chrześcijanom przypisać wszelkie dające się tylko pomyśleć zło. Sam będąc władcą państwa, w którym chciał przywrócić kult dawnych bogów, zalecał dzieła miłości bliźniego, które to poznał w czasie swego chrześcijańskiego wychowania. Z drugiej j e d n a k strony, w interesie swojej polityki, dopuszczał te dzieła j a k o wyraz kalkulacji i maskowania się. Tak udawał, że bezwzględnie przeczył temu co raz pokochał. Autor twierdzi, że Julian nigdzie nie daje powodu do wątpienia w szczerość swoich wcześniejszych przekonań religijnych. Wielokroć wyrzucał sobie wyszydzenie w swojej młodości rytów religii pogańskiej, które później z tak fanatyczną ofiarnością spełniał. Przypomina dalej autor, że Julian wspominając czas swej obecności w Macellum mówił o nim, j a k o czymś straszliwym - „ten czas ciemności niech przepadnie w niepamięci". M i m o wszystkich żalów nie zostały w nim wygaszone ślady chrześcijańskiego wychowania 1 6 . Apostazję Juliana należy rozumieć, zdaniem Bideza, jako dzieło neoplatońskich teurgów, jako akt mistyczny, który kusił go zawartą w sobie obietnicą nieśmiertelności i uszczęśliwiających wizji. Aby zrozumieć j e d n a k wszystkie wpływy jakie oddziaływały na Juliana, trzeba pamiętać, że książę nie był tylko mistykiem, ale jednocześnie człowiekiem czynu i osobą publiczną. Tu autor przypomina pewien
16
J. Bidcz, s. 34-42.
Problem apostazji cesarza Juliana.
205
opowiedziany przez Juliana mit o j e g o powołaniu do pogaństwa przez ponadnaturalne siły. Bogowie mieli m u pokazać wszelkie zło i cierpienie, które zagraża państwu przez w y w r o t o w ą religię, z zamiarem powołania go j a k o wybawiciela 1 '. Dla Bideza jest jasne, że pojednanie się Juliana z religią przodków, jest ściśle związane z obudzeniem się w nim politycznych ambicji. Czy jednak był to rzeczywiście w tamtej sytuacji politycznej ratunek dla państwa? Tu autor dochodzi do wniosku, że w oczach Juliana pogaństwo mogło stanowić poważnie liczącą się potęgę, której rozbudzenie dawało szanse powodzenia w odbudowie coraz bardziej kruchego Imperium. Chrześcijaństwo było na zachodzie państwa bardzo słabe, a poza tym przeżywało ogromny wewnętrzny kryzys - brak jedności pośród członków Kościoła, skłóceni biskupi, szerzący się arianizm. Powodowało to wzburzenie Juliana i coraz większe oddalanie się od wiary dzieciństwa, aż do postawy zagorzałego wroga. Łączyło się to z rosnącym przeświadczeniem, że dla sprawy państwa stawał się Kościół zarzew i e m niepokojów. Następne pytanie nurtujące Bideza to, czy nienawiść jaka jawiła się w sercu Juliana do Kostancjusza, mordercy rodziny, i przyczyny jego zniewolenia, nie odegrała istotnej roli w jego apostazji? Autor odpowiada - mógł przejść do obozu Atanazego, przecież Konstancjusz i j e g o otoczenie było ariańskie. C z e m u tego nie zrobił? Ponieważ j e g o przemiana była wewnętrznym bolesnym przeżyciem, a to powstrzymywało uzewnętrznienie się pragnienia zemsty. Bidez nie do końca zgadza się z historykami, którzy d u ż ą w i n ą za apostazję Juliana obarczają otaczające go, ich zdaniem, niskiego lotu duchowieństwo ariańskie 18 . Natomiast przyznaje rację, że przez zbyt racjonalnie ukierunkowany kler ariański, w ręce młodego księcia wpadły pisma, które rozpoczęły w nim proces odchodzenia od wiary. Rosnący podziw dla literackiej spuścizny i myśli greckiej wzbudzał
r
Julian 232C'. Por. P. Allard. dz. cyt., t. I. s. 287.
Rozdział XIII
206
w Julianie coraz to większą pogardę dla przeciętności i prostoty Ewangelii i dzikiej porywczości proroków. Nie bunt przeciw dogmatom Kościoła, nie księża, którzy byli najgorszymi oszustami poprowadziły Juliana w stronę pogaństwa. Zdaniem autora, Julian poszedł za głosem wewnętrznego powołania, aby być wiernym bóstwom, które strzegą Rzymskie Imperium 1 g . Roger Farney 2 0 jest j e d n y m z tych autorów, którzy przekonali się j a k niełatwo jednoznacznie i z całą pewnością ocenić przynależność Juliana do wiary chrześcijańskiej. W swej pracy ukazuje religijność cezara na tle ówczesnej epoki, a przede wszystkim panującego wtedy mistycyzmu. W j e d n y m miejscu stwierdza, iż nie wolno zakładać, że religia Chrystusowa nie była w stanie dotrzeć do jego wrażliwej duszy, na co w s k a z u j ą pozostałe po nim pisma, w innym zaś wyraża opinię, j a k o b y sekcie chrześcijan wydawało się, że go pozyskała. Według Farney a panuje powszechna opinia, że Maksymowi należy przypisać nawrócenie Juliana na pogaństwo, on jednak twierdzi, że Julian nie potrzebował zmiany ideału. Tego autora i j e g o dzieła nie znajdziemy w żadnym liczącym się wykazie literatury dotyczącej cesarza Juliana: Kurt Eggers, Der Kaiser der Romer gegen den Kónig der Juden. Aus den Schriften Julians des „Abtrimnigen"11. Praca ta została opublikowana w 1941 r. na wyraźny użytek propagandy hitlerowskiej. Julian jest przedstawiony j a k o wzór władcy, który odważył się przeciwstawić wywodzącej się od Żydów, krwiożerczej instytucji, która zmierza programowo do zapanowania nad światem. Eggers twierdzi, że Julian najprawdopodobniej nie został ochrzczony. To historycy Kościoła m ó w i ą o jego chrzcie po to, by uwypuklić j e g o późniejsze „odejście".
J. Bidez, s. 93-101. R. Farney, La religion de 1'Empereur Julien et le imsticisme de son temps. Paris 1934. s. 53-75. K. Eggers. Der Kaiser der Romer gegen den Kónig der Juden. Aus den Schriften Julians des „Abtriinnigen". Berlin 1941, s. 5-17.
Problem apostazji cesarza Juliana.
207
Autor nie zaopatrzył swego tendencyjnego dziełka w żadne przypisy, natomiast obdarza czytelnika sporą ilością cytatów z pism Juliana, które uznał dla nazistowskiej, antychrześcijańskiej propagandy jako pożyteczne. Tadeusz Zieliński, nawiązując przede wszystkim do prac dwóch badaczy, a mianowicie P. Allarda i J. Geffckena, prowadzi swoje rozważania poświęcone odstępstwu cesarza Juliana w ukończonym w 1942 r. dziele pt. Religia Cesarstwa Rzymskiego. Dzieło to, dopiero po 47 latach oczekiwania mogło ujrzeć światło dzienne 22 . Historię stopniowego nawrócenia Juliana na hellenizm wiąże z oddziaływaniem na niego czterech mężów, którzy to bądź bezpośrednio, bądź przez swoje lub swoich zwolenników pisma, formowali j e g o poglądy. Są to: Mardoniusz, Plotyn, Jamblich i Maksym z Efezu. Mardoniusz zaszczepił Julianowi miłość do Homera, Hezjoda, Platona, Arystotelesa i Teofrastra. Zieliński zaakcentował w tej spuściźnie przede wszystkim platonizm, który Julian przyjął w całości, łącznie z jego demonologią. Autor ukazał platoniczną koncepcję powstania świata i porównał z opisem Księgi Rodzaju. Urzekające piękno tej pierwszej zrobi na Julianie wielkie wrażenie. Drogami Platona podąży Plotyn, który j e g o koncepcje będzie wyjaskrawiał i ściślej systematyzował. Jest j e d n a k pewna dziedzina, w której osiągnął największą samodzielność i stał się drogowskazem dla swoich następców, to tkwiący w człowieku snop światła pochodzący ze świata „myślnego", to dusza. Stała się ona dla Plotyna ulubionym przedmiotem badań. Opierając się pokusom zmysłowym, pochodzącym od ciała, przykrego towarzysza wędrówki, dusza zmierza do wyzwolenia i powrotu w świat niewidzialny. Takim krótkotrwałym powrotem zapowiedzi ostatecznego jest ekstaza (ek-stasis) - „wystąpienie" duszy z więzów ciała. Plotyn, przykładając wielką wagę do ekstaz, będzie gardził wszelkiego rodzaju sztucznymi środkami
22 Toruń 1999, s. 415-469. Dzieła Allarda i G e f f c k e n a Zieliński ocenia wysoko, ale z dużym krytycyzmem.
208
Rozdział XIII
doprowadzającymi duszę do takiego stanu. Należało na nią cierpliwie czekać. Dla Juliana ta nauka będzie miała szczególne znaczenie. Zieliński j e d n a k postawił sobie pytanie, dlaczego Julian ze wszystkich nie Platona, nie Plotyna, tylko Jamblicha nazywa „boskim"? Odpowiada - był Julianowi potrzebny. „ O ile go znam, był on naturą faustowską, ze wszystkich m ę ż ó w starożytności kojarzący myśl z czynem". Obszar między księżycem a ziemią miał być. zgodnie z n a u k ą Plotyna, pełen demonów, które w postaci ciał powietrznych lub płomiennych, m o g ą się człowiekowi objawić. Dotyczy to również bogów widzialnych i bogów myślnych. Podczas gdy Plotyn jest ostrożny we wchodzeniu z nimi w szczególną łączność przez ekstazę i każe czekać, Jamblich ukazuje drogę poprzez teurgię. Jest ona pojęta j a k o magiczny przymus w stosunku do bogów i demonów. Centrum teurgii stanowi kult ofiary. Ta „filozofia zaczerpnięta z wyroczni" uczy rozróżniania bóstw i ofiar, bowiem nie na wszystkie bóstwa można wywrzeć przymus. Najbardziej nadaje się do tego Hekata, władczyni d e m o n ó w i innych strachów. Teurgia Jamblicha. poprzez szarlatana tamtej epoki M a k s y m a z Efezu opanowała duszę Juliana. Zieliński daje również ciekawą analizę dwóch dzieł Juliana, a mianowicie Do króla Heliosa i O Macierzy bogów. Pierwszą z nich określa autor jako swoistego rodzaju metafizykę religii Słońca na gruncie neoplatonizmu. Zwraca uwagę między innymi na swoisty rys pobożności Juliana ukryty w j e g o modlitwie do Heliosa, którą warto i tu zacytować: Naszemu państwu niech udzieli wiecznego istnienia i zachowa w swej łasce, o ile to jest możliwe, mnie zaś samemu, bym w ciągu całego życia, które on mi wyznaczy, dobrze sprawował i człowiecze, i boskie sprawy, a żyć i działać niech mi da tyle ile jemu samemu będzie miłe i mnie pożyteczne i dla rzeczypospolitej rzymskiej korzystne (157B). W drugim traktacie Julian podkreśla, że Macierz bogów jest źródłem bogów myślących, którzy ze swej strony rządzą bogami widzialnymi. Jest nim przez to, że wchłania w siebie przyczyny bogów myślnych (autor stwierdza, że sam tego nie rozumie). W każ-
Problem apostazji cesarza Juliana.
209
d y m razie cesarz uznaje ciągłość między Demetrą eleuzyńską z jednej strony, a Macierzą frygijską z drugiej. Ostatnią część rozważania o Julianie Odstępcy, poświęca Zieliński, budowaniu przez niego kościoła j a k to określa pogańsko-chrześcijańskiego. Jako bardzo istotne novum widzi fakt, że w koncepcji Juliana centralnym czynnikiem tego kościoła miał być kapłan i to w wielorakich funkcjach, w których do tej pory wśród p o g a n nie występował: kapłan-ofiarnik, kapłan-kaznodzieja, kapłan-spowiednik. Normalnie j e g o posługa ograniczała się do składania ofiar (w kultach mistycznych był też hierofantą). Zieliński wprost nie wyraził swojej opinii na nurtujące nas pytanie - j a k dalece Julian przyjął chrześcijaństwo? Z j e g o rozważań wynika iż cesarz j e znał, co nie znaczy, że przyjął. Na pewno przyjął wiarę p o g a ń s k ą uznając j ą za swoją i bez reszty poświęcając j e j siebie. Przyczyny, dla których, zdaniem Zielińskiego, Julian opuścił chrześcijaństwo, ujął krótko w poświęconym m u rozdziale dzieła Cesarstwo Rzymskie2\ Sprowadza j e do dwóch zasadniczych. Pierwszą widzi w uroku kultury antycznej, greckiego piękna i rzymskiej potęgi, któremu to, zdaniem Juliana, chrześcijanie się sprzeniewierzyli. Drugą upatruje w bezgranicznym zaufaniu jakie Julian miał do wieszczbiarstwa antycznego, w różnych jego przejawach. Źródłem tego przekonania było zaufanie, że bóstwo nie pozostawia człowieka bez opieki w trudnych chwilach j e g o życia, śląc mu znaki i dobre rady, które wieszczbiarze potrafią odczytać. Chrześcijanie takich znaków nie otrzymują, a więc są bezbożnikami. Gaetano Negri 24 , to kolejny badacz, który zajął się postacią cesarza Juliana. Doszukując się przyczyn j e g o odejścia od chrześcijaństwa zwrócił uwagę na fakt, iż wszczepione mu przez Mardoniusza poczucie piękna i duch czystej i doskonałej moralności, nie mógł się realizować w zgniłej atmosferze j a k a panowała pośród chrześcijań-
2i
Warszawa 1995, s. 355-366.
24
G. Negri, L 'imperatore
Giuiiano
i'Apostata,
Milano 1954, s. 43-56; 144 nn.
210
Rozdział XIII
stwa ariańskiego. Gdyby zamiast takich kapłanów, jak Euzebiusz z Nikomedii, czy Georgios z Kapadocji, młody Julian spotkał Atanazego czy Ambrożego, to kto wie c z y j e g o losy nie potoczyłyby się inaczej. Negri jest zdania, że Julian powraca do hellenizmu nie na skutek filozoficznych refleksji, lecz przez czynniki natury uczuciowej. Jednym z najważniejszych była odraza j a k ą wzbudzało w nim zepsucie panujące wśród ówczesnych chrześcijan. Autor sugeruje, że dla młodego umysłu Juliana, spotkanie ze z d r o w y m chrześcijaństwem surowej ortodoksji Atanazego, mogło go pozytywnie ustawić do religii, którą i tak był zmuszony respektować. Julian dorastając, m i m o że przyjął chrześcijańskie f o r m y postępowania, sercem i umysłem był związany z hellenizmem. Stało się tak, sugeruje autor, ponieważ spotkał w świecie pogańskiej kultury greckiej postacie, które go w stan głębokiej fascynacji wprowadziły. Wśród nich przede wszystkim wymienia człowieka, który uchodził za świętego politeizmu. a mianowicie M a k s y m a z Efezu. Mając więc neoplatońskich mistrzów i znajdując się w świecie platońskiego racjonalizmu i zabobonnego mistycyzmu, Julian kształtował swe religijne przekonania, aż do chwili wyruszenia z Galii przeciwko Konstancjuszowi i otwartego uznania pogańskich b ó s t w 2 \ W autentyczność chrześcijańskich przekonań Juliana powątpiewa Tadeusz Sinko 26 . To głównie mizernej jakości chrześcijańskiego otoczenia młodego Juliana przypisuje fakt, że książę przeszedł przez ten etap swego życia nie zauważywszy tego co w tej wierze wielkie i czyste. Wtedy też nabrał przekonania, że hoduje ono dusze niewolnicze, wśród któiych nie m a dobrych i uczciwych. Strząsając j a r z m o tej religii Julian miał poczucie odzyskania wolności.
22 G. Negri, s. 43-57. Na uwagę zasługuje ciekawa charakterystyka ówczesnego neoplatonizmu oraz j e g o reprezentantów, których Julian spotkał na drodze swojego życia (s. 144-180). 26 T. Sinko, Literatura grecka, t. 111, cz. 2, Wrocław 1954, s. 12 nn.
Problem apostazji cesarza Juliana.
211
Niewątpliwie nowe światło na badania dotyczące porzucenia przez Juliana chrześcijaństwa i przejścia na wiarę przodków, rzucił A. J. Festugiere 2 7 w artykule poświęconym pobytowi Juliana w Macellum (345-351). Autor na samym wstępie akcentuje fakt, iż dzieciństwo cesarza było smutne i niełatwe. W wychowaniu Juliana podkreśla dwutorowość: wychowanie do chrześcijaństwa przez kapłanów i wychowanie do filozofii rozpoczęte przez poganina Mardoniusza. Nie ulega ż a d n y m wątpliwościom, że Julian został w y c h o w a n y jako chrześcijańskie dziecko. Choć nie było takiej tradycji w rodzinie Konstantyna, Julian, zdaniem autora, został ochrzczony w młodości. W p r z e c i w n y m razie nie mógłby przyjąć funkcji lektora. W wychowaniu młodego księcia brakowało ciepła domu. Miał obok siebie Mardoniusza, ale nie miał przyjaciela. Julian będzie go szukał praktycznie przez całe swoje życie. W ó w c z a s w j e g o życiu pojawiła się miłość do książki i może tym większa, że nie miał nikogo bliskiego. W Macellum, przez możliwość korzystania z biblioteki Georgiosa z Kapadocji, to umiłowanie czytania jeszcze bardziej się pogłębiło. Do tego, zauważa autor, Julian był dzieckiem o dużych skłonnościach do medytacji. Do Macellum Julian przybył m a j ą c czternaście lat. Wychowany przez Mardoniusza żył teraz pośród duchowieństwa uczestnicząc w j e g o życiu. Autor zwraca uwagę, że właśnie w tym okresie rozwoju człowieka przypadają dwa kryzysy - kryzys rozumu i wiary. Obydwa są zjawiskiem normalnym związanym z j e g o psychicznym i intelektualnym rozwojem. Są tacy, którzy ten kryzys p r z e ż y w a j ą później, około dwudziestego roku życia. Są i tacy, którzy religijnego kryzysu nie m a j ą w ogóle. Dzieci szczególnie uzdolnione przeżywają ten czas inaczej i to zależnie od tego, j a k bardzo wyraźnie zaznacza się u nich zapotrzebowanie religii. Przepaść dzieli naiwną pobożność dziecka od pobożności dorosłego człowieka. Wiele pytań pojawia się w głowie
A. J. Festugiere, Juli en Macellum, s. 53-58.
The Journal of Roman Studies, t. 47, 1957,
212
Rozdział XIII
młodego człowieka. Jego zmysł krytyczny jest coraz większy. Odczucie Boga staje się coraz bardziej chłodne, niewyraźne. Wielu przechodzi ten kryzys w bardzo ostrej formie i w y d a j e się czymś normalnym czasowa utrata wiary. Autor patrząc na Juliana przez ten pryzmat psychologii rozwojowej człowieka, z dużym krytycyzmem odnosi się do opinii, przeceniających gorszącą rolę Euzebiusza z Nikomedii, Georgiosa z Kapadocji, czy w ogóle kryzysu ariańskiego, którego istoty czternastoletni chłopak uwięziony w Macellum na p e w n o nie pojmował. Natomiast problemy z wiarą Juliana mogły wypływać z lektury Pisma Św., pozbawionej odpowiedniego wyjaśnienia. Ojcowie Kościoła, zdając sobie sprawę z grożącego niebezpieczeństwa, od trzeciego wieku wiele miejsca poświęcali egzegezie biblijnej, a Kościół niemal zabraniał czytania Pisma św. bez odpowiednich komentarzy. Autor zwraca jednak największą uwagę na tkwiącą głęboko w charakterze Juliana skłonność do mistyki. Z całą stanowczością podkreśla, że m o ż n a zmienić wiarę, ale nie temperament. W chrześcijańskim systemie wiara jest uznana j a k o cnota. Akt wiary jest aktem człowieka, j e g o woli i rozumu. Jako cnota jest wynikiem nieskończenie wiele razy powtarzanych aktów wiary. Dopiero na tej bazie j e s t rozwijana chrześcijańska mistyka. Wiedzie ona przez krzyż, przez wejście w misterium Chrystusa, Jego wcielenia i odkupienia. Nie chodzi tu o spekulatywne poznanie. Prawdziwe chrześcijaństwo jest mistyką, przeżywaną i urzeczywistnianą. Wiara, przyjmowanie sakramentów, asceza, mistyka są tu ze sobą ściśle związane. D o tego, by z dziecięcej skłonności do mistyki przejść w akt dojrzałej wiary trzeba mieć przewodnika. Kogoś kto w każdej chwili mógłby służyć wyjaśnieniem rodzących się wątpliwości, kto by własnym przykładem prowadził do zrozumienia chrześcijańskiego misterium. Julian takiego przewodnika w Macellum nie miał. W swym dorosłym życiu j e g o powrót do wiary był niewątpliwie utrudniony przez zgorszenie jakie postrzegał w Kościele, j a k i przez działalność wrogo nastawionych nauczycieli pogańskich.
Problem apostazji cesarza Juliana.
213
Józef Wolski 2 8 dając ogólny szkic postaci cesarza Juliana i jego twórczości zwraca uwagę na to, że dociekliwy i subtelny umysł młodego księcia nie mógł pogodzić się z tym, że życie otaczających go chrześcijan nie było zgodne z hasłami głoszonej przez nich religii. Naiwność młodzieńczego wieku nie dopuszczała u niego odmiennego traktowania teorii i praktyki. Poza tym nie miał, bo i nie mógł wtedy mieć, znajomości wielkiej polityki, której świeża jeszcze moralność chrześcijańska nie potrafiła się przeciwstawić z dostateczną mocą. Stąd j u ż niewiele dzieliło Juliana od potępienia nie tylko jednej zasady, ale i całego systemu, który postrzegał j a k o wrogi sobie. Johannes Leipoldt 2 9 w swojej pracy podjął próbę wskazania pewnych wartości, które cesarz Julian wnosi w historię religii. Wiele, zdaniem autora, jest w religii chrześcijańskiej znaków, które m a j ą pogańskie korzenie, lecz nadano im chrześcijańską treść. Cesarz Julian zrobił coś odwrotnego, chrześcijańskim znakom nadawał pogańskie treści. Choć nie było to g ł ó w n y m tematem pracy, autor ustosunkował się do odejścia Juliana od religii chrześcijańskiej. Uważa, że cesarz nigdy nie przeżył spotkania z Jezusem, nie doświadczył Jego przykładu. Wśród różnych przyczyn zewnętrznych, które przeszkodziły mu w tym spotkaniu, autor na pierwszym miejscu akcentuje to, że ówczesny Kościół, zżerany wewnętrznymi konfliktami, sam zatracił przykład Jezusa. Leipoldt dostrzega jeszcze inne przyczyny, jak np. rzeż 337 r., postawa Konstancjusza, umiłowanie przez Juliana tego co greckie, j e g o osobliwa mistyczna pobożność, która okazała się szczególnie wdzięcznym tworzywem w rękach neoplatoników, lecz ich analizie nie poświęcił wiele miejsca. To że, Julian nie przeżył spotkania z Chrystusem, nie znaczy, że nie znał Jego nauki i Jego Kościoła. Autor stara się wykazać, na podstawie
2S
W. Klinger. J. Wolski, Julian Apostata. Listy. Biblioteka przekładów z literatury antycznej, t. 9. Wrocław-Warszawa-Kraków 1962, s. V-XV1I. J. Leipoldt. Der Romische Kaiser Julian in der Religionsgeschichte. Sitzungsberichte der Sachsischen Akademie der Wissenschaften zti Leipzig. Philologischhistorische Klasse. t. 110, z. 1. Berlin 1964. s. 3-75.
214
Rozdział XIII
pism i działalności Juliana, co było dla niego nie do przyjęcia w nauce chrześcijan i w ich Kościele, a co uznawał za wartość godną przejęcia i zaadaptowania w pogaństwie. N a szczególną uwagę w pracy Leipolda zasługuje ta j e j część, w której usiłuje dać pewien szkic pobożności Juliana i j e g o myśli teologicznej, rysując go na tle chrześcijańsko-pogańskiej epoki, w której żył. Ciekawe są rozważania na temat święceń (sakramentów), relacji kapłaństwa do władzy, samego pojęcia kapłaństwa, etyki kapłana, j e g o służby i ubioru, krwawych ofiar, czystości, wody święconej, wiecznego ognia, kultowych wizerunków, karności kościelnej i pogrzebów. Julian łączy pobożność z obyczajem, dlatego też autor podejmuje rozważania na temat pojęcia ascezy u Juliana. Kościół w tym czasie p r z y j m o w a ł niektóre pogańskie zwyczaje dając im chrześcijańską treść, u Juliana kierunek jest odwrotny 3 0 . Praca brytyjskiego badacza dziejów Juliana, Roberta Browninga 31 jest biografią cesarza, w której oczywiście nie mógł autor pominąć omówienia spotkania Juliana z chrześcijaństwem i późniejszego przejścia do religii przodków. Akcentuje bardzo mocno wychowanie do wiary chrześcijańskiej młodego księcia, szczególnie intensywne w kapadockim Macellum, gdzie wraz z bratem przyjęli chrzest. Browning uważa za prawdopodobne, że Julian został członkiem kleru, przyjmując święcenia lektoratu. Zwraca uwagę, że nie m o ż n a wnioskować z tego faktu o j e g o zamyśle drogi do kapłaństwa, bowiem po pierwsze, to zbyt mało o nim wiemy, a po drugie, urząd lektora nieraz był powierzany dzieciom i niekoniecznie związany był z drogą do wyższych święceń. M o c n o akcentuje psychiczne trudności jakie musiały gnębić Juliana w czasie internowania i przestrzega przed zbyt p o c h o p n ą ich oceną. O m a w i a j ą c stopień zaangażowania
Por. R. Hernegger. Religion, Frdmmigkeit, Kult, Einbruch heidniseher Religiositćit in den christlichen Glauben. Thcol. Lit. Zeitung. 1963, nr 5. jl R. Browning, Julian der abtriinnige Kaiser, Miinchen 1977. s. 53 nn. Niestety pewny m mankamentem pracy jest brak przypisów.
Problem apostazji cesarza Juliana.
215
religijnego Juliana w kapadockim okresie, stwierdza, że był prawdziwie p o b o ż n y m chrześcijaninem. Był to szczytowy punkt, po którym nastąpił czas stopniowego poświęcania się innym wartościom. Browning przypuszcza, że jeszcze w Macellum, Julian przechodził kryzys wiary, o którym zbyt mało wiemy. Źródeł tych problemów dopatruje się raczej nie w literaturze pogańskiej, z którą spotkał się przez Mardoniusza i przez pisma z biblioteki Georgiosa z Kapadocji, ile w j a k i m ś kontakcie z magią, do czego miał szczególne skłonności. To mogło być j e d n ą z istotnych przyczyn rozpoczynającą jego drogę do pogaństwa. Bardzo cenny w pracy Browninga jest epilog, w którym stara się on ukazać j a k postrzegano Juliana w poszczególnych okresach historycznych i jak, w p e w n y m sensie, j e g o imię stało się nieśmiertelne. G. W . Bowersock, amerykański autor dzieła Julian the Apostatę*1 ukazuje cesarza j a k o pogańskiego ascetę, religijnego rygorystę, bezkrwawo, lecz i bezwzględnie, walczącego z chrześcijaństwem. A jak do tego doszło? Autor sugeruje naturalną podatność Juliana na doświadczenia religijne, szczególną świadomość boskiej ingerencji w życie człowieka i przykładanie dużej wagi do wizji. Zwraca uwagę przede wszystkim na osoby, które kształtowały młodego księcia. Wymienia przede wszystkim Euzebiusza z Nikomedii, który przyczynić się miał do uratowania Juliana i Gallusa w 337 r. i miał znaczący wpływ na ich dalsze wychowanie. W Mardoniuszu widzi w y c h o w a w cę cnoty, zaś w Georgiosie z Kapadocji - gorszyciela. Właśnie zgorszeniu, które dopełniło się postawą chrześcijańskiego retora Hekeboliusza, a nie zasadom nauki Chrystusa, przypisuje Bowersock powstałą u Juliana awersję do chrześcijaństwa. Do przyjęcia przez niego pogaństwa najbardziej przyczynił się Maksym z Efezu. To nawrócenie było trwałe i głębokie, a z biegiem czasu i okoliczności związało się z pożądaniem władzy połączonym z pragnieniem odbudowy kultu pogańskiego 3 3 . 32 33
Cambridge. Massachusetts 1978, s. 12 nn. Por. W. Douglas Simson, Julian the Apostatę. Aberdeen 1930, Julian krytykuje
216
Rozdział XIII
Problemem postawy Kościoła wobec antychrześcijańskiej polityki cesarza Juliana zajął się polski badacz W a l d e m a r Ceran 3 4 . Ustosunkowując się do czynników ułatwiających Julianowi realizację polityki wyznaniowej dotyka kwestii ewolucji j e g o poglądów religijnych. Koncentruje się jednak bardziej na fakcie samego ujawnienia przez Juliana pogańskich przekonań, podczas walki o władzę z Konstancjuszem, a nie na analizie poszczególnych etapów ich krystalizacji. Ukrywanie przez niego prawdziwego oblicza było podyktowane, zdaniem autora tym, że nie chciał dać chrześcijanom pretekstu do ogłoszenia w o j n y religijnej, ale zadbał o to, by całe starcie z Konstancjuszem było postrzegane jako walka k u z y n ó w o władzę 3 '. Autor daje w s w y m opracowaniu obszerną analizę Kościoła w IV w., a więc i tych spraw, które dobrą zachętą do przyjęcia chrztu nie były. Dla naszych rozważań nad spotkaniem Juliana z chrześcijaństwem i j e g o późniejszym opowiedzeniem się po stronie pogaństwa kluczowe znaczenie m a j ą badania prowadzone przez profesor Uniwersytetu w Atenach, Polymnii Athanassiadi-Fowden 3 6 . Autorka, poddając analizie czynniki, jakie odegrały szczególną rolę w kształtowaniu osobowości Juliana, zwraca baczną uwagę na okres wczesnego dzieciństwa. Wśród wielu czynników postać Mardoniusza - Gota z pochodzenia, niewolnika ze stanu, pedagoga z powołania - niezaprzeczalnie jawi się na pierwszym miejscu. Całkowicie daje wiarę temu, co o nim napisał sam najbardziej zainteresowany Julian.
nie tyle naukę Chrystusa ile Kościół IV w. Idee. którym hołdował nie mogły być. jego zdaniem, wprowadzone w życie przez Kościół, lecz tylko przez hellenizm (s. 104). 34 W. Ceran, Kościół wobec antychrześcijańskiej polityki cesarza Juliana Apostaty, Łódź 1980. W. Ceran, dz. cyt., s. 82 nn. 36 P. Athanassiadi-Fowden Julian and Hellenism. An liitellectual Biography, London 1981, s. 13-51.
Problem apostazji cesarza Juliana.
217
Poddając analizie okres internowania młodego Juliana w Macellum próbuje określić jakie skutki w introwertycznej, pragnącej Boga i piękna niebios, psychice chłopca wywołała ta nietypowa sytuacja i osobliwe towarzystwo, z którym musiał się stykać. Akcentuje j e g o w e w n ę t r z n ą ucieczkę w astrologię, j a k o dziedzinę pokrewną teologii i filozofii. Idąc za szczątkowymi wspomnieniami Juliana, dotyczącymi tego okresu jego młodości, autorka zwraca uwagę na postać biskupa Georgiosa z Kapadocji, o którym to trudno byłoby znaleźć u współczesnych p o z y t y w n ą opinię. W s p ó l n y m głosem wspomina go Julian, A m m i a n i św. Grzegorz z Nazjanzu. Dla Athanassiadi-Fowden Georgios z Kapadocji nie jest osobowością, która mogła zachwycić Juliana. N i e był on wychowawcą, który mógłby dać Julianowi podstawy do zaufania, zarówno j a k o człowiek jak i biskup Kościoła Chrystusowego. Julian ani nie nazywa go swoim mistrzem, ani nie wykazuje śladowego nawet żalu po j e g o śmierci. Autorka wyraźnie akcentuje fakt, iż podczas swego pobytu w Macellum Julian nie spotkał się z chrześcijaństwem inaczej, jak tylko w sposób letni. Niechęć j a k ą odczuł do swego nauczyciela i wynikająca stąd obojętność do jakiejkolwiek z nauk Georgiosa spowodowała to, że Julian szukał swej duchowej realizacji w sferze, z której wszystkie chrześcijańskie pojęcia były wyłączone. Nie możemy powiedzieć, jakie to były elementy w chrześcijaństwie, którym przeciwstawił się wtedy Julian. Z j e g o późniejszych pism, a zwłaszcza Przeciw Galilejczykom wynika, że Julian odrzucał podstawy doktrynalne chrześcijaństwa. To jednak nastąpiło wtedy, gdy sformułował swój światopogląd. W tym wczesnym okresie Julian zapewne nawet nie odkrył, że istniała taka dyscyplina jak filozofia. Nie był ani gorliwym wyznawcą, ani świadomie antychrześcijański. Poruszał się w nieco niepewny sposób pośród nie do końca określonych pojęć, które kolejno wchłaniał do swego religijnego credo. Żadnej religii jeszcze wtedy świadomie nie wybrał. Więcej, kierując się intuicją obierał kierunek dla dalszych swych kroków. O braku, wówczas, głębi religijnego poznania może najlepiej świadczyć fakt, że nie przeżywał później takich napięć psychicznych, którym podlegał Augustyn czy
218
Rozdział XIII
Grzegorz z Nazjanzu. Julian po prostu wyznaje, że do dwudziestego roku życia szedł drogą chrześcijaństwa {Ep. III 434D). Przy tym stwierdzeniu nie wyraża żalu, co by niewątpliwie miało miejsce zakładając jego fanatyczną naturę. M o ż n a przytoczyć jeszcze dwa inne miejsca, gdzie Julian pisze o swej ignorancji religijnej w Macellum. Gdy w s p o m i n a z tego czasu swoje duchowe przeżycia, wskazuje na panteistyczne uniesienia oraz nadmienia - „niech ciemności będą j a k b y w zapomnieniu" (XI 131 A). Zdaniem autorki Julian odnosi to stwierdzenie raczej do swej właściwej ścieżki, czyli do pogaństwa, a nie do swojego przywiązania do chrześcijaństwa. Drugi fragment pochodzi z Hymnu do Matki Bogów, pisma o wyraźnie dogmatyczn y m charakterze. Posługując się p o d o b n ą frazeologią, Julian dziękuje Kybeli za to, że nie pominęła go, gdy chodził w ciemnościach (VIII 174C). W późniejszym fragmencie wyjaśnia co rozumie pod pojęciem - „ciemności". Ma tu na myśli elementy d u c h o w e w irracjonalnych poruszeniach duszy. Z tych elementów bogowie p o m a g a j ą m u się oczyścić. Takie sformułowania sugerowałyby to, że nie było w Julianie (przynajmniej w jego opinii) świadomego działania. Athanassiadi-Fowden zwróciła również uwagę na notatkę zostaw i o n ą nam przez A m m i a n a Marcellina, a która j e j zdaniem rzutuje n a problem przypisywanej księciu apostazji. A m m i a n stwierdza, że Julian „ q u a m q u a m a rudimentis pueritiae primis inclinatio erat, erga numinum cultum, pauiatimąue adulescens, desiderio rei flagrabat" (XXII 5. 1), podczas gdy wszyscy chrześcijańscy pisarze m ó w i ą o jego prawdziwym przywiązaniu do chrześcijaństwa w okresie dorastania. Grzegorz z Nazjanzu dziwi się, j a k to możliwe, by człowiek, który we wczesnej młodości pełnił funkcję lektora w kościele, i który czcił męczenników budując im ołtarze, mógł tak się zmienić. Stwierdzenie, że Julian był apostatą w znaczeniu bardziej podstaw o w y m niż formalnym tego słowa, stanowi ważny temat w relacji Sokratesa. Mówi o nim jako o tym, który ukończywszy dwadzieścia łat zmienił swoje prawdziwe oddanie dla chrześcijaństwa na pozorne. Sozomen idąc za Sokratesem tak samo deklaruje, że Julian porzucił
Problem apostazji cesarza Juliana.
219
wiarę chrześcijańską, w której był wychowany, będąc j u ż stosunkowo dojrzałym człowiekiem, a uczynił to dla nauk neoplatończyków. Również Libaniusz utrzymywał, że Julian był autentycznym wyznawcą chrześcijaństwa. Opisuje on „nawrócenie" Juliana na hellenizm j a k o m o m e n t otrzymania szczególnej łaski (XII 34; XIII 11). Jest to j a k b y odpowiednik nawrócenia św. Pawła, tylko że w przeciwną stronę. Zdaniem Athanassiadi-Fowden wielu badaczy dziejów Juliana wpada w pułapkę j e g o „nawrócenia" na hellenizm, zakładając j e g o wcześniejsze chrześcijaństwo. W e d ł u g niej nie jest istotnym problem e m formalne chrześcijaństwo Juliana. Nie jest więc istotnym prob l e m e m czy on, j a k to w y d a j e się sugerować Grzegorz z Nazjanzu, był ochrzczonym chrześcijaninem (Or. IV 52). Bliższe zaznajomienie się z pismami Juliana raczej wyklucza możliwość traktowania Juliana, przed j e g o zdecydowanym opowiedzeniem się po stronie pogaństwa, j a k o chrześcijanina, który w pełni świadomie opowiadając się za Chrystusem był członkiem Jego Kościoła. Alexander Demandt 3 7 w rozdziale swej pracy poświęconym Julianowi stwierdza, że podanie o j e g o chrzcie, o pełnieniu urzędu lektora i budowaniu kaplicy męczennika (Theodoret, HE III 2), może być traktowane j a k o służące podkreśleniu jego odejścia od wiary. Autorem jednego z najnowszych opracowań poświęconego drodze do pogaństwa cesarza Juliana jest Klaus Rosen 38 . W omawianiu poglądów autora z a c h o w u j e m y styl j e g o przypisów. Ustosunkowując się do badań najnowszych biografów Juliana, którzy koncentrują swoją uwagę głównie na tym, czy Julian był chrześcijaninem z prze-
r
A. Demandt. Die Spatantike. Rómische Geschichte von Diocletian bisJustinian 284-565 n. Chr.. Munchen 1989, s. 95. :,!< K. Rosen, Kaiser Julian a uf dem W eg vom Christentum zum Heidentum. Jahrbuch fur Antike und Christentum, Jahrgang 40, Munster 1997, s. 126-146. Jest to poszerzony tekst wykładu wygłoszonego przez autora na Jahresversammlung des Yereins zur Fórderung des Franz Joseph Dólger-lnstituts w Bonn, 1995.
220
Rozdział XIII
konania, czy też od pogaństwa dzielił go niewielki krok, bowiem do Kościoła przynależał tylko zewnętrznie, Rosen, opierając się na dostępnej bazie źródłowej, próbuje ukazać ewolucję religijnych poglądów Juliana, aż do momentu objęcia przez niego władzy w Imperium 3 9 . Warto prześledzić myśl autora, ponieważ jest to n o w a i ciekawa próba dokonania p e w n e j syntezy, która może być istotnym uzupełnieniem niniejszej pracy. Autor nawiązuje do bardzo niejasnych wspomnień cesarza Juliana dotyczących j e g o dzieciństwa. W Mowie ku czci Króla Heliosa wspomina cesarz o ciemności swej chrześcijańskiej przeszłości i pragnie, by zniknęła w niepamięci {Or. XI 131 A). W Mowie ku czci Wielkiej Matki, wspomina ciemność i z wdzięcznością zwraca się do bogini dziękując, iż w tej ciemności nie pozostał {Or. VIII 174C). W Mowie przeciwko cynikowi Herakliuszowi Julian ukrywa się pod postacią bezimiennego chłopca, żyjącego wśród złych krewnych, w ciągłym niebezpieczeństwie, a o którego to Zeus szczególnie zabiega polecając go pieczy Heliosa (229C, D). Niedługo później Julian wyzna, że dzięki przewodnictwu Hermesa odnalazł drogę do Heliosa (230C). Jako najbardziej precyzyjnie ujętą syntezę religijnego rozwoju Juliana uznał autor wypowiedź Ammiana Marcellina: et ąuamąuam a rudimentis pueńtiae primis inclinatior erat erga numinum cultum paulatimąue aduliscens desiderio rei jlagrabat, multa metuens tamen agitabat ąuaedam ad idpertinentia ąuantum fleripoterat occultissime (22, 5, 1). Autor w y s u w a przypuszczenie, że rozpoczęcie wojny przeciwko Konstancjuszowi, było ze strony Juliana nie tylko zewnętrznym, ale również wewnętrznym, ostatnim krokiem w stronę pogaństwa. Uzurpacja i apostazja u Juliana są według niego nierozerwalnie ze sobą związane. Z ostatecznym przełomem politycznym przyszedł też
w Autor wymienia prace: R. Braun. Julien et ie christianisme: R. Braun. J. Richer. L'empereur Julien 1. De 1'histoire la legende (331-1715) (Paris 1978). s. 159162; V. Neri. Ammiano e ii cristianesinio. Religione e politica nelle «Res gestae» di Ammiano Marceli ino (Bologna 1985) 117 n; N. Gauthicr. L "experience religieuse de Julien. Augustinianum. 27 (1987), s. 231.
Problem apostazji cesarza Juliana.
221
ostateczny przełom religijny. Uzurpator odciął się zarówno od cesarza, j a k i od j e g o religii. Nie m o ż n a mieć Julianowi za złe, że on mówił tylko o j e d n y m kierunku, w którym j e g o długie zachwiania znalazły wyjście, a nic o tej bandzie, która go wpierw mocniej, a później słabiej wiązała z chrześcijaństwem. Jego pogański obserwator A m m i a n szkicuje rozwój religii Juliana, lecz nie widzi żadnego p o w o d u do tego, by nadawać temu większą rangę. Inaczej rzecz m a się u autorów chrześcijańskich. Milczą oni o zachwianiach Juliana z zupełnie innego powodu i ograniczają się jedynie do aktu apostazji. W przeciwnym razie musieliby zaręczyć, że postawa Juliana wobec religii była postawą człowieka szukającego, a nie cofającego się. Wreszcie stają przed, zarówno chrześcijańskimi jak i pogańskimi autorami pewne pytania, w obliczu których są bezradni. Julian jedynie napomina o swoim wewnętrznym rozwoju, osoby zaś postronne, o tym co w nim się dzieje, nie m a j ą pojęcia. Byłoby to bardzo dziwne, gdyby młodemu i otwartemu Julianowi inaczej się wiodło niż wielu j e g o współczesnym. Między dogmatycznym chrześcijaństwem, a świadomym pogaństwem rozciągało się w IV w. ogromne pole, po którym poruszało się w j e d n ą lub w drugą stronę bardzo wielu ludzi, którzy nie potrafiliby w jakimś konkretnym momencie jasno powiedzieć, j a k daleko są z tej czy z tamtej strony. W wiernych często ujawniało się pragnienie wybudowania mostu, któryby łączył nową i starą religię. Przeciwko takim synkretystycznym tendencjom Kościół od samego początku prowadził zdecydowaną walkę, a j e g o Ojcowie rozciągali ją, z różnym skutkiem, na tzw. semichristictni. Laktancjusz przestrzegał, że diabeł „tym, którzy prawdy szukają, stawia przed oczy filozofię, by ich pozorem prawdy zaciemniać, p o to, by nikt prawdy nie poznał i j e j nie posiadł" (inst. 6, 4, 23). Około roku 350 Kościół i antyczna kultura tak dalece się przybliżyli, że tylko najbardziej lękliwi chrześcijanie przeżywali męki duszy, kiedy przychodziło im studiować klasyków filozofii i literatury. Rosen podaje przykład Sisinniusa, który studiował u Maksyma w Efezie. Został on biskupem nowacjańskim w Konstantynopolu i wzbudzał podziw nie tylko j a k o mówca, lecz również dlatego, że w takim
222
Rozdział XIII
samym stopniu posiadł z n a j o m o ś ć teologii chrześcijańskiej i filozofii pogańskiej 4 0 . Chrześcijańska teologia i filozofia neoplatońska odkrywały wspólne cechy i trudno było pobożnego studenta określać mianem heretyka, kiedy czytał on Porfiriusza i Jamblicha, czy nawet mienił się ich uczniem. Taka atmosfera p a n o w a ł a zarówno w Atenach, j a k i w Rzymie i ona była j e d n y m z elementów duchowej przestrzeni w jakiej wzrastał Julian. Konstancjusz jednak niepokoił się chrześcijańskim wychowaniem chłopca. Sam cesarz otrzymał szerokie wychowanie i to zarówno pogańskie jak i chrześcijańskie 4 1 . W sprawach nominacji państwowych, Rosen ocenia Konstancjusza w bardzo w y w a ż o n y sposób. Stwierdza mianowicie, że chrześcijańskich dygnitarzy przesadnie preferował, choć dla pogan droga kariery stała również otworem. Autor słusznie zauważa, że w tym czasie nie miał cesarz tylu odpowiednio wyszkolonych chrześcijan, by nimi obsadzić wszystkie urzędy, a poza tym opozycja pogańska była jeszcze tak mocna, szczególnie w zachodniej części Imperium, iż nieroztropne byłoby podjęcie zbyt radykalnych kroków. W takim to kontekście ocenia Rosen wychowawcze zabiegi Konstancjusza wobec Juliana. N i e kładł on, jego zdaniem, zbyt wielkiego nacisku na wychowanie religijne młodego krewniaka. Miał jeszcze wtedy nadzieję na własnego potomka, stąd i w dynastycznych planach nie brał go pod uwagę. Sam Julian jeszcze w roku 355 całym sercem pragnął szkolnej ławy, a nie tronu władcy. Konstancjuszowi trzeba przyznać, że po opuszczeniu Macellum przez Gallusa, nie wtrącał się zasadniczo w studia Juliana. Kiedy, zdaniem autora, w e ź m i e m y pod u w a g ę ówczesne wielowymiarowe życie kulturalne chrześcijan i pogan, i przez ten pryzmat spojrzymy na wewnętrzny rozwój Juliana w ciągu dziesięciu lat poprzedzających j e g o oficjalne opowiedzenie się za pogaństwem, ujrzymy ten okres w zupełnie innym świetle. Rosen zachowuje ostrożność w przypisywaniu młodemu Julianowi zbyt wielkich skłon-
40 41
Socr. h. e. 5, 21 n; Soz. h. e. 7. 12, 4; 8. 1, 9. Eus. vit. Const. 4. 51, 3.
Problem apostazji cesarza Juliana.
223
ności czy to do chrześcijaństwa, czy do pogaństwa. Jego pierwszy w y c h o w a w c a Mardoniusz, który możliwe, iż był arianinem, pokazał Julianowi piękno greckiego eposu, ale nie można powiedzieć, że w y c h o w y w a ł go do wiary w greckich bogów. Bez ukrytych zamiarów podprowadził ucznia pod bramy filozofii, przez które dalej powiódł go M a k s y m , by pokazać m u świat pogańskich bóstw. Ariański biskup, daleki krewny Juliana, Euzebiusz z Nikomedii, podniósł ostre zarzuty przeciw wychowaniu Mardoniusza i albo on sam, albo jego kapłani zapoznawali chłopca z P i s m e m św. 42 N a w i ą z u j ą c do sześcioletniego pobytu Juliana w Macellum, Rosen zwraca uwagę na bibliotekę Georgiosa z Kapadocji, podówczas biskupa w pobliskiej Cezarei, do której Julian miał swobodny dostęp, traktując j ą j a k o pewnego rodzaju „miejsce ucieczki" 4 3 . Zawierała ona dzieła zarówno autorów chrześcijańskich j a k i pogańskich, co nie było wtedy czymś szczególnie osobliwym. Autor uważa, że to późniejsza propaganda uczyniła z Macellum obraz więzienia. Julian i j e g o brat Gallus nie zostaliby lektorami i członkami kleru, gdyby trzeba ich było przymuszać do udziału w nabożeństwach. Podobnie należy oceniać kult j a k i m otaczali znanego męczennika Mamasa 4 4 . To właśnie do czasu pobytu w Macellum należy, prawdopodobnie, odnosić Julianowe wzmianki o ciemności, która go otaczała w dzieciństwie i o szczególnej pomocy bóstw w j e j przezwyciężeniu. Dla naszej pracy bardzo ważna jest ocena autora dotycząca tego okresu dojrzewania chłopca, choć nie poświęca mu zbyt wiele uwagi. Podsumowując stwierdza, że Julian wtedy nie tylko był na zewnątrz dobrym chrześcijaninem, lecz takim był rzeczywiście i niewiele brakowało m u do tego, by takim pozostać, a Libaniusz, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego, mówiąc o historii cesarza, wolał te lata przemilczeć.
42
44
Soz. h. c. 5, 2, 7; Amm. 22, 9. 4; por. Zon. 13, 10. 203D. Julian, Ep. 107. Greg. Naz. Or. IV 23/29.
224
Rozdział XIII
Następnemu okresowi rozwoju Juliana poświęci Rosen nieco więcej uwagi, traktując te lata j a k o powolny marsz w stronę pogańskich przekonań. W roku 348 Julian udaje się z Macellum do Konstantynopola. Tu zostaje oddany pod opiekę drugorzędnego chrześcijańskiego retora Hekeboliusza 4 5 . Religia jednak nie mąciła cesarzowi tak umysłu, by nie zależało m u na jakości. Dlatego też pozwala Julianowi na przejście do gramatyka i nauczyciela w y m o w y Nikoklesa ze Sparty, który to ze swych pogańskich poglądów nie czynił tajemnicy 46 . Julian nie miał jeszcze życzenia, b y przez lekturę klasyczną wejść głębiej w religię pogańską. Z politycznych przyczyn zostaje wysłany do Nikomedii. Związany przysięgą złożoną Hekeboliuszowi nie uczęszczał na wykłady słynnego Libaniusza, jedynie korzystał ze specjalnie dla niego sporządzonych notatek. Sława retora, a nie j e g o pogańskie przekonania, była przyczyną takiego postępowania przyszłego cesarza 4 7 . Konstancjusz nie sprzeciwiał się, kiedy Julian w 351 r. opuścił Nikomedię i udał się do Pergamonu, a później do Efezu, gdzie kontynuował swoje studia u boku najsłynniejszego ucznia Jamblicha, Maksyma. W przekazywaniu wiedzy cesarskiemu krewniakowi, ten filozof i teurg musiał być zapewne ostrożny, bowiem cesarscy agentes in rebus, których oczy i uszy były wszędzie, mogli j e g o zbyt wielkie wpływy odebrać j a k o zamach na religię dynastii. Sukcesem Maksyma, j a k zaświadcza sam Julian, było to, iż nie odstręczył ucznia od religii pogańskiej. Wyraża to również w pewien sposób Ammian Marcellin: Maximus Ule philosophus, wir ingenti nomine doctrinarum, cuius ex uberrimis semonibus ad sieientiam copiosus lulianus exstitit imperator (29, 1, 42). O tym, że Julian pożądliwie wchłaniał wiedzę od M a k s y m a informuje nas również, dobrze w tej materii poinformowany, Eunap (vit. soph. 7, 3, 6, 476).
45 46 47
Lib. Or. XVIII 12; Socr. h. c. 3, 1, 10 n. Socr. h. e. 3, 1, 10. Lib. Or. XVIII 13/5.
Problem apostazji cesarza Juliana.
225
W ocenie stanu wiary Juliana po spotkaniu z M a k s y m e m Rosen z a j m u j e bardzo ostrożne stanowisko. Stwierdza, że wprawdzie Libaniusz w m o w i e wygłoszonej przed Julianem, ogłosił Maksyma jako główną przyczynę jego konwersji, to jednak wyraźnie osłabia ton swej wypowiedzi w pośmiertnym epitafium, gdzie tylko ogólnie zaznaczył, że Julian spotkał platoników i słuchał ich wykładów o bogach i demonach 4 *. Niewątpliwie jednak dwudziestoletni Julian, po studiach filozoficznych w Pergamonie i w Efezie, był innym człowiekiem. Przemiana, j a k a w nim zaczęła następować, dotyczyła przede wszystkim obszaru wiary, w którym pojawiły się spore wątpliwości związane z chrześcijańskim wyznaniem. Rosen nie widzi odejścia Juliana od chrześcijaństwa, kiedy to w chorobie miał przyzywać na p o m o c Asklepiusza i później j e m u przypisywać uzdrowienie (c. Gal. 235C). Analogicznie ma się rzecz z kwestionowaniem przez niego dziewictwa Maryi Matki Jezusa (c. Gal. 262C, D). Zdaniem autora, pośród ówczesnych chrześcijan można było znaleźć wielu o p o d o b n y m postępowaniu i poglądach. Nie wiadomo dokładnie kiedy Julian opuścił Efez i udał się do Nikomedii. Nie w i a d o m o również, czy list, który cezar Gallus wysłał do Juliana, jest autentyczny. Z listu brata wynika, iż nie tylko wiedział o studiach Juliana w Efezie, lecz dotarła do niego wiadomość o j e g o odejściu od wiary, i dlatego też p o w o d o w a n y troską o j e g o duszę wysyła mu diakona Aecjusza. Ten po spotkaniach z Julianem powrócił do Gallusa z radosną wieścią, iż zastał Juliana pobożnym. O tym, że rozmowy z Aecjuszem i dla Juliana były przyjemne, świadczyć może najlepiej późniejsze zaproszenie go na dwór cesarski 49 . Rosen tłumaczy to wydarzenie tym, że Aecjusz był w trynitarnych poglądach anomejczykiem i stąd między tymi d w o m a porozumienie było wtedy możliwe. Z Nikomedii udał się Julian do Konstantynopola, gdzie znalazł się u boku Temistiusza, który stanowił przeciwieństwo Maksyma, co
4S 49
Tenże, Or. XII 33 n; XIII 12; XVIII i 8; XVIII J56. Julian, Ep. 46; Philostorg. h. e. 3, 27.
226
Rozdział XIII
niewątpliwie było Julianowi potrzebne. M ł o d e m u studentowi przybliżył naukę Platona, j a k twierdzi Rosen, z nie gorszącym monoteizmem 5 0 . W roku 354 Gallus został stracony, a Julian wezwany przez Konstancjusza do Mediolanu. Jako miłośnik Homera odwiedził po drodze Ilion. Słyszał, że tamtejszy biskup Pegazjusz podnosił rękę na pogańskie świątynie. T y m większe było jego zdumienie, kiedy biskup zaprowadził go do pogańskiej świątyni, która była zachowana w bardzo dobrym stanie, ponieważ tamtejsi mieszkańcy ciągle oddawali cześć starym bogom 5 1 . Rosen porównuje biskupa z Ilion do Georgiosa z Kapadocji uważając, że pełniony przez nich urząd nie przeszkodził im w pielęgnowaniu pogańskiej kultury. Natomiast Julian, jego zdaniem, był przyjęty przez Pegazjusza j a k o zwyczajny chrześcijański gość. W 355 roku Julian opuszcza Mediolan i udaje się do Aten. Kontynuuje studia nie wzbudzając u nikogo podejrzeń porzucenia wiary chrześcijańskiej. D o j e g o ówczesnych nauczycieli należał sofista i rygorystyczny chrześcijanin Prohairesiusz oraz poganie retor Himeriusz i neoplatończyk Priskus. W gronie ich uczniów spotykamy zarówno chrześcijan jak i pogan. Sam Grzegorz z Nazjanzu, który spotkał w Atenach Juliana, nie daje w swoich inwektywach najmniejszych podstaw do tego, że wtedy podejrzewał księcia o pogańskie przekonania, m i m o iż j e g o osobiste cechy mogły go razić (Or. V 23 n). Rosen stwierdza, że o apostazji Juliana, tak naprawdę, dowiedział się Grzegorz po śmierci Konstancjusza (Or. IV 2/6). To dopiero sprawiło, że filozofii zaczął przypisywać zgubne wpływy na Juliana (Or. IV 30 n). W Atenach Julian odwiedzał pogańskie świątynie i zaprzyjaźnił się z Hirofantem z Eleusis, ale i to nie m o ż e świadczyć o j e g o odejściu od wiary 52 .
30 51
Julian, Epistida ad Themistium, Julian, Ep. 79. Eunap, vit. soph. 7, 3, 6. 476.
257D.
Problem apostazji cesarza Juliana.
227
W dalszym ciągu swej analizy Rosen z a j m u j e się m o w a m i i listami Juliana powstałymi w latach 356-360. Powstałe w tym czasie dwa panegiryki na cześć Konstancjusza (Or. I; Or. III) oraz j e g o żony, a Julianowej dobrodziejki, Euzebii, są tak zbudowane, że nie mogły wzbudzić podejrzeń co do zmiany przekonań religijnych autora. Prywatne listy pisane przez niego z Galii, niezależnie, czy to do pogan, czy do chrześcijan, również nie są w tej materii jasne. Julian umiejętnie operując pojęciami lub zręcznie posługując się pojęciami filozoficznymi, oraz nawiązując do mitów, czynił teksty tak wieloznaczne, że nikt nie m ó g ł dociec j e g o prawdziwej religii. Rosen poddał wnikliwszej analizie trzy listy napisane przez Juliana do pogańskiego nauczyciela filozofii Priskusa (Ep. 11/3). O sprawach religii Julian wyrażał się w taki sposób, by nie m o ż n a było określić konkretnego wyznania wiary i wskazać konkretne imię bóstwa. W sprawach dotyczących poruszanych w listach problemów filozoficznych, Julian jawi się wobec swego nauczyciela j a k o entuzjasta teozofii teurgów i filozofii Jamblicha. Jest m u niezmiernie wdzięczny za przekazany zarys poglądów Arystotelesa. Rosen przypomina, że wśród studentów w Atenach, którzy byli słuchaczami Priskusa, nie brakowało i chrześcijan. Św. Augustyn napisze później, że tak Priskus, j a k i Plotyn oraz Porfiriusz należą do tych, którzy zasłużyli sobie n a cześć j a k o valde nobilitati Graeci. (civ. D. 8, 12). Na uwagę zasługuje również list Juliana napisany do osobistego lekarza Oribazjusza. Temu zaufanemu poganinowi Julian opisuje swoj e senne widzenie i z n a j d u j ą c ą się w nim ukrytą wyrocznię przepowiadającą zbliżającą się uzurpację. Kończy jednak stwierdzeniem „Bóg wie dokąd to prowadzi" (Ep. 14, 384D). Podobnie, stwierdza Rosen, m a się rzecz z listem napisanym do pogańskiego przyjaciela Sallustiusza, którego to Konstancjusz w zimie 358/59 odwołał z Galii. Cezar nie daje żadnych p o w o d ó w , by posądzać go o pogańskie przekonania (242A. D. 243D. 252C). Od dawna przyjętemu przekonaniu, że Julian był, j a k o cezar, ukrytym apostatą, wydaje się sprzyjać świadectwo, jakie sam o sobie wystawił w liście do Ateńczyków. Pisze między innymi, że wtajemni-
228
Rozdział XIII
czył jednego sługę w swój ukryty kult bogów (277B). W uzupełnieniu niejako pisze A m m i a n , że Cezar będąc w Galii miał zwyczaj wstawania w środku nocy i potajemnie zanoszenia modlitw do Merkurego (16, 5, 5). Rosen stara się spojrzeć na tę, niby wyraźnie świadczącą o Julianowych przekonaniach, wzmiankę nieco inaczej. Zwrócił uwagę na znaczenie kultu Hermesa - Merkurego u pogan jak i chrześcijan. W stoicko-neoplatońskiej myśli jest on j a k o 07rep(iaTiKÓę ź^óyoę. W y z n a w c o m Chrystusa, co widać szczególnie u konwertyty Mariusza Wiktorynusa, pogański mit przybliża chrześcijańskie misterium. Swój komentarz do Listu św. Pawła do Filipian, pisze wtedy, kiedy Julian przebywał w Galii. Rozważając wysławiane przez Pawła hymnem wcielenie Chrystusa (Phil. 2, 5/11), przybliżał antycznemu czytelnikowi tę tajemnicę przez przypomnienie znanej sceny z czwartej księgi Eneidy, gdzie Jupiter wysyła Merkurego do przebywającego w Kartaginie Eneasza, aby m u przypomnieć o boskim poleceniu (222/58). Tak jak Merkury posłuchał swego ojca, tak również i Chrystus był posłuszny swemu Ojcu i zstąpił na ziemię 53 . Podczas gdy były poganin, Mariusz Wiktorynus ostrożnie posługuje się mitem, który stracił dla niego swoją realność, w lepszym rozumieniu Chrystusa, droga chrześcijanina Juliana jest dokładnie odwrotna. Dla niego pogańskie mity zyskują jeszcze bardziej na realności. Zdaniem Rosena przełomowym m o m e n t e m było dla arianina Juliana odkrycie paraleli między Logosem Chrystusem a neoplatońskim H e r m e s e m logosem. W Galii mógł o tym rozmawiać z kamerdynerem, który był świadkiem j e g o nocnych modlitw do Merkurego. Autor zaznacza, że właśnie Merkury cieszył się szczególną czcią Celtów i G e r m a n ó w i dlatego też był pierwszym wrogiem chrześcijańskich żołnierzy, którzy służyli w Galii 54 . W nurcie panującego podówczas synkretyzmu religijnego, odczytuje Rosen te wypowiedzi Juliana, w których określa swój stosunek do Boga Jahwe. W końcowej części apologii skierowanej przeciwko
53 54
In Phil 2. 8 (PL 8. 1209B). Caes. b. Gall. 6. 17, 1; Tac. Gerrn. 9. 1; vit. Mart. 4/5. 1.
Problem apostazji cesarza Juliana.
229
Galilejczykom, Julian wspomina o swojej osobistej czci j a k ą otacza Boga Jahwe, „który jest wielki i p o t ę ż n y " (354b). Jak j e m u w Galii Chrystus i Hermes stali się j e d n ą boskością, kiedy on modlił się do Słowa Boskiego Ojca, to przychodził m u na myśl Jahwe, kiedy zwracał się w modlitwie do Boga Ojca. Wysłany w i o s n ą 361 r. list Juliana do Ateńczyków został napisany j u ż podczas wymarszu przeciwko Konstancjuszowi (284B, C). Podobnie j a k i z listu skierowanego do rzymskich senatorów, nie można z niego wyciągnąć jednoznacznych wniosków co do wyznania wiary autora. Ogólnie m ó w i o p o m o c y pogańskich bogów, j e d n a k słowem nie w s p o m i n a o swojej apostazji. Nic o przejściu na pogaństwo nie m ó w i Julian w liście skierowanym, j u ż po swej uzurpacji, do Temistiusza. Liczba pojedyncza, historyczne przykłady i cytaty z Platona i Arystotelesa wybrał w taki sposób, że nikt nie może wyciągnąć z tego ostatecznych wniosków, tym bardziej, iż zaliczył się do szukających Boga (265A, B). Zakończenie listu jest tak sformułowane, j a k b y autor chciał zadość uczynić i platonicznemu pojęciu Boga przez Temistiusza j a k i uspokoić chrześcijan, w których ręce mógł się ten list dostać. Prosi Boga 0 szczęście, przejrzenie, i pomoc oraz prosi nauczyciela, by to samo czynił, wszystko Bogu zawierzając (266d/267b). Rosen zauważa, że tekst listu współbrzmi z tym, co przekazuje A m m i a n , o niepokojach 1 rozterkach jakie Julian wtedy przeżywał, a co było ściśle związane z trudną sytuacją, w jakiej się znalazł po swojej uzurpacji. Wtedy to wiele z a j m o w a ł się wróżbami i tłumaczeniem snów 55 . Kiedy w nocy przed uzurpacją objawił m u się we śnie Genius rei publicae zachęcając go do sięgnięcia po większą godność, podzielił się tym tylko z najbliższymi przyjaciółmi (20, 5, 10). Oficjalnie występował ciągle j a k o chrześcijanin, choć wielka część tak armii jak i ludności cywilnej była pogańska. Ammian widzi w takim postępowaniu cezara tylko środek służący do pozyskania chrześcijańskiej części ludności (21, 2 , - 4 n). Uprzedzenia A m m i a n a co do potajemnej apostazji
5
A m m . 21. 1. 1 n; 1. 6: 8. 2; 11. 1.
230
Rozdział XIII
Juliana przeszkadzają m u we właściwym zrozumieniu j e g o łączności z Kościołem i jednoczesnym inklinacjom do pogańskich kultów oraz właściwemu zaszeregowaniu tego w procesie religijnego rozwoju osobowości przyszłego władcy. Julian chcąc zostać cesarzem potrzebował, w tej trudnej sytuacji w jakiej się znalazł po swej uzurpacji, j a k najwięcej boskiej pomocy. Podobnie myślał j e g o wuj Konstantyn Wielki, kiedy gotował się do rozstrzygającej bitwy z Maksencjuszem. Wprowadził Boga chrześcijan do swego panteonu i w przekonaniu o p o m o c y Chrystusa w odniesionym zwycięstwie, stał się Jego Czcicielem. Bratanek Konstantyna poszedł w przeciwnym kierunku. Filozoficzny synkretyzm, w którym zapuścił korzenie, niewątpliwie pomógł m u w uczynieniu tego kroku. Rosen zwraca uwagę na fakt, iż wielu chrześcijan czyniło podobnie i w chwilach wielkich trudności zwracało się o pomoc do bóstw pogańskich. To co dogmatyk określiłby apostazją, było w ich oczach po prostu praktyczną mądrością. Rozpoczęta wiosną 361 r. wojna przeciw Konstancjuszowi, m i m o początkowych sukcesów niosła i trudne momenty. Również i wiara cezara była wystawiana na ciężkie próby {Ep. 26, 415B). Kiedy 3 listopada 361 r. zmarł Konstancjusz wyznaczając zbuntowanego Juliana na swego następcę, było to dla niego podwójne zwycięstwo - j e g o i bogów, którym całkowicie zawierzył. To co było wspomnianym przez niego mrokiem dzieciństwa stało się światłem. Zdaniem Klausa Rosena dopiero od tego m o m e n t u można m ó w i ć o jego całkowitej apostazji. Wielką zasługą przedstawionego opracowania jest zwrócenie uwagi na długotrwałość procesu dojrzewania wiary Juliana i j e g o odczytanie w odcięciu się od uprzedzeń. Autor nie chce poprzez fakt odejścia Juliana od chrześcijaństwa oceniać tego, co do tej decyzji go doprowadziło. Pokazał proces dojrzewania decyzji na tle ówczesnych stosunków chrześcijańsko-pogańskich i to w sferze religii, kultury i stosunków społecznych panujących w ówczesnym imperium. Dzięki takiemu podejściu autor mógł łatwiej ukazać wieloznaczność wypowiedzi Juliana, które „utarło się" jednoznacznie interpretować. Za przedstawioną koncepcją dojrzewania aktu apostazji u Juliana po
Problem apostazji cesarza Juliana.
231
objęciu władzy w imperium, a nie j a k przyjęło się, ukrywania j e j w obawie przed niebezpieczeństwem jakie mogło m u grozić ze strony Konstancjusza, przemawiać może fakt, że cesarz Julian umiera, jeśli wierzyć Ammianowi, jako świadomy poganin. T a m gdzie akt wiary jest dojrzały, niebezpieczeństwo nie usprawiedliwia dwulicowości. P o w s t a j ą j e d n a k i p e w n e pytania. Rosen założył po prostu, że Julian był chrześcijaninem i dlatego m ó w i o j e g o apostazji. Czy rzeczywiście Julian był chrześcijaninem? Po opuszczeniu Macellum kontakty księcia z Kościołem są tylko formalne, a z pogaństwem zaś intelektualne i emocjonalne. Czy więc można mówić o rozterce, czy raczej o utwierdzaniu się na obranej drodze wiary, której to ostateczna akceptacja dopiero nastąpi? Autor przedstawił przejście Juliana z chrześcijaństwa na pogaństwo j a k o w miarę łagodny proces, rodzi się więc i kolejne pytanie: - dlaczego później tyle agresji, skierowanej przeciwko w y z n a w c o m Chrystusa? E. Stein 36 i A. Piganiol 37 w dziełach, które zapewniły im znaczące miejsce w literaturze dotyczącej starożytności, poświęcili osobne rozdziały postaci cesarza Juliana. Nie zajęli się jednak, ani głębokością poznania przez niego wiary chrześcijańskiej, ani przyczynami j e g o przejścia na wiarę przodków. W swej historii Imperium Rzymskiego M. Jaczynowska 3 8 wykształcenie jakie odebrał Julian, tak w zakresie kultury klasycznej j a k i nauk Kościoła, określa j a k o „dość staranne". W kształtowaniu j e g o pogańskiej osobowości szczególne miejsce przypisuje neoplatonikom, a wśród nich Eusebiosowi, Chrysantosowi i Pryskosowi. N a pierw-
50
E. Stein, Geschichte des spatrómischen Reiches von 248 bis 476 n. Chr. Vom rómischen zum byzantinischen Staate, Wien 1928. Autor, omawiając osobowość Juliana więcej miejsca poświęcił jego wykształceniu pogańskiemu (s. 246-251). ' " A . Piganiol, L "empire chrerien (325-395), Paris 1972. Podkreśla szczerość zaangażowania w wiarę chrześcijańską Juliana i to lak dalece, że pragnął być biskupem, s. 116. * M. Jaczynowska, Dzieje Imperium Romanum. Warszawa 1995, s. 438-440.
232
Rozdział XIII
szym miejscu stawia oczywiście M a k s y m o s a . Autorka zauważa, że samo odejście od chrześcijaństwa nie było wtedy czymś w y j ą t k o w y m . Co się zaś tyczy apostazji Juliana, członka cesarskiej rodziny, to miała ona również swoje polityczne znaczenie. Rozbudziła ambicje Juliana, który pragnął przywrócić pogaństwo, aby ratować państwo. Warto zwrócić również uwagę na prace, które z a j m u j ą się działalnością religijną cesarza Juliana. Autorzy wprawdzie nie wprost, lecz pośrednio, dotykają problemu apostazji Juliana. Omawiając jego gorliwość osobistą oraz zaangażowanie w reformę religijną państwa, wystawiają p o m n i k autentyczności j e g o nawrócenia na pogaństwo. Im jest on większy tym większe rodzą się wątpliwości co do autentyczności i głębokości jego spotkania z Chrystusem. Z tego ciągu pozycji warto zwrócić uwagę n a n a j n o w s z ą pracę S. Olszańca 5 9 . Z mojego punktu widzenia szczególnie cenny jest rozdział poświęcony Julianowi j a k o kapłanowi i wieszczbiarzowi. Oprócz bowiem ukazania osobistego zaangażowania Juliana w wiarę pogańską, autor ukazał otaczającą cesarza Juliana świtę neoplatońskich teurgów. Wielu z nich Julian poznał w swej młodości i wywarli niemały wpływ na j e g o umacnianie się pogaństwie i nienawiści do chrześcijaństwa. Olszaniec wykazuje, że ich wpływ, a przede wszystkim Maksimosa, na Juliana j a k o cesarza był przemożny. Autor skłania się k u poglądom G. Bowersocka 6 0 i D. Bowdera 6 1 , którzy zawężali krąg osób najbliższych cesarzowi do Maksimosa, Priskosa i Oribasiosa. D o tego kręgu, ciekawe, nie miał należeć Libaniusz 6 2 .
39 S. Olszaniec, Julian Apostata jako reformator religijny, Kraków 1999. Autor podaje aktualny stan badań oraz literaturę omawianego tematu. 60 G. W. Bowersock, dz. cyt., s. 65. 61 D. Bowder, The Age of Constantine and Julian, London 1978, s. 114. 62 S. Olszaniec, dz. cyt., s. 44-105.
Problem apostazji cesarza Juliana.
233
Wnioski: Po dokonaniu tego przeglądu literatury m o ż e m y podjąć próbę sformułowania pewnych wniosków. Autorzy są raczej zgodni w tym, że Julian tak do końca i tak z przekonania, chrześcijaninem nie był. Jeśli m o ż n a mówić o jego chrześcijaństwie to raczej tylko o wierze dziecka, która nie przekształciła się w wiarę dorosłego człowieka. Zasadnicza większość badaczy jest zdania, że Julian został ochrzczony i otrzymał urząd lektora. Co się tyczy przyczyn, dla których w Julianie nie rozwinęła się wiara dorosłego człowieka, to tutaj są najczęściej i najmocniej akcentowane następujące: - brak domu rodzinnego - rzeź w roku 337 i j e j reperkusje w psychice Juliana - internowanie w Macellum - brak przyjaciela - zły przykład duchowieństwa ariańskiego z Georgiosem Kapadockim na czele - brak przewodnika w wierze na miarę potrzeb dziecka obdarzonego dużą inteligencją i naturą skłonną do mistycyzmu - awersja do „chrześcijańskiego" cesarza Konstancjusza - umiłowanie przez niego tego co greckie Termin „apostata" jest powszechnie używany w odniesieniu do cesarza Juliana. Nie spotyka się j e d n a k próby uściślenia znaczenia tego pojęcia. Z j e d n e j strony jest prawie powszechne powątpiewanie co do głębi chrześcijaństwa Julianowego, z drugiej zaś m ó w i się o j e g o apostazji. Raczej jest ona rozumiana jako określenie faktu zewnętrznego odejścia od wiary. Wątpliwości budzi też ocena intencji chrześcijańskich autorów, a przede wszystkim Grzegorza z Nazjanzu. Często zapomina się, lub nie dość akcentuje, że to co napisał o Julianie zostało ujęte w literackiej formie inwektywy skierowanej do tych, którym trzeba było ocknienia p o j e g o panowaniu.
234
Rozdział XIII
Na szczególną uwagę zasługują analizy: W . Kocha, A. J. Festugiere i Klausa Rosena. Są to ciekawe próby innego spojrzenia na problem, który jest wprawdzie dotykany przez wielu, lecz często sprowadza się do powtarzania utartych opinii.
ZAKOŃCZENIE
Wiek IV w historii Imperium Romanum to czas wielkich przemian, ale i silnych wstrząsów coraz wyraźniej zwiastujących nieuchronny koniec tego ponad 1000-letniego mocarstwa. Bogowie, pod których to opieką Rzym zdobywa świat, jakby zakryli swe oblicza. Dochodzi do ostatecznej konfrontacji między światem bogów pogańskich a nową religią, która w I wieku opuściła palestyńskie bezdroża i wkroczyła na rzymskie trakty, nieustannie rosnąc w potęgę. To rozdarcie religijne państwa było jednocześnie rozdarciem wielu jego obywateli, tym większym, że religia stanowiła jego integralną część. Jedni odchodzili od wiary przodków z przekonania, inni z wyrachowania. Nie brakowało jednak i takich, którzy świadomie zostawali przy kulcie dawnych bogów. Pośród tych ostatnich znajdowało się wielu, którzy zetknęli się z chrześcijaństwem, może nawet byli jego wyznawcami, lecz później z różnych przyczyn dokonali innego wyboru. Najbardziej znanym przedstawicielem tej grupy jest cesarz Julian zwany Apostatą. Zasłynął odejściem od Kościoła, ciekawą reformą administracji państwa, reorganizacją struktur pogańskiego kultu, prześladowaniem chrześcijan i nieudaną wyprawą perską. Wiele spośród jego pomysłów pozostało w sferze zamierzeń i nie do końca zrealizowanych projektów. Nad całą jego działalnością zaciążył przydomek Apostata. Dla chrześcijan stał się symbolem zdrady. Dla wrogów Kościoła bohaterem, który odważył się przeciwstawić organizacji, która za swój cel ma podbój świata. Celem niniejszej pracy była refleksja nad tym, czy rzeczywiście przydomek „Apostata" jest w wypadku cesarza Juliana w pełni uzasadniony.
236
Zakończenie
Kościół pierwszych wieków wypracował pojęcie apostazji uznając za prawdziwego apostatę tego, który wiarę Chrystusową poznał, uznał j ą za prawdziwą, a następnie, w pełni świadomie i w pełni dobrowolnie, j ą porzucił. Zewnętrznym znakiem apostazji było podjęcie współpracy z prześladowcami Kościoła. Aby poznać prawdę o kimś trzeba go do końca wysłuchać. Rozważyć to, co chciał powiedzieć, zaś milczenie uszanować. Dlatego też pozwoliliśmy mówić Julianowi i jemu współczesnym - to świadectwo uznając j a k o najbardziej wiarygodne. Tak więc oprócz Juliana wysłuchaliśmy głosu j e g o pogańskiego nauczyciela Libaniusza, j e g o towarzysza studiów w Atenach, św. Grzegorza z Nazjanzu, następnie oficera armii, uczestnika kampanii perskiej i świadka j e g o śmierci, A m m i a n a Marcellina. Wysłuchaliśmy św. Augustyna, który pierwszy nazwał go apostatą i to dopiero 50 lat po j e g o śmierci oraz najbardziej znaczących historyków V wieku: Sokratesa Scholastyka i Sozomena. Wreszcie oddaliśmy głos historykom, którzy w ciągu ostatnich dwustu lat wypowiadali swe opinie na temat Juliana. Wnioski, jakie z tych spotkań w y p ł y w a j ą są następujące: Julian chrześcijaństwo poznał, Julian chrześcijaństwo porzucił i Julian chrześcijaństwo prześladował, lecz najprawdopodobniej Julian nigdy chrześcijaństwa nie uznał, w pełni świadomym i dobrowolnym aktem swej woli, za wiarę prawdziwą. Kościół Chrystusowy w wielu przej a w a c h j e g o działalności podziwiał, a nawet j a k o władca chciał pewne j e g o formy działania przeszczepić na grunt pogańskich kultów. Zapewne nigdy tak naprawdę nie uznał go j a k o Bosko-ludzkiej instytucji zbawczej. Celowo zestawiliśmy życiorys Juliana z życiorysem św. Grzegorza z Nazjanzu. Grzegorz miał dom rodzinny na bardzo wysokim poziomie. Był to d o m pełen miłości Boga i bliźniego. Grzegorz miał wkoło siebie przykłady wspaniałych duchownych. Grzegorz miał prawdziwego przyjaciela. Julian nic z tego nie miał. Nie miał domu, nie miał przewodnika w wierze, nie miał przyjaciela, nie należał do wspólnoty. Z wiary dziecka, która była mu niejako urzędowo wszczepiana nigdy nie przeszedł w wiarę dorosłego człowieka. M ó w i m y o czynnikach
Zakończenie
237
zewnętrznych, ale jak było naprawdę to pozostanie do końca tajemnicą. Akt wiary i niewiary to sprawa nie tylko czynników zewnętrznych, lecz przede wszystkim to odpowiedź człowieka na łaskę Boga. To j e d n a k w swej istocie zostaje zakryte przed okiem i szkiełkiem badacza. Pozostaje jeszcze pytanie, dlaczego przydomek „Apostata", tak mocno przylgnął do cesarza Juliana. W y d a j e się, że był on tworem katechezy przestrzegającej wiernych chrześcijan przed grzechem apostazji, do której to przykład Juliana zdawał się być w y m a r z o n y m . Ta katecheza rozpoczyna się j u ż od samego Grzegorza z Nazjanzu. Kreśli on jednocześnie dwa obrazy młodego Juliana. Jeden to obraz pobożnego chrześcijańskiego chłopca, a drugi obraz to wizja dorastającego obłudnika. Odnosi się wrażenie j a k b y Grzegorz sam do końca nie wiedział jak ocenić księcia w j e g o prawdziwych motywach postępowania. Wszystko jednak to, co się później stało, od strony zewnętrznej będzie spełniało warunki apostazji, a ona jest godna stanowczego napiętnowania. Ta katechetyczna wizja utrwalona w V wieku, z j e d n e j strony będzie ostrożna w ocenie moralnej samego Juliana, akcentując trudności na jakie napotkał w okresie swego dojrzewania, z drugiej strony będzie zdecydowanym potępieniem faktu odejścia od wiary chrześcijańskiej. Położenie mocnego akcentu właśnie na owo potępienie sprawi, że w Julianie widziano przede wszystkim apostatę. Takim najbardziej w y m o w n y m śladem owej chrześcijańskiej katechezy o Julianie, j a k o przykładzie apostaty, jest zdanie, które w usta umierającego cesarza włożył Teodoret z Cyru (poł. V w.): Galilaee, vicisti! Biorąc pod uwagę wszystkie wymienione okoliczności w y d a j e się słuszne i zdecydowanie bardziej uczciwe, by o cesarzu Julianie mówić nie Julian Apostata, jak to się w literaturze przyjęło, lecz „Julian z w a n y Apostatą". Niewielka to zmiana, a wiele zmienia.
WYKAZ ŹRÓDEŁ
Pismo Święte Novum Testamentum, gr. et lat., ed. Nestle Aland, London 1963-1969. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Biblia Tysiąclecia, wyd. 111, Poznań-Warszawa 1990. Julian J. Bidez, L 'empereur Julien oeurres completes, t. 1/1 Paris 1932, t. 1/2 Paris 1924. Sancti Patris Cyrilli Alexandriae Archiepiscopi pro Christiana religione advesus Julianum Imperatorem librii decem, ed. Spanheim, Lipsiae 1696. L. Goessler, Kaiser Julian der Ahtriinnige. Die Briefe, Ziirich and Stuttgart 1971. W. Klinger, .!. Wolski, Julian Apostata. Listy, Biblioteka przekładów z literatury antycznej, t. 9, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962. G. Krapinger, praca magisterska: Kaiser Julians Schrift gegen die Christen. Ubersetzung und Kommentar, Graz 1987, napisana pod kierunkiem prof. Franza F. Schwarza. G. Mau, Die Religionsphilosophie Kaiser Julians in seinen Reden auf Kónig Helios und die Gótternnitter. Mit einer Ubersetzung der beiden Reden, Leipzig-Berlin 1907. K. J. Neumann, Kaiser Julians Biicher gegen die Christen, Leipzig 1880. W. C. Wright, The Works of the Emperor Julian, t. I-III, Loeb Classical Library, London-Cambridge, Massachusetts, 1962-1969. Ammian Marcellin W. Seyfarth, Ammianus Marcellinus. Rómische Geschichte, Schriften und Quellen der Alten Welt. 21, 1-1V, Berlin 1986.
240
Wvkaz źródeł
Św. Augustyn A. Augustinus, Ausgewahlte Briefe, tł. A. Hoffmann, Leipzig 1966. Św. Augustyn, De civitate Dei contra paganos libri XXII. Tytuł pol. tłum. O państwie Bożym, przełożył i opracował W. Kornatowski, Warszawa 1977. Św. Bazyli Wielki Św. Bazyli Wielki, Listy, tł. W. Krzyżaniak, Warszawa 1972. Św. Cyprian Św. Cyprian, Listy, tł. W. Szołdrski CSsR, Warszawa 1969. Euzebiusz z Cezarei Des Eusebius Pamphili Bischofs von Casarea ausgewahlte Schriften, wprow. A. Bigelmair, Uber das Leben des seligen Kaisers Konstantin (Vita Constantini) Bibliothek der Kirchenvater, t. 1, Kempten, Miinchen 1913, s. 4-190. A. Lisiecki, FAizebiusz z Cezarei, Historia Kościelna, O męczennikach palestyńskich, Poznań 1924. Filostorgiusz J. Bidez (wyd.), F. Winkełmann, Philostorgiits. Kirchengeschichte. 1981.
Berlin
Św. Grzegorz z Nazjanzu Orationes IV-V, PG XXXV. S. Kazikowski (red.), Św. Grzegorz z Nazjanzu. Mowy wybrane, Warszawa 1967. Gregoire de Nazianze, Discours 4-5. Contrę Julien. Wprowadzenie, J. Bernardi, SCH 309, Paris 1983. J. M. Szymusiak, Grzegorz Teolog, Starożytna myśl chrześcijańska, t. 1, przekłady: T. Sinki, J. Birkenmajera, bpa I. Hołowińskiego i Z. Kubiaka, Poznań 1965. Św. Justyn M. Michalski, Św. Justyn. Apologia. Antologia literatury patrystycznej, t. I, Warszawa 1975, s. 91-99.
Wykaz źródeł
241
Libaniusz R. Foerster, Libanius. Opera, Bibl. Teubneriana, Leipzig 1903-1927. Wznowienie: Hildesheim 1963. Libanios, Autobiographische Schriften, Die Bibliothek der Alten Welt, opr. P. Wolf, Ziirich 1967. L. Małunowiczówna, Libanios. Mowy wybrane, Biblioteka Narodowa, 11/85, Wrocław 1953. A. F. Norman, Libanius. Autobiography, the Greek text with introduction, translation and notes, Oxford 1965. Sokrates Scholastyk S. Kazikowski, E. Wipszycka, A. Ziółkowski, Sokrates Scholastyk. Historia Kościoła, Warszawa 1986. Hermiasz Sozomen S. Kazikowski, Z. Zieliński, Hermiasz Sozomen. Historia Kościoła, Warszawa 1989. Teodoret z Cyru L. Parmentier, Theodoret. Kirchengeschichte,
Leipzig 1913.
Wiktor z Wity M. Petschenig, Yictor von Vita. Historia persecutionis Africanae 1881, CSEL 7.
ptwinciae,
Liturgia M. Michalski Konstytucje Apostolskie, księga VIII, Antologia literatury patrystycznej, t. II, Warszawa 1975, s. 346-355. Prawo M. Michalski, Didaskalia, czyli katolicka nauka dwunastu apostołów i świętych uczniów Zbawiciela naszego, Antologia literatury' patrystycznej, t. I, Warszawa 1975, s. 316-331.' M. Michalski, Tradycja Apostolska, dz. cyt., t. I, s. 305-316. Zbiory Chronica Minora, Auctores Antiąuissimi; w: MGH, wyd. TH. Mommsen, Chroń. Min. I (1892) = MGH AA IX.
BIBLIOGRAFIA
P. Allard, Julien 1'Apostat, Paris 1900. B. Altaner, A. Stuiber, Patrologie. Leben, Schriften und Lehre der Kirchenvater,
Freiburg-Basel-Wien
p o l s k i e g o w y d a n i a : Patrologia.
1978.
Tłum.
pol.
P.
Pachciarek,
tytuł
Warszawa 1990.
Die Invektiven des Gregorius von Nazianz im Lichte der Werke des Kaisers Julian, Z e i t s c h r i f t fur K i r c h e n g e s c h i c h t e . h e r a u s g e g e b e n v o n
R. A s m u s ,
T. B r i e g e r u n d B. B e s s , t. 3 1 , z. 3, s. 3 2 9 - 3 6 7 . R. A s m u s ,
Kaiser Julians Misopogon und seine Quelle,
P h i l o l o g u s , Zeit-
schrift fur das k l a s s i s c h e Altertum und sein N a c h l e b e n , t. 76, L e i p z i g 1 9 2 0 , s. 2 7 6 - 2 9 2 . P. A t h a n a s s i a d i - F o w d e n ,
Julian and Hellenism. An Intelleetual
Biography.
London 1981. O. B a r d e n h e w e r ,
Geschichte der ultkirchlichen Literatur,
t. UI-1V, Darmstadt
1962.
K. Baus, E. Ewig, Taufe und Tod des Konstantius,
Handbuch der Kirchenge-
schichte, ( w y d . H. Jedin) t. II/1, F r e i b u r g - B a s e l - W i e n 1985, s. 15 n.
J. Bernardi, Wprowadzenie, w: Gregoire de Nazianze. Discours 4-5. Contrę Julien, tłum. N . N „ S C H 3 0 9 , Paris 1983, s. 3 8 - 5 0 . J. B i d e z , Julian der Abtriiniger, tyt. org. La vie de 1'empereur Julien, Munchen 1940. L. B i e l a s ,
Ustawa szkolna cesarza Juliana,
Analecta Cracoviensia,
25
( 1 9 9 3 ) , s. 15 nn. R. C. B l o c k l e y ,
Constantius Gallus and Julian as Caesars of Constantius II,
L a t o m u s ( B r u s s e l ) 3 1 , 1972, s. 4 3 3 - 4 6 8 .
A. van den Born i W. Beier, Galilda,
w: Bibel-Lexikon,
opracowanie H.
H a a g , Z u r i c h - E i n s i e d e l n - K ó l n 1982, kol. 5 0 9 n. D. B o w d e r ,
The Age of Constantine and Julian,
G. W. Bowersock, Julian
the Apostatę,
London 1978.
Cambridge, Massachusetts 1978.
Bibliografia R. Braun,
243
Julien et le christianisme: R. Braun/J. Richer, L ' e m p e r e u r Julien
1. D e l ' h i s t o i r e la l e g e n d e ( 3 3 1 - 1 7 1 5 ) (Paris 1 9 7 8 ) , s. 1 5 9 - 6 2 . R. B r o w n i n g ,
Julian der abtriinnige Kaiser, M i i n c h e n 1 9 7 7 . Der Tod des Kaisers Julian. E i n e Q u e l l e n s t u d i e ( 1 8 9 2 )
T. B i i t t n e r - W o b s t ,
w : Julian A p o s t a t a , w y d . Richard K l e i n , Darmstadt: W i s s e n s c h a f t l i c h e B u c h g e s e l l s c h a f t , 1 9 7 8 . ( W e g e der F o r s c h u n g , t. 5 0 9 , s. 2 4 - 4 7 .
The Emperor Julian and his School Law, Church History,
B. C a r m o n H a d y ,
t. 3 7 , 1 9 6 8 , s. 1 3 1 - 1 4 3 . W.
Kościół wobec antychrześcijańskięj
Ceran,
Apostaty, Łódź 1980. D. Conduche, Ammianus Marcellinus
polityki
cesarza
Juliana
und der Tod Julians, (tł. H. Froesch)
1 9 6 5 , R. K l e i n , dz. cyt., s. 3 5 5 - 3 8 0 .
Hypsistos,
F. C u m o n t ,
R e v u e d e 1'instruction p u b l i q u e en B e l g i ą u e ,
40
( 1 8 9 7 ) , s. 1 n. Z. C z e p p e , J. Flis, R. M o c h n a c k i , Łódź-Warszawa-Kraków
Geografia fizyczna części świata, cz. II,
1960.
A. Demandt, Die Spdtantike. Rómische Gcschichte von Diocletian bis Justinian 284-565 n. Chr., M i i n c h e n 1 9 8 9 . W. D o u g l a s S i m s o n , Julian the Apostatę, A b e r d e e n 1 9 3 0 . K. E g g e r s , Der Kaiser der Romer gegen den Kónig der Juden. Aus den Schriften Julians des ..Ahtriinnigen ". Berlin 1941. W. EnBlin, Magnentius. Marcellinus, R. Farney,
RE, t. XIV 1, 1928, s. 445 nn.
Zur Geschichtsschreibung
W. EnBlin,
und Weltanschaung des Ammianus
L e i p z i g 1 9 2 3 ( K l i o B e i h . 16, N . F. 3).
La religicm de l 'Empereur Julien et le mysticisme de son temps,
Paris 1 9 3 4 . A. J. F e s t u g i e r e ,
Julien Macellum, T h e Journal o f R o m a n Studies, 4 7 ( 1 9 5 7 ) ,
s. 5 3 - 5 8 . E. Fleury,
Hellenisme et Christianisme. Saint Gregore de Nazianze et son
temps, Paris 1930. N. Gauthier.
L'experienc.e religieuse de Julien, A u g u s t i n i a n u m , 2 7 ( 1 9 8 7 ) ,
s. 2 3 1 .
Kaiser Julianus, D a s Erbe der A l t e n 8, L e i p z i g 1 9 1 4 . Zmierzch Cesarstwa Rzymskiego, tłum. pol. Z. FCierszys. t. I-II,
J. G e f f c k e n , F.. G i b b o n ,
Warszawa 1960. J. G o ś c i ń s k i
SDB, Antychrześcijattskie
ustawodastwo szkolne Juliana Aposta-
ty, C o l l e c t a n e a T h e o l o g i c a , 6 1 ( 1 9 9 1 ) , z. 2, s. 4 7 - 5 3 .
244
Bibliografia
R. Graf Nostitz-Rieneck, Vom Tode des Kaisers Julian, XVI. Jahrcsbricht des óffentlichen Privatgymnasiums an der Stella Matutina zu Feldkirch, 1906-1907, s. 1-33. K. Gross, Julian Apostata, w: Lexikon fur Theologie und Kirche, Freiburg im Breisgau, 1957-65. W. H. GroB, Macellum, w: Der Kleine Paufy, t. III, kol. 849. V. Grossi, Apostasia — Apostati, w: Dizionario patristico e di antichitd cristiane, t. I, kol. 292-293. V. Grumel, Du nombre des persecutions paiennes dans les anciennes ch.roniąues, Memoriał G. Bardy (Revue des ćtudes August.) 1956, s. 59-66. A. Hadjinicolaou, Macellum, lieu d'exil de l'empereur Julien, Bizantion 21 (1951), s. 15-22. I. Hahn, Der ideologische Kampf um den Tod Julians des Abtriinnigen, KlioXXXVIIl (1960) s. 225-232. L. Harmand, Libanius. Discours sur les patronages, Paris 1955. R. Hemegger, Religion, Frómmigkeit, Kult, Einbruch heidnischer Religiositdt in den christlichen Glauben, Theol. Lit. Zeitung, 1963, nr 5. M. Jaczynowska, Dzieje Imperium Romanum, Warszawa 1995. W. Koch, Comment l'empereur Julien tacha de fonder une Eglise paienne, Revue Belge de Philologie et d'histoire, 1927. W. Kornatowski, Wstęp, w: Święty Augustyn. O Państwie Bożym. Warszawa 1977, s. 7-42. F. X. Kraus, Apostasie, RECh, t. 1, s. 64-65. A. Krawczuk, Julian Apostata, Warszawa 1974. A. Krawczuk, Ród Konstantyna, Warszawa 1972. J. Krukowski, Apostazja, E. Kat, kol. 796-797. P. de Labriolle, Apostasie, RACh, t. 1, kol. 550-551. J. Leipoldt, Der Rómische Kaiser Julian in der Reiigionsgeschichte, Sitzungsbcrichte der Sachsischen Akademie der Wissenschaftcn zu Leipzig, Philologisch-historische Klasse, t. 110, z. 1, Berlin 1964, s. 375. A. Lippold, Silvanus, Der Kleine Pauly, t. V, kol. 198. H. I. Marrou, Historia wychowania w starożytności, Warszawa 1969. A. Meander, Ober den Kaiser Julianus und sein Zeitalter. Ein historisches Gemalde, Leipzig 1812. B. Mechin, L'empereur Julien, Lausannc 1969. K. Morawski, Julian Apostata, Kraków 1901.
Bibliografia
245
G. Negri, L'imperatore Giuliano l'Apostata, Milano 1954. V. Ncri, Ammiano e il cristianesimo. Religione epolitica nelle «Res gestae» di Ammiano Marcellino, Bologna 1985. M. P. Nilson, Die Geschichte der grichischen Religion, t. II, Miinchen 1961. S. Olszanice, Julian Apostata jako reformator religijny, Kraków 1999. Peters, Leetor, RECHA, t. II, s. 289-291. A. Piganiol, L'empire chretien (325-395), Paris 1972. B. Poschmann, Bufistufen, RACh, t. II, kol. 814-816. J. Quasten, Musik und Gesang in den Kulten der heidnischen Antiken und christlichen Friihzeit, Liturgiegeschichtliche Quellen und Forschungen, XXV, Munster 1930, s. 133-141. G. Radke, Terminalia, w: Der Kleine Paitly, t. V, koi. 608. G. Rauschen, Eucharistie undBufisakrament in den ersten sechs Jahrhunderten der Kirche, Freiburg im Breisgau, 1910. G. Ricciotti, L'imperatore Giuliano l'Apostata, Milano 1956. K. Rosen, Kaiser Julian auf dem Weg vom Christentum zum Heidentum, Jahrbuch fur Antike und Christentum, Jahrgang 40, Munster 1997, s. 126-146. Jest to poszerzony tekst wykładu wygłoszonego przez autora na Jahresversammlung des Vereins zur Fórderung des Franz Joseph DolgerInstituts w Bonn, 1995. G. Scheda. Die Todesstunde Kaiser Julians. (1966). R. Klein. dz. cyt., s. 381-386. J. Schcid, Kapłan, w: Człowiek Rzymu, praca zb. pod red. A. Giardina, Warszawa 1997, s. 71-104. A. Scheuermann, Apostasie, LThK, t. 1, kol. 733-734. F. Schmidtke, Apostasion, RACh, t. I, kol. 251-253. W. Scott, Hermetica I~IV, Oxford 1924-1936. O. Sccck, Constans, RE, t. IV, 1900, kol. 948 nn. O. Seeck, Constantinus II, RE, t. IV 1, 1900, kol. 1024 nn. O. Seeck. Flavius Dalmatius, RE, t. IV 2. 1901, kol. 2546. O. Sccck, Geschichte des Untergangs der antiken Welt, t. IV, Stuttgart 1966 (wzn. wyd. z 1922), W. Seyfarth, Ammianus Marcellinus. Rómische Geschichte, 1.1, Berlin 1988, s. 10-15. W. Seyfarth, Ammianius Marcellinus und das Fatum, Klio 43-45, 1965, s. 291-306. T. Sinko, Literatura grecka, t. III, cz. 2, Wrocław 1954.
246
Bibliografia
T. Sinko, Zarys historii literatury greckiej, Warszawa 1959. E. Stein, Geschichte des spatrómischen Reiches von 248 bis 476 n. Chr. Vom rómischen zum hyzantinischen Staate, Wien 1928. S. Więckowski, Julian ,, Apostata" jako administrator i prawodawca. Warszawa 1930. E. Wipszycka, Kościół w świecie późnego antyku, Warszawa 1994. E. Wipszycka, Wstęp, w: Sokrates Scholastyk. Historia Kościoła, Warszawa 1986, s. 7-53. G. Wissowa, Religion und Kultus der Romer, Miinchen 1912. P. Wolf, Wstęp, w: Libanios. Autobiographische Schriften, Zurich 1967. P. Wolf, Vom Schulwesen der Spatantike. Stud. zu Libanius, w: Baden Badcn 1952, s. 37 nn. J. Wolski, Wstęp, w: Julian Apostata. Listy, tł. W. Klinger, Biblioteka przekładów z literatury antycznej, t. 9, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962, s. V-XVII. F. Vittinghoff, Julian Apostata, Die Gossen, t. II/2, Zurich 1977, s. 143-159. T. Zieliński, Cesarstwo Rzymskie, Warszawa 1995. T. Zieliński, Religia Cesarstwa Rzymskiego, Toruń 1999. Z. Zieliński, Wstęp, w: Hermiasz Sozomen. Historia Kościoła, tł. S. Kazikowski, Warszawa 1980, s. 5 nn.
WYKAZ SKRÓTÓW
Amm.
-
A m m i a n u s Marcellinus
A n o n . Val.
-
Anonymus Valesianus
Aug.
-
Augustinus
Aur. V i c .
-
Aurelius Victor
Carm.
-
Chroń. Min. CTh. E. Kat.
-
Ep. Epit.
-
eiT.
-
Carmen
Chronica Minora Codex Theodosianus Encyklopedia Katolicka, Epistoła Epitome de Caesaribus
Lublin 1973 nn
D e errore profanarum r e l i g i o n u m (Julius F i r m i c u s Maternus)
Futr.
-
HA HE
-
Futropius
Lib.
-
Libanios
LThtC
-
Lexikon fur Theologie und Kirche,
Historia Arianorum ad Monachos (św. Atanazy) Historia Ecclesiastica I-X, red. J. H ó f e r , K.
Rahner, Freiburg im B r e i s g a u , 1 9 5 7 - 6 5
MGH MGH AA Or.
- Monumentu Germaniae Historica, 1826 nn - MGH Auctores Antiąidssimi — Oratio
Oros.
-
(Paulus) O r o s i u s
PG
-
POK
-
RACh
-
Patrologia Graeca, ed. J. P. M i g n ę , 1 8 4 4 nn Pisma Ojców Kościoła Reallexikon fur Antike und Christentum, ed.
Theodor
Klauser, 1 9 5 0 nn RE
-
A . P a u l y , G. W i s s o w a , Realencyclopadie
Altertumswissenschaft,
1893-1978
der
classischen
Wykaz skrótów
248 RECh
-
Real-Encyklopddie
der Christlichen Alterthiimer, wyd. F.
X . Kraus, Freiburg im B r e i s g a u , t. I, 1882; t. II, (RECHA)
RIC SCH
-
Roman Imperial Coinage, ed. H. Mattingly, 1923 nn Sources Chretiennes
Socr.
-
Socrates Scholasticus
Soz.
-
Sozomenos
Zon.
-
Zonaras
Zos.
-
Zosimos
1886
SUMMARY
T h e 4 l h century in the history o f the R o m a n E m p i r e is the t i m e o f great t r a n s f o r m a t i o n s but a l s o tremors heralding the inevitable e n d o f this m o r e than 1 0 0 0 - y e a r - o l d superpower. G o d s , s o far s u c c e s s f u l l y l e a d i n g R o m e to vast c o n ą u e s t s , s e e m to turn their b a c k s o n the Empire. W e w i t n e s s the ultimate c o n f r o n t a t i o n b e t w e e n the w o r l d o f p a g a n g o d s and a n e w religion. In the 1S1 century the religion left the Palestinian w i l d e r n e s s i n v a d i n g R o m a n roads. It b e c a m e m o r e and m o r e p o w e r f u l . T h e r e l i g i o u s split o f the state w a s at the s a m e t i m e the d i l e m m a o f m a n y o f its citizens, e s p e c i a l l y that a religion w a s part and parcel o f the state. There w e r e p e o p l e w h o g a v e u p their a n c e s t r y ' s faith w i t h c o n v i c t i o n and there w e r e p e o p l e w h o did it for m e r c e n a r y m o t i v e s . But there w e r e m a n y o f t h o s e w h o still w o r s h i p e d their o l d g o d s .
And
a m o n g t h e m w e r e p e r s o n s w h o m e t Christianity, m a y b e they w e r e e v e n the f o l l o w e r s , but later t h e y c h o s e s o m e t h i n g e l s e . Julian the A p o s t a t ę w a s the m o s t f a m o u s o f t h e m all. H e a c ą u i r e d f a m e thanks to l e a v i n g the Church, the interesting reform o f the state administration, the reorganisation o f the structures o f the p a g a n cult, the p e r s e c u t i o n o f Christians, and the u n s u c c e s s ful Persian e x p e d i t i o n , a l t h o u g h m u c h o f t h e s e w a s not carried into e f f e c t . H i s n i c k n a m e - the apostatę told on all h i s activity. H e has b e c o m e a s y m bol o f betrayal for Christians and a hero for the e n e m i e s o f the Church. T h e hero w h o dared to o p p o s e the organisation o f w h i c h the main goal has b e e n to c o n ą u e r the w h o l e w o r l d . T h e m a i n goal o f this thesis is r e f l e c t i o n o n the ą u e s t i o n w h e t h e r the n i c k n a m e „the apostatę" h a s b e e n f u l l y j u s t i f i e d . T h e Church d e f i n e d the notion o f a p o s t a s y in the early centuries o f its e x i s t e n c e and c o n s i d e r e d a person a real apostatę if h e or she g o t to k n o w the Christ's faith, admitted that it w a s true and then a b s o l u t e l y c o n s c i o u s l y and o f his/her o w n free will g a v e it up. T h e external sign o f a p o s t a s y w a s
Summaty
250
collaboration w i t h the p e r s e c u t o r s o f the Church. B u t to get to
know
s o m e b o d y m e a n s that y o u m u s t listen to alł she or h e h a s to say, to ponder u p o n w h a t he or she w a n t s to s a y and to respect her or his silence. That is w h y w e let Julian and his c o n t e m p o r a r i e s speak, and w e h a v e c o n s i d e r e d this t e s t i m o n y to b e the m o s t reliable. S o apart f r o m Julian w e l i s t e n e d to Libanius -
his p a g a n teacher, w e heard the v o i c e o f Saint G r e g o r y
of
N a z i a n z u s - his f e l l o w student in A t h e n s and then w e g a v e a ready ear to the c o m m e n t s o f A m m i a n u s M a r c e l l i n u s w h o w a s an army o f f i c e r and the participant o f the Persian c a m p a i g n and w h o w i t n e s s e d h i s death. W e heard out Saint A u g u s t i n e o f H i p p o , w h o first c a l l e d h i m an apostatę, w h i c h w a s 5 0 years after his death. W e also heard out t w o important historians o f the 5 lh century: S o c r a t e s S c h o l a s t i c u s and S o z o m e n and last but not least the historians o f the last t w o hundred y e a r s w h o e x p r e s s e d their o p i n i o n on Julian. A n d here are the c o n c l u s i o n s drawn f r o m t h e m e e t i n g s : Julian g o t to k n o w Christianity, Julian g a v e u p Christianity, Julian p e r s e c u t e d Christianity but p r o b a b l y Julian did not admit w i t h his free w i l l that Christian faith w a s true. H e a d m i r e d s o m e a s p e c t s o f activity o f Christ's Church and as the e m p e r o r w a n t e d to i m p l a n t s o m e o f t h e m in p a g a n cults but probably he n e v e r b e l i e v e d that T h e Church w a s the h u m a n but a l s o God"s institution. W e j u x t a p o s e d the l i f e history o f Julian w i t h the life history o f Gregory o f N a z i a n z u s . G r e g o r y had a w o n d e r f u l h o m e fuli o f l o v e o f G o d and l o v e o f a neighbour. H e m e t w o n d e r f u l c l e r g y m e n and had a real friend. Julian had n o n e o f t h e m . H e had n o h o m e , n o spiritual leader, n o friend, no c o m m u n i t y . H e n e v e r d e v e l o p e d his faith o f a child, w h i c h he w a s o f f i c i a l l y taught, into the faith o f a matured man. W e talk about exteraal factors but the w h o l e truth w i l l be a m y s t e r y for ever. B e l i e f or d i s b e l i e f is not o n l y the matter o f external factors but first o f all the matter o f the r e s p o n s e o f a man to G o d ' s grace, y e t the core o f that p h e n o m e n o n c a n n o t be f u l l y rationally examined. There is o n e m o r e ą u e s t i o n : „ W h y is the n i c k n a m e - the A p o s t a t ę - so closely
associated with
Julian?".
It s e e m s
that it is the result o f the
c a t e c h e s i s o f w h i c h the m a i n p u r p o s e w a s to warn faithful Christians against a p o s t a s y and the c a s e o f Julian s e e m e d to be perfect. T h i s c a t e c h e s i s starts f r o m Saint G r e g o r y o f N a z i a n z u s . H e draws t w o pictures o f y o u n g Julian. O n e o f them d e p i c t s a d e v o t e Christian b o y and the other o n e represents a g r o w i n g hypocrite. But o n e c o u l d h a v e an i m p r e s s i o n that G r e g o r y h i m s e l f
Summarv
251
did not know how to judgc Julian's rcal motives of behaviour. However, looking from outside, all that happencd later could be perceived as apostasy which is surely censurable. This catechetic vision, which was fixed in the 51" century, was on the one hand carcful in morał judgement of Julian, stressing difficulties he faced in his adolescencc but on the other hand it was the condemnation of giving up the Christian faith. Putting extra emphasis on the condemnation was the cause of perceiving Julian as the apostatę. Considering all the above mentioned circumstances, it seems justifiable and surely more honest not to label the Caesar - Julian the Apostatę but to speak of him as Julian called the Apostatę. It is not a big change but it changes a lot.